Hejo!
W dzisiejszym rozdziale trochę więcej akcji. Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba.
Zapraszam na rozdział.
#freak
Przepraszamy, ale coś poszło nie tak i rozdział pojawił się dwie godziny wcześniej.
Rozdział 17
- Ale, dlaczego nie kupiłeś
masła orzechowego? – Jęczał April snując się za mną po mieszkaniu.
- April, doskonale wiesz, że
jakby mały Aaron wyniuchał, że mamy masło orzechowe to by zjadł cały słoik, a
wtedy Mickey zadźgałby mnie nożem.
- Oj przestań! Niby, dlaczego?
- Bo małego może zmulić zbyt
duża ilość masła orzechowego.
- Ale w ten sposób pozbawiasz
mnie rozkoszy płynącej ze spożywania śniadania! Jak mam jeść śniadanie bez
masła orzechowego? Jak?!
- Dramatyzujesz. – Puściłem
jego wypowiedź mimo uszu.
- Nick! Znęcasz się nade mną!
Zadzwonię na policję dla zwierząt!
- Przestań narzekać i idź
wreszcie zanieść przekąski na stół. – Poleciłem.
- Ach, no dobrze. – Westchnął
i wziął się do pracy.
Dziś
wypadał dzień moich urodzin i właśnie wraz z Aprilem szykowaliśmy mieszkanie na
przybycie gości, którzy mieli się pojawić za około godzinę.
- Nick! Idę pod prysznic. –
Oświadczył kocur zamykając się w łazience.
- Tylko nie siedź tam za
długo! Ja też chcę z niej skorzystać.
- Tak, tak.
Gdy
usłyszałem pierwszy dzwonek do drzwi od razu chciałem iść otworzyć, lecz ubiegł
mnie April.
- Ja otworzę! – Zawołał i
pobiegł do przedpokoju.
Pokręciłem
z uśmiechem głową i również powoli skierowałem się do przedpokoju.
- Cześć April! – Usłyszałem
głos Aarona.
Uśmiechnąłem
się szeroko. Przez ostatni miesiąc dużo się wydarzyło. Między innymi mały Aaron
zdążył się zmienić w człowieka. Jest takim samym urwisem, jakim był, gdy był
psem, ale to dobrze. Był bardzo pociesznym dzieckiem. Najważniejsze, że nie
przejmował się swoim… ubytkiem. Miał, co prawda trudności z posługiwaniem się
tylko jedną rączką, ale zawsze obok był ktoś, kto mógł mu pomóc.
- Wujek Nick! – Krzyknął i
podbiegł do mnie.
Zaśmiałem
się i podniosłem go do góry.
- Cześć mały. – Poczochrałem
jego włoski.
- Zobacz wujku! – Pokazał mi
swoją rączkę.
Na
jego nadgarstku zawieszona była bransoletka z białego złota. Było do niej
przyczepione parę kolorowych wisiorków.
- Śliczna. Tatuś ci kupił? –
Zapytałem uśmiechając się.
Mały
pokiwał energicznie głową.
- Byliśmy też w…
- Kochanie zaraz wszystko
opowiesz wujkowi. – Przerwał mu Mickey. – Chodź rozbierzemy się najpierw.
Puściłem
chłopca, który natychmiast podbiegł do swojego taty. Gabriel w tym czasie
wręczył mi prezent, za co został ofukany przez swojego synka.
- Tato! Ja chciałem dać
wujkowi prezent! – Oburzył się chłopiec.
- Przepraszam, słoneczko. –
Powiedział z przepraszającym uśmiechem.
Gdy
Gabriel chciał pogłaskać synka po głowie ten zawarczał na niego.
- Aaron! – Zdziwił się Mickey.
– Jak ty się zachowujesz?
Zaśmialiśmy
się z Aprilem.
- Mały buntownik. – Wtrąciłem.
- To po Mickey’m – Szepnął
konspiracyjnie Gabriel.
- Ty… - Mickey zmrużył oczy
spoglądając na męża. – Zero seksu!
- Co? Jak to?! – Zdziwił się
Gabriel.
- Tato? – Zagadnął mały Aaron.
– Co to jest seks? – Zapytał z niewinną minką.
- Widzisz, do czego
doprowadziłeś? – Mickey wziął synka na ręce. – Demoralizujesz mi dziecko! –
Powiedział i ruszył z Aaronem do salonu.
April
poszedł zaraz za białowłosym. Ja w tym czasie spojrzałem na Gabriela, po czym
obaj wybuchnęliśmy śmiechem. Zapowiadała się niezła zabawa.
Gdy tylko usiadłem obok
Mickey’ego na kanapie, wyszczerzyłem się złośliwie.
- Wiesz, że to ty zacząłeś,
prawda?
Białowłosy zmarszczył
nos.
- Wiem, ale cicho. Lepiej
powiedz jak tam na sesjach?
- Hm… Ciekawie. Nick ostatnio
zrobił awanturę asystentowi fotografa po tym jak chciał poprawić mnie do
zdjęcia. Stwierdził, że zmacał mi tyłek.
Mickey buchnął śmiechem.
- Wiedziałem, że Nick jest
nadpobudliwy i przesadza, ale żeby mieć urojenia?
Zachichotałem i już chciałem
coś dodać, ale na moich kolanach usiadł Aaron.
- Ładna bransoletka, April? –
Zapytał pokazując bransoletkę.
- Pewnie, mały. Jest śliczna.
Kiedy ją kupiłeś?
- Wczoraj tatuś stwierdził, że
już czas bym taką miał. – Uśmiechnął się. – April, a dlaczego ty takiej nie
masz? Bo tatuś nie ma, bo mieszka od zawsze z tatą Gabim.
Uśmiechnąłem się.
- A ja od początku mieszkam z
twoim wujkiem, Nickiem. Ale za to mam inną bransoletkę. Dostałem ją na pierwsze
urodziny od moich dziadków. – Pokazałem małemu biało-złotą bransoletkę z
drzewem genealogicznym.
- O, masz dziadków? To, czemu
z nimi nie mieszkasz?
- Bo wolę mieszkać z Nickiem.
Z nim mieszkam odkąd byłem kociakiem i nie chciałem tego zmieniać po poznaniu
dziadków.
- Aha, a April? – Mały chciał
mnie o coś zapytać, ale do drzwi zadzwonili kolejni goście.
Słysząc, że Nick nie idzie do
drzwi sam poszedłem otworzyć i zobaczyłem moich dziadków razem z Chesterem i
Willem.
- Cześć, April! A gdzie
solenizant?
- Gabriel z Mickey’m i małym
już są, więc Nick porwał już Gabiego by coś tam omówić. A wy, co tak
razem?
- Wpadliśmy na siebie. Wołaj
solenizanta.
- Nick, znów skleroza ci
dokucza?! To są twoje urodziny! Chodź przywitać gości! – Krzyknąłem.
- Złośliwy rudzielec. – Powiedział
do mnie, po czym uśmiechnął się do reszty.
- No to wszystkiego
najlepszego, Nick. Jeszcze raz dziękujemy za zaproszenie. – Powiedział dziadek
i dał mu prezent.
Will natomiast nie zapomniał o
złośliwościach.
- Uu… Już skleroza cię dopadła.
Nie dobrze, stary.
Wszyscy rozbawieni weszliśmy
do salonu gdzie Aaron pochwalił się swoją nową bransoletką. W momencie, gdy
Nick chciał zajrzeć do prezentów dostał ode mnie do łapach. Wszystkie paczki
postawiłem na stolik, a do nich dołożyłem jeszcze mój.
- A to, co? – Od razu chciał
zobaczyć.
- Nie, nie, nie! Nie ma
zaglądania. Potem go dostaniesz.
- No, ale słoneczko. Nie pokażesz
mi?
Wyszczerzyłem się.
- Nie, a teraz lepiej zobacz
gdzie jest Aaron. Bo z tego, co mi się wydaję masła orzechowego może i nie kupiłeś,
ale Nutellę tak.
Nick od razu poszedł do
kuchni, a ja rozejrzałem się po gościach nerwowo.
- Co jest, młody? Wyglądasz
jakbyś miał wykorkować.
Mickey uśmiechnął się do mnie
i pogłaskał po głowie.
- No, bo pamiętasz, o czym
rozmawialiśmy?
- Kiedy?
- No… Po mojej ostatniej sesji,
na której ze mną wyjątkowo byłeś. – Powiedziałem cicho.
-Tak i co?
- No i nie wydaje mi się jednak
by to był dobry pomysł… Znaczy jego mama ma tu być. Ona mnie nie cierpi.
- Ale April. Tu chodzi o twoje
uczucia nie o nią. Poza tym wiesz, że z wyjątkiem niej wszyscy będą się cieszyć
twoim szczęściem no i oczywiście Nicka. Nie możesz patrzeć na nią. Poza tym
jestem pewny, że Nick cię nie odrzuci. Nie martw się kociaku i nie wycofuj.
Nagle kanapa się ugięła, a do
nas dosiadł się Chester.
- Nie żebym podsłuchiwał czy
coś. Po prostu Jeremy mnie na przeszpiegi podsyła, a i tak wszystko
słyszał.
- No piękne dzięki! – Powiedziałem
pokazując dziadkowi język.
Ten tylko zachichotał i wrócił
do rozmowy z Willem. Po chwili wrócił Nick z zadowolonym Aaronem, który nadal
miał brudny policzek z Nutelli.
- Nick, nie wyszło ci to
zacieranie śladów. – Powiedziałem rozbawiony, a Mickey od razu spojrzał na
Nicka jak na przestępcę.
- Słoneczko, coś mi się wydaje,
że ten twój wujek dzisiaj zginie, mimo że ma urodziny. - Białowłosy wziął
szczeniaka i powycierał go całego, a Nick pstryknął mnie w ucho.
- Wielkie dzięki.
- No, co? Przecież i tak by zauwa…
- Dzwonek do drzwi obwieścił przybycie osoby, która szybko pozbawi mnie humoru.
Nick poszedł otworzyć, a ja spojrzałem
spanikowany na Mickey’ego. Po chwili wreszcie się pojawili. Wujek uśmiechnął
się do mnie od razu, a Danny podszedł i zajął miejsce obok mnie.
- C-cześć, April.
-Hej, Danny. Ładna bluza. –
Zerknąłem na kobietę.
Przyglądała mi się chłodno.
Zresztą nie tylko ona, Rachel również. Mimo że tak naprawdę nie miała powodu.
Po pojawieniu się ostatnich gości przyniosłem tort, który dzień wcześniej razem
z Mickey’m zrobiliśmy. Postawiłem go na stole, po czym poszedłem po talerzyki,
sztućce i nóż do torta.
- Nick, on ten nóż trzymał
swoim włochatym ogonem. – Powiedziała oburzona matka blondyna.
Nim jednak zdążył się odezwać, mój dziadek z lekko najeżonym futrem na ogonie go wyprzedził.
- Mój wnuk jest czysty i może
być pani pewna, że nie otruje się pani.
- Jeremy, spokojnie. – Powiedział
cicho dziadek Ben miziając starszego kota po ogonie.
Nick tylko westchnął. Po zapaleniu
świeczek i pomyśleniu symbolicznego życzenia, zdmuchnął płomyki i pokroił
ciasto. Aaron wraz z Dannym dostali pierwsi i już szczęśliwi zajadali się
tortem.
Zachichotałem, ale gdy zobaczyłem
przed sobą ten kawałek ciasta, nic mnie już nie obchodziło. Słodkie! Chester
widząc moja minę szturchnął mnie ze śmiechem.
- Będziesz gruby, zobaczysz. I
wypadniesz z branży.
Wyszczerzyłem się do
bernardyna.
- Dla twojej informacji mam
bardzo dobrą przemianę materii no i już dostałem propozycję kolejnego
kontraktu.
- Nawet nie mam jak ci
podokuczać.
Zachichotałem tylko. Po torcie
wszyscy zaczęliśmy rozmawiać między sobą, a Danny i Aaron poszli się bawić. Na
szczęście Rachel została przy stole. Szczerze obawiałem się, że mogłaby powiedzieć
coś niemiłego szczeniakowi.
- To, co Nick? Skoro masz już
dwadzieścia dwa lata zaczniesz szukać sobie żony? – Zapytała bez ogródek jego
mama, a mnie coś ścisnęło.
Nick pokręcił głową.
- Odpuściłabyś wreszcie, mamo.
Kobieta tylko westchnęła
cierpiętniczo. Chciałem już zmienić temat, ale nagle rozdzwonił się mój telefon.
Szybko zerknąłem na ekran.
- Kto dzwoni? – Nick od razu się
zainteresował.
- Asystent fotografa.
- A ten bezczelny gość, czego
chce?
Telefon został mi zabrany, a
Nick wyszedł odebrać.
- Fotografa? – Wujek spojrzał
na mnie zdziwiony.
- Tak. Zacząłem pracę w
modelingu. W obecnej chwili kończę promocję serii ubrań. No i dostałem już nową
ofertę. – Powiedziałem dumny z siebie.
- To świetnie. Naprawdę.
Uśmiechnąłem się. Blondyn
wrócił do pokoju i odezwał się do mnie.
- Jutrzejsza sesja jest
odwołana, bo fotograf ma ważną sesję w Niemczech i nie zdąży wrócić na jutro.
Kiwnąłem głową. Reszta rozmów
szła płynnie. Myślałem przez chwilę, że może Nick zostawi otwieranie prezentów
aż goście pójdą, ale Mickey czytał mi chyba w myślach i odezwał się z
uśmiechem.
- Nick, pora otworzyć
prezenty. Aaron, chodź, dasz prezent wujkowi tak jak chciałeś.
Chłopiec od razu podszedł do
stolika wziął pakunek i podszedł do swojego wujka.
- Wujaszku, to dla ciebie. Nie
wiem, co ci dokładnie kupili rodzice, bo nie chcieli mi pokazać! Ale
wszystkiego najlepszego.
Nick cmoknął małego w czoło i
zajrzał do torby. W środku były: grawerowane pióro z imieniem Nicka, spinki do
mankietów oraz książka „Kamasutra dla gejów”. Widząc niedowierzającą minę mamy
mężczyzny oraz jego zawstydzoną, parsknęliśmy z Chesterem śmiechem.
- Macie gust, chłopaki. Książka
na pewno mu się przyda. – Powiedział dziadek Jeremy równie ubawiony.
Następny był prezent od
Chestera i Willa. Były to najnowsze słuchawki. Moi dziadkowie kupili mu nowy
portfel.
- Teraz ty futrzaku. Daj mu
coś. – Powiedziała mama Nicka.
Pokręciłem głową.
- Nie ośmieliłbym się dać
prezentu przed panią. Spokojnie poczekam.
Kobieta zmierzyła mnie
wzrokiem i podeszła do blondyna. Prezentem okazały się dwie nowe koszule oraz
złoty łańcuszek. Nick uśmiechnął się tylko do kobiety, po czym odwrócił w moją stronę.
- No to, co, kociaku? Pokażesz
mi wreszcie ten drogi prezent, na który tyle pracowałeś?
Poczerwieniałem lekko, po czym
wziąłem niedużej wielkości pudełko i podałem mu je.
- Wszystkiego najlepszego,
Nick.
Uśmiechnął się do mnie i
zajrzał do środka by po chwili spojrzeć na mnie z niedowierzeniem.
- April, chyba sobie ze mnie
żartujesz? Przecież to był cholernie drogi zegarek!
- Wiem o tym, ale wiedziałem,
że ci się podoba i, że go sobie nie kupisz, więc zrobiłem to za ciebie.
Z uśmiechem stanąłem na palcach
i objąłem go wokół szyi.
- Wszystkiego najlepszego.
Widzisz? Musiałem pójść na tamte sesje by móc ci kupić ten zegarek.
- Niemądra kicia. Jakbyś kupił
inny też byłbym zadowolony. – Powiedział przytulając mnie mocno.
- No, ale dzisiaj mija rok
odkąd z tobą mieszkam. Poza tym… - Przełknąłem ciężko ślinę.
- Coś nie tak, słonko?
- B-bo ja cię kocham… Wiem, że
twoja mama mnie nie lubi i-i nie nadaję się do bycia z tobą, i-i ostatnio
często cię martwię, i denerwuję, ale ja nie żartuję. Mówię poważnie. – Powiedziałem
cicho patrząc na swoje stopy odziane w kolorowe skarpetki.
Niespodziewanie Nick uścisnął
mnie mocno i pocałował delikatnie w usta.
- Tylko nie płacz. Przecież
nie masz powodu. Przecież jesteś moim koteczkiem, którego kocham. – Powiedział
rozbawiony.
Już chciałem coś powiedzieć,
ale zatrzymała mnie jego mama.
- Ale ja chyba nie rozumiem. O
czym ta kupa futra mówi?!
- Że jak pani nazwała mojego
wnuka?! – Wykrzyknął dziadek Jeremy, a ja już wiedziałem, że szykują się
kłopoty.
Podejrzewałem,
że tak to się skończy. Wystarczyła chwila by Jeremy podniósł się z miejsca
oburzony słowami mojej matki.
- Jak pani śmie wyzywać mojego
wnuka!? – Krzyknął.
- Kochanie, proszę uspokój
się. – Ben próbował udobruchać męża.
- Nie! Nie wytrzymam więcej!
Pani jest niewychowana! – Krzyknął w kierunku kobiety.
- Ty masz czelność mnie
pouczać?! – Oburzyła się moja matka. – Taka wyrośnięta kupa futra nie ma prawa
mnie obrażać!
- Tego już za wiele! –
Wtrąciłem się. – Mamo! Jesteś u mnie w domu i nie życzę sobie byś obrażała
moich gości, a przede wszystkim dziadków Aprila!
- Nick, jakim tonem ty do mnie
mówisz? Jestem twoją matką!
- Jeśli nadal będziesz się tak
zachowywać to możesz zapomnieć, że nią byłaś. – Rzekłem obojętnym tonem.
- Jak śmiesz! To pewnie przez
tego głupiego kocura! – Wskazała rozwścieczona na wystraszonego Aprila. – To
wszystko twoja wina! – Krzyknęła i pchnęła mocno kota w tył.
Nim
zdążyłem jakkolwiek zareagować April wylądował plecami na stoliku. Wszystkie
postawione na nim kieliszki potłukły się z głośnym brzdęknięciem.
- April! – Wykrzyknął mały
Aaron i wyrywając się ojcu chciał podbiec, do Aprila.
Nie
miałem pojęcia, co wstąpiło w moją matkę, ale gdy tylko zauważyła szczeniaka
odwróciła się w jego stronę i mocno popchnęła. Mały przewrócił się uderzając
prawą ‘’ręką’’ w komodę stojącą przy ścianie.
- Aaron! – Krzyknął
spanikowany Mickey od razu podrywając się z kanapy i podbiegając do dziecka.
Mały
rozpłakał się.
- Gabriel zabierz rodzinę do
mojej sypialni. – Poleciłem szybko i podszedłem do obolałego Aprila.
Kot
krzywiąc się i mając łzy w oczach powoli podniósł się ze stolika.
- O matko… - Szepnąłem, gdy
ujrzałem jego zakrwawione plecy z powbijanymi gdzie nie gdzie odłamkami szkła.
– Jeremy, zabierz go do łazienki. – Poleciłem mężczyźnie, samemu odwracając się
w stronę matki.
Kobieta
stała z boku najwyraźniej zadowolona z siebie.
- Widzisz, co żeś narobiła?! –
Wrzasnąłem wściekły.
- Ja tylko pokazałam tym
futrzakom gdzie jest ich miejsce. – Powiedział spokojnie.
- Że co niby zrobiłaś? –
Zaśmiałem się nerwowo. – Popchnęłaś niewinne dziecko na szafkę! Aaron mógł
zrobić sobie krzywdę! Nie rozumiesz tego?
- Mógł nie podchodzić. –
Wzruszyła ramionami.
- Nie wierzę… - Szepnąłem. –
Nie wierzę, że jesteś moją matką. Nie… Już od jakiś parunastu minut nią nie jesteś.
- Słucham? Ja chyba się
przesłyszałam.
- Nie, nie przesłyszałaś się.
Nie jestem już twoim synem, a teraz opuść moje mieszkanie! – Rozkazałem
wskazując jej drzwi.
- Pożałujesz tej decyzji. –
Warknęła. – Peter, wychodzimy! – Zarządziła i skierowała się do wyjścia.
- Nie. – Powiedział twardo mój
ojciec. – Ty wychodzisz, ja nigdzie się nie ruszam.
- O, czym ty mówisz, Peter?
- To koniec, Jane.
- Koniec, z czym? – Zapytał
głupio.
- Z nami.
- Żartujesz, prawda? –
Zaśmiała się nerwowo. – Żartujesz sobie ze mnie?
Ojciec
pokręcił głową.
- Jestem całkowicie poważny. A
teraz opuść ten dom i nie pokazuj się tu więcej. Masz trzy dni na zabranie
swoich rzeczy z mojego domu, potem nie chcę cię już więcej widzieć.
- Zwariowałeś… Myślisz, że
poradzisz sobie beze mnie? To ja zajmowałam się domem! I Danny’m!
- Zajmowałaś się nim? –
Prychnął mężczyzna. – Tylko mu zaszkodziłaś! Jedyną osobą, która się nim
odpowiednio zajmowała był Nick, ale doprowadziłaś do jego wyprowadzki.
- Sugerujesz, że źle
zajmowałam się synem?
- Tak, a teraz wyjdź. Daje ci
trzy dni na spakowanie się. – Powtórzył.
- Jak sobie życzysz. –
Warknęła i wyszła z salonu.
Zaraz
za nią ruszyła Rachel.
- A ty gdzie się wybierasz? –
Zapytał ojciec.
- Idę z mamą. – Powiedziała i
wyszła do przedpokoju.
- Przepraszam Nick, ale chyba
muszę iść wytłumaczyć coś twojej siostrze. – Powiedział ojciec.
- Idź, zajmę się Danny’m. –
Przyciągnąłem do siebie chłopca. – Jeśli będzie trzeba zostanie u mnie na noc.
- Dziękuję ci. – Uśmiechnął
się i wyszedł.
Gdy
cała trójka opuściła mieszkanie odetchnąłem ciężko.
- Danny, włączę ci bajkę, a ty
grzecznie usiądziesz sobie obok Chestera, dobrze?
- D-dobrze.
- Chester zajmij się nim.
Muszę tu posprzątać.
- Nie ma sprawy, chodź Danny.
– Uśmiechnął się do chłopca i poklepał miejsce obok siebie.
- Nick, zostaw to. –
Powiedział Will, gdy chciałem zabrać się za sprzątanie. – Idź, do Aprila, ja
posprzątam.
Uśmiechnąłem
się z wdzięcznością.
- Dziękuję ci. – Powiedziałem
i wyszedłem do łazienki.
Od
progu powitały mnie bolesne jęknięcia Aprila i uspokajające szepty Jeremy’ego.
- Spokojnie słoneczko. –
Szepnął starszy kot i pogłaskał Aprila po głowie, gdy Ben wyjmował małe odłamki
szkła powbijane w jego plecy.
- April. – Szepnąłem
podchodząc bliżej.
- N-Nick… - Wychlipał zerkając
na mnie mokrymi oczami.
- Jak to wygląda Ben? –
Zapytałem.
- Nie jest źle. Ranki są
bardzo płytkie i obejdzie się bez blizn.
- Całe szczęście. –
Odetchnąłem.
- Nick…? Co z Aaronem? –
Zapytał kot wtulając twarz w ramię swojego dziadka.
- Nie byłem jeszcze u niego, słonko.
- Ja muszę wiedzieć czy nic mu
nie jest. – Szepnął.
- Dobrze. Pójdę i sprawdzę, co
z nim. – Oświadczyłem głaszcząc go po głowie.
- Dziękuję.
Uśmiechnąłem
się do niego lekko i opuściłem łazienkę. Przechodząc do sypialni zerknąłem
jeszcze do salonu. Danny oglądał kreskówki razem z Chesterem, a Will krzątał
się po kuchni. Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku wszedłem do swojej
sypialni.
- Hej, wszystko dobrze? –
Zapytałem cicho.
Mickey
siedział na łóżku i tulił do siebie wciąż lekko łkającego synka. Gabriel siedział
obok i mówił do dziecka.
- Już lepiej. – Odparł
Gabriel. – Na szczęście obejdzie się bez większych obrażeń. Najwyżej parę
siniaków, ale Aaron jest dzielnym pieskiem, prawda? – Zwrócił się do dziecka.
Chłopiec,
mimo że był zaaprobowany łkaniem nie omieszkał przytaknąć tacie. Zaśmiałem się
cicho.
- Bardzo was przepraszam. –
Powiedziałem ze skruchą.
- Nie masz, za co Nick. To nie
była twoja wina. – Odezwał się Mickey.
- Mimo wszystko czuję się
współwinny. Ważne jednak, że małemu nic się nie stało.
- Tak, myślę, że bardziej najadł
się strachu niż bólu, prawda kochanie?
- T-tak… - Wyjąkał.
- Nie płacz już słoneczko, bo
będzie cię główka boleć. – Powiedział białowłosy i cmoknął chłopca w czoło.
- D-dobrze. – Powiedział i
czknął.
- No widzisz? Już masz
czkawkę.
Zaśmialiśmy
się serdecznie. Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło.
Bolało.
Koszmarnie bolało. Wyjmowanie szkła zajęło jeszcze dłuższą chwilę. Potem jeszcze
dziadek Jeremy przejrzał mój ogon i w reszcie mogliśmy wyjść z łazienki. W tym
samym czasie, co Gabi z Mickey’m i małym. Aaron spojrzał na mnie.
-
Bolą cię plecy?
Pokręciłem
głową podnosząc szczekania do góry. Ten od razu zaczął bawić się moimi lokami.
-
Nie, a ty jak tam? Boli cię coś?
-
Nie! Jestem dzielnym pieskiem.
Zerknąłem na Mickey’ego, a ten uśmiechnął się
szeroko. Weszliśmy
do salonu, w którym Danny oglądał z Chesterem bajki, a Nick z Willem kończył
sprzątać. Aaron widząc kreskówki od razu wyrwał się z moich ramion i usiadł
obok Danny’ego, a ja dosiadłem się do nich i zająłem miejsce obok bernardyna.
-
Dobrze się czujesz?
Kiwnąłem
głową.
-
Tak, choć polewanie pleców wodą utlenioną nie było przyjemne.
-
Auć… Z pewnością. Ale nie wyglądasz na szczęśliwego. – Powiedział, a ja
westchnąłem tylko.
Dziadkowie
usiedli na drugiej kanapie po mojej prawej stronie, a obok nich Gabi i Mickey.
Nadal wyglądali na wzburzonych. W końcu nie, co dzień widzi się jak ktoś
popycha twoje dziecko na szafkę czy wnuka na stół. Martwiłem się faktem
rozstania wujka z mamą Nicka oraz tego, że mężczyzna zwyczajnie odrzucił swoją
mamę. Ja swojej mamy nie znałem, ale wydawało mi się to dość smutne. A jakby
nie patrzeć to była moja wina. Przez ten rok zniszczyłem to, co łączyło Nicka z
jego mamą. Było mi przykro.
-
April, czy ty płaczesz?
Spojrzałem
zaskoczony na Mickey’ego, a potem potarłem policzek. Faktycznie łza ciekła po
moim policzku. Zaśmiałem się nerwowo.
-
Nie. Po prostu zamyśliłem się. – Powiedziałem i zacząłem oglądać bajkę.
Przestałem
zwracać, na cokolwiek uwagę. Ocknąłem się dopiero, gdy zostałem objęty przez
Chestera.
-
My się zbieramy do domu, rudzielcu. Widzimy się w poniedziałek w szkole. I
lepiej byś się uśmiechał, bo naślę na ciebie Fiodora.
Uśmiechnąłem
się.
-
Tak jest.
Will
poczochrał mnie po włosach i objął Chestera w tali. Widziałem jak Nick odprowadza
ich do drzwi. Rozejrzałem się i zauważyłem, że wszyscy zaczynają zbierać się do
domu. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła godzina dziewiętnasta.
-
Zbieracie się?
- Tak, musimy jeszcze wykąpać
Aarona. – Powiedział Mickey podchodząc do mnie i całując w głowę. – Nie wiem, o
czym myślisz i co cię martwi, ale odpuść sobie. To, co się stało nie jest twoją
winą. – Powiedział podnosząc już praktycznie śpiącego na siedząco szczeniaka.
Gabi pogłaskał mnie po głowie,
a dziadkowie wyściskali. Po ich wyjściu zostaliśmy w trójkę.
- To, co teraz oglądamy,
Danny?
Chłopiec zamyślił się na
chwilę.
- M-może pingwiny?
Od razu uśmiechnąłem się
szeroko.
- Jestem w stu procentach za!
– Szybko przeszukałem płyty, a gdy znalazłem odpowiednią bajkę włączyłem ją na
DVD.
Nick widząc, jaką bajkę
włączyłem zaśmiał się tylko by po chwili zniknąć w kuchni. Po jakimś czasie wrócił
z zapiekankami dla nas.
- Danny, jak zjesz pójdziesz
ze mną porozmawiać do mojego pokoju.
Chłopiec pokiwał spokojnie
głową, a ja znów poczułem się winny całej tej sytuacji. Po kolacji zabrałem
talerze i postanowiłem umyć je ręcznie. Nick zabrał młodego na rozmowę. Nie
wiem, o czym rozmawiali, ale gdy wrócili Danny przytulał się do Nicka, który
niósł go na rękach.
- Czyli rozumiesz wszystko?
- T-tak. I nie j-jest mi b-bardzo
przykro. B-bo mama z-zachowała się n-nie fajnie. – Powiedział i chciał dodać
coś jeszcze, ale ktoś zadzwonił do drzwi.
Poszedłem otworzyć. To wujek
przyjechał.
- Cześć, April. Dobrze się
czujesz?
- Tak, w porządku. A ty wujku?
Znaczy… Wiem, że dość sporo zawiniłem…
- Daj spokój kociaku. Nie ma w
tym twojej winy. Danny śpi?
- Nie, spokojnie.
Mężczyzna zdjął buty i wszedł
za mną do salonu.
- T-tata. – Powiedział zadowolony
Danny.
Mężczyzna usiadł obok Nicka i
przytulił chłopca. Blondyn zerknął na swojego ojca.
- I jak sytuacja
wygląda?
- Twoja mama spakowała się i
postanowiła wyjechać do swoich rodziców. Rachel nie dała mi ze sobą porozmawiać
i pojechała razem z nią. Sprawę rozwodu postaram się załatwić jak najszybciej.
A także zmianę harmonogramu bym mógł jak najwięcej czasu spędzać z Danny’m. – Powiedział
spokojnie mężczyzna.
Ja, nie chcąc się wtrącać do tak ciężkiej rozmowy, poszedłem do kuchni by zrobić sobie herbatę. Usiadłem
przy blacie na jednym ze stołków. Popijałem herbatę spokojnie, starając się nie
myśleć za dużo. Gdy usłyszałem jak drzwi są zamykane, zrozumiałem, że wyszli. A
ja nie zwróciłem do tej pory uwagi nawet na to, że się zbierają.
- April?
W progu stał Nick. Spojrzałem
do swojego kubka i westchnąłem.
- Choć, już późno. Wstaw kubek
do zmywarki i idź się wykąpać.
Posłusznie zrobiłem to, o co
mnie prosił. W progu zostałem ucałowany w czoło. Prysznic wziąłem szybki. Po nim od razu poszedłem do swojego pokoju. Słyszałem jak Nick idzie wziąć
prysznic i jak krząta się potem po domu. Spróbowałem zasnąć, ale nie mogłem. Po
prostu było to trudne. Nagle usłyszałem jak drzwi się otwierają.
- Kociaku śpisz?
- Nie… - Powiedziałem cicho.
Poczułem jak materac za mną
ugina się, a ja jestem przytulany.
- Co się dzieję?
- Nic…
- April, znam cię przecież. Jesteś
moim kotkiem.
- No i co? Zobacz, do czego
ten twój kotek doprowadził. – Powiedziałem z goryczą w głosie.
- Do, czego? Do tego, że jestem
wolny? Do tego, że mój ojciec się wreszcie postawił matce? Do tego, że Danny
będzie szczęśliwszy? I do tego, że mogę cię kochać.
Pociągnąłem nosem.
- Naprawdę?
- Jeszcze dziś rano nie byłem
pewny, ale słysząc te słowa od ciebie zrozumiałem, co czuję. – Pocałował mnie
przy kąciku ust. – A teraz słoneczko zamykaj oczy i śpij. Jutro gdzieś
pojedziemy, a teraz już śpij, dobrze?
Odwróciłem się w jego stronę i
pocałowałem jego usta, po czym przytuliłem się niego.
- Dobranoc Nick. – Ziewnąłem
szeroko. – Kocham cię.
- Dzień dobry! – Zakrzyknął
Aprila wbiegając do kuchni.
Była
siódma rano. Jadłem właśnie śniadanie, które popijałem kawą.
- Dzień dobry. – Przywitałem
się z uśmiechem.
April
podbiegł do mnie na palcach i pocałował w policzek.
- Czym sobie zasłużyłem na
takie miłe powitanie? – Zapytałem popijając już trochę wystygniętą kawę.
- Jesteś moim partnerem. Chyba
mam prawo odpowiednio cię przywitać?
Uśmiechnąłem
się półgębkiem.
- Tak, ale nie jestem
usatysfakcjonowany. – Powiedziałem i przywołałem go do siebie.
Chłopak
zdziwił się lekko, ale podszedł do mnie posłusznie i usiadł na moich kolanach.
- A teraz przywitaj się ze mną
jak należy. – Poleciłem i uśmiechnąłem się.
April
spojrzał na mnie nie za bardzo rozumiejąc, co ma uczynić.
- Chodź tutaj. – Powiedziałem
i przyciągnąłem go za podbródek do siebie.
Złożyłem
na jego ustach subtelny pocałunek. Jego usta smakowały miętą, prawdopodobnie
przed chwilą mył zęby. Oprócz tego były słodko drobne w porównaniu do moich.
- Nick… - Wyszeptał kot, gdy
odsunęliśmy się od siebie. – To było… Wow!
Zaśmiałem
się.
- Wow? – Zapytałem rozbawiony.
- No. – Powiedział i wstał z
moich kolan. – Jestem głodny. – Pogłaskał się po płaskim brzuchu. – Nie mamy
masła orzechowego… - Zrobił smutną minkę.
- Mamy za to Nutellę. – Powiedziałem
wskazując na szafkę nad zlewem.
- To nie to samo. – Mruknął i
otworzył lodówkę wyjmując z niej mleko. – Zjem płatki.
- Okay, ale błagam cię
podgrzej mleko.
Ostatnio
miał okropny zwyczaj jedzenia płatków z ziemnym mlekiem. Aż mnie ciarki przechodziły,
gdy patrzyłem jak bez skrzywienia się wypija lodowate mleko, które zostało mu w
misce.
- No okay, podgrzeję.
- Grzeczny kotek. –
Powiedziałem i wstałem od stołu by powkładać swoje brudne talerze do zmywarki.
Było
popołudnie. Leżałem w swojej sypialni relaksując się poobiednią ciszą. Nawet
April wyciszył się i po cichu oglądał telewizję w salonie. Spróbowałem zasnąć,
ale ilekroć zbliżałem się do granic snu coś wyrywało mnie z błogie odrętwienia.
- April? – Wymruczałem nie
otwierając oczu.
Chłopak
skradał się do mnie na paluszkach zapewne myśląc, że zasnąłem.
- Skąd wiedziałeś? – Zapytał
rzucając się na łóżko obok mnie.
- Poczułem twój zapach. –
Spojrzałem na niego jednym okiem i uśmiechnąłem się.
- Zapach? W takim razie jak
pachnę?
- Jak brzoskwinka. Świeża,
soczysta brzoskwinka.
Kot
zachichotał i przeturlał się bliżej mnie. Przysunął nos do mojej szyi i
zaciągnął się.
- Hm… Ty pachniesz jak… -
Zastanowił się przez chwilę szukając odpowiedniego określenia. - Jak ogórek?
- Ogórek? – Zaśmiałem się.
- Tak. Masz przecież krem do
rąk o zapachu ogórka. Widocznie przesiąkłeś nim już cały.
- Pewnie tak. – Westchnąłem i
z powrotem zamknąłem oczy próbując się zrelaksować.
Mój
spokój nie trwał jednak długo gdyż Aprilowi najwyraźniej się nudziło.
- Nick. – Mruknął szturchając
mnie lekko w ramię.
Nie
zareagowałem. Postanowiłem udawać, że śpię.
- Nick. – Ponowne
szturchnięcie. – Nick.
- April… - Szepnąłem. – Daj mi
chwilę odpocząć.
- Ale Nick! – Zajęczał. –
Nudzi mi się!
Odkąd
April dostał tydzień wolnego w pracy na czas aż zagoją się jego plecy zaczął
być strasznie marudny.
- To znajdź sobie jakieś
twórcze zajęcie.
- Nick! Jesteś moim partnerem!
Masz o mnie dbać!
- A nie dbam? – Zapytałem
spoglądając na niego lekko zdziwiony.
- No… dbasz, ale powinieneś mi
także zapewnić jakąś rozrywkę!
- Nie za dużo wymagasz kotku?
- Ależ skąd! – Zaprzeczył
kręcąc głową. – No proszę Nick! - Spojrzał na mnie wielkimi oczami.
- Za bardzo cię rozpieściłem.
Muszę sobie zanotować, że następne kocięta muszę wychowywać bardziej rygorystycznymi
metodami. – Mruknąłem i podniosłem się z łóżka.
- K-kocięta? – Wybąkał April.
– Jakie kocięta?
Uśmiechnąłem
się pod nosem i pogłaskałem go po policzku.
- Jeszcze nie czas na to
kotku, a teraz wstawaj. Pojedziemy odwiedzić mojego chrześniaka. – Zarządziłem
i ruszyłem w stronę wyjścia z pokoju.
- Puk, puk. – Udałem dźwięk
pukania do drzwi, gdy wchodziłem do salonu w mieszkaniu Mickey’ego i Gabriela.
Mały
chłopczyk siedzący do tej pory przed telewizorem odwrócił się w moją stronę i
uśmiechnął szeroko.
- Wujek Nick! – Wykrzyknął i
pospiesznie wstał z kocyka ułożonego na ziemi, i podbiegł do mnie.
- Cześć, brzdącu. – Podniosłem
go na ręce.
- Hej, Aaron. – Przywitał się
April głaskając psa po głowie. – Co tam oglądasz? – Zapytał wskazując na telewizor.
- Muminki. – Odpowiedział chłopiec i zmusił mnie do postawienia go na
ziemi.
- Już ode mnie uciekasz? –
Zrobiłem smutną minkę.
Chłopczyk
zaśmiał się i dał mi całusa w policzek. Uśmiechnąłem się szeroko do Aarona, po
czym wyprostowałem się. Zauważyłem, że April przygląda się nam rozmyślając o
czymś intensywnie.
- Grosik za twoje myśli. –
Powiedziałem dając mu buziaka w czoło.
- Co? – Zapytał wyrwany z
‘’transu’’.
Uśmiechnąłem
się jedynie.
- April! – Zawołał Aaron i
pociągnął rudego na kocyk. – Muminki są fajne, ale strasznie boję się Buki. –
Opowiadał. – Ona jest zła i muminki też się jej boją. Jak jest w którymś
odcinku to potem nie mogę zasnąć i śpię z rodzicami.
- Ojej. – Kot pogłaskał go po
włosach. – Aż taka straszna jest ta Buka?
Aaron
pokiwał energicznie głową.
- Nie chcę wtedy spać sam, bo
boję się, że ona może wyjść z szafy. – Przyznał spuszczając głowę.
Stałem
z boku przysłuchując się ich rozmowie do czasu aż nie zaczepił mnie Gabriel.
- Widzę, że mały już
opowiedział wam jak bardzo boi się Buki. – Zaśmiał się.
- Tak i szczerze wam
współczuję. Zero seksu, gdy dziecko w łóżku.
Zaśmialiśmy
się głośno tym samy zwracając na siebie uwagę Aarona i Aprila.
- Tata! – Aaron podbiegł do
ojca i przykleił się do jego nogi.
Gabriel
posłał mu łagodny i pełen miłości uśmiech.
- Jestem głodny. – Oznajmił
pocierając policzkiem o dłoń ojca.
- Na, co masz ochotę? –
Zapytał mężczyzna. – Serek?
- Tak! – Wykrzyknął maluch i
wesoło zamerdał ogonkiem.
- To leć do kuchni. – Gabriel
pchnął go lekko w stronę wspomnianego pomieszczenia.
Chłopczyk
podreptał do kuchni gdzie obecnie przebywał Mickey.
- Chodź usiądziemy. – Wskazał
na kanapę.
Usiedliśmy
na kanapie. April zajął się swoją komórką. Widocznie ktoś do niego napisał. Po
chwili wrócił również Aaron. W rączce trzymał serek, który miał na górze
dodatkowe opakowanie z czekoladowymi cukierkami i łyżeczkę. Podał to swojemu
tacie, który bez słowa zabrał się za otwieranie przekąski dla syna.
Gdy
cukierki wylądowały w śmietankowym serku zanurzył w nim jeszcze łyżeczkę i
podał Aaronowi.
- Proszę słoneczko. –
Powiedział z uśmiechem podając kubeczek synowi.
- Dziękuję. – Odpowiedział
grzecznie piesek i uklęknął na kocyku przy niskim stoliku do kawy.
Postawił
na nim opakowanie z serkiem i nie zwracając na nas więcej uwagi wziął się za
jedzenie i dalsze oglądanie bajki.
- Umie sobie radzić. –
Powiedziałem obserwując chłopca.
- Tak, jest bardzo sprytny,
ale najważniejsze, że nie dostrzega swojego ubytku. Oczywiście nie jest w stanie
poradzić sobie ze wszystkim, ale myślę, że to tylko kwestia czasu.
- To mądry chłopiec i ma
wspaniałych, kochających rodziców. A powiedz mi… Też ma problemy z moczeniem
się w łóżku? – Zapytałem ściszając głos.
- Niestety tak. Ale myślę, że
większość zwierzołaków tak ma.
- A to wszystko przez kolczykowanie.
- Dokładnie.
- Lubisz dzieci. – Zauważył
April, gdy wracaliśmy do domu. – Nawet bardzo.
Uśmiechnąłem
się na te słowa. Miał rację. Uwielbiam dzieci.
- Tak, lubię dzieci i mam
nadzieję, że w przyszłości będzie mi dane mieć swoje. – Uśmiechnąłem się w
stronę rudzielca i puściłem mu oczko.
Chłopak
spłonął rumieńcem i odwrócił twarz w stronę okna. Pokręciłem z uśmiechem głową.
- April, wiesz, że ja tylko
tak mówię. Poza tym to nie może być tylko moja decyzja tylko nasza wspólna,
więc nie traktuj moich słów jak jakiś rozkaz, który masz wypełnić, bo inaczej
będzie z tobą źle.
Chłopak
zaśmiał się na moje słowa.
- Uzgodnimy to, kiedy
nadejdzie odpowiednia pora. – Powiedziałem kładąc dłoń na jego kolanie i lekko
ją zaciskając.
Chciałem
w ten sposób podkreślić, że to nie czas na takie rozmowy. Nie chciałem by
zawracał sobie głowę tymi rzeczami.
Od
naszego ‘’zejścia się’’ April spał ze mną. Problem polegał na tym, że April
nadal chodził do szkoły, a ja lubiłem sobie wieczorem puścić jakiś konkretny
horror.
- Musisz to oglądać? – Zapytał
April robiąc minę skrzywdzonego zwierzęcia.
- Nie muszę, ale chcę. – Odpowiedziałem starając się zdecydować,
który film będę dzisiaj oglądać.
- Nick, doskonale wiesz, że
lubię się do ciebie przytulić przed snem.
- Wiem pieszczochu, ale jeden
dzień cię nie zbawi. A teraz kładź się, bo jutro masz szkołę.
- Jesteś okrutny.
- Nie jestem okrutny.
- Jesteś! – Powiedział i
odwrócił się do mnie tyłem.
Wszedł
pod kołdrę i podsunął się maksymalnie pod ścianę. Westchnąłem i z rezygnacją
odłożyłem płyty na stolik. Wyłączyłem telewizor i światła, po czym również się
położyłem. Przyciągnąłem Aprila do siebie i mocno przytuliłem.
- Czemu uważasz, że jestem
okrutny?
Cisza.
- April?
- Bo zawsze chcesz oglądać
jakieś głupie horrory zamiast mnie przytulić do snu. Czy one są ważniejsze ode
mnie?
- Ależ skąd, kochanie. Ty
jesteś moim oczkiem w głowie i nikt inny.
- Nikt inny?
- Nikt. Kocham cię, przecież
wiesz.
- Wiem, ja ciebie też kocham.
***
Wiem, że Muminków raczej nie puszczają w Australii, ale nie mogłyśmy nic lepszego wymyślić, a wszyscy wiemy, że każdy kto kiedyś oglądał Muminki bał się Buki.
PS: Nadal poszukuję Bety.
Słodziutkie a z mamuśką krótka piłka i tak powinno już dawno być:-)
OdpowiedzUsuńNie moge czytac tego jak April sie zachowuje. ,,Gdzie maslo orzechowe?" ,,zle sie mna zajmujesz" ,,przytul mnie, bo jak nie to strzele focha" Jak 5 letni gowniarz. Jest obrzydliwie rozpieszczony jak moj brat, ktory jak czegos chce to tego dostaje i czuje, ze z kazdym rozdzialem dochodzi do tego wieciej. Milosc miloscia - ale Nick zachowuje sie jak kretyn pozwalajac mu na wszystko i robiac dla niego wszystko. ,,Partner nie powienien zabraniac nam tego, co lubimy." - czyli ogladania filmow.
OdpowiedzUsuńChociaz nie odnosi sie to do zawodu jaki wykonuje April z promowaniem bielizny. Trzepnal bym go w leb najchetniej, bo jest idiota. Mialem mieszane uczucia do niego, ale teraz juz wiem, ze go po prostu nie lubie.
Chester i Fiodor sa zdecydowanie lepsi. I maly slodki Aaronek. No i Gabriel, ktory wydaje sie byc najdojrzalszy z nich wszystkich. Mickey tez byl podobny do Aprila z niewyparzonym jezorem, ale chyba sie troche ogarnal jak urodzil Aarona. Dla niektorych dziecko to jedyna nadzieja, zeby przywrocic piata klepke... XDDD
jubilat a nie solenizant...
OdpowiedzUsuńtroszkę błędów jak zwykle się zaplątało ale jak zwykle - zazwyczaj przecinki :) jak chodzi o tego typu sprawy to ostatecznie mogę się zlitować i popoprawiać
poza tym fajny rozdział, ale męczy mnie czy będą takie bardziej "miłosne" scenki Chestera?...
pozdrawiam i weny życzę :)
Lexi
lexidee.blogspot.com / aleksandradee.deviantart.com
Oczywiście, że będą miłosne sceny Chestera i Willa :)
Usuń#freak
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńLexi D. Jestes ich beta? Bo z tego, co wiem beta sprawdza caly tekst. Ktos kto popelnia bledy nie wskaze Ci gdzie one sa, bo ich nie widzi.
UsuńMuszę się zgodzić z Damianem. Beta zazwyczaj sprawdza cały tekst. U mnie taka osoba miałaby fory bo ja tekst justuje I sprawdzam sama. Chodzi mi o kogoś kto po moich poprawkach przeczyta tekst I poprawi pozostawione przeze mnie błędy.
UsuńNie chce jednak by była to osoba, która po prostu chcę sobie wcześniej przeczytać rozdział. Potrzebuję osoby, która naprawdę chcę mi pomóc. I już prosiłam o kontakt mailowy, nie komentarzem.
#freak
Ja się Buki nie bałam, bałam się Małej Mi :P
OdpowiedzUsuńFajnie że nie zrażacie się krytyką i piszecie swoje. Nie jest to mój ulubiony typ opowiadań, ale poziom nie jest tak zły jak niektórzy próbują wam wmówić. A to że zdarzają się błędy? Mickiewiczowi też się zdarzało. Nikt nie jest idealny. Może więc i są, (choć ja najmniej na to zwracam uwagę) ale za to macie fajne pomysły, piszecie długie i ciekawe rozdziały, publikujecie regularnie. Ja tam widzę same zalety. I choc nie jestem fanką tego typu historii to czytam was od 1 rozdziału
pozdrawiam serdecznie
Naprawdę akcja się rozkręciła :D April i Nick nareszcie są parą!!! Może jeszcze nie taką zupełną, ale są na dobrej drodze. A mamuśka wypadła z gry :p bardzo dobrze. Pozdrawiam i czekam na następną część :)
OdpowiedzUsuńpo proszę następny rozdział;)
OdpowiedzUsuńSłodko :3
OdpowiedzUsuńMoże i są małe błędy ale mi to osobiście nie przeszkadza. A zachowanie Aprila nie jest takie złe jak ktoś wcześniej napisał, może i jest trochę rozpieszczony i momentami denerwujący ale źle nie jest i widać, że potrafi zrozumieć kiedy przesadził a kiedy nie ;)
No i też bym chciała w końcu zobaczyć co tam u Willa i Chestera :3
A! I jeszcze chciałam o coś zapytać tak z czystej ciekawości.
OdpowiedzUsuńCzy zwierzakołaki z racji tego, że uczą się o wiele krócej niż inni to czy w szkole mają ogólny i mniejszy zakres tego co zwykli ludzie czy uczą się tego samego? Bo nie daje mi to spokoju XD
Mają krótszą edukację nastawioną od razu na pracę po zakończeniu szkoły.
Usuń#freak
Mają krótszą edukację nastawioną od razu na pracę po zakończeniu szkoły.
Usuń#freak
Nareszcie matka Nicka dostała za swoje. Bardzo się cieszę, że także jego ojciec pozbył się tej kobiety se swojego życia. Myślę, że spokojnie się obejdą bez niej i jej córeczki a Danny`emu to na pewno wyjdzie na dobre.
OdpowiedzUsuńCo do zachowania Aprila i Nicka w tym rozdziale to w 100% zgadzam się z Damianem. Kociak zachowuje się strasznie, widać, że jest do przesady rozpieszczony a jego argumenty co do swojego zachowania są tragiczne. Sam twierdzi, że partnerzy powinni dbać o siebie ale on tego w ogóle nie pokazuje. Jeszcze na początki gdy był małym kociakiem jakoś dało się to przeżyć ale teraz ciężko mi się czyta o tej dwójce. I szczerze mówiąc czekam na rozdzialik i Chesterze i Willu ;)
Pozdrawiam
kiedy April i Nick będą się kochać?
OdpowiedzUsuńPodczas pierwszych dni płodnych Aprila.
Usuń#freak
A który to będzie rozdział?
UsuńZdaje się, że 20.
Usuń#freak
Już tylko 7 godzin;)
OdpowiedzUsuńHahaha! Nie sądziłam, że mamy takich czytelników, którzy aż odliczają godziny do dodania rozdziału. :)
Usuń#freak
oczywiście że odliczam;) i mam nadzieje że na tym opowiadaniu się nie skończy i będą inne;)
UsuńOczywiście, że nie się nie skończy! Mamy już napisane short story, zaczęte nowe opowiadanie i pomysł na kolejne. Niestety tylko to będzie takie długie.
Usuń#freak
Ja zawsze odliczam, ostatnio tak się cieszyłam że dodał się wcześniej bo już zasypialam ��
OdpowiedzUsuńCzyli szczęśliwe zarządzenie losu :)
Usuń#freak
Hej,
OdpowiedzUsuńApril wyznał Nickowi swoje uczucia i są już razem, przyjęcie na początku miłe, a później... cieszę ale się cieszę, ojciec Nicka w końcu postawił się żonie i dobrze, w końcu Danny nie będzie cierpiał, a Aaron naprawdę sobie radzi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia