Witajcie kochani!
Po pierwsze chciałam podziękować za komentarze, a po drugie zaprosić was na naszą stronę na facebook'u. Założyłyśmy ją z myślą by informować o zmianach na blogu, o postępach w pisaniu, dzielić się z wami muzyką, zdjęciami, które były/są naszym natchnieniem.
Klik-----> Kocham - jedno słowo,wiele znaczeń.
OfeliaRose
Rozdział 5
Po pierwsze chciałam podziękować za komentarze, a po drugie zaprosić was na naszą stronę na facebook'u. Założyłyśmy ją z myślą by informować o zmianach na blogu, o postępach w pisaniu, dzielić się z wami muzyką, zdjęciami, które były/są naszym natchnieniem.
Klik-----> Kocham - jedno słowo,wiele znaczeń.
OfeliaRose
Rozdział 5
- Seweryn! –
zawołałem za chłopakiem.
- Hm…? –
odwrócił się w moją stronę.
- Mogę cię
prosić na chwilę?
- Tak, jasne.
Chłopaki – zwrócił się w stronę reszty zespołu – poczekajcie na zewnątrz.
- Spoko. –
odpowiedział za wszystkich Bartek.
Gdy reszta wyszła Seweryn podszedł
do mnie.
- Co tam,
trenerze?
- Chciałbym ci
coś zaproponować. – zacząłem powoli. – Musisz wiedzieć, że nie każdemu to
oferuje.
- Mianowicie?
- Chciałbym
rozpocząć z tobą dodatkowe treningi.
- Naprawdę? –
ucieszył się.
- Tak. Jesteś
jednym z moich najlepszych jeźdźców i myślę, że zasługujesz na to.
- A… Kiedy te
zajęcie miałyby się odbywać?
- Godzinę po
treningach kadry. Czyli wieczorami.
- To będą
treningi indywidualne czy…?
- W zasadzie
to Konrad ze mną trenuje, ale to nie powinno być dla ciebie problemem. –
spojrzałem na niego znacząco.
Chłopak spłonił się lekko
odchrząkając.
- Nie, nie ma
problemu.
- Więc
zgadzasz się?
- Tak,
oczywiście. – pokiwał głową. – A! Ten ‘pokaz’ w sobotę aktualny?
- Tak, tak.
Mam nadzieję, że przyjmiecie ‘nowego’.
- Proszę się
nie martwić. Dla Konrada zawsze znajdzie się miejsce w zastępie. – mrugnął
uśmiechając się. – To do jutra! – powiedział i odwrócił się wychodząc ze
stajni.
Uśmiechnąłem się do siebie. Ten
chłopak będzie idealnym partnerem dla mojego brata.
Sobota przyszła szybciej niż bym
sobie togo życzył. Byłem naprawdę zdenerwowany. Zaczynałem panikować.
Rano nie było szansy bym ruszył śniadanie. Choć tosty pachniały
cudownie, ja na ich widok miałem odruch wymiotny. Nie spodobało się to
Mikołajowi, który już przejął obowiązki pani domu i mojej zastępczej mamusi.
Lubiłem mu to wytykać.
- Konrad, ale
ty musisz coś zjeść! Nie wykręcaj się i bierz się za jedzenie! – powiedział
stając obok stołu.
Podparł się pod boki. Widząc go takiego – jak zwykle pogodnego, w
szerokim swetrze, z włosami upiętymi wsówkami i matczyną pozą – nie mogłem
powstrzymać śmiechu.
- Na mnie się
uczysz groźnych min, mamusiu? Wychodzą ci świetnie. Wasze dziecko będzie cię
słuchać. – powiedziałem parskając.
Wziąłem w dłoń tost czując równocześnie jak dostaję ścierką po głowie.
- Paskudny
emoś. – powiedział z szerokim uśmiechem. – Uważaj bo każę ci zmienić look. –
zagroził.
- Cnotka
niewydymka. – powiedziałem, a ścierka ponownie wylądowała na mojej głowie.
- Zakochany
emosiek i to do tego w kim? Uu… w Se – we – ry – nie!
Przegadał mnie…
- A ty… -
przerwałem, gdy do kuchni wszedł mój brat.
- Znowu się
licytujecie? Odpuścilibyście. Konrad jedz, zaraz idziemy na spotkanie z kadrą. –
powiedział podchodząc do Mikołaja i obejmując go w tali.
Jak zwykle lekki pocałunek w usta – przynajmniej od czasu ich randki.
Gdy pół godziny później stałem w boksie Pioruna i czekałem aż Błażej mnie
zawoła myślałem, że zaraz zemdleję. Kilka głębokich oddechów. Raz, dwa, trzy…
- Damy sobie
radę, prawda? Pokażemy im. – powiedziałem cicho do konia, głaszcząc go po szyi.
Po chwili usłyszałem jak Błażej nas woła. Wsiadłem na jego grzbiet i
wyjechałem na halę. Od razu zostałem obrzucony zaskoczonymi spojrzeniami
chłopaków z kadry i wesołym oraz ciepłym wzrokiem Seweryna.
- Konrad jest
kandydatem na nowego członka kadry. – powiedział mój brat, wskazując na mnie z
uśmiechem.
- Co? Ten
dzieciak i jego kucyk? – zaszydził Bartek uśmiechając się złośliwie. – Jaką
mamy gwarancje, że coś potrafi?
- Nie odzywaj
się nie proszony. – Seweryn spojrzał na chłopaka chłodno.
- Spokojnie,
Konrad, tak jak każdy kandydat, musi zaprezentować swoje umiejętności. Konrad, –
tym razem Błażej skierował swoje słowa do mnie – pokaż przejazd na brązową odznakę.
– polecił.
- Brązową? –
odezwał się Bartek. – Na złotą!
- Bartek, do
cholery, zamknij się. – syknął Seweryn.
- Zgoda! –
warknąłem przez zaciśnięte zęby.
- Konrad,
powinieneś się najpierw rozgrzać… - brat próbował mnie powstrzymać.
Nie słuchałem go jednak. Zbyt dobrze znając umiejętności Pioruna
pogłaskałem go jeszcze raz po szyi i wyjechałem pewny siebie na czworobok.
Rozpocząłem przejazd. Szło mi bardzo dobrze. Czułem pod sobą płynne ruchy
ogiera. Wydawało mi się, że płynę w powietrzu.
Nie spodobało się to Bartkowi, który obserwował mnie zgrzytając zębami.
Zresztą nie tylko on mnie obserwował bo Seweryn również. No cóż… Sprawiało mi
to ogromną przyjemność.
Gdy zakończyłem swój występ podjechałem do Błażeja i zatrzymałem się
obok niego. Teraz czekałem na słowa kadry oraz mojego brata.
Oglądałem przejazd Konrada z zafascynowaniem. Te płynne ruchy… To jak
dogadywał się ze swoim koniem… W tym przejeździe widać było ile czasu i
poświęcenia wymagało wytrenowanie Pioruna.
Gdy zatrzymał się na przeciwko nas, obok swojego brata, wszyscy – z
wyjątkiem Bartka – zaczęliśmy klaskać. Konrad zarumienił się lekko opuszczając
głowę.
- Dziękuję. –
szepnął.
- My również
dziękujemy. – zabrał głos Błażej. – I co chłopcy? Co myślicie?
- Jestem pod
wielkim wrażeniem. – powiedziałem uśmiechając się w stronę czarnego.
- Bartek?
- Mogło być
lepiej. – burknął za co dostał ode mnie po głowie.
- Myślę, że
reszta nie ma nic przeciwko twojemu dołączeniu do kadry. – zwróciłem się z
uśmiechem do Konrada.
- N-naprawdę?
To znaczy… - odchrząknął. – Naprawdę?
Zaśmiałem się.
- Treningi, są
codziennie o czwrtej popołudniu, z wyjątkiem niedzieli i usprawiedliwionych
nieobecności.
- Jasne!
- Skoro
wszystko ustalone… Konrad, idź odprowadź Pioruna do stajni, a wy chłopaki macie
dziś wolne. – powiedział Błażej.
Reszta drużyny przybiła sobie piątki
i rozeszła się do domów lub poszła na miasto. Ja jednak miałem zamiar spędzić
trochę czasu ze słodkim emosiem.
- Hej, młody.
– powiedziałem podchodząc do boksu Pioruna gdzie przebywał Konrad. – Pokazałeś
klasę. Myślałem, że Bartek pęknie z zazdrości. – zaśmiałem się pod nosem.
- Cieszę się,
że ci się podobało. – odwzajemnił uśmiech. - A co do Bartka to… Co ja mu
zrobiłem?
- Nie mam
pojęcia, ale wiesz… On już taki jest. Nie może znieść tego, że ktoś jest lepszy
od niego.
- Ale ja wcale
nie jestem lepszy… - powiedział cicho.
- Uwierz mi,
że nie przejechał by programu na złotą odznakę tak dobrze jak ty to zrobiłeś.
- Skąd wiesz?
- Jestem jego
boss’em. – uśmiechnąłem się.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza,
w ciągu której czarny nie przestawał głaskać Pioruna. Wyglądał jakby się nad
czymś intensywnie zastanawiał.
- Seweryn?
- Hm…?
- Masz może
jakieś plany na dziś? To znaczy… Co dzisiaj robisz?
- Zależy co
chcesz zaproponować.
- Może… Może miałbyś
ochotę wpaść do mnie? Oglądnęlibyśmy jakiś film czy pograli na konsoli.
- Z wielką
przyjemnością.
Byłem w szoku. Nie! Mnie wręcz zamurowało! Seweryn, lider kadry,
przystojny, długowłosy Seweryn stwierdził, że ‘z wielką przyjemnością’ spędzi
ze mną popołudnie.
- Co masz taką
minę? – zapytał rozbawiony czochrając moje włosy. – Idę się przebrać, poczekaj
tu na mnie.
Zostałem przy Piorunie. Czekałem na niego przez kolejne kilka minut.
Gdy się pojawił poczułem jak kolana mi miękną.
Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę wyłożoną polarem, czarną koszulkę
z „Iron Maiden”, ciemne dżinsy i glany. Włosy miał rozpuszczone. Już z daleka
mogłem zauważyć, że na pewno są miękkie w dotyku.
Uśmiechnąłem się do niego.
- To co
idziemy? – zapytałem.
- Pewnie, prowadź.
Gdy byliśmy już w domu, do naszych nosów dotarł przyjemny zapach
pieczonego ciasta. Po rozebraniu się poszliśmy do kuchni, gdzie zastaliśmy
Mikołaja razem z Błażejem.
Rozbawiony zakryłem oczy.
- Nic nie
robicie? Mogę popatrzeć czy grozi uszczerbkiem na zdrowiu? Pamiętacie, że z
wami dziecko mieszka? – zapytałem jak zwykle co zostało nagrodzone śmiechem
Seweryna oraz oberwaniem od Mikołaja ścierką.
- Nie da się
zapomnieć, niedobry emosiu, że się tu kręcisz. Wszędzie na wykładzinach są
ślady po twojej czarnej kredce do oczu. – powiedział ze śmiechem.
Skrzywiłem się. Trzy do czterech dla niego. Cholerka.
- Czegoś
potrzebujesz, braciszku? – zapytał Błażej.
- Przyszedłem
bo zwabił mnie piękny zapach i miałem nadzieję, że coś dostaniemy z Sewerynem
na przekąskę. A tak poza tym to idziemy poszukać jakiś filmów. – powiedziałem.
Mikołaj od razu chciał się zabrać za krojenie ciasta, ale Błażej nie
pozwolił mu na to.
- Skarbie, za
tak wielkie noże to ty się nie bierz.
Mój brat pokroił ciasto, a Miki burknął coś pod nosem biorąc się za
parzenie herbaty. Brat podał mi ciasto, na tacy, razem z dwiema herbatami i
cukierniczką.
- Dzięki. –
powiedziałem i poprowadziłem Seweryna do salonu.
Wybraliśmy trzy filmy, horrory, i skierowaliśmy się na górę. Gdy
weszliśmy do mojego pokoju Seweryn zaczął się rozglądać zainteresowany wyglądem
mojej sypialni. Był jedną z nielicznych osób, które tu weszły. Dlaczego? Bo
chciałem pokazać mu swój świat.
- Ładnie tu. –
powiedziałem rozglądając się po pokoju Konrada. – Sam urządzałeś?
- Tak. –
odpowiedział siadając na łóżku.
Wziął ze stolika laptopa i włożył do niego pierwszą płytę. Ja w tym
czasie podszedłem do komody i przyjrzałem się zdjęciom. Jedno zainteresowało mnie
najbardziej.
Zaśmiałem się cicho i wziąłem ramkę w dłoń.
- Ile miałeś
wtedy lat? – zapytałem z uśmiechem pokazując mu zdjęcie trzymane w ręce.
- Co…? Ej! –
krzyknął rzucając się w moją stronę. – Oddawaj to!
Wyciągnąłem rękę do góry. Czarny nie
był na tyle wysoki by doskoczyć do zdjęcia.
- Ej, no! –
jęknął uderzając mnie w klatkę piersiową.
- Dużo siły to
ty nie masz. – zacmokałem udając dezaprobatę. – Jak ty utrzymujesz swojego
konia w ryzach? – zaśmiałem się. – No to? Ile miałeś lat?
- Dwanaście… -
burknął.
Zdjęcie przedstawiało Konrada w
przebraniu czerwonego dinozaura. Jadł chyba babeczkę, ale widocznie przez
kostium wypadła mu z rąk i ubrudził sobie całą twarz.
- Słodko
wyglądasz. – podsumowałem opuszczając rękę.
Młodszy od razu wyrwał mi ramkę z dłoni,
stawiając ją z powrotem na swoim miejscu. Odwrócił się do mnie i pogroził
palcem.
- Nie tykać
moich zdjęć! – fuknął i wrócił na łóżko.
Zaśmiałem się i poszedłem za nim.
- Przesuń
dupkę. – powiedziałem dźgając go w bok.
Popatrzył na mnie zły, ale przesunął
się pod ścianę.
- Za karę ty
trzymasz laptopa. – zdecydował kładąc komputer na moich kolanach.
- Niech ci
będzie, złośniku. – powiedziałem wciskając start filmu.
- Co?!
- Cicho,
zaczyna się. – uciszyłem go na co fuknął zły.
Doprawdy, uroczy dzieciak.
Kiedy zaczęliśmy oglądać trzeci
film, na dworze już dawno zdążyło się ściemnić. Choć była dopiero szesnasta.
Konrad za każdym razem kiedy pojawiała się jakaś straszna scena podskakiwał w
miejscu i, niby niezauważalnie, przysuwał się do mnie. Pozwalałem mu na to. Ba!
Sam byłem przeszczęśliwy jak to robił, ale… czarny diabełek nie chciał się
przyznać, że się boi. Chociaż raz zaproponował byśmy zagrali na konsoli w
salonie zamiast oglądać kolejne dwa filmy. Postanowiłem jednak go pomęczyć.
Chciałem by się przyznał.
Gdy znowu się wystraszył wydał z
siebie cichy pisk. Spojrzałem na niego. Już prawie leżał na mnie. Wczołgał się
pod kołdrę i przykleił do mojego boku.
- Nadal
utrzymujesz, że się nie boisz? – zapytałem patrząc na niego.
Nie odpowiedział. Pokręcił tylko
przecząco głową i zakrył oczy kołdrą.
- C-czy…
Możemy wyłączyć ten film? – jego głoś zabrzmiał tak jakby miał się rozpłakać.
Wyłączyłem film i odłożyłem laptopa
na szafkę obok. Zaświeciłem lampkę nocną by rozjaśnić pomieszczenie.
- Konrad? –
ściągnąłem pościel z jego głowy. – Wszystko dobrze?
- Chyba… Chyba
będę dziś spał z Mikołajem. – szepnął nadal przyklejony do mojego ramienia.
Westchnąłem obejmując go ramieniem.
Potarłem jego bok dłonią chcąc dodać mu otuchy.
- Nie będzie
tak źle. – powiedziałem.
- Nie znasz
mnie jeszcze… - mruknął.
- To pozwól mi
się poznać. – powiedziałem uśmiechając się do niego. – No, nic. – wstałem z
łóżka czochrając mu włosy. – Będę się zbierał.
Przeciągnąłem się chcąc rozprostować
kości.
- C-czekaj! –
zerwał się z posłania o mało nie wybijając sobie zębów na panelach. – Dasz… mi
swój numer? – zapytał patrząc gdzieś za okno.
- Pewnie.
Wymieniliśmy się numerami po czym
zeszliśmy na dół. Ubrałem się i pożegnałem z Błażejem i Mikołajem.
- Do
zobaczenia w poniedziałek. – zwróciłem się do Konrada.
- Do
zobaczenia.
Pomachałem mu jeszcze gdy byłem
przed domem i skierowałem się do swojego samochodu, który znajdował się na
parkingu przed domem. Spokojnie mogłem zaliczyć to popołudnie do udanych.
Do łóżka położyłem się późnym wieczorem. Miałem doskonały humor i
mogłem wręcz stwierdzić, że unoszę się nad ziemią na niewidzialnej chmurce.
Popołudnie spędziłem z Błażejem na oglądaniu komedii romantycznej, natomiast
wieczór, jak prawie każdy, przeleżeliśmy u niego w sypialni, opowiadając sobie
historie z naszego życia i poznając się lepiej.
Po takim dniu zasnąłem bez problemu, ukołysany wspaniałymi snami.
Jednak w nocy przebudziłem się słysząc jakieś szuranie po podłodze. Spałem
tyłem do drzwi, więc mało nie dostałem zawału, gdy ujrzałem postać nad sobą.
- Konrad, czyś
ty zgłupiał?! – wykrzyknąłem cicho.
Gdy jednak zobaczyłem minę czarnego od razu zmiękłem.
- Co się
stało? – zapytałem zatroskany.
- Wiesz, b-bo
oglądaliśmy z Sewerynem horrory i j-ja teraz nie mogę spać.
Słysząc wyraźny strach w jego głosie odsunąłem się trochę równocześnie
odkrywając kołdrę.
- Kładź się,
duży chłopczyku i mów jak na spowiedzi co ci się śniło. – powiedziałem z
uśmiechem.
- B-bo zaczęło
się od tego, że poszedłem do stajni by przejechać się na Piorunie. – zaczął
opowiadać. – Ale gdy przekroczyłem próg stajni wpadłem na kadrę. A raczej na
zombie kadrę! Czołgali się po podłodze i wydawali z siebie straszne dźwięki.
Wysysali mózgi koni i wydawali przy tym okropne odgłosy. Nagle Seweryn odwrócił
się w moją stronę… - zamilkł na chwilę - … i bum! – aż podskoczyłem
przestraszony. – Rzucił się w moim kierunku rycząc okropnie. Chciałem uciec
przed nimi wszystkimi i was ostrzec, ale gdy wszedłem do domu to wy byliście
już zombie i o fu… Całowaliście się i och… To było straszne! Nagle usłyszałem
takie głośne…
Nagły huk jakby od strony stajni spowodował, że Konrad zamilkł
równocześnie chowając się pod kołdrę. A ja, mimo iż chciałem zachować się
odpowiednio i go nie straszyć, sam również schowałem się przerażony.
- Rany Konrad,
trzeba było powiedzieć, że to aż tak straszny sen i mi go nie opowiadać! –
jęknąłem płaczliwie.
- W-wiesz obok
twojej sypialni jest pokój Błażeja. – zasugerował. – M-może prze…
Nie dałem mu do kończyć.
- T-tak, to
świetny pomysł. Na trzy wychodzimy z pod kołdry i uciekamy. Raz…
- Dwa…
Przełknąłem głośno ślinę, zaczerpnąłem powietrza i…
- Trzy!
Wyskoczyliśmy z łóżka w trybie natychmiastowym i pognaliśmy do sypialni
Błażeja pukając równocześnie. Zza zamkniętych drzwi dobiegł nas głośny hałas.
Najwyraźniej zbudzony nagle mężczyzna spadł z łóżka. Po chwili jednak drzwi
stały przed nami otworem.
Rzuciłem się od razu na Błażeja. ,,Mam pierwszeństwo.” – pomyślałem. –
„W końcu to mój chłopak.”
- Co się
stało? – zapytał zdezorientowany brunet.
- Bo Konrad
oglądał wieczorem horrory i przyszedł do mnie niedawno bo miał koszmar.
Opowiedział mi go i to było straszne! Teraz się obaj boimy i potrzebujemy
dzielnego bohatera. – powiedziałem płaczliwie.
Spojrzałem na śmiertelnie przerażonego Konrada, a potem na Błażeja.
Jego mina była wręcz powalająca.
Nie do końca wiedziałem co się
dzieję. W środku nocy dwójka rozhisteryzowanych dzieciaków zrywa mnie z łóżka
bo jeden wystraszony, przestraszył drugiego.
Pozwoliłem im wejść do pokoju.
Oświeciłem lampkę nocną, a chłopaki wpakowali mi się do łóżka, zakopując się w
kołdrze, pod ścianą.
- O nie, nie.
– pokręciłem głową. – Jak macie tu zostać to oddawać kołdrę. – powiedziałem
stanowczo.
Odzyskałem połowę pościeli.
- Dobra, kłaść
się spać, dzieciaki. A jak tylko coś usłyszę to wylecicie stąd obaj. –
zagroziłem gasząc światło.
Położyłem się na skraju łóżka i
odwróciłem w stronę Mikołaja, który leżał po środku. Z pomrukiem zadowolenia
przytuliłem się do niego, zatapiając nos w jego włosach.
- A mnie to
kto przytuli? – zapytał mój brat.
- Konrad,
wypad do swojego pokoju. – mruknąłem.
- Dobra,
dobra. – burknął i odwrócił się twarzą do ściany.
- Dziękuję… -
szepnął jeszcze Mikołaj.
- Mhm…
- A jego to
nie wygonisz?! – zbulwersował się czarny.
- Konrad, jak
zaraz się nie zamkniesz, to osobiście cię stąd wykopie. – warknąłem.
Poczułem jak Mikołaj obraca się w
moich ramionach. Teraz leżał plecami do mnie.
- Konrad. –
szepnął. – Przybliż się. – polecił.
Brat przysunął się do niego i po
chwili leżeli przytuleni do siebie. Przespaliśmy tak całą noc. Ja przytulony do
Mikołaja, a Mikołaj do Konrada.
Następnego dnia ochrzaniłem Konrada
za to, że wystraszył Mikołaja i dałem mu szlaban na oglądanie horrorów.
- Nie chcę cię
dziś w nocy u mnie widzieć, jasne? – zwróciłem się do brata gdy jedliśmy obiad.
- Mnie? A
Mikołaj to co?
- Nie mam nic
przeciwko towarzystwu Mikołaja. – powiedziałem posyłając uśmiech w stronę
zarumienionego blondyna.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Otworzę. –
powiedziałem wstając od stołu.
Poszedłem otworzyć drzwi. Przed
wejściem stał zupełnie nieznany mi człowiek.
- Gdzie on
jest!? – krzyknął.
- Słucham? –
zapytałem zaskoczony jego reakcją.
- Pytam się,
gdzie ten gówniarz?! – ponownie krzyknął i zrobił krok do przodu.
Asekuracyjnie zasłoniłem ciałem
wejście do domu. Niestety domyślałem się kim jest ten człowiek i bardzo mi się
to nie podobało.
Gdy tylko usłyszałem ‘ten’ głos,
zmroziło mnie. Mój ojczym mnie znalazł, a to nie wróżyło nic dobrego.
- Mikołaj,
wszystko w porządku? Strasznie zbladłeś.
Konrad patrzył na mnie ze zmartwieniem w oczach.
- T-tak. –
powiedziałem cicho i wyszedłem na przedpokój.
- Ty
gówniarzu! Choć tu do mnie!
Mimo iż wiedziałem, że nie powinienem podszedłem do drzwi po czym
przeszedłem koło Błażeja i stanąłem oko w oko z moim ojczymem.
- Wiesz jakich
mi kłopotów narobiłeś?! Twoja matka codziennie dzwoni by z tobą porozmawiać, a
ja nie mam co jej powiedzieć! Do tego dom zaczyna wyglądać jak chlew, a ty
sobie wakacje robisz, gówniarzu! – wrzeszczał.
Wzdrygnąłem się.
- Proszę cię,
nie róbmy scen. Chodź porozmawiamy na spokojnie i… - na mój policzek spadło uderzenie.
Złapałem się za niego z niedowierzaniem. Gdy znów zobaczyłem uniesioną
dłoń, skuliłem się. Jednak nie poczułem kolejnego uderzenia.
- Co ty sobie
myślisz, stary zboczeńcu?! – warknął Błażej. – Wynoś się stąd i więcej się tu
nie pokazuj! Inaczej wylądujesz w więzieniu za molestowanie nieletniego,
pobicie, wykorzystywanie do ciężkiej pracy, znęcanie się psychicznie oraz za
nachodzenie. – wyliczał z groźną miną Błażej. – A uwierz, że mam znajomości i z
pewnością się nie wywiniesz.
Po tych słowach objął mnie w tali, wprowadził do domu i zamknął drzwi
przed zszokowaną twarzą mojego ojczyma. Stałem przez chwilę nie ruchomo po czym
po prostu się rozpłakałem.
- Dlaczego do
niego wyszedłeś? – zapytałem ostro.
Mikołaj i Konrad siedzieli na
kanapie w salonie, a ja chodziłem po pokoju z jednego kąta w drugi.
- Błażej, nie
naskakuj tak na niego. – odezwał się mój brat. – Nie widzisz, że jest
roztrzęsiony?
Warknąłem pod nosem. Nie chciałem
mówić nic więcej by nie wystraszyć blondyna, ale…
- Może gdyby
nie był taki chętny na konfrontację ze swoim ojczymem to nie byłby taki
roztrzęsiony! – krzyknąłem, gdy nerwy puściły.
Nie chciałem tego… Po prostu
świadomość tego co ten facet mu robił przyprawiała mnie o mdłości. Chciałem go
chronić, a on sam pchał się w sidła tego obleśnego gościa.
- Przepraszam,
ale mi niedobrze! – powiedział Mikołaj zrywając się z kanapy.
Pobiegł do łazienki. Po chwili
usłyszeliśmy z Konradem charakterystyczne odgłosy wymiotowania.
- Idź do
niego. – polecił czarny widząc, że stoję jak słup soli.
Po jego słowach szybko się
zreflektowałem i ruszyłem w stronę łazienki. Mikołaj już skończył zwracać
zawartość swojego żołądka i właśnie płukał usta.
- Hej, lepiej?
– zapytałem stając w drzwiach.
Pokiwał jedynie głową, nie odzywając
się ani nie odwracając się w moją stronę.
- Mikołaj, –
zacząłem podchodząc do niego od tyłu – przepraszam. Nie powinienem podnosić na
ciebie głosu. – mruknąłem chowając twarz w zgięciu jego szyi. – Ale
niepotrzebnie wychodziłeś do tego zboczeńca.
- Chciałem z
nim tylko na spokojnie porozmawiać… - szepnął.
- Wiem, że
chciałeś dobrze, ale skończyło się tylko wielkim siniakiem na policzku. –
powiedziałem dotykając ostrożnie opuchniętego miejsca.
Młodszy syknął cicho z bólu.
- Posmarujemy
to dzisiaj przed snem. Przyjdziesz do mnie wieczorem? – zapytałem składając
delikatny pocałunek na jego ramieniu.
- Przyjdę. –
szepnął rumieniąc się uroczo.
- No to będę
czekał. – uśmiechnąłem się pokazując zęby.
Czekałem na Mikołaja leżąc w łóżku i
czytając książkę. Długo się już nie pojawiał. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła
dwudziesta trzecia. Westchnąłem zrezygnowany i odłożyłem książkę na szafkę obok
łóżka. Zgasiłem światło i ułożyłem się wygodnie na posłaniu. Sięgnąłem po
kołdrę by się okryć jednak okazało się, że ktoś już sobie użyczył mojej kołdry.
- Mikołaj? –
zapytałem w przestrzeń podnosząc się na przedramieniu.
- Długo
musiałem czekać byś zorientował się, że tu jestem. – mruknął odwracając się w
moją stronę. – Prawie zasnąłem!
Zaśmiałem się.
- Teraz już
będziesz mógł spać. – powiedziałem obejmując go ramionami i przyciągając do
siebie.
Ułożyliśmy się wygodnie, Mikołaj
oczywiście od strony ściany, i zasnęliśmy.
Ehh, a może ten Bartek się zakochał w "emosiu" i to ukrywa?! O.o
OdpowiedzUsuńA może po prostu jest zazdrosny o jego jazdę i powiedział ojczymowi?!
Tyle pytań!!
A i ten słodki uścisk :D
Czekam na kolejny, wenyyy ;)
Super rozdział
OdpowiedzUsuńDużo weny
Pozdrawiam
Ja tam myślę że Bartek nie w emosiu a w Sewerynie, a tatusia trzeba było w pierwszym odcinku przywiązać do drzewa za wiadomo co dla wilkołaków bo pęta się po opowiadaniu i mnie denerwuje.
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBartek jest wredny, czyżby odkochiwał się w Sewerynie? Tak myślę, że jest gorszym jeźdźcem niż Konrad. Chłopcy dogadują się i mieli jakby pierwszą randkę :) Jestem pewna, że Konrad robił przecudne miny, podczas oglądania horrorów. A później co? wielki strach i przerażenie Mikołaja, choć ma to też dobre strony, jak to, że Błażej zaczął gościć w swoim łóżku ukochanego :) Niech ojczym zginie, a nie krzywdzi Mikołaja, jak tak mógł go uderzyć? Błażej powinien przekonać Mikołaja do tego, aby złożył doniesienie na niego.
Znalazłam jeden mały błąd "Treningi, są codziennie o czwartek",a tak to nic nie zauważyłam, tylko to rzuciło mi się w oczy.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
To jak chlopcy wskoczyli do lozka Blazeja bylo tak dziecinne. Ktory 18 latek sika w majtki po horrorze i pakuje do lozka brata?
OdpowiedzUsuńA - i tym razem widac tekst nie byl czterokrotnie sprawdzany. Mnostwo bledow.
Jeden z nich - ,,- Damy sobie radę prawda? Pokarzemy im. – powiedziałem cicho do konia, głaszcząc go po szyi." - ,,pokaŻemy im".
Chlopcy jak na swoj wiek zachowuja sie bardzo dziecinnie, no moze oprocz Blazeja.
Pozdrawiam
Damiann
Tym razem muszę się z tobą zgodzić . Nadmiar nauki nie pozwolił mi na dokładne sprawdzenie tekstu, a rozdział trzeba było wstawić.
UsuńJednak spokojnie poprawię wszystkie błędy.
Próbuję się zebrać do czytania a ciągle czas mi ucieka :P Dzisiaj dopiero się zorientowałam, że jest piątek i czas odpowiedzieć na komentarze :D Im człowiek starszy, tym szybciej czas mija. Cieszę się,że podsycam twoją ciekawość :P Co do spotkania to się jeszcze okaże wszystko ;P Czemu uważasz, że opowiadanie nie jest typowe? Zastanawia mnie to :P Księżniczka jest najlepsza ;) I nie da się jej nie kochać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lady M
Miło mi, że ci się podobał rozdział ;) Tym bardziej jeśli przerosło twoje oczekiwania. Słowa piękne. Teraz muszą za tym pójść czyny ;) Hahaha. Fajnie, że już lubisz ten związek ;)
UsuńJeszcze raz dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam
LM.
A wam życzę weny ;)
Rozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńGołym okiem widać, że Bartek jest zazdrosny... pytanie tylko czy o umiejętności Konrada czy o Seweryna, który zaczął interesować się młodym...
No ale fajnie, że Seweryn i Konrad spotkali się tak nieformalnie, oby takich spotkań było jak najwięcej (choć może niekoniecznie przy horrorach ;))
Mam też nadzieję, że ojczym Mikołaja dostanie w końcu odpowiednią karę za swoje zachowanie i traktowanie chłopaka jak służącego. Ale też jego matka powinna zacząć się domyślać, że dzieje się coś złego i sprawdzić sytuację na własne oczy.
No i oby to spędzanie wspólnych nocy weszło Błażejowi i Mikołajowi w nawyk ;) Już czekam na dalszy rozwój ich uczuć względem siebie ;)
Pozdrawiam
Może będzie trójkącik Konrad, Seweryn i Bartek
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, Konrad pokazał co potrafi, no i Seweryn spędził z nim popołudnie, ciekawe skąd ojczym Mikołaja wiedział gdzie go szukać, a ta końcówka boska...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia