Witam!
Jak tam po pierwszych dniach w szkole? Myślę, że rozdział poprawi wam trochę humor.
Serdecznie zapraszam na rozdział!
PS. Nadal poszukuję bety. Szkoda, że jeszcze nikt się nie zgłosił. Mam nadzieję, że może w końcu się doczekam :)
#freak
Rozdział 16
- April, spakowałeś wszystko?
– Zapytałem samemu sprawdzając czy na pewno niczego nie zapomniałem.
Nadszedł
dzień mojego dwutygodniowego wyjazdu. Serce mi się krajało na myśl, że muszę
zostawić Aprila na tak długo. Jeszcze nigdy nie rozstawaliśmy się na tak ‘’długi’’
czas.
- Chyba tak… - Mruknął rudy
stawiając torbę w przedpokoju. – Naprawdę nie mogę z tobą jechać? – Zapytał z
nadzieją.
Westchnąłem
i spojrzałem na niego.
- Przepraszam słonko, ale nie
możesz. Przykro mi.
- No trudno… - Szepnął.
- Nie martw się. Spędzisz ten
czas u dziadków. Zobaczysz, że szybko zleci. I jestem pewny, że Jeremy nie
pozwoli ci się nudzić.
April
zaśmiał się krótko.
- Dobra, zbieramy się, bo
spóźnisz się do szkoły. – Powiedziałem i zarzuciłem sobie jego torbę na ramię.
Droga
do szkoły minęła nam dosyć szybko. Jechaliśmy w milczeniu. Wiedziałem, że April
był smutny, ale nic nie mogłem na to poradzić.
- Nie smuć się, April. –
Powiedziałem, gdy zatrzymałem auto na parkingu przed szkołą.
- Dobrze…
- No już. – Przytuliłem go do
siebie. – Nie chcę widzieć smutku na twojej twarzy. – Powiedziałem głaszcząc go
po policzku. – Chodźmy już. – Poleciłem i wysiadłem z samochodu.
Podeszliśmy
do gabinetu Bena gdzie zostawiłem torbę z rzeczami Aprila.
- Czas się pożegnać. –
Zauważył rudy. – Będę tęsknił. – Powiedział płaczliwie.
- Nie płacz, słoneczko. –
Przygarnąłem go do siebie. – Przywiozę ci coś ładnego, dobrze? Tylko nie płacz,
błagam. Nie zniosę tego.
Kot
pociągnął nosem i szybko przetarł oczy.
- Przepraszam. – Mruknął i
uśmiechnął się blado.
- Nie przepraszaj. –
Odwzajemniłem uśmiech.
- Co mi przywieziesz? –
Zapytał zaciekawiony.
- Jeszcze nie wiem, ale na
pewno coś ładnego. A teraz uciekaj pod klasę. Zaraz będzie dzwonek.
- Dobrze. – Powiedział i
odsunął się ode mnie. – Bezpiecznej podróży.
Odszedł
parę kroków w głąb korytarza, ale nagle zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.
Nie wiedziałem, o co mu chodzi. Chłopak podbiegł do mnie i rzucając mi się w
ramiona pocałował mnie w usta. Ten pocałunek był jak muśnięcie skrzydeł motyla
i trwał ledwie sekundę, bo April od razu odbiegł w kierunku swojej klasy.
Stałem w miejscu cały osłupiały. Z nostalgii wyrwał mnie dopiero dzwonek
oznajmiający rozpoczęcie lekcji. Otrząsnąłem się i rozejrzałem dookoła. Byłem w
niemałym szoku.
- Nick? – Usłyszałem głos
Bena. – Jeszcze nie pojechałeś?
- O, Ben. Właśnie się zbieram.
– Uśmiechnąłem się. – Jeszcze raz bardzo dziękuję za to, że zgodziliście się
zająć Aprilem na czas mojego wyjazdu.
- Cała przyjemność po naszej
stronie.
- To ja się zbieram. Do
zobaczenia za dwa tygodnie. – Pożegnałem się.
- Do zobaczenia i bezpiecznej
podróży!
O
Boże, o Boże, o Boże! Nie wierzę, że to zrobiłem! Chociaż… Nick pewnie i tak
stwierdzi, że to miał być zwykły całus, ale i tak, rany! Jestem idiotą… Gdyby
nie to, że Nick zawsze robi ze mnie słodkiego, niewinnego kociaka musiałbym się
nieźle tłumaczyć po jego przyjeździe.
Dalej
lekko zaskoczony swoim zachowaniem wszedłem do klasy. Kompletnie nic nie pamiętałem
z tych zajęć. Cały czas myślałem o tym, co zrobiłem. O tym, że nie będę widział
Nicka przez dwa tygodnie no i, co najważniejsze, jak zarobić pieniądze na
prezent urodzinowy dla Nicka. Pracowałem z Chesterem już od trzech miesięcy i,
mimo że odkładałem wszystkie swoje wypłaty to nie zarobiłem na tyle dużo by
uzbierać wystarczającą kwotę. Co prawda wpadł mi jeden pomysł do głowy, który
spowodowałby, że z jednej wypłaty spokojnie kupiłbym mu to, co chcę, ale nie
wiedziałem czy to dobry pomysł, więc postanowiłem jeszcze porozmawiać z
dziadkiem Jeremy’m.
Po
lekcjach, czym prędzej pobiegłem do gabinetu dziadka i prawie siłą go z stamtąd
wytargałem by jak najszybciej dotrzeć do domu. Gdy dojechaliśmy na miejsce
wyskoczyłem z auta jak z procy i wszedłem do wnętrza domu.
-
Cześć dziadku!
-
Cześć kociaku! Co tak wpadłeś jak bomba?
-
Muszę z tobą porozmawiać. Chciałem pogadać z Mickey’m, ale nie zdążyłem, bo
Nick po mnie przyjechał.
Dziadek
uśmiechnął się do mnie,
-
Jesteś pewny, że nadaję się na zastępstwo za Mickey’ego?.
Kiwnąłem
głową.
-
Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłem, że nawet bardziej się nadajesz.
-
W porządku. W takim razie idź się rozpakuj. Potem zjemy obiad i porozmawiamy.
-
Ale tylko we dwóch? – Wolałem się upewnić.
-
Tak kociaku, we dwóch. Chodź, pokażę ci pokój. Stwierdziłem, że naszykuje ci sypialnię na parterze.
Będziesz miał pod ręką kuchnię, łazienkę, toaletę no i salon jakbyś chciał
sobie dłużej pooglądać telewizję. Nasza sypialnia jest na piętrze, więc jak
będziesz coś chciał…
-
Spokojnie, nie będę wam przeszkadzał w tych sprawach. – Uśmiechnąłem się
rozbawiony widząc minę dziadka.
-
April! – Dziadek był zaskoczony i w jakimś stopniu rozbawiony. – Chyba
zapomniałem, że masz już rok.
-
Co rok? – Zapytał dziadek Ben wchodząc do salonu.
-
Mówię, że April ma już rok i nie dał się oszukać, dlaczego ma pokój na dole, a
nie koło nas. – Powiedział rozbawiony i zaprowadził mnie do pokoju zostawiając
osłupiałego dziadka Bena.
Gdy
się rozpakowałem dołączyłem do starszego kota i razem z nim zacząłem szykować
obiad.
-
W tym momencie jak na was patrzę to mogę powiedzieć, że jesteście praktycznie
identyczni. No, może April jest troszkę niższy i ma krótsze włosy.
-
Zapomniałeś dodać, że jest stanowczo za chudy. – Powiedział dziadek Jeremy
patrząc na mnie surowym wzrokiem.
-
Wcale nie. – Powiedziałem z uśmiechem i potarłem głową o jego ramię, za co
zostałem nagrodzony całusem.
- Mój
kociak.
-
To fajne uczucie, gdy ma się koło siebie starszego kota, który w dodatku jest
twoim dziadkiem.
Obaj
mężczyźni uśmiechnęli się tylko na te słowa. Na samym początku, gdy tylko coś
takiego powiedziałem dziadek Ben od razu proponował bym z nimi zamieszkał.
Teraz akceptował fakt, że mieszkam z Nickiem i to się nie zmieni.
Po
obiedzie wygoniliśmy dziadka Bena z kuchni i usiedliśmy się przy herbacie.
-
No, więc, co to za temat? Pierwsza miłość, a może jakieś napięcia…?
-
Nie, nie, nie, nie, nie! Te tematy omówiłem już z Mickey’m. Napięcia, jak się
ich pozbyć, pierwsze uczucia do… Nicka – zarumieniłem się – no i o dniach
płodnych.
Dziadek
uśmiechnął się.
-
Z nim lżej ci się rozmawiało niż byś miał rozmawiać ze mną, co?
-
No… Tak szczerze, to tak. Ale nie ważne. Za miesiąc wypadają urodziny Nicka.
Już od dłuższego czasu myślałem o prezencie. W końcu pomysł się znalazł. Zegarek
Nicka ciągle się zatrzymuje. Wiecznie oddaje go do zegarmistrza. Myślałem, że
to, dlatego że go tak strasznie lubi, ale któregoś razu usłyszałem jak rozmawia
z Gabrielem. Pokazywał, jaki zegarek mu się podoba. Ale, gdy Gabi mu powiedział
by go sobie zamówił to powiedział, że może i ma pieniądze, ale nie będzie ich
wydawać na taką pierdołę skoro może kupić coś dla mnie. No i w końcu udało mi
się podpatrzeć, jaki zegarek oglądał, ale jego cena jest przerażająca.
-
No dobrze, rozumiem. Co w związku z tym?
-
Zacząłem pracować z Chesterem, ale tych pieniędzy jest stanowczo za mało.
Pracuję od trzech miesięcy i mam może jedną trzecią kwoty. Ale jakiś tydzień
temu widziałem w galerii ogłoszenie. Firma produkująca bieliznę poszukuje
prostych osób do zostania modelami. Dziewczyny, chłopcy, kobiety, mężczyźni,
psołaki, kotołaki. Nie ma znaczenia. Chcą pokazać, że są otwarci i
znajdzie się u nich coś dla każdego. Problem polega tylko na tym, że mam
dopiero rok, więc musiałbym mieć zgodę osoby dorosłej i opiekun musiałby być ze
mną na sesji…
-
I pomyślałeś, że ja mógłbym iść z tobą?
Kiwnąłem
niepewnie głową.
-
Cała akcja zaczyna się w piątek, a kończy we wtorek za dwa tygodnie, czyli
dzień przed powrotem Nicka.
Dziadek
zamyślił się na chwilę.
-
No dobra. Starczy ci wtedy na prezent, który chcesz kupić?
-
Tak, a nawet mi zostanie. Bo sesje są podzielone na dwie i z dwóch są osobne
wypłaty.
-
W takim razie niech ci będzie, rudzielcu.
Wyszczerzyłem
się szeroko i przytuliłem do dziadka.
-
Dziękuję.
Resztę
wieczoru spędziliśmy już w trójkę. Ustaliliśmy z dziadkiem Benem, że po szkole
podwiezie mnie na godzinę do centrum bym mógł się zgłosić oraz by mogli mnie
całego zmierzyć. Obejrzeliśmy dwa filmy, wypiliśmy ciepłe kakao,
a potem wszyscy wzięliśmy się za szykowanie do łóżek, bo rano dziadek musiał
jechać do pracy, ja do szkoły, a dziadek Jeremy wspominał, że jutro prowadzi
zajęcia plastyczne w świetlicy.
Tak,
więc już o godzinie dziewiątej wychodziłem z łazienki by położyć się do łóżka.
Jeszcze ‘’krótka’’ rozmowa z Nickiem i położyłem się spać. Na początku
wierciłem się niemiłosiernie, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Nie wiem, czemu,
ale bałem się zasnąć. No, bo do tej pory w pokoju obok był Nick i zawsze, gdy
coś było nie tak mogłem do niego pójść, a teraz go nie było. Poza tym
zwyczajnie za nim tęskniłem.
Po
pewnym czasie ukołysany muzyką, którą sobie po cichu włączyłem, zasnąłem.
Ale nie na długo, bo obudziłem się wyrwany ze snu. To nie był zwykły sen, ale też nie był to koszmar. Ten sen zupełnie różnił się od całej reszty.
Ale nie na długo, bo obudziłem się wyrwany ze snu. To nie był zwykły sen, ale też nie był to koszmar. Ten sen zupełnie różnił się od całej reszty.
Widziałem
siebie i Nicka przytulonych do siebie, ocierających się siebie, całujących się.
Moja wyobraźnia szalała i zgotowała mi prezent w postaci erekcji. Z początku,
jak zwykle z resztą, planowałem to zignorować, ale wtedy przypomniało mi się,
co powiedział Mickey. Przecież to jest coś normalnego.
Myśląc o tym drżącą
dłonią sięgnąłem w dół pod materiał spodni i bielizny. Niepewnie dotknąłem
swojego członka. Uczucie było oszałamiające, zaskakujące i przyjemne. Zamruczałem
cicho. I zacząłem ostrożnie przesuwać dłoń w górę i w dół. Te ruchy i to, co mi
się śniło powodowało, że czułem jeszcze większe podniecenie. Przygryzłem wargę
i niepewnie zerknąłem na torbę. Mickey mówił, że mam nie próbować wkładać w
siebie wibratora, ale przyłożyć od penisa. Niepewnie wyjąłem z torby mój
prezent urodzinowy. Ustawiłem go na najniższe obroty i drżącą dłonią
przyłożyłem go do mojego członka. W ostatniej chwili przyłożyłem sobie do ust
pięść by nie miauknąć głośno. To, co poczułem spowodowało, że… doszedłem.
Pierwszy raz w życiu miałem orgazm. Zawstydzenie, jakie poczułem i skrępowanie,
gdy podniecenie opadło było nie do opisania. Drżącymi dłońmi, czym prędzej
odłożyłem wibrator i zawstydzony jak nie wiem, co, schowałem się pod kołdrę. Mimo
że było mi wstyd to pierwszy raz od dawna po takiej pobudce zasnąłem błogim
snem.
Rano
siedziałem przy stole skrępowany. Prawie w ogóle się nie odzywałem bojąc się,
że dziadkowie domyślą się, co robiłem w nocy. Po śniadaniu razem z dziadkiem Benem
pojechaliśmy do szkoły, a po zajęciach do galerii. Tam wypełniłem
zgłoszenie, zostałem zmierzony i wpisany na listę uczestników. Dostałem ich
maila i numer telefonu oraz dane dotyczące rozpoczęcia akcji.
Byłem tak podekscytowany, że zamiast do domu poprosiłem dziadka by zawiózł mnie do Mickey’ego.
Byłem tak podekscytowany, że zamiast do domu poprosiłem dziadka by zawiózł mnie do Mickey’ego.
-
Czyli, że będziesz robić za modela bielizny dla kotołaków, a za pieniądze chcesz
kupić Nickowi prezent?
-
Nie byle, jaki! Chcę mu kupić zegarek, którego sobie sam nie kupił do tej pory.
Gabriel wie, który bo oglądali go wspólnie.
Białowłosy
zerknął na męża.
-
No tak. Wiem, który, ale April, on jest bardzo drogi. Jesteś pewny, że zarobisz
aż tyle? Nie myślałeś o kupieniu czegoś tańszego?
-
Nie! Oczywiście, że nie. W jego urodziny mija rok, od kiedy jest moim opiekunem.
To musi być coś, co mu się spodoba. Za dwie sesje, na jakie jestem zapisany
starczy mi na zegarek i jeszcze zostanie. Poza tym przecież do tej pory pracowałem
z Chesterem i odkładałem wszystko na ten prezent.
Mickey
uśmiechnął się ciepło.
-
Na pewno Nick będzie zaskoczony, ale i zadowolony. Ale jeśli się dowie, że
występowałeś, jako model bielizny… Co mu powiesz? Wiesz, że będzie zły.
-
Hm.. - Zamyśliłem się na chwilę. – Coś wymyślę. Ważne by to był właśnie ten
prezent. – Powiedziałem z pewnością w głosie.
Dzięki
Mickey’emu jak i małemu Aaronowi, z którym się bawiłem, poczułem się o wiele
spokojniejszy i do dziadków wróciłem lekki niczym piórko.
Czas
do dnia rozpoczęcia sesji minął mi na ciągłych rozmowach z Nickiem, spotkaniach
z Chesterem i Fiodorem oraz odwiedzaniem Mickey’ego, i przynoszeniem prezentów
dla jego szczeniaka.
W piątek rano myślałem, że wykorkuję. Znaczy… z
początku. Potem, gdy już wszedłem na tą salę gdzie miało się wszystko odbywać
byłem już spokojniejszy. Poznałem fotografa, jego asystenta, projektantów,
menadżera oraz krawców. Zostało nam dokładnie powiedziane jak zostaną
przeprowadzone sesje i przedstawili nam harmonogramy oraz sale, w których kto
kiedy będzie miał sesje, oraz jakie linie bielizny będziemy reklamować. Było
także omawiane gdzie nasze zdjęcia będą publikowane. Na samym końcu podpisanie
kontraktu i można było się brać do roboty.
Zostałem
wyznaczony do bielizny dla kotołaków o szczupłej figurze. Te ‘’majteczki’’, że
się tak wyrażę, były skąpe, obcisłe, dające do myślenia, poruszające wyobraźnie
i zaskakujące swoim wyglądem. Z początku byłem naprawdę skrępowany. Stylistki z
mojej burzy loków zrobiły wichurę, rzęsty podkreśliły tuszem, po czym stwierdziły,
że już ociekam seksem. Potem zostałem ubrany w kolekcje „Sweet&Beauty”.
Były to stringi bądź majtki z koronkami na pośladkach, mające dobrze
przylegać i podkreślać pośladki. Następne były bardziej skromne, potem seria
„Love Angel”. Najróżniejsze modele w białych odcieniach.
Z
początku sądziłem, że to były naprawdę skąpe i zawstydzające kolekcje, ale
dowiedziałem się, że podczas drugiej sesji miała być tylko bielizna skąpa i
typowo łóżkowa. Tak, więc po tygodniu sesji ze skromnymi perełkami zaczęły się
sesje zdjęciowe z mocno wyciętymi stringami, woreczkami na penisy, koszulami i
skąpymi majtkami.
W
ostatni dzień sesji pokazali nam, zwierzołakom, specjalnie zaprojektowane dla
nas nakładki na penisy wyszyte z koronki. Gdy tylko je zobaczyłem cały
poczerwieniałem. Dziadek widząc to zareagował i dzięki negocjacją mogłem mieć
zdjęcia robione w osobnym pomieszczeniu przy obecności tylko dziadka i
fotografa.
To
były ostatnie zdjęcia i ostatni dzień pracy. Pieniądze zostały przelane na moje
nowo założone konto. Zdjęcia poszły do drukarni i do Internet, a my mogliśmy
się cieszyć dobrą zabawą zarobionymi pieniędzmi oraz wszystkimi egzemplarzami bielizny,
które reklamowałem. Ja jednak z tych wszystkich rzeczy cieszyłem się tylko
jedną. Sesje zakończone, a to oznacza, że już jutro znów będę mieć Nicka blisko
siebie!
Byłem
bardzo zmęczony podróżą do domu, ale szczęście, które odczuwałem w chwili, gdy
podjechałem pod dom Bena i Jeremy’ego wynagrodziło mi wszystko. Zostawiłem
wszystkie swoje bagaże w samochodzie, zabierając jedynie prezenty dla Aprila
oraz jego dziadków. April zauważył mnie pierwszy. Ledwie zdążyłem przekroczyć
próg ogródka, a młody rzucił mi się w ramiona. Zaśmiałem się głośno i okręciłem
się z nim wokół własnej osi.
- Tak się cieszę, że wróciłeś!
– Powiedział przytulając mnie mocno. – Bardzo tęskniłem.
- Ja też, słoneczko. –
Przyznałem i postawiłem go na ziemi. – Nie sprawiałeś dziadkom kłopotów?
- Nie. – Pokręcił głową z
uśmiechem.
- To dobrze. Chodź, wejdziemy
do domu.
W
środku powitał mnie piękny zapach obiadu. Zapewne Jeremy pichcił obiad.
- Nick! Witaj z powrotem. –
Powiedział kot z uśmiechem odwracając się w moją stronę.
- Witaj Jeremy. – Przywitałem
się. – Nie ma Bena? – Zapytałem ze zdziwieniem.
- Ben musiał pojechać do
miasta po zakupy. Nie spodziewaliśmy się, że Aprili tyle je. – Uśmiechnął się
do rudzielca siedzącego przy stole. – W ogóle po nim nie widać. Wyjadł nam
wszystkie zapasy słodkości, a nawet masło orzechowe ze świeżo upieczonym
chrustem.
Zaśmiałem
się.
- Tak, April zjada wszystko,
co słodkie.
- No właśnie. Słodkie, a
obiadów to nie zjadał do końca. – Pogroził Aprilowi drewnianą łyżką, na co
młodszy spłonił się lekko.
- Nie przejmuj się tym,
Jeremy. W domu też nie zjada wszystkiego. No z wyjątkiem słodyczy.
- Zastanawiam się tylko jak to
się dzieje, że nie przybiera na wadze? – Zastanowił się.
- Przestańcie mnie już
obgadywać! – Przerwał nam April lekko oburzony.
– Siedzę zaraz obok i wszystko słyszę.
Zaśmialiśmy
się z Jeremy’m.
- Przepraszam, słonko. –
Powiedziałem podchodząc do stołu i stawiając na nim torby z prezentami. –
Zobacz, co ci przywiozłem. – Poleciłem samemu wyjmując z torby małe pudełko i
wracając do Jeremy’ego. – Jeremy, to dla ciebie.
- Co? Nick, nie trzeba było. –
Powiedział wycierając mokre ręce o ścierkę.
- Musiałem się jakoś
odwdzięczyć za zajęcie się Aprilem pod moją nieobecność.
- Ależ Nick, wiesz prze…
- Otwórz. – Poleciłem
przerywając mu.
- No dobrze. – Mruknął
otwierając wieczko pudełka.
W
środku znajdował się srebrny naszyjnik z jasno zieloną zawieszką.
- Jest piękny. – Powiedział
mężczyzna wyciągając przedmiot z opakowania. – Pewnie sporo kosztował.
- Nie zawracaj sobie tym
głowy. Ważne, że ci się podoba. – Uśmiechnąłem się. – Dla Bena też coś
przywiozłem. – Powiedziałem wracając do stołu i wyjmując z torby jeszcze jeden
pakunek.
Położyłem
go na jednej z szafek, po czym usiadłem obok Aprila przy stole.
- Naleję wam zupy. – Oznajmił
Jeremy odkładając swój prezent na tą samą półkę, co prezent Bena.
- Z wielką chęcią. –
Powiedziałem uśmiechając się. – April też chętnie zje, prawda? – Zwróciłem się
do kota.
Młody
pokręcił nosem niezadowolony.
- Nie jestem głodny. – Mruknął
niemrawo.
- Zjesz zupy. – Oznajmiłem.
Rudy
jęknął cierpiętniczo, a Jeremy zaśmiał się głośno.
- Widzę, że podoba ci się
prezent. – Oznajmiłem obserwując jak April ogląda się w lustrze.
Kupiłem
mu nową bluzę w odcieniu brzoskwiniowym. Był to specjalny model dla
zwierzołaków. W kapturze miała dwie specjalnie wycięte dziury na uszy.
- Tak, jest ekstra! – Przyznał
podekscytowany. – Dziękuję. – Powiedział podchodząc do mnie i całując w
policzek.
- Cieszę się. – Uśmiechnąłem
się. – Ale dość tych pokazów mody. Idź się umyć i do spania. – Poleciłem.
- Muszę? – Zrobił smutną
minkę.
- Nie nabierzesz mnie na te
smutne oczka. Zmykaj do łazienki.
Kot
posłusznie ruszył do wskazanego pomieszczenia.
- Grzeczny chłopiec. –
Mruknąłem do siebie i również wstałem z kanapy.
Przeszedłem
do swojego pokoju. Byłem strasznie zmęczony dzisiejszą podróżą. Rzuciłem się na
łóżko i wtuliłem twarz w poduszkę. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem.
Obudziłem
się w środku nocy. Wydawało mi się, że słyszę jakieś dźwięki dobiegające z
pokoju obok. Wstałem zaniepokojony i po cichu wyszedłem z sypialni. Na
korytarzu zauważyłem, że w pokoju Aprila jest zapalone światło. Podszedłem do
drzwi i przysunąłem do nich twarz. Moich uszu dobiegły wyraźne jęknięcia.
Pierwsza myśl, jaka wpadła mi do głowy to to, że ktoś włamał się do naszego
apartamentu i właśnie napastuje Aprila.
Pchnięty
wezbraną we mnie adrenaliną szybko wpadłem do pokoju rudego rozglądając się
wokół. April pisnął przestraszony.
- N-Nick? C-co ty tu robisz? –
Zapytał wystraszony zakrywając rękami swoje… krocze.
Patrzyłem
na niego oniemiały. Czy on właśnie…?
- Nie! Nie podchodź! – Krzyknął
kot, gdy zacząłem się zbliżać do jego łóżka.
Nie
zwróciłem uwagi na jego krzyki tylko podszedłem bliżej. Jedyne, co mogłem
zobaczyć to mały pilocik leżący obok jego nogi i kabelek ciągnący się od niego
aż do wnętrza majtek Aprila. Usłyszałem również ciche buczenie. Nogi Aprila
drżały, a jego oddech był przyspieszony.
- April… - Szepnąłem siadając
obok niego.
Położyłem
dłoń na jego zaciśniętych na kroczu.
- Nie, zostaw! – Krzyknął i
odtrącił moją dłoń.
Ja
jednak uparcie położyłem ją z powrotem na jego rękach.
- Proszę, pozwól mi. –
Spojrzałem w jego przestraszone oczy. – Proszę. – Powtórzyłem.
Chłopak
zawahał się, ale w końcu odsunął dłonie od swojego członka dając mi lepszy
dostęp. Uśmiechnąłem się delikatnie i pogłaskałem go po policzku wolną dłonią.
Zerknąłem w dół, na jego penisa. To, co zobaczyłem sprawiło, że uśmiechnąłem
się szeroko. Spod materiału czarnych, koronkowych stringów wystawała różowa
główka jego penisa. Nie mogłem jej ujrzeć całej, gdyż wciąż była zakryta
napletkiem. Sam penis nie był duży. Był uroczo… malutki. „Słodki” – Pomyślałem.
Sięgnąłem
po wibrujące jajko i przystawiłem je do więzadełka poniżej główki. April jęknął
głośno i odrzucił głowę w tył. Zacząłem jeździć jajkiem po całej długości jego
penisa. Nie musiałem długo czekać by chłopak osiągnął szczyt i wytrysnął spermą
na swój brzuch. Wyłączyłem wibrator i położyłem na szafce, z której przy okazji
wziąłem chusteczki. Powycierałem brzuch zawstydzonego kota i podciągnąłem mu
majtki.
- April? – Zagadnąłem po
wszystkim.
Chłopak
uparcie milczał.
- April, nie chcę byś traktował
tego, jako coś złego. Nie chcę też byś czuł się zawstydzony w moim
towarzystwie.
- Nie jestem już tą małą
kicią, którą byłem kiedyś. – Mruknął puszczając mimo uszu moje wcześniejsze
słowa.
- Wiem, April. – Przygarnąłem
go do siebie. – Dojrzałeś.
- Nie chciałem byś mnie
zobaczył w takiej sytuacji.
- Wiem, ale stało się. Nie
przejmuj się tym. To normalne zachowanie u nastolatków.
- Dziękuje ci, Nick.
Uśmiechnąłem
się pod nosem i pocałowałem go między uszami. Może nie jest już małą kicią, ale
nadal jest rozbrajający.
Od
tego dość zawstydzającego incydentu minęły jakieś cztery dni. Do tej pory
czułem się skrępowany, gdy spędzałem czas z Nickiem. No, bo cholerka! On miał
mnie nie zobaczyć! A zobaczył jak byłem prawie na granicy i pomógł mi to dokończyć!
To było podniecające i zawstydzające jednocześnie. Nie wiedziałem, co mam o tym
myśleć. No, bo przecież jestem tylko jego kicią, prawda? Tylko w ten sposób o
mnie myśli. Dlatego tym bardziej nie rozumiałem, dlaczego to zrobił. Nie
potrafiłem powiedzieć o tym Mickey’emu.
-
April, przestań bujać w obłokach i jedz śniadanie. Jak się nie pospieszysz to
spóźnisz się do szkoły.
Spojrzałem
na Nicka, który właśnie mocował się z krawatem. Przekrzywiłem głowę
-
Co tak oficjalnie?
-
Mam dzisiaj spotkanie z klientem. Tak, więc po szkole pojedziesz do Mickey’ego
i Gabriela, a ja potem po ciebie przyjadę.
Kiwnąłem
głową.
-
Dobrze. A jak będziemy wracać do domu wstąpimy do sklepu po masło orzechowe i
herbatniki? – Posłałem mu spojrzenie niewiniątka.
-
No nie wiem… A obiecasz mi, że będziesz jadł cały obiad bez wymówek?
Pokiwałem
gorliwie głową.
-
Oczywiście.
-
No to dobrze.
Wyszczerzyłem
się. Skończyłem szybko śniadanie i poszedłem się ubrać. Wziąłem moją nową bluzę
od Nicka, jasne dżinsy i moje urodzinowe buty.
-
Jestem gotowy. – Krzyknąłem, a po chwili dołączył do mnie Nick.
-
Ładnie ci w tej bluzie. Dobrze, że nie wziąłem innego koloru.
Uśmiechnąłem
się.
-
Dzięki.
Do
szkoły dotarliśmy szybko. Po krótkim pożegnaniu poszedłem na zajęcia. Czas
dłużył mi się niemiłosiernie. Bo nie tylko Nick był moim problemem, ale również
sprawa modelingu. No, bo gdy zgłaszałem się na te sesje myślałem, że będzie to
jednorazowa przygoda i tylko po to bym móc kupić prezent Nickowi. Ale przed
wczoraj dostałem telefon od menażera sklepu produkującego specjalną linię
ciuchów dla zwierzołaków. Po zobaczeniu moich zdjęć zaproponowali mi pracę z
nimi, ale nie wiedziałem, co zrobić. Dlatego z radością przyjąłem fakt zakończenia
zajęć. Po pożegnaniu się z chłopakami poszedłem na autobus. W nim spotkałem się
z dość krępującą sytuacją. Jakieś dwie dziewczyny miały magazyn firmy z
bielizną, którą reklamowałem. Gdy tylko mnie zobaczyły od razu dosiadły się do
mnie i nie przestawały gadać, i zachwycać się kształtem moich pośladków dopóki
nie wysiadłem.
Do
Mickey’ego dotarłem naprawdę zmęczony i zażenowany. Cholercia, ile można
słuchać o tym jak dobrze się wyglądało w jakiś tam majtkach? Albo, jaki ma się
fajny kolczyk w pępku!
-
Cześć April, a ty, co taki czerwony? – Zapytał Gabriel otwierając mi drzwi.
Do
jego koszuli przyczepiony był Aaron, który zawzięcie gryzł jej materiał.
-
Skarbie, nie wolno. Zaraz tatuś da ci schłodzony gryzak. Przepraszam. –
Uśmiechnął się.
-
Spokojnie, poradzę sobie. A mały nadal nie przestaje gryźć?
-
Nie. Szczególnie polubił moje koszulki.
Zachichotałem
wchodząc za nim do kuchni.
-
Mi się przypodobały kable.
-
Pamiętam jak potem Nick panikował. A teraz powiedz, czemu byłeś taki czerwony?
-
Jechałem autobusem i wpadłem na dwie dziewczyny, które widziały moje zdjęcia z
sesji i stwierdziły, że byłem sodki, mam zgrabny tyłek i, o Boże, jaki byłem
słodki. – Spróbowałem przedrzeźnić dwie dziewczyny.
-
Uu… to faktycznie nieciekawie.
-
Mhm. A może być gorzej, jeśli przyjmę ofertę firmy „Shapeshifting”.
-
Jaką ofertę? – Zapytał Mickey przejmując małego od bruneta.
Szczeniak
od razu zaczął podgryzać gryzak, który podał mu białowłosy.
-
Jakieś dwa dni temu zadzwonił do mnie menadżer firmy mówiąc, że spodobały mu się moje
zdjęcia i, mimo że nie jestem profesjonalistą na takie moje zdjęcia wyglądają.
Zaproponował mi kontrakt na bycie twarzą ich nowej serii ubrań dla kotołaków.
Kontrakt, regulamin, płatności, prawdopodobnie harmonogram oraz druk dla osoby,
która przychodziłaby ze mną wysłał mi mailem. Do niedzieli mam czas by się
zastanowić. I nie wiem, co zrobić. No, bo… Spodobało mi się. – Powiedziałem
niepewnie.
Zerknąłem
na nich. Co mnie zdziwiło, oboje się uśmiechali.
-
Tak szczerze mówiąc… Myślę, że to świetnie. Dobrze mieć pasję i jakieś zajęcie,
więc czemu nie? Gabi, przynieś mojego laptopa. Popatrzymy na to wszystko.
Kiwnąłem
głową.
-
Wiesz… Ja sam lubię od czasu do czasu się czymś zająć, a że od zawsze interesowałem
się pracą Gabiego to po skończeniu szkoły zacząłem mu pomagać przy negocjacjach
oraz zdobywaniu kontraktów ze zwierzołakami. Poza tym interesowałem się
cukiernictwem i czasem na zamówienia robię ciasta.
-
Ale fajnie! Myślisz, że ja też mogę coś robić? Choćby ta praca, jako model?
-
Pewnie.
Gdy
Gabriel przyniósł laptopa wzięliśmy się za przeglądanie kontraktu i jego warunków.
Potem wypełniliśmy druczek, kto ze mną może przychodzić. Mickey, dziadek Jeremy
oraz Nick. Wpisaliśmy wszystkie potrzebne dane i gotowe. Zadzwoniłem jeszcze do
menadżera. Pozostało mi czekać na dokładny harmonogram.
Niedługo
potem przyjechał Nick. Od razu dał Aaronowi nowy gryzak, najwyraźniej martwiąc
się o swoje eleganckie buty.
-
Hej wszystkim.
-
Hej Nick. Siadaj, zjemy razem obiad, a potem dopiero pójdziecie z Gabim robić,
co tam zaplanowaliście.
Mężczyzna
kiwnął głową i zmęczony opadł na krzesło obok mnie. Nie zapomniał jednak dać mi
wcześniej całusa między uszy.
-
Jak było w szkole?
-
Dobrze…
-
Czemu nie podoba mi się ta mina? – Zapytał marszcząc brwi.
Wzruszyłem
ramionami.
-
No właśnie nie wiem. Przecież byłem grzeczny.
Nick
widząc moje niewinne oczka zachichotał tylko i odpuścił. Obiad zjedliśmy wspólnie,
a potem Nick zgarnął Gabiego i zamknęli się w gabinecie.
-
No to jak będziesz już wiedział, kiedy pierwsza sesja daj mi znać to pójdę z
tobą. Jakby Gabi nie mógł zostać z małym to zaprowadzę go do cioci i wujka.
-
Dzięki. – Powiedziałem z uśmiechem.
-
W porządku? A jak tam prezent ode mnie? Używałeś go już? – Zapytał ze śmiechem.
-
Mickey, jesteś niemożliwy!
-
Widzę te rumieńce. Gadaj jak ci się po…
Nagle
głośne przekleństwa przerwały nam rozmowę. Do kuchni wpadł rozwścieczony
Nick, a zaraz za nim Gabriel z przepraszającą miną.
-
Co to do cholery ma znaczyć, April?! – Krzyknął.
-
A-ale co? – Zapytałem wystraszony jego wybuchem.
Jeszcze
nigdy nie widziałem by był tak bardzo zły. A na pewno nie na mnie!
-
Jak to, co?! Te twoje zdjęcia w Internecie w samej bieliźnie!
O
Boże!
-
Ja… Ja…
-
No wiem, że ty! Nie da się ukryć do kurwy nędzy, że ty!
-
Nick, wyrażaj się! – Krzyknął z niedowierzeniem Mickey.
-
Jak mam się nie wyrażać skoro ten niemyślący kot wziął udział w sesji dla
prostytutek?! Ja rozumiem młodzieńcze bunty, ale coś takiego?! Świeci tyłkiem w
Internecie jak tania gwiazdka porno!
Zabolało…
Bardzo! Bo przecież to Nick! Mój Nick! Nie powinien tak o mnie myśleć! Powinien
chcieć spokojnie porozmawiać!
-
Ja… J-ja… To, dlatego że…
-
Dlaczego?! Potrzebujesz pieniędzy?! Nie mogłeś powiedzieć? Musiałeś w tak
ohydny sposób obnażyć się przed tyloma osobami?!
-
Nick, do cholery zamknij się! Nie wiem czy przemawia przez ciebie zazdrość czy
złość, czy troska, ale zamknij się i zastanów się, co mówisz! – Powiedział już
wyraźnie zły Mickey.
- Co? Te majtki, co ostatnio
miałeś na tyłku jak się zabawiałeś ze sobą też masz z tych zdjęć? Można cię w
nich pooglądać na zdjęciach?
Było mi wstyd. Naprawdę wstyd.
Nie dość, że powiedział takie rzeczy, mówił jak swoja mama to jeszcze głośno przyznał,
że widział jak to robiłem!
- Jesteś głupi! Głupi, głupi,
głupi! Postanowiłem wziąć udział w tej sesji by kupić ci prezent na urodziny!
Nie powiem ci, jaki, ale bardzo drogi i dlatego potrzebowałem pieniędzy! By
kupić dla ciebie prezent od siebie, a nie od kogoś! A ty mówisz tak jak twoja
mama! A to boli! I jak mogłeś powiedzieć przy kimś, co zobaczyłeś?! Myślałem,
że mogę ci ufać i, że ci na mnie zależy! To… To niesprawiedliwe! Ty jesteś
niesprawiedliwy! – Krzyknąłem i wybiegłem z mieszkania.
Zaraz obok bloku było wejście
do parku. Tam zmieniłem się w kota i schowałem między krzakami.
Byłem
wściekły! Złość ze mnie wręcz kipiała. Nie mogłem uwierzyć, że April wziął
udział w takiej sesji! On jest stanowczo za młody na coś takiego!
- April! – Krzyknąłem za nim,
gdy wybiegł z mieszkania.
Chłopak
nie zatrzymał się. Czym prędzej zbiegł po schodach na dół i tyle go widziałem.
- Nick! – Wrzasnął na mnie
Mickey. – Coś ty najlepszego narobił?
- Co ja narobiłem? – Zdziwiłem
się. – Powinieneś zapytać, co ten kocur nawyprawiał.
- Niby, co takiego? – Zapytał
podpierając się pod boki.
- Jak to, co? Wywija gołym
tyłkiem w Internecie!
- Po pierwsze to nie gołym
tylko w majtkach, a poza tym na tym polega praca modela.
- April modelem? – Zaśmiałem
się ironicznie. – Wiedziałbym gdyby chciał zostać modelem.
- Na pewno? – Mickey pokręcił
głową.
- Przecież jestem jego
opiekunem.
- To niczego nie tłumaczy. Jak
myślisz, dlaczego ci nie powiedział?
- Bo… Bo… - Zatkało mnie.
- Bo wiedział, że mu nie
pozwolisz wystąpić w takiej sesji. On chciał zarobić pieniądze by móc ci kupić
prezent na urodziny! Nie rozumiesz tego?
- Są inne, bardziej przyzwoite
sposoby na zarobienie pieniędzy.
- Nick ty ciągle nic nie
rozumiesz. – Mickey pokręcił głową z niedowierzeniem. – Spodobał mu się
modeling, nie chciał innej pracy. Dostał kontrakt od menadżera sklepu i będzie twarzą
ich nowej kolekcji.
- Co? Jaki kontrakt? Na nic
takiego się nie zgadzałem.
- Wiedział, że się nie
zgodzisz, dlatego przyszedł z tym do mnie. Nick to jest jego pasja. Pozwól mu
ją rozwijać. – Położył mi dłoń na ramieniu.
Zamilkłem
i przeanalizowałem jego słowa.
- Ale dlaczego bielizna? Wiesz
jak on wygląda na tych zdjęciach? – Zapytałem z bólem w oczach.
- Wygląda bardzo ładnie.
- Mickey…
- Daj spokój, firma nie mogła
trafić na lepszego modela. – Biały uśmiechnąłem się do mnie lekko. – A teraz
pogadajmy o tym, co wykrzyczałeś nam przez przypadek.
- A tak. – Podrapałem się po
karku.
- Zraniłeś go i to bardzo. To
jest bardzo intymna sprawa, a ty wykrzyczałeś to przy nas wszystkich. W ogóle
to jak to było?
- No… Obudziłem się w nocy
słysząc ciche jęki. Pomyślałem, że ktoś włamał się do nas i napastuje Aprila…
Nagle Mickey wybuchnął śmiechem.
- Naprawdę? – Zapytał próbując
powstrzymać śmiech.
- Nie śmiej się. – Burknąłem.
– W każdym bądź razie zastałem Aprila w czasie… masturbacji.
- I stwierdziłeś, że mu
pomożesz?
- Nie wiem, co mnie do tego
pchnęło. -
Przyznałem.
- Może uczucie? – Zasugerował.
- Uczucie? Ale ja jestem jego
opiekunem.
- Nick, mówiliśmy ci już
kiedyś z Gabrielem, że to się w końcu wydarzy.
- Ale April… Przecież on jest
moim kotkiem. Jak mogę być dla niego kimś więcej?
- W końcu będziesz musiał to
zaakceptować, a teraz wybacz mi, ale muszę iść znaleźć i uspokoić mojego synka,
którego wystraszyłeś swoimi krzykami.
- April! – Zawołałem wchodzą
do pobliskiego parku. – April!
Chciałem
go znaleźć i przeprosić za mój wcześniejszy wybuch. Wiedziałem, że zachwiałem
jego zaufaniem i zraniłem go mocno, ale miałem szczerą nadzieję, że mi wybaczy.
- April, gdzie jesteś? –
Pytałem sam siebie.
Chodziłem
między alejkami rozglądając się dookoła. Nic jednak nie zauważyłem. Nagle
dobiegło mnie ciche pomiaukiwanie. Odwróciłem się i skierowałem do pobliskiej
grządki z różami. W miarę, gdy zbliżałem się do krzaków miauczenie było coraz
głośniejsze. Kucnąłem przy zaroślach i delikatnie, żeby się nie pokłóć, rozgarnąłem dłońmi krzewy.
- April… - Szepnąłem, gdy
ujrzałem umorusanego, rudego kotka. – Moja biedna kicia. – Podniosłem go z ziemi
i otrzepałem jego futerko z kurzu.
Przeniosłem
się z nim na jedną z ławek. Kot spojrzał na mnie wielkimi, mokrymi oczami.
Pogłaskałem go po grzbiecie wzdychając ciężko.
- Zmień się, proszę. –
Poprosiłem.
Po
chwili na moich kolanach siedział młody chłopak. Pociągnął nosem i przetarł
oczy dłońmi.
- April, nie płacz już.
Przepraszam cię. – Powiedziałem przytulając go do siebie i całując między
uszami.
- D-dlaczego to powiedziałeś?
– Zapytał słabo.
- April ja…
- Ja chciałem ci tylko kupić
ładny prezent… Miałeś się nie dowiedzieć o tych sesjach.
- Ale dlaczego?
- Wiedziałem, że będziesz zły
i będziesz na mnie krzyczał.
Westchnąłem
ciężko. Nie mogłem zaprzeczyć.
- To, dlatego że się o ciebie
martwię.
- Ale to jest moja pasja…
- Wiem, teraz już wiem. – Przytuliłem
go mocniej. – Bardzo cię przepraszam. Wiesz, że tak nie myślę, prawda?
- Tak i wybaczam ci. –
Uśmiechnął się delikatnie.
- Wracajmy do domu.
April zasnął w drodze powrotnej. Nie dziwiłem
się. Nadmiar emocji zrobił swoje. Zaniosłem młodego do jego pokoju i ostrożnie
przebrałem w piżamę. Otuliłem go kołdrą, a na sam koniec pocałowałem w czoło.
- Dobranoc. – Wyszeptałem, po
czym wyszedłem z pokoju.
Zerknąłem
na zegarek. Była dopiero ósma. Postanowiłem, więc zrobić sobie lekką kolację i oglądnąć
jakiś film. By nie przeszkadzać, Aprilowi film włączyłem u siebie w sypialni.
Korzystając z okazji, że nie muszę ścigać Aprila do łóżka i jest dość wcześnie
włączyłem sobie jeden z najnowszych horrorów. Ułożyłem się wygodnie na łóżku i
biorąc do ręki jedną z kanapek nacisnąłem start na pilocie.
Mój
spokój potrwał zaledwie godzinę, bo w połowie filmu do mojego pokoju wszedł
April. Nic nie mówiąc podbiegł do mojego łóżka i wskoczył na nie.
- Co się stało? – Zapytałem
odruchowo kładąc dłoń na jego włosach.
- Nie chcę spać sam. –
Oświadczył.
- Nie uważasz, że jesteś
trochę za duży na takie humorki?
- Nie. – Pokręcił głową. –
Jestem małą kicią i należy mi się miejsce obok ciebie.
- No dobrze, ale ostrzegam, że
oglądam horror.
- Mogę też?
- Nie, ty masz iść spać. Kładź
się. – Poleciłem.
- Mm… To zrób mi, chociaż
namiocik. – Powiedział układając się na poduszce przy ścianie.
- Dobrze.
Gdy
był młodszy i spał ze mną robiłem mu namiot z pościeli by nie drażniło go
światło telewizora. Widocznie April nigdy nie wyrośnie z nawyku spania ze mną.
Ugiąłem
nogi w kolanach i rozszerzyłem je. Pościel uniosła się w górę tworząc
‘’namiot’’, który miał pomóc Aprilowi zasnąć.
- Zadowolony?
- Tak. – Uśmiechnął się i
zamknął oczy. – Dobranoc. – Mruknął.
- Dobranoc. – Odpowiedziałem i
starym nawykiem zacząłem go głaskać po głowie.
Rano
obudziło mnie uporczywe dzwonienie mojego telefonu, który, o zgrozo, przyniosłem
do pokoju Nicka ze sobą. Podniosłem się niezadowolony.
-
Halo?
-
April Wood?
-
Tak.
-
W porządku. Właśnie kończymy ustalać wszystko związane z rozpoczęciem sesji
zdjęciowych. Chciałbym się dowiedzieć, o której kończysz zajęcia w szkole.
Od
razu przestałem czuć się zmęczony. Usiadłem prosto i uśmiechnąłem się szeroko.
-
O piętnastej.
-
W porządku możesz wejść teraz na swojego maila?
Szturchnąłem
Nicka, który już nie spał i przyglądał mi się.
-
Mogę skorzystać z twojego laptopa? – Zapytałem widząc, że jest włączony.
Gdy
mężczyzna kiwnął głową od razu zgarnąłem sprzęt i zalogowałem się na maila przy
okazji włączyłem kalendarz.
-
Jestem już na mailu i widzę rozpiskę.
-
Świetnie, na sobotę i niedzielę masz podane godziny. Jak widzisz spotkania z
krawcowymi oraz wizażystką nie są zaplanowane na długo. Natomiast godziny
na tydzień nie są podane. Chciałem byś mi powiedział, od której ci
pasuje.
-
Och! Właściwie od godziny szesnastej nie byłoby problemu tyle, że nie wiem czy
miałby, kto ze mną przyjść na te sesje. Musiałbym to ustalić i wtedy mógłbym
panu powiedzieć dokładne godziny.
-
Od poniedziałku do piątku o szesnastej trzydzieści. – Usłyszałem z boku.
Zerknąłem
na Nicka, który właśnie zaczął się szykować do pracy.
-
O tej porze będę mógł jeździć z tobą.
-
Proszę pana, szesnasta trzydzieści będzie dobrą porą.
-
Tak? Będzie miał, kto z tobą przyjeżdżać?
-
Tak, mój opiekun. A w razie potrzeby jestem pewny, że mój dziadek będzie mógł
go zastąpić.
-
Wyśmienicie! W takim razie zapisz sobie, że pierwsze spotkanie organizacyjne
odbędzie się w ten piątek. W sobotę przymiarka ubrań, a w niedzielę spotkanie z
wizażystką i fryzjerem.
Szybko
wszystko zanotowałem.
-
W porządku. Bardzo dziękuję.
-
To my jesteśmy wdzięczni, że się zgodziłeś. A! W piątek na spotkaniu będzie
również agent, który od tej pory będzie ci pomagał w ustalaniu harmonogramu. Do
zobaczenia w piątek. – Powiedział i rozłączył się.
Zapisałem
szybko notatkę, wylogowałem się i wyskoczyłem szybko z pościeli podekscytowany.
Wpadłem do swojego pokoju, wybrałem sobie ciuchy, zgarnąłem szczotkę do włosów
i w momencie, w którym Nick chciał wejść do łazienki wślizgnąłem się pod jego
ramieniem i zamknąłem drzwi przed jego nosem.
- Przepraszam! Ale muszę się
spotkać z Chesterem i z nim pogadać. Już do niego pisałem, będzie tu za jakieś
piętnaście minut. Podwieziesz nas obu?!
- Co ja z tobą mam. –
Westchnął Nick i udał się do kuchni. – Tak, podwiozę.
- Jej! Jesteś najlepszy. – Krzyknąłem
jeszcze i wszedłem do kabiny prysznicowej.
Może było mi jeszcze trochę
przykro za to, co wczoraj powiedział, ale nie mogłem się gniewać. Jakby nie
patrzeć sam zaoferował, że będzie ze mną jeździć na sesje no i przeprosił. Poza
tym, to Nick. A na niego nie mogę się gniewać.
Hm... Gdyby to byl moj facet i reklamowal bielizne i to TAKA to bym sie wsciekl... Koronkowe majtki, jakies ozdobki... Bylem w szoku kiedy Nick sie zgodzil, a jego zlosc trwala pare sekund. Wszystko uchodzi Aprilowi plazem. Rozumiem pasja pasją, ale niedlugo beda para i Nick nadal bedzie mu pozwalal wszystkim pokazywac swoj tylek? Prawie nagi do tego. Liczylem na wieksza drame...
OdpowiedzUsuńRozdzial dobry oprocz braku jakiejs szalowej akcji, nie bylo o dziwo duzo bledow. Dialogi tez dobre.
Damiann.
UsuńHm... Chociaz musze przyznac, ze klotnia byla swietnie opisana! Matko, ale spam. Juz macie 3 komentarze xD
UsuńDodam czwarty i zgadzam sie z powyższym, fajne hobby ale urwałabym cos komuś przy samej pupie
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, tylko szkoda że April tak szybko wybaczył Nickowi. Powinien się dłużej gniewać, w końcu Nick trochę przesadził.
OdpowiedzUsuńNick przesadzil? Chyba zartujesz :/ Raczej April przegial.
Usuńpodoba mi się;) a będzie opisane jak Nick i April się kochają?;P
OdpowiedzUsuńTak, będzie. Niestety jeszcze nie w nastepnym rozdziale, ale będzie.
Usuń#freak
o co chodzi z tą beta?
OdpowiedzUsuńPoszukuję osoby, która będzie chciała sprawdzać nasze teksty.
Usuń#freak
Rozdział całkiem fajny ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, że Nick zachował się właściwie, że nakrzyczał na Aprila.Może i padło kilka niepotrzebnych i dosadnych porównań no ale bez przesady... w końcu to małolat a sądząc po opisach tej bielizny to wcale się nie dziwię reakcji Nicka.
Zastanawia mnie jeszcze fakt, że na coś takiego zgodził się dziadek kociaka... jakoś sobie nie wyobrażam tego żeby tam stał i spokojnie się temu przyglądał... Może i modeling jest pasją Aprila ale mógł zacząć od jakiś spokojniejszych sesji. Jak dla mnie to wszyscy pozwalają mu za dużo na wszystko ( dzisiaj to się nazywa bezstresowe wychowanie ni i widać później tego efekty... )
Pozdrawiam
Dobrze, ze ktos mysli podobnie jak ja :)
UsuńRozumiem, ze mu zalezy, ale powinien zabraniac Aprilowi takich rzeczy.
April taki niegrzeczny :D rozbierane sesje, kolczyk w pępku, wibrator... no Nick ewidentnie popełnił błąd wychowawczy :P Ale nareszcie coś między nimi zaczyna się dziać. Każdy rozdział jest coraz ciekawszy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPS Późno komentuję, bo... szkoła!
Rozumiem twój ból. Ja też teraz mam mniej czasu na wszystko, dlatego właśnie szukam bety.
UsuńCo to rozdziału to masz rację. Zaczyna się w końcu coś dziać. Do końca zostało zaledwie pięć rozdziałów, ale mamy jeszcze dwa one shoty I short story.
#freak
Hej,
OdpowiedzUsuńno i ma pasję, modeling, miałam podejrzenia, że Nick właśnie tak zareaguje, ale przeprosił go i teraz będzie go zawoził na nie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia