Dziękujemy wszystkim za komentarze *.*
OfeliaRose
Bardzo przepraszamy za dzisiejszy wygląd tekstu. Nie mamy pojęcia co się stało, ale nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Blogger nie chce z nami współpracować. Ten rozdział w o wiele lepszej jakości znajduje się na Word-Press. Bardzo bym prosiła by nie krytykować błędów i fonetyki, ponieważ nie byłam w stanie temu zaradzić. Blogger sam poustawiał sobie tekst i nie pozwala na wszelakie zmiany.
Jeszcze raz bardzo przepraszamy.
Kuro
Rozdział 8
OfeliaRose
Bardzo przepraszamy za dzisiejszy wygląd tekstu. Nie mamy pojęcia co się stało, ale nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Blogger nie chce z nami współpracować. Ten rozdział w o wiele lepszej jakości znajduje się na Word-Press. Bardzo bym prosiła by nie krytykować błędów i fonetyki, ponieważ nie byłam w stanie temu zaradzić. Blogger sam poustawiał sobie tekst i nie pozwala na wszelakie zmiany.
Jeszcze raz bardzo przepraszamy.
Kuro
Rozdział 8
₪ Miesiąc
później ₪
Stałem właśnie w przedpokoju i
starałem się pohamować łzy. Błażej z Konradem właśnie sprawdzali swoje bagaże
upewniając się, że niczego nie zapomnieli. Nadszedł czas na zawody no i na ich
dwu tygodniowy wyjazd.
Konrad pokręcił
głową, wziął swoją walizkę, dał mi całusa w policzek i powiedział.
Gdy tylko drzwi
się za nim zamknęły rzuciłem się Błażejowi na szyję, płacząc i mocząc mu
koszulę.
- Wiem skarbie,
ale uwierz mi, że czas szybko zleci i znów będziemy razem. Przez ten czas chcę
byś uważał na siebie. Gdyby nagle pojawił się twój ojczym, od razu dzwoń na
policję. Gdyby jakimś cudem pojawiła się tu twoja matka, czekasz na rozmowę z
nią do mojego powrotu. Poza tym pilnuj się i nie przezięb. Odżywiaj się
odpowiednio. – Powiedział całując mnie w policzek. – Kocham cię i już tęsknie.
- Ja ciebie też kocham. – Powiedziałem
wycierając łzy.
Chwycił swoją
torbę i wyszedł. Pozostało mi czekać. Po moich policzkach znów pociekły łzy,
ale nie miałem czasu by dłużej nad tym myśleć, gdyż zrobiło mi się nie dobrze.
Czym prędzej pobiegłem do łazienki, notując sobie w głowie, że chyba przyszedł czas
na bardziej skrupulatne dobieranie diety.
Lot
nie trwał długo. Wylądowaliśmy na terenie Niemiec po około trzech godzinach. Na
szczęście nie było żadnych problemów z naszymi rumakami. Wszystkie były
spokojne i nie bały się lotu.
Przez
cały czas myślałem o Mikołaju. Minęło zaledwie parę godzin, a ja już za nim
tęskniłem i chciałbym go wziąć mocno w swoje objęcia. Czy tak czuje się
prawdziwie zakochany człowiek? Bo jeśli tak to nie chcę się już nigdy czuć
inaczej.
- Tu macie kartę klucz do swojego pokoju. – Powiedziałem
podając klucz Sewerynowi i Konradowi. – Macie być grzeczni młodzieży. – Zwróciłem
się do wszystkich.
- Tak jest! – Odparli chórem.
- Okay, a teraz idziecie do pokoi się
rozpakować i odpocząć. O osiemnastej spotykamy się tu w holu i idziemy obejrzeć
rozprężalnię i halę, w której odbywać się będą konkursy. Przedstawię wam także
plan przebiegu zawodów. No, a teraz uciekać dzieciaki.
Wszyscy
rozeszli się do swoich pokoi. Ja także postanowiłem trochę odpocząć. Mnie
również zmęczyła podróż. Chciałem też zadzwonić do Mikołaja. Usłyszeć jego głos.
Mój
pokój mieścił się na trzecim piętrze. Był urządzony w bardzo nowoczesnym stylu.
Nie przepadałem za takim przepychem, ale na szczęście nie musiałem mieszkać w
takiej atmosferze, na co dzień.
Westchnąłem
głośno i padałem brzuchem na szerokie łóżko. Wygrzebałem z kieszeni spodni
telefon i włączyłem go. Wybrałem numer do mojego blond skarba i nie przejmując
się kosztami wykonałem połączenie. Odebrał niemal od razu.
- Cześć, kochanie. – przywitałem się, gdy
podniósł słuchawkę.
- Cześć…
Zwariowałeś?! Wiesz ile cię wyjdzie rachunek za tę rozmowę?!
- Spokojnie kochanie. – Zaśmiałem się. – Stać
nas.
-
Nas?
- Mhm… Co tam, kotku?
- Aa… Nic
ciekawego. Siedzę sobie w salonie, pod kocykiem i oglądam jakiś film animowany.
Jak wam minęła podróż?
- Bardzo dobrze. Konrad przespał cały lot.
- To
dobrze. Nie stresował się przynajmniej.
- Zasnął tylko, dlatego, że nafaszerowaliśmy
go z Sewerynem na lotnisku prochami nasennymi. Odkąd pamiętam musieliśmy tak
robić z rodzicami. On strasznie boi się latać.
- Biedny…
- Ale spokojnie, Seweryn się nim odpowiednio
zajął.
- Tylko
żeby nie wpadli… - Zażartował.
- Nawet mnie nie strasz! Specjalnie wziąłem
pokój obok nich by mieć na nich… ucho.
- Ha,
ha, ha…! Ucho?
- Tu ściany nie są tak grube jak u nas w
domu. Pamiętasz kochanie? Jak głośno jęczałeś, a Konrad nic nie usłyszał?
-
Przestań…
Już
widziałem jego zarumienioną twarz.
- Ale dlaczego, kochanie? Tak pięknie się
wyginałeś podczas orgazmu. – Zamruczałem.
- Błażej…!
- Wiesz kochanie masz dla siebie cały dom.
Nikt nie podsłuchuje…
-
Czy ty coś sugerujesz?
- Tak… I to coś bardzo zbereźnego.
-
Głupek!
Zaśmiałem
się wyobrażając sobie jego oburzoną minę.
- I tak wiem, że nie wytrzymasz bez rączki
między nóżkami, koteczku.
- Mam
się obrazić i nie odzywać do ciebie do końca waszego wyjazdu?
- Och… Nie! Nie wytrzymałbym tyle bez twojego
słodkiego głosu.
-
Nie podlizuj się!
- Dobrze, skarbie. Na razie muszę kończyć.
Trzeba się trochę ogarnąć przed ‘zwiedzaniem’. Zadzwonię wieczorem.
-
Dobrze, będę czekał. Papa!
- Papa.
Rozłączyłem
się i odłożyłem komórkę na stolik obok łóżka. Wyciągnąłem się na całej jego
długości. Było wygodne, ale brakowało mi w nim ciepła drugiego ciała.
Westchnąłem
i podniosłem się na równe nogi. Postanowiłem wziąć prysznic by odświeżyć się po
podróży. Przez cały czas nie wypuszczałem z mych myśli Mikołaja.
Skoro
teraz czułem się tak stęskniony to, co będzie za tydzień? W końcu muszę
wytrzymać bez mej miłości dwa tygodnie.
- Gotowi? – Zapytałem przejeżdżając wzrokiem
po moim zespole.
Widziałem
jak bardzo są zmęczeni. Niektórzy rozespani, a inni – jak Konrad – po prostu
niekontaktujący ze światem rzeczywistym.
- Musimy iść? – Zapytał Seweryn.
On
z nich wszystkich trzymał się najlepiej, ale po nim także było widać zmęczenie.
- Nie marudźcie. Im szybciej wszystko
załatwimy tym szybciej pójdziecie spać. – Powiedziałem z naciskiem na ostatnie
słowo, spoglądając uważnie na Seweryna.
- No to chodźmy już… - Mruknął Maciek.
Obejście
całości zajęło nam około godzinę. Hala sportowa była ogromna. Podzielono ją na
dwie części. Po jednej stronie był ustawiony czworobok, do konkursów
ujeżdżeniowych, a po drugiej parkur z przeszkodami.
Byliśmy
zachwyceni, gdyż jeszcze nigdy nie mieliśmy możliwości startować na tak
profesjonalnym poziomie.
Po
powrocie do hotelu przedstawiłem wszystkim nasz harmonogram. W pierwszym
tygodniu pobytu zaplanowane były treningi dla wszystkich startujących zespołów.
Nam sędziowie wyznaczyli środę, piątek i sobotę oraz udostępnili konne ścieżki
wokół całego kompleksu. Drugi tydzień zapowiadał falę zawodów. W poniedziałek
miało się odbyć uroczyste rozpoczęcie. Od wtorku do środy odbywać się będą
konkursy zespołowe, a w ostatni dzień, to jest piątek, ma się odbyć konkurs
indywidualny w ujeżdżeniu, na który oczywiście zapisałem Konrada.
- Wszyscy wiedzą, co i jak? – Zapytałem po
przedstawieniu całego planu.
- Tak jest, trenerze!
- No to do łóżek i miłych snów wam życzę. – Powiedziałem
z uśmiechem.
- Dobranoc, trenerze.
Cały dzień minął mi dość leniwie na nieprzyjemnych nudnościach i tęsknocie za Błażejem i Konradem. Oprócz popołudniowej rozmowy z moim chłopakiem miałem również mniej przyjemną rozmowę z mamą. Jak się okazało wróciła dwa dni temu do miasta i za wszelką cenę chciała się ze mną spotkać i porozmawiać. Nie rozumiała, dlaczego 'uciekłem' z domu. Ojczym zapewne naopowiadał jej głupot, a ona teraz uważała, że skrzywdziłem ją i jego swoim postępowaniem.
- Mamo... - Powiedziałem cicho – Ja nie wrócę do domu i... Nie spotkam się z tobą dopóki...
- Dopóki...?
Wiedziałem, że się martwi, a mimo to nie chciałem wracać.
- Dopóki mój chłopak nie wróci. – Powiedziałem i rozłączyłem się.
Po zakończonej rozmowie dzwoniła do mnie jeszcze kilka razy. Tak, więc wieczorem kompletnie nie miałem humoru.
Gdy Błażej do mnie zadzwonił od razu chciałem mu powiedzieć, co się stało, ale słysząc ekscytację i radość w jego głosie postanowiłem nie psuć mu humoru.
- Hej skarbie. Co u ciebie?- W porządku, jakoś zleciało. A co u ciebie?
Faktycznie, mimo zmęczenia nawijał jak katarynka. Uśmiechnąłem się, gdy zaczął opowiadać o tym jak to tam cudownie i w ogóle. Pierwszy raz słyszałem by coś tak żywo opowiadał.
Zachichotałem.
- Błażej, pamiętaj, że musisz oddychać.- Pamiętam, ale chcę ci opowiedzieć to szybko by móc porozmawiać z tobą na inny temat.- A mianowicie, jaki?
- Kotku... Mogę posłuchać jak się dotykasz?
Poczułem jak moja twarz czerwienieje, a w głowie pozostaje pustka.
- C-co...?
W myślach już widziałem jego twarz, powoli zachodzącą krwistą czerwienią po same czubki uszu. Opuściłby głowę starając się ukryć twarz pod złocistą grzywką.
- Nie daj się prosić, skarbie. I tak wiem, że prędzej czy później sięgniesz rączką między swoje smukłe uda. – Zamruczałem w słuchawkę.
- A-ale Błażej...!
- Nie, nie, nie. Od tej chwili chcę słyszeć tylko twoje urocze jęki.
Usłyszałem ciche sapnięcie po drugiej stronie, a następnie szelest ściąganych ubrań.
- Grzeczny chłopiec... - Szepnąłem bardziej do siebie.
- Dziwnie się czuję. – Pożalił się.
- Zaraz będzie ci dobrze, kotku.
Sam również ułożyłem się wygodnie na łóżku i zsunąłem z bioder dresowe spodnie do spania. Chwyciłem już odrobinę bolącego penisa i z jękiem ulgi przesunąłem po nim dłonią.
- Mikołaj... Jęcz dla mnie. – Poprosiłem nie przestając masować swojego członka.
- B-Błażej... Ach…!
Usłyszałem jego pierwszy jęk wraz, z którym po moich plecach przebiegł przyjemny dreszcz.
Blondyn nie powstrzymywał się. Już nawet nie przeszkadzało mu to, że masturbujemy się na odległość używając do tego telefonów.
Jego jęki były dla mnie przepiękną pieśnią, która pieściła moje uszy i wysyłała przyjemne impulsy po całym moim ciele. Ja również przestałem się hamować. Z każdą chwilą jęczałem coraz głośniej. Miałem gdzieś to, że ktoś może mnie usłyszeć.
- Błażej... Ja... Zaraz... - Wyjęczał Mikołaj.
- Śmiało, kochanie.
- Aa...!
Krzyk szczytującego Mikołaja i mnie doprowadził na sam szczyt. Doszedłem w tym samym momencie z donośnym jękiem na ustach. Słyszałem w słuchawce ciężki oddech mojego chłopaka, ale byłem pewien, że na jego twarzy maluje się uśmiech.
Niedane mi jednak było długo cieszyć się uczuciem błogości po niedawno przeżytym orgazmie gdyż ktoś zaczął walić w drzwi mojego pokoju.
- Błażej! Otwieraj natychmiast! – Usłyszałem wrzaski Konrada.
- Co tam się dzieje? – Zapytał zaniepokojony Mikołaj.
- Konrad dobija się do moich drzwi. – Mruknąłem z kwaśną miną. – Byłeś świetny, kotku, a teraz powinieneś iść już spać, robi się późno.
- Tak masz rację...
- Błażej! Bo wywarze drzwi! – Zagroził czarny.
- Może lepiej dowiedz się, czego chce. – Zasugerował blondyn. – Zadzwonisz jutro?
- Oczywiście. Dobranoc, skarbie. Kolorowych snów.
- Dobranoc.
Gdy tylko się rozłączyłem, sięgnąłem po chusteczki leżące na szafce nocnej. Powycierałem się i poszedłem otworzyć drzwi temu rozwrzeszczanemu dzieciakowi.
- Błażej!
Znów łomotanie.
- Już idę! Przestań się drzeć.
Gdy otworzyłem drzwi moim oczom ukazała się wściekła twarz Konrada.
- Ty draniu! – Krzyknął i skoczył na mnie z pięściami.
Przewróciliśmy się na ziemię. Zdołałem mu unieruchomić ręce, ale mimo wszystko nadal miotał się okropnie.
Zauważyłem, że w drzwiach stoi również Seweryn. Obserwował nas z uśmiechem na ustach.
- Co tak stoisz?! Zdejmij ze mnie tego małego potwora! – Krzyknąłem w jego stronę.
Pokręcił ze śmiechem głową i zbliżył się do nas.
- Chodź tu waleczny lisie. – Powiedział i podniósł ze mnie Konrada.
- Zostaw! Muszę mu skopać dupę! – Krzyknął próbując się wyrwać z objęć Seweryna.
- Co ja takiego zrobiłem? – Zapytałem podnosząc się z podłogi.
Nie rozumiałem, o co mu chodzi.
-Zdradziłeś Mikołaja!
Siedziałem z Sewerynem w pokoju. Usadowiony na jego kolanach z przyjemnością przyjmowałem pocałunki jakimi mnie obdarzał.
Nagle usłyszałem jęk zza ściany. Momentalnie zamarłem.
- Wszystko w porządku? – Zapytał Seweryn.
- Czy mi się wydaje czy…? – Nie dokończyłem, bo tym razem wyraźnie usłyszałem jęk i…
- ...jęcz dla mnie…
Poczułem jak krew się we mnie burzy.
- Co on do kurwy nędzy robi?!
Spojrzałem na Seweryna. Wyglądał na bardziej rozbawionego niż zszokowanego, jak ja.
- No, a co może robić? Pewnie na ręcznym jedzie.
Prychnąłem nie dając mu dokończyć.
- Proszę cię! I mówi sam do siebie? Idę do niego.
- Ale mi się wydaje, że on…
Zerwałem się z miejsca nie słuchają go. Wiedziałem jedno. Wykastruję mojego brata za zdradę Mikołaja. Głośny jęk obwieszczający, że mój brat najwyraźniej skończył swoją zabawę dotarł do moich uszu.
Wyszedłem z pokoju i zacząłem się do niego dobijać.
- Już idę! Przestań się drzeć.
Gdy tylko drzwi się otworzyły od razu się na niego rzuciłem.
- Ty draniu! – Krzyknąłem i skoczyłem na niego z pięściami.
Wylądowaliśmy na ziemi, ale nie przejmowałem się tym, ani faktem, że Błażej przytrzymuje moje ręce.
- Co tak stoisz?! Zdejmij ze mnie tego małego potwora! – Krzyknął mój brat do Seweryna, chcąc się mnie pozbyć.
- Chodź tu waleczny lisie.
Seweryn uśmiechając się pociągnął mnie do góry.
- Zostaw! Muszę mu skopać dupę! – Krzyknąłem starając się wyplątać z jego objęć.
- Co ja takiego zrobiłem? – Zapytał Błażej najwyraźniej nie rozumiejąc.
- Zdradziłeś Mikołaja!
Gdy to powiedziałem jego mina mówiła jedno - “Jesteś idiotą”
- Co ty pierdolisz Konrad?! Skąd ci to przyszło do głowy?!
Prychnąłem.
- A stąd, że twoje jęki było słychać w pokoju obok!Seweryn parsknął wyraźnie rozbawiony. Nie wiedziałem, o co mu chodzi dopóki nie spojrzałem na brata. Błażej zarumienił się. I to jak prawdziwa cnotka.
- Ee… T-to nie tak jak myślisz, Konrad. Ja… O rany! Nie każ mi tego tłumaczyć.
Widząc jego zażenowaną minę tym bardziej chciałem jego wyjaśnień.
- A właśnie, że masz mi wyjaśnić do cholery! Lubię Mikołaja i nie chcę byś go skrzywdził! – Powiedziałem patrząc na niego groźnie.- No dobra... Powiem to tylko raz i szybko, więc nadążaj, bo nie będę się powtarzać!
Kiwnąłem głową na zgodę.
- Mikołaj jest daleko, ale to nie znaczy, że o nim nie myślę i nie mam na niego ochoty. Więc, od czego są telefony? – Powiedział jak by to miało wszystko wyjaśnić.- No i...? – Zapytałem skołowany.
Seweryn wybuchnął śmiechem.
- Niestety wydaje mi się, że będziesz musiał rozwinąć tę myśl, bo nasz Konrad nie jest jeszcze doświadczony w tych sprawach.
- I na razie nie musi. – Powiedział Błażej tym razem patrząc z pod byka na mojego chłopaka. – A teraz skoro chcesz wiedzieć to nazywa się to seks przez telefon, głąbie. Myślałeś, że jak jakiś pustelnik przez dwa tygodnie wytrzymam bez widoku… Nie, głosu Mikołaja?
W tym momencie dotarło do mnie to, co słyszałem i dlaczego Seweryn był tak rozbawiony. Zaczerwieniłem się mocno, pocieszając się tym, że Błażej wyglądał nie wiele lepiej.
-Ee… No…
Odchrząknąłem.
- Ważne, że Mikołaja nie zdradziłeś… - Powiedziałem i wyciągnąłem Seweryna z pokoju. – Ty cholerna paskudo! Skoro się domyślałeś trzeba było mi to wytłumaczyć!- Ale nie chcia…
- Jak nie chciałem cię słuchać to trzeba było mnie powstrzymać!
Seweryn uśmiechnął się tylko i pocałował mnie w usta. Pokręciłem głową. Nie ma to jak usłyszeć od starszego brata, że jest na głodzie seksualnym.
Po rozmowie z Błażejem i względnym oporządzeniem się postanowiłem pooglądać telewizję przed snem.
Zaopatrzony w poduszkę, koc i kawałek ciasta usiadłem w salonie na kanapie. Włączyłem telewizor. Skakałem z kanału na kanał dopóki nie trafiłem na jeden z tych idiotycznych seriali o szesnastoletnich matkach. Oglądając to zawsze zastanawiałem się jak to jest, że te dziewczyny potrafią być takie… niedojrzałe. Ale jak to mama zawsze powtarzała? ,,To są tylko szesnastolatki.” Było w tym trochę racji. Większość z tych dziewczyn była w wieku gimnazjalnym bądź zaczynała dopiero liceum.
Z początku oglądałem to bez większego zainteresowania zajadając się ciastem, które wydawało mi się ciekawsze. Przynajmniej do momentu rozmowy na temat objawów ciąży.
,,Mdłości, osłabienie, podwyższona temperatura, wrażliwość na zapachy, problemy z apetytem, zawroty głowy, parcie na pęcherz…”
Zgadzało się idealnie.
Z mojej dłoni wypadła łyżeczka, a oczy rozeszły się szeroko. ,,Ciąża… Czy to może znaczyć, że…?” Ciężko mi było w to uwierzyć.
Przecież to był raz! Bo przy kolejnych byliśmy zabezpieczeni! Panika zaczęła we mnie zbierać. Jeśli faktycznie byłem w ciąży to, co wtedy? Przecież, jeśli moja mama znajdzie sposób na zabranie mnie do domu, to będzie koniec. Mój i... dziecka.
,,Muszę się upewnić. Jeśli jestem w ciąży będę musiał zniknąć.”
Ostatni raz byłem tak zdenerwowany przed pierwszymi zawodami Konrada, ale nigdy przedtem nie występowałem na tak wielkiej arenie. Cały mój zespół odczuwał wielką presję, więc chociaż ja musiałem zachować kamienną twarz. Nie było to jednak takie proste.
- Słuchajcie! – Zacząłem zwracając się do drużyny. – Wiem, że się stresujecie, ale naprawdę nie ma takiej potrzeby. Wierzę, że sobie poradzicie i dacie z siebie wszystko. Ciężko trenowaliście, więc jestem pewny, że do domu wrócimy z medalem. – Przerwałem na chwilę by zorientować się ile mamy jeszcze czasu. – Seweryn, idź się przygotować, zaczynasz za pół godziny. W pierwszym przejeździe naszymi konkurentami są gospodarze, widzieliście ich możliwości, więc teraz czas byście i wy pokazali swoje.- Tak jest! – Wykrzyknęli wszyscy głośno.
Podczas pierwszego przejazdu, w którym brał udział Seweryn wszyscy mocno trzymaliśmy kciuki za niego i Hiszpankę. Siwa bardzo dobrze się sprawowała. Przez ostatni tydzień dopracowywaliśmy jeszcze technikę kontroli nad nią i dzięki temu mogłem oglądać piękny, czysty przejazd mojego lidera kadry. Dostał gromkie brawa od kibiców.
- Brawo! – Pogratulowałem mu, gdy zjechał z parkuru. – Ten młodziak z Niemiec nie miał z tobą szans. Hiszpanka jest niedościgniona!
Konkurencja polegała na jak najszybszym przejechaniu małego parkuru z czterem przeszkodami ciasno poustawianymi koło siebie. Tu liczyła się szybkość i zwinność. Siwa okazała się mieć obie te cechy i zostawiła swojego przeciwnika daleko w tyle.
Była to konkurencja zespołowa, więc po Sewerynie od razu wystartował Maciek, a zaraz po nim Konrad. Byłem pozytywnie zaskoczony tym, że chłopcy nie popełnili żadnego błędu. Niestety… Drużyna niemiecka także miała zero punktów karnych na koncie. Teraz liczył się czas.
Ostatni miał jechać Emil. Najnowszy i najmłodszy członek naszej kadry. Emil już wcześniej wynajmował boks w naszej stajnie, ale dopiero teraz zaczął się udzielać. Do zespołu dołączył niedługo po incydencie z Konradem.
Wystawiłem go do przejazdu, jako ostatniego, bo miał najszybszego konia. Chłopak był w posiadaniu pięknego, arabskiego wałacha. Narwik nie był tak duży jak inne konie, ale dzięki temu był szybszy i zwinniejszy. Jedyne, o co się bałem to skoki. Konie arabskie nie są w tej dziedzinie mistrzami, ale postanowiłem zaufać Emilowi i Narwikowi.
Ostatni przejazd. Wszyscy staliśmy z mocno zaciśniętymi pięściami i oglądaliśmy z napięciem wyścig.
Niemiecka drużyna na koniec wystawiła swojego lidera, który miał już na koncie sporo zwycięstw zespołowych, ale też i indywidualnych.
Zawodnicy szli niemal łeb w łeb. Emil wyprzedzał rywala różnicą paru sekund. Podczas, gdy wjechali na ostatnią prostą, wstrzymaliśmy oddech. Na tej linii nie było już przeszkód. Widziałem jak Emil dodaje łydki Narwikowi. Koń ledwo poczuł dotyk na boku, a już przyspieszył z łatwością wyprzedzając Niemca. Wszyscy widzieliśmy szeroki uśmiech na twarzy Emila, gdy przejeżdżał linię mety.
- Tak! – Wykrzyknęliśmy wyrzucając ręce w górę.
Wygrana Emila znaczyła wygraną całego zespołu. Cieszyliśmy się jak głupki. Uściskaliśmy się na wzajem. Gdy Emil zjechał z parkuru i zszedł z konia od razu reszta kadry porwała go w ramiona.
Pokręciłem tylko głową i podszedłem do Narwika. Ktoś musiał się nim zająć w czasie, gdy reszta był zajęta duszeniem młodego.
- Wygraliśmy! – Wydarł się na całe gardło Maciek. – Słyszycie wszyscy? Wygraliśmy!- Nie musisz się wydzierać. Wszyscy już wiedzą, że wygraliśmy. – Powiedział Emil.
Zawsze był cichy i raczej ukrywał swoje emocje. Maciek był jego zupełną odwrotnością.
- Daj mu się nacieszyć zwycięstwem. – Zwrócił się do Emila Seweryn.- Trenerze! – Zawołał młody. – Dziękuję.
Zdziwiłem się.
- Za co mi dziękujesz?
- Dzięki panu mogę tu być. Gdybym nie dostał szansy dołączenia do zespołu nie przyczyniłbym się do naszego zwycięstwa.
- Jejku… Emil, to miłe, co mówisz, ale uwierz mi, że to dzięki waszym umiejętnością wygraliśmy. Masz wspaniałego konia, który również świetnie się spisał. I przestań do mnie mówić pan! Czuję się wtedy staro.
- Dobrze… Błażej.
- Od razu lepiej. – Uśmiechnąłem się do niego. – A teraz zabierz swojego rumaka, zaraz będziecie wyjeżdżać na dekorację. – Podałem mu cugle. – Ej! Chłopaki, wy też idźcie po konie. A na hali macie mi się szeroko uśmiechać. Macie ładnie wyjść na zdjęciach.
Wieczorem zrobiłem im krótką odprawę i pogratulowałem jeszcze raz wygranej. Potem rozeszli się do pokoi. Ja również udałem się do swojej sypialni. Chciałem zadzwonić do Mikołaja i poinformować go o naszej wygranej, chociaż pewnie oglądał zawody w telewizji. Pierwsze, co zrobiłem po wejściu do pokoju hotelowego to rzucenie się na łóżko i wystukanie numeru do mojego chłopaka. Odebrał po paru sygnałach. - Cześć, kochanie. Obudziłem cię? – Zapytałem na wstępie.
- H-hej… - Powiedział zachrypniętym głosem. – N-nie, nie… Nie spałem jeszcze
- Dlaczego masz taki dziwny głos, skarbie? Przeziębiłeś się?
- C-co…? Nie, nie… Nic mi nie jest. Nie martw się. Lepiej opowiadaj jak tam zawody? Widziałem fragment w telewizji, ale chyba mi się przysnęło, bo nie wiem czy wygraliście czy nie.
Opowiedziałem mu cały przebieg konkursu, ze wszystkimi szczegółami.
- Będę musiał napisać do Konrada sms’a z gratulacjami.- Ta… Chłopaki bardzo się cieszą. Kochanie… Na pewno nic się nie stało? Naprawdę brzmisz jakbyś był chory lub przed chwilą płakał.
- Błażej… Po prostu jestem zmęczony. Zobaczysz, że jak się wyśpię to mi przejdzie.
- W takim razie, dlaczego wydaje mi się, że kłamiesz? Kotku to, że cię nie widzę nie znaczy, że nie wiem, że kłamiesz.
- Błażej, no! Nic się nie dzieje! Nie kłamię!
Westchnąłem ciężko.
- Niech ci będzie, ale obiecuję ci, że jak tylko wrócę to sobie pogadamy.
- Pójdę się położyć, jestem zmęczony.
- Okay, dobranoc kochanie.
- Dobranoc. – Pożegnał się i rozłączył.
Wiedziałem, że coś jest nie tak, ale na razie i tak nic nie mogłem z tym zrobić. Mikołaj był w Polsce, ja w Niemczech. Bałem się, że to może być związane z jego rodziną, ale przecież chyba nie ukrywałby takich informacji przede mną. Musiało się wydarzyć coś jeszcze. Postawiłem sobie za cel, że zaraz po powrocie do domu, szczerze porozmawiam sobie z Mikołajem.
- Konrad… Nie denerwuj się tak. – Powiedziałem stając obok Pioruna i klepiąc go po szyi.Wierzę w ciebie. – Spojrzałem mu z pokrzepiającym uśmiechem w oczy.
Nadszedł piątek, a wraz z nim konkurs w ujeżdżeniu. Za chwilę miał się odbyć przejazd Konrada. Ćwiczyliśmy go tygodniami, więc nie martwiłem się tym, że coś pomylą. Piorun to mądry koń i zna układ na pamięć. Nie ma szans by się pomylił. Teraz najważniejsze było by Konrad się uspokoił. On się denerwował i wysyłał ogierowi negatywne bodźce.
- A co jeśli mi się nie uda? – Zapytał z obawą w głosie.- To nie jest ważne. Tu nie chodzi o wygraną czy przegraną. Pamiętaj, że najważniejsza jest zabawa i twoja własna satysfakcja.- Racja.
- No! A teraz dwa głębokie wdechy i pokaż im, kto tu tak naprawdę ma klasę.
Cały występ oglądałem z trybun. Konrad poruszał się płynnie, wraz z ruchem mięśni Pioruna. Ogier wręcz tańczył na czworoboku, tak bardzo wczuł się w swoje zadanie. Byli idealnie zgraną parą. W porównaniu do innych par występujących przed nim, Konrad był mistrzem w ujeżdżeniu. Była to moja ocena, jako trenera nie jako brata.
Z czworoboku zjechał w akompaniamencie głośnym oklasków. Widziałem po jego twarzy, że był zadowolony.
- Byłeś świetny. – Powiedziałem pomagając mu zejść z konia. - Piaff nam nie wyszedł. Piorun powinien opuścić niżej zad.- Żartujesz prawda? Piorun wręcz tańczył po czworoboku, a ty mi mówisz, że trzymał zad za wysoko? Oj Konrad, Konrad…
- Byłeś świetny. – Powiedziałem pomagając mu zejść z konia. - Piaff nam nie wyszedł. Piorun powinien opuścić niżej zad.- Żartujesz prawda? Piorun wręcz tańczył po czworoboku, a ty mi mówisz, że trzymał zad za wysoko? Oj Konrad, Konrad…
Ostatnie przejazdy oglądnęliśmy już z boku parkuru. Po wszystkich przejazdach było pół godziny przerwy by sędziowie mogli się naradzić. Następnie wszyscy zawodnicy wjeżdżali na parkur i czekali na ogłoszenie wyników.
- Ladies and gentelmen! – Usłyszeliśmy z głośników. – The winner is… Konrad Michajłow!
- Ladies and gentelmen! – Usłyszeliśmy z głośników. – The winner is… Konrad Michajłow!
Po całej hali rozeszły się brawa i okrzyki radości. Na twarzy Konrada malowało się ogromne zaskoczeni. Nie przypuszczał, że wygra, a tu taka niespodzianka.
Byłem z niego okropnie dumny. Jednak było coś, co przyćmiewało moją radość z wygranej brata. Mianowicie Mikołaj.
Przerwać w takim momencie?!?! :/
OdpowiedzUsuńCooooooo tylko nie w takim momencie, błagam nie kończcie w takich momentach.
OdpowiedzUsuńNo to się chyba nie da, no i jak Mikołaj może być w ciąży???!!!!
OdpowiedzUsuńCalosc nie byla zla, podobalo mi sie. Wszyscy znaja moja marudna strone takze - jedyne, co mnie razi ,,Koteczku, skarbie, kochanie, malutki, koteczku, kochanie, skarbie". Blazej przesadza. Ja rozumiem, ze to ladne slowa (osobiscie wole bardziej te kochanie niz skarbie, koteczku, bo brzmia zalosnie dziecinnie), ale no...
OdpowiedzUsuńMikolaj doslownie jak dziecko i niektore te matki nastki. Raz bez kondoma - ciazy nie ma. Przeciez kazdy wie, ze seks bez kondoma zazwyczaj konczy sie dzieckiem. (nadal nie, wiem jak mozna zaplodnic odbytem, ale ok).
Reakcja Konrada byla cudowna. Jestem ciekaw czy gdyby Blazej rzeczywiscie go zdradzil, to powiedzialby o tym Mikolajowi? Ja bym sie bal oskarzen typu ,,zniszczyles mi zwiazek", ale stawiam zawsze na szczerosc, wiec z bolem bym wyznal prawde.
Zobaczymy kiedy Konrad z Sewerynem wpadna. Mam nadzieje, ze pozniej moze po ukonczeniu 18 lat, bo jestem totalnie przeciw 16 letnim rodzicom. Chyba ze zle przeczytalem i Konrad ma 18 lat.
Konrad ma 19 ;)
UsuńCóż jestem zdziwiona że nie ponarzekałeś więcej ;) Co do wieku Konrada to ma 19 lat, natomiast Mikołaj 18 więc nie ma mowy o 16 letnich rodzicach.
UsuńA co do zachowania Mikołaja to on od początku był planowany jako takie ciepłe kluchy. Każda postać ma odmienny charakter. Można powiedzieć że są skrajnie różne. Ale tak właśnie chciałyśmy :)
Pozdrawiam OfeliaRose
Mozliwe, ze pomylilem Konrada z kims innym. Wydawalo mi sie, ze ma mniej. No coz, moj blad. Czekac teraz na nastepny czwartek ;)
UsuńFajny rozdział, chociaż przyznam Damianowi rację, że Błażej przesadza ze słodzeniem Mikołajowi :D Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńTak wiem. Zdarza się nam przesłodzić ale staramy się to zmieniać. Nie wiem czy nam się uda szybko to zmienić ale od czego jest praktyka, ciężka praca ....no i komentarze czytelników :D
UsuńPozdrawiam OfeliaRose
Mam nadzieję, że Mikołaj nie zrobił niczego głupiego. Nie uciekł tylko czeka na Błażeja. Powinien wierzyć w Błażeja, przecież on nie pozwoli mu zrobić krzywdy, tym bardziej, że kocha go i będą mieć dziecko.
OdpowiedzUsuńWspaniale zostały opisane zawody, aż się wczułam i sama z chęciom oglądnęłabym takie zawody na żywo :)
Reakcja Konrada na sex telefon boska ;)
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Rozdział bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że Błażej zdąży wrócić zanim Mikołaj wprowadzi swój pomysł w życie. Jakby nie było powinni razem przeżywać w swoim związku chwile te radosne oraz te mniej szczęśliwe. Choć nie wydaje mi się żeby Błażej był jakoś specjalnie zmartwiony ewentualną nowiną o dziecku ;)
Scena z "sex-telefonem" mnie rozwaliła a jeszcze bardziej reakcja Konrada ;) Choć z drugiej strony to dobrze, że troszczy się o związek brata z Mikołajem. Przynajmniej Seweryn miał darmowa rozrywkę... I ciekawe czy postara się o jakąś nagrodę specjalną dla Konrada za wygranie konkursu... ;)
Pozdrawiam
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały, Konrad i jego reakcja, to było świetne, czyżby Mikołaj był w ciąży, mam nadzieję, że nie zniknie z ich życia...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia