czwartek, 10 września 2015

Rozdział 17 "Jędza powraca"


Hejo!
W  dzisiejszym rozdziale trochę więcej akcji. Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba.
Zapraszam na rozdział.
#freak

Przepraszamy, ale coś poszło nie tak i rozdział pojawił się dwie godziny wcześniej.

Rozdział 17




- Ale, dlaczego nie kupiłeś masła orzechowego? – Jęczał April snując się za mną po mieszkaniu.
- April, doskonale wiesz, że jakby mały Aaron wyniuchał, że mamy masło orzechowe to by zjadł cały słoik, a wtedy Mickey zadźgałby mnie nożem.
- Oj przestań! Niby, dlaczego?
- Bo małego może zmulić zbyt duża ilość masła orzechowego.
- Ale w ten sposób pozbawiasz mnie rozkoszy płynącej ze spożywania śniadania! Jak mam jeść śniadanie bez masła orzechowego? Jak?!
- Dramatyzujesz. – Puściłem jego wypowiedź mimo uszu.
- Nick! Znęcasz się nade mną! Zadzwonię na policję dla zwierząt!
- Przestań narzekać i idź wreszcie zanieść przekąski na stół. – Poleciłem.
- Ach, no dobrze. – Westchnął i wziął się do pracy.
                Dziś wypadał dzień moich urodzin i właśnie wraz z Aprilem szykowaliśmy mieszkanie na przybycie gości, którzy mieli się pojawić za około godzinę.
- Nick! Idę pod prysznic. – Oświadczył kocur zamykając się w łazience.
- Tylko nie siedź tam za długo! Ja też chcę z niej skorzystać.
- Tak, tak.




                Gdy usłyszałem pierwszy dzwonek do drzwi od razu chciałem iść otworzyć, lecz ubiegł mnie April.
- Ja otworzę! – Zawołał i pobiegł do przedpokoju.
                Pokręciłem z uśmiechem głową i również powoli skierowałem się do przedpokoju.
- Cześć April! – Usłyszałem głos Aarona.
                Uśmiechnąłem się szeroko. Przez ostatni miesiąc dużo się wydarzyło. Między innymi mały Aaron zdążył się zmienić w człowieka. Jest takim samym urwisem, jakim był, gdy był psem, ale to dobrze. Był bardzo pociesznym dzieckiem. Najważniejsze, że nie przejmował się swoim… ubytkiem. Miał, co prawda trudności z posługiwaniem się tylko jedną rączką, ale zawsze obok był ktoś, kto mógł mu pomóc.
- Wujek Nick! – Krzyknął i podbiegł do mnie.
                Zaśmiałem się i podniosłem go do góry.
- Cześć mały. – Poczochrałem jego włoski.
- Zobacz wujku! – Pokazał mi swoją rączkę.
                Na jego nadgarstku zawieszona była bransoletka z białego złota. Było do niej przyczepione parę kolorowych wisiorków.
- Śliczna. Tatuś ci kupił? – Zapytałem uśmiechając się.
                Mały pokiwał energicznie głową.
- Byliśmy też w…
- Kochanie zaraz wszystko opowiesz wujkowi. – Przerwał mu Mickey. – Chodź rozbierzemy się najpierw.
                Puściłem chłopca, który natychmiast podbiegł do swojego taty. Gabriel w tym czasie wręczył mi prezent, za co został ofukany przez swojego synka.
- Tato! Ja chciałem dać wujkowi prezent! – Oburzył się chłopiec.
- Przepraszam, słoneczko. – Powiedział z przepraszającym uśmiechem.
                Gdy Gabriel chciał pogłaskać synka po głowie ten zawarczał na niego.
- Aaron! – Zdziwił się Mickey. – Jak ty się zachowujesz?
                Zaśmialiśmy się z Aprilem.
- Mały buntownik. – Wtrąciłem.
- To po Mickey’m – Szepnął konspiracyjnie Gabriel.
- Ty… - Mickey zmrużył oczy spoglądając na męża. – Zero seksu!
- Co? Jak to?! – Zdziwił się Gabriel.
- Tato? – Zagadnął mały Aaron. – Co to jest seks? – Zapytał z niewinną minką.
- Widzisz, do czego doprowadziłeś? – Mickey wziął synka na ręce. – Demoralizujesz mi dziecko! – Powiedział i ruszył z Aaronem do salonu.
                April poszedł zaraz za białowłosym. Ja w tym czasie spojrzałem na Gabriela, po czym obaj wybuchnęliśmy śmiechem. Zapowiadała się niezła zabawa.





Gdy tylko usiadłem obok Mickey’ego na kanapie, wyszczerzyłem się złośliwie.
- Wiesz, że to ty zacząłeś, prawda?
Białowłosy zmarszczył nos. 
- Wiem, ale cicho. Lepiej powiedz jak tam na sesjach?
- Hm… Ciekawie. Nick ostatnio zrobił awanturę asystentowi fotografa po tym jak chciał poprawić mnie do zdjęcia. Stwierdził, że zmacał mi tyłek.
Mickey buchnął śmiechem.
- Wiedziałem, że Nick jest nadpobudliwy i przesadza, ale żeby mieć urojenia?
Zachichotałem i już chciałem coś dodać, ale na moich kolanach usiadł Aaron.
- Ładna bransoletka, April? – Zapytał pokazując bransoletkę.
- Pewnie, mały. Jest śliczna. Kiedy ją kupiłeś?
- Wczoraj tatuś stwierdził, że już czas bym taką miał. – Uśmiechnął się. – April, a dlaczego ty takiej nie masz? Bo tatuś nie ma, bo mieszka od zawsze z tatą Gabim.
Uśmiechnąłem się.
- A ja od początku mieszkam z twoim wujkiem, Nickiem. Ale za to mam inną bransoletkę. Dostałem ją na pierwsze urodziny od moich dziadków. – Pokazałem małemu biało-złotą bransoletkę z drzewem genealogicznym.
- O, masz dziadków? To, czemu z nimi nie mieszkasz?
- Bo wolę mieszkać z Nickiem. Z nim mieszkam odkąd byłem kociakiem i nie chciałem tego zmieniać po poznaniu dziadków.
- Aha, a April? – Mały chciał mnie o coś zapytać, ale do drzwi zadzwonili kolejni goście.
Słysząc, że Nick nie idzie do drzwi sam poszedłem otworzyć i zobaczyłem moich dziadków razem z Chesterem i Willem.
- Cześć, April! A gdzie solenizant?
- Gabriel z Mickey’m i małym już są, więc Nick porwał już Gabiego by coś tam omówić. A wy, co tak razem? 
- Wpadliśmy na siebie. Wołaj solenizanta. 
- Nick, znów skleroza ci dokucza?! To są twoje urodziny! Chodź przywitać gości! – Krzyknąłem.
- Złośliwy rudzielec. – Powiedział do mnie, po czym uśmiechnął się do reszty.
- No to wszystkiego najlepszego, Nick. Jeszcze raz dziękujemy za zaproszenie. – Powiedział dziadek i dał mu prezent.
Will natomiast nie zapomniał o złośliwościach.
- Uu… Już skleroza cię dopadła. Nie dobrze, stary.
Wszyscy rozbawieni weszliśmy do salonu gdzie Aaron pochwalił się swoją nową bransoletką. W momencie, gdy Nick chciał zajrzeć do prezentów dostał ode mnie do łapach. Wszystkie paczki postawiłem na stolik, a do nich dołożyłem jeszcze mój.
- A to, co? – Od razu chciał zobaczyć.
- Nie, nie, nie! Nie ma zaglądania. Potem go dostaniesz.
- No, ale słoneczko. Nie pokażesz mi?
Wyszczerzyłem się.
- Nie, a teraz lepiej zobacz gdzie jest Aaron. Bo z tego, co mi się wydaję masła orzechowego może i nie kupiłeś, ale Nutellę tak.
Nick od razu poszedł do kuchni, a ja rozejrzałem się po gościach nerwowo.
- Co jest, młody? Wyglądasz jakbyś miał wykorkować.
Mickey uśmiechnął się do mnie i pogłaskał po głowie.
- No, bo pamiętasz, o czym rozmawialiśmy?
- Kiedy? 
- No… Po mojej ostatniej sesji, na której ze mną wyjątkowo byłeś. – Powiedziałem cicho.
-Tak i co?
- No i nie wydaje mi się jednak by to był dobry pomysł… Znaczy jego mama ma tu być. Ona mnie nie cierpi.
- Ale April. Tu chodzi o twoje uczucia nie o nią. Poza tym wiesz, że z wyjątkiem niej wszyscy będą się cieszyć twoim szczęściem no i oczywiście Nicka. Nie możesz patrzeć na nią. Poza tym jestem pewny, że Nick cię nie odrzuci. Nie martw się kociaku i nie wycofuj.
Nagle kanapa się ugięła, a do nas dosiadł się Chester. 
- Nie żebym podsłuchiwał czy coś. Po prostu Jeremy mnie na przeszpiegi podsyła, a i tak wszystko słyszał. 
- No piękne dzięki! – Powiedziałem pokazując dziadkowi język.
Ten tylko zachichotał i wrócił do rozmowy z Willem. Po chwili wrócił Nick z zadowolonym Aaronem, który nadal miał brudny policzek z Nutelli.
- Nick, nie wyszło ci to zacieranie śladów. – Powiedziałem rozbawiony, a Mickey od razu spojrzał na Nicka jak na przestępcę.
- Słoneczko, coś mi się wydaje, że ten twój wujek dzisiaj zginie, mimo że ma urodziny. - Białowłosy wziął szczeniaka i powycierał go całego, a Nick pstryknął mnie w ucho.
- Wielkie dzięki. 
- No, co? Przecież i tak by zauwa… - Dzwonek do drzwi obwieścił przybycie osoby, która szybko pozbawi mnie humoru.
Nick poszedł otworzyć, a ja spojrzałem spanikowany na Mickey’ego. Po chwili wreszcie się pojawili. Wujek uśmiechnął się do mnie od razu, a Danny podszedł i zajął miejsce obok mnie.
- C-cześć, April. 
-Hej, Danny. Ładna bluza. – Zerknąłem na kobietę.
Przyglądała mi się chłodno. Zresztą nie tylko ona, Rachel również. Mimo że tak naprawdę nie miała powodu. Po pojawieniu się ostatnich gości przyniosłem tort, który dzień wcześniej razem z Mickey’m zrobiliśmy. Postawiłem go na stole, po czym poszedłem po talerzyki, sztućce i nóż do torta. 
- Nick, on ten nóż trzymał swoim włochatym ogonem. – Powiedziała oburzona matka blondyna.
Nim jednak zdążył się odezwać, mój dziadek z lekko najeżonym futrem na ogonie go wyprzedził.
- Mój wnuk jest czysty i może być pani pewna, że nie otruje się pani.
- Jeremy, spokojnie. – Powiedział cicho dziadek Ben miziając starszego kota po ogonie.
Nick tylko westchnął. Po zapaleniu świeczek i pomyśleniu symbolicznego życzenia, zdmuchnął płomyki i pokroił ciasto. Aaron wraz z Dannym dostali pierwsi i już szczęśliwi zajadali się tortem.
Zachichotałem, ale gdy zobaczyłem przed sobą ten kawałek ciasta, nic mnie już nie obchodziło. Słodkie! Chester widząc moja minę szturchnął mnie ze śmiechem.
- Będziesz gruby, zobaczysz. I wypadniesz z branży.
Wyszczerzyłem się do bernardyna. 
- Dla twojej informacji mam bardzo dobrą przemianę materii no i już dostałem propozycję kolejnego kontraktu.
- Nawet nie mam jak ci podokuczać.
Zachichotałem tylko. Po torcie wszyscy zaczęliśmy rozmawiać między sobą, a Danny i Aaron poszli się bawić. Na szczęście Rachel została przy stole. Szczerze obawiałem się, że mogłaby powiedzieć coś niemiłego szczeniakowi.
- To, co Nick? Skoro masz już dwadzieścia dwa lata zaczniesz szukać sobie żony? – Zapytała bez ogródek jego mama, a mnie coś ścisnęło. 
Nick pokręcił głową.
- Odpuściłabyś wreszcie, mamo.
Kobieta tylko westchnęła cierpiętniczo. Chciałem już zmienić temat, ale nagle rozdzwonił się mój telefon. Szybko zerknąłem na ekran.
- Kto dzwoni? – Nick od razu się zainteresował.
- Asystent fotografa.
- A ten bezczelny gość, czego chce?
Telefon został mi zabrany, a Nick wyszedł odebrać.
- Fotografa? – Wujek spojrzał na mnie zdziwiony.
- Tak. Zacząłem pracę w modelingu. W obecnej chwili kończę promocję serii ubrań. No i dostałem już nową ofertę. – Powiedziałem dumny z siebie.
- To świetnie. Naprawdę.
Uśmiechnąłem się. Blondyn wrócił do pokoju i odezwał się do mnie.
- Jutrzejsza sesja jest odwołana, bo fotograf ma ważną sesję w Niemczech i nie zdąży wrócić na jutro.
Kiwnąłem głową. Reszta rozmów szła płynnie. Myślałem przez chwilę, że może Nick zostawi otwieranie prezentów aż goście pójdą, ale Mickey czytał mi chyba w myślach i odezwał się z uśmiechem. 
- Nick, pora otworzyć prezenty. Aaron, chodź, dasz prezent wujkowi tak jak chciałeś.
Chłopiec od razu podszedł do stolika wziął pakunek i podszedł do swojego wujka.
- Wujaszku, to dla ciebie. Nie wiem, co ci dokładnie kupili rodzice, bo nie chcieli mi pokazać! Ale wszystkiego najlepszego.
Nick cmoknął małego w czoło i zajrzał do torby. W środku były: grawerowane pióro z imieniem Nicka, spinki do mankietów oraz książka „Kamasutra dla gejów”. Widząc niedowierzającą minę mamy mężczyzny oraz jego zawstydzoną, parsknęliśmy z Chesterem śmiechem.
- Macie gust, chłopaki. Książka na pewno mu się przyda. – Powiedział dziadek Jeremy równie ubawiony.
Następny był prezent od Chestera i Willa. Były to najnowsze słuchawki. Moi dziadkowie kupili mu nowy portfel. 
- Teraz ty futrzaku. Daj mu coś. – Powiedziała mama Nicka.
Pokręciłem głową.
- Nie ośmieliłbym się dać prezentu przed panią. Spokojnie poczekam.
Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem i podeszła do blondyna. Prezentem okazały się dwie nowe koszule oraz złoty łańcuszek. Nick uśmiechnął się tylko do kobiety, po czym odwrócił w moją stronę.
- No to, co, kociaku? Pokażesz mi wreszcie ten drogi prezent, na który tyle pracowałeś?
Poczerwieniałem lekko, po czym wziąłem niedużej wielkości pudełko i podałem mu je.
- Wszystkiego najlepszego, Nick.
Uśmiechnął się do mnie i zajrzał do środka by po chwili spojrzeć na mnie z niedowierzeniem. 
- April, chyba sobie ze mnie żartujesz? Przecież to był cholernie drogi zegarek!
- Wiem o tym, ale wiedziałem, że ci się podoba i, że go sobie nie kupisz, więc zrobiłem to za ciebie.
Z uśmiechem stanąłem na palcach i objąłem go wokół szyi.
- Wszystkiego najlepszego. Widzisz? Musiałem pójść na tamte sesje by móc ci kupić ten zegarek.
- Niemądra kicia. Jakbyś kupił inny też byłbym zadowolony. – Powiedział przytulając mnie mocno.
- No, ale dzisiaj mija rok odkąd z tobą mieszkam. Poza tym… - Przełknąłem ciężko ślinę.
- Coś nie tak, słonko?
- B-bo ja cię kocham… Wiem, że twoja mama mnie nie lubi i-i nie nadaję się do bycia z tobą, i-i ostatnio często cię martwię, i denerwuję, ale ja nie żartuję. Mówię poważnie. – Powiedziałem cicho patrząc na swoje stopy odziane w kolorowe skarpetki.
Niespodziewanie Nick uścisnął mnie mocno i pocałował delikatnie w usta.
- Tylko nie płacz. Przecież nie masz powodu. Przecież jesteś moim koteczkiem, którego kocham. – Powiedział rozbawiony.
Już chciałem coś powiedzieć, ale zatrzymała mnie jego mama.
- Ale ja chyba nie rozumiem. O czym ta kupa futra mówi?!
- Że jak pani nazwała mojego wnuka?! – Wykrzyknął dziadek Jeremy, a ja już wiedziałem, że szykują się kłopoty.






                Podejrzewałem, że tak to się skończy. Wystarczyła chwila by Jeremy podniósł się z miejsca oburzony słowami mojej matki.
- Jak pani śmie wyzywać mojego wnuka!? – Krzyknął.
- Kochanie, proszę uspokój się. – Ben próbował udobruchać męża.
- Nie! Nie wytrzymam więcej! Pani jest niewychowana! – Krzyknął w kierunku kobiety.
- Ty masz czelność mnie pouczać?! – Oburzyła się moja matka. – Taka wyrośnięta kupa futra nie ma prawa mnie obrażać!
- Tego już za wiele! – Wtrąciłem się. – Mamo! Jesteś u mnie w domu i nie życzę sobie byś obrażała moich gości, a przede wszystkim dziadków Aprila!
- Nick, jakim tonem ty do mnie mówisz? Jestem twoją matką!
- Jeśli nadal będziesz się tak zachowywać to możesz zapomnieć, że nią byłaś. – Rzekłem obojętnym tonem.
- Jak śmiesz! To pewnie przez tego głupiego kocura! – Wskazała rozwścieczona na wystraszonego Aprila. – To wszystko twoja wina! – Krzyknęła i pchnęła mocno kota w tył.
                Nim zdążyłem jakkolwiek zareagować April wylądował plecami na stoliku. Wszystkie postawione na nim kieliszki potłukły się z głośnym brzdęknięciem.
- April! – Wykrzyknął mały Aaron i wyrywając się ojcu chciał podbiec, do Aprila.
                Nie miałem pojęcia, co wstąpiło w moją matkę, ale gdy tylko zauważyła szczeniaka odwróciła się w jego stronę i mocno popchnęła. Mały przewrócił się uderzając prawą ‘’ręką’’ w komodę stojącą przy ścianie.
- Aaron! – Krzyknął spanikowany Mickey od razu podrywając się z kanapy i podbiegając do dziecka.
                Mały rozpłakał się.
- Gabriel zabierz rodzinę do mojej sypialni. – Poleciłem szybko i podszedłem do obolałego Aprila.
                Kot krzywiąc się i mając łzy w oczach powoli podniósł się ze stolika.
- O matko… - Szepnąłem, gdy ujrzałem jego zakrwawione plecy z powbijanymi gdzie nie gdzie odłamkami szkła. – Jeremy, zabierz go do łazienki. – Poleciłem mężczyźnie, samemu odwracając się w stronę matki.
                Kobieta stała z boku najwyraźniej zadowolona z siebie.
- Widzisz, co żeś narobiła?! – Wrzasnąłem wściekły.
- Ja tylko pokazałam tym futrzakom gdzie jest ich miejsce. – Powiedział spokojnie.
- Że co niby zrobiłaś? – Zaśmiałem się nerwowo. – Popchnęłaś niewinne dziecko na szafkę! Aaron mógł zrobić sobie krzywdę! Nie rozumiesz tego?
- Mógł nie podchodzić. – Wzruszyła ramionami.
- Nie wierzę… - Szepnąłem. – Nie wierzę, że jesteś moją matką. Nie… Już od jakiś parunastu minut nią nie jesteś.
- Słucham? Ja chyba się przesłyszałam.
- Nie, nie przesłyszałaś się. Nie jestem już twoim synem, a teraz opuść moje mieszkanie! – Rozkazałem wskazując jej drzwi.
- Pożałujesz tej decyzji. – Warknęła. – Peter, wychodzimy! – Zarządziła i skierowała się do wyjścia.
- Nie. – Powiedział twardo mój ojciec. – Ty wychodzisz, ja nigdzie się nie ruszam.
- O, czym ty mówisz, Peter?
- To koniec, Jane.
- Koniec, z czym? – Zapytał głupio.
- Z nami.
- Żartujesz, prawda? – Zaśmiała się nerwowo. – Żartujesz sobie ze mnie?
                Ojciec pokręcił głową.
- Jestem całkowicie poważny. A teraz opuść ten dom i nie pokazuj się tu więcej. Masz trzy dni na zabranie swoich rzeczy z mojego domu, potem nie chcę cię już więcej widzieć.
- Zwariowałeś… Myślisz, że poradzisz sobie beze mnie? To ja zajmowałam się domem! I Danny’m!
- Zajmowałaś się nim? – Prychnął mężczyzna. – Tylko mu zaszkodziłaś! Jedyną osobą, która się nim odpowiednio zajmowała był Nick, ale doprowadziłaś do jego wyprowadzki.
- Sugerujesz, że źle zajmowałam się synem?
- Tak, a teraz wyjdź. Daje ci trzy dni na spakowanie się. – Powtórzył.
- Jak sobie życzysz. – Warknęła i wyszła z salonu.
                Zaraz za nią ruszyła Rachel.
- A ty gdzie się wybierasz? – Zapytał ojciec.
- Idę z mamą. – Powiedziała i wyszła do przedpokoju.
- Przepraszam Nick, ale chyba muszę iść wytłumaczyć coś twojej siostrze. – Powiedział ojciec.
- Idź, zajmę się Danny’m. – Przyciągnąłem do siebie chłopca. – Jeśli będzie trzeba zostanie u mnie na noc.
- Dziękuję ci. – Uśmiechnął się i wyszedł.
                Gdy cała trójka opuściła mieszkanie odetchnąłem ciężko.
- Danny, włączę ci bajkę, a ty grzecznie usiądziesz sobie obok Chestera, dobrze?
- D-dobrze.
- Chester zajmij się nim. Muszę tu posprzątać.
- Nie ma sprawy, chodź Danny. – Uśmiechnął się do chłopca i poklepał miejsce obok siebie.
- Nick, zostaw to. – Powiedział Will, gdy chciałem zabrać się za sprzątanie. – Idź, do Aprila, ja posprzątam.
                Uśmiechnąłem się z wdzięcznością.
- Dziękuję ci. – Powiedziałem i wyszedłem do łazienki.
                Od progu powitały mnie bolesne jęknięcia Aprila i uspokajające szepty Jeremy’ego.
- Spokojnie słoneczko. – Szepnął starszy kot i pogłaskał Aprila po głowie, gdy Ben wyjmował małe odłamki szkła powbijane w jego plecy.
- April. – Szepnąłem podchodząc bliżej.
- N-Nick… - Wychlipał zerkając na mnie mokrymi oczami.
- Jak to wygląda Ben? – Zapytałem.
- Nie jest źle. Ranki są bardzo płytkie i obejdzie się bez blizn.
- Całe szczęście. – Odetchnąłem.
- Nick…? Co z Aaronem? – Zapytał kot wtulając twarz w ramię swojego dziadka.
- Nie byłem jeszcze u niego, słonko.
- Ja muszę wiedzieć czy nic mu nie jest. – Szepnął.
- Dobrze. Pójdę i sprawdzę, co z nim. – Oświadczyłem głaszcząc go po głowie.
- Dziękuję.
                Uśmiechnąłem się do niego lekko i opuściłem łazienkę. Przechodząc do sypialni zerknąłem jeszcze do salonu. Danny oglądał kreskówki razem z Chesterem, a Will krzątał się po kuchni. Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku wszedłem do swojej sypialni.
- Hej, wszystko dobrze? – Zapytałem cicho.
                Mickey siedział na łóżku i tulił do siebie wciąż lekko łkającego synka. Gabriel siedział obok i mówił do dziecka.
- Już lepiej. – Odparł Gabriel. – Na szczęście obejdzie się bez większych obrażeń. Najwyżej parę siniaków, ale Aaron jest dzielnym pieskiem, prawda? – Zwrócił się do dziecka.
                Chłopiec, mimo że był zaaprobowany łkaniem nie omieszkał przytaknąć tacie. Zaśmiałem się cicho.
- Bardzo was przepraszam. – Powiedziałem ze skruchą.
- Nie masz, za co Nick. To nie była twoja wina. – Odezwał się Mickey.
- Mimo wszystko czuję się współwinny. Ważne jednak, że małemu nic się nie stało.
- Tak, myślę, że bardziej najadł się strachu niż bólu, prawda kochanie?
- T-tak… - Wyjąkał.
- Nie płacz już słoneczko, bo będzie cię główka boleć. – Powiedział białowłosy i cmoknął chłopca w czoło.
- D-dobrze. – Powiedział i czknął.
- No widzisz? Już masz czkawkę.
                Zaśmialiśmy się serdecznie. Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło.







Bolało. Koszmarnie bolało. Wyjmowanie szkła zajęło jeszcze dłuższą chwilę. Potem jeszcze dziadek Jeremy przejrzał mój ogon i w reszcie mogliśmy wyjść z łazienki. W tym samym czasie, co Gabi z Mickey’m i małym. Aaron spojrzał na mnie. 
- Bolą cię plecy?
Pokręciłem głową podnosząc szczekania do góry. Ten od razu zaczął bawić się moimi lokami.
- Nie, a ty jak tam? Boli cię coś?
- Nie! Jestem dzielnym pieskiem.
Zerknąłem na Mickey’ego, a ten uśmiechnął się szeroko. Weszliśmy do salonu, w którym Danny oglądał z Chesterem bajki, a Nick z Willem kończył sprzątać. Aaron widząc kreskówki od razu wyrwał się z moich ramion i usiadł obok Danny’ego, a ja dosiadłem się do nich i zająłem miejsce obok bernardyna.
- Dobrze się czujesz?
Kiwnąłem głową.
- Tak, choć polewanie pleców wodą utlenioną nie było przyjemne.
- Auć… Z pewnością. Ale nie wyglądasz na szczęśliwego. – Powiedział, a ja westchnąłem tylko.
Dziadkowie usiedli na drugiej kanapie po mojej prawej stronie, a obok nich Gabi i Mickey. Nadal wyglądali na wzburzonych. W końcu nie, co dzień widzi się jak ktoś popycha twoje dziecko na szafkę czy wnuka na stół. Martwiłem się faktem rozstania wujka z mamą Nicka oraz tego, że mężczyzna zwyczajnie odrzucił swoją mamę. Ja swojej mamy nie znałem, ale wydawało mi się to dość smutne. A jakby nie patrzeć to była moja wina. Przez ten rok zniszczyłem to, co łączyło Nicka z jego mamą. Było mi przykro.
- April, czy ty płaczesz?
Spojrzałem zaskoczony na Mickey’ego, a potem potarłem policzek. Faktycznie łza ciekła po moim policzku. Zaśmiałem się nerwowo.
- Nie. Po prostu zamyśliłem się. – Powiedziałem i zacząłem oglądać bajkę.
Przestałem zwracać, na cokolwiek uwagę. Ocknąłem się dopiero, gdy zostałem objęty przez Chestera.
- My się zbieramy do domu, rudzielcu. Widzimy się w poniedziałek w szkole. I lepiej byś się uśmiechał, bo naślę na ciebie Fiodora.
Uśmiechnąłem się.
- Tak jest.
Will poczochrał mnie po włosach i objął Chestera w tali. Widziałem jak Nick odprowadza ich do drzwi. Rozejrzałem się i zauważyłem, że wszyscy zaczynają zbierać się do domu. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła godzina dziewiętnasta. 
- Zbieracie się?
- Tak, musimy jeszcze wykąpać Aarona. – Powiedział Mickey podchodząc do mnie i całując w głowę. – Nie wiem, o czym myślisz i co cię martwi, ale odpuść sobie. To, co się stało nie jest twoją winą. – Powiedział podnosząc już praktycznie śpiącego na siedząco szczeniaka.
Gabi pogłaskał mnie po głowie, a dziadkowie wyściskali. Po ich wyjściu zostaliśmy w trójkę. 
- To, co teraz oglądamy, Danny?
Chłopiec zamyślił się na chwilę.
- M-może pingwiny?
Od razu uśmiechnąłem się szeroko.
- Jestem w stu procentach za! – Szybko przeszukałem płyty, a gdy znalazłem odpowiednią bajkę włączyłem ją na DVD.
Nick widząc, jaką bajkę włączyłem zaśmiał się tylko by po chwili zniknąć w kuchni. Po jakimś czasie wrócił z zapiekankami dla nas. 
- Danny, jak zjesz pójdziesz ze mną porozmawiać do mojego pokoju.
Chłopiec pokiwał spokojnie głową, a ja znów poczułem się winny całej tej sytuacji. Po kolacji zabrałem talerze i postanowiłem umyć je ręcznie. Nick zabrał młodego na rozmowę. Nie wiem, o czym rozmawiali, ale gdy wrócili Danny przytulał się do Nicka, który niósł go na rękach. 
- Czyli rozumiesz wszystko?
- T-tak. I nie j-jest mi b-bardzo przykro. B-bo mama z-zachowała się n-nie fajnie. – Powiedział i chciał dodać coś jeszcze, ale ktoś zadzwonił do drzwi.
Poszedłem otworzyć. To wujek przyjechał.
- Cześć, April. Dobrze się czujesz?
- Tak, w porządku. A ty wujku? Znaczy… Wiem, że dość sporo zawiniłem…
- Daj spokój kociaku. Nie ma w tym twojej winy. Danny śpi?
- Nie, spokojnie.
Mężczyzna zdjął buty i wszedł za mną do salonu.
- T-tata. – Powiedział zadowolony Danny.
Mężczyzna usiadł obok Nicka i przytulił chłopca. Blondyn zerknął na swojego ojca.
- I jak sytuacja wygląda? 
- Twoja mama spakowała się i postanowiła wyjechać do swoich rodziców. Rachel nie dała mi ze sobą porozmawiać i pojechała razem z nią. Sprawę rozwodu postaram się załatwić jak najszybciej. A także zmianę harmonogramu bym mógł jak najwięcej czasu spędzać z Danny’m. – Powiedział spokojnie mężczyzna.
Ja, nie chcąc się wtrącać do tak ciężkiej rozmowy, poszedłem do kuchni by zrobić sobie herbatę. Usiadłem przy blacie na jednym ze stołków. Popijałem herbatę spokojnie, starając się nie myśleć za dużo. Gdy usłyszałem jak drzwi są zamykane, zrozumiałem, że wyszli. A ja nie zwróciłem do tej pory uwagi nawet na to, że się zbierają.
- April?
W progu stał Nick. Spojrzałem do swojego kubka i westchnąłem.
- Choć, już późno. Wstaw kubek do zmywarki i idź się wykąpać.
Posłusznie zrobiłem to, o co mnie prosił. W progu zostałem ucałowany w czoło. Prysznic wziąłem szybki. Po nim od razu poszedłem do swojego pokoju. Słyszałem jak Nick idzie wziąć prysznic i jak krząta się potem po domu. Spróbowałem zasnąć, ale nie mogłem. Po prostu było to trudne. Nagle usłyszałem jak drzwi się otwierają. 
- Kociaku śpisz?
- Nie… - Powiedziałem cicho.
Poczułem jak materac za mną ugina się, a ja jestem przytulany.
- Co się dzieję?
- Nic…
- April, znam cię przecież. Jesteś moim kotkiem.
- No i co? Zobacz, do czego ten twój kotek doprowadził. – Powiedziałem z goryczą w głosie.
- Do, czego? Do tego, że jestem wolny? Do tego, że mój ojciec się wreszcie postawił matce? Do tego, że Danny będzie szczęśliwszy? I do tego, że mogę cię kochać.
Pociągnąłem nosem.
- Naprawdę? 
- Jeszcze dziś rano nie byłem pewny, ale słysząc te słowa od ciebie zrozumiałem, co czuję. – Pocałował mnie przy kąciku ust. – A teraz słoneczko zamykaj oczy i śpij. Jutro gdzieś pojedziemy, a teraz już śpij, dobrze?
Odwróciłem się w jego stronę i pocałowałem jego usta, po czym przytuliłem się niego.
- Dobranoc Nick. – Ziewnąłem szeroko. – Kocham cię.






- Dzień dobry! – Zakrzyknął Aprila wbiegając do kuchni.
                Była siódma rano. Jadłem właśnie śniadanie, które popijałem kawą.
- Dzień dobry. – Przywitałem się z uśmiechem.
                April podbiegł do mnie na palcach i pocałował w policzek.
- Czym sobie zasłużyłem na takie miłe powitanie? – Zapytałem popijając już trochę wystygniętą kawę.
- Jesteś moim partnerem. Chyba mam prawo odpowiednio cię przywitać?
                Uśmiechnąłem się półgębkiem.
- Tak, ale nie jestem usatysfakcjonowany. – Powiedziałem i przywołałem go do siebie.
                Chłopak zdziwił się lekko, ale podszedł do mnie posłusznie i usiadł na moich kolanach.
- A teraz przywitaj się ze mną jak należy. – Poleciłem i uśmiechnąłem się.
                April spojrzał na mnie nie za bardzo rozumiejąc, co ma uczynić.
- Chodź tutaj. – Powiedziałem i przyciągnąłem go za podbródek do siebie.
                Złożyłem na jego ustach subtelny pocałunek. Jego usta smakowały miętą, prawdopodobnie przed chwilą mył zęby. Oprócz tego były słodko drobne w porównaniu do moich.
- Nick… - Wyszeptał kot, gdy odsunęliśmy się od siebie. – To było… Wow!
                Zaśmiałem się.
- Wow? – Zapytałem rozbawiony.
- No. – Powiedział i wstał z moich kolan. – Jestem głodny. – Pogłaskał się po płaskim brzuchu. – Nie mamy masła orzechowego… - Zrobił smutną minkę.
- Mamy za to Nutellę. – Powiedziałem wskazując na szafkę nad zlewem.
- To nie to samo. – Mruknął i otworzył lodówkę wyjmując z niej mleko. – Zjem płatki.
- Okay, ale błagam cię podgrzej mleko.
                Ostatnio miał okropny zwyczaj jedzenia płatków z ziemnym mlekiem. Aż mnie ciarki przechodziły, gdy patrzyłem jak bez skrzywienia się wypija lodowate mleko, które zostało mu w misce.
- No okay, podgrzeję.
- Grzeczny kotek. – Powiedziałem i wstałem od stołu by powkładać swoje brudne talerze do zmywarki.



                Było popołudnie. Leżałem w swojej sypialni relaksując się poobiednią ciszą. Nawet April wyciszył się i po cichu oglądał telewizję w salonie. Spróbowałem zasnąć, ale ilekroć zbliżałem się do granic snu coś wyrywało mnie z błogie odrętwienia.
- April? – Wymruczałem nie otwierając oczu.
                Chłopak skradał się do mnie na paluszkach zapewne myśląc, że zasnąłem.
- Skąd wiedziałeś? – Zapytał rzucając się na łóżko obok mnie.
- Poczułem twój zapach. – Spojrzałem na niego jednym okiem i uśmiechnąłem się.
- Zapach? W takim razie jak pachnę?
- Jak brzoskwinka. Świeża, soczysta brzoskwinka.
                Kot zachichotał i przeturlał się bliżej mnie. Przysunął nos do mojej szyi i zaciągnął się.
- Hm… Ty pachniesz jak… - Zastanowił się przez chwilę szukając odpowiedniego określenia. -  Jak ogórek?
- Ogórek? – Zaśmiałem się.
- Tak. Masz przecież krem do rąk o zapachu ogórka. Widocznie przesiąkłeś nim już cały.
- Pewnie tak. – Westchnąłem i z powrotem zamknąłem oczy próbując się zrelaksować.
                Mój spokój nie trwał jednak długo gdyż Aprilowi najwyraźniej się nudziło.
- Nick. – Mruknął szturchając mnie lekko w ramię.
                Nie zareagowałem. Postanowiłem udawać, że śpię.
- Nick. – Ponowne szturchnięcie. – Nick.
- April… - Szepnąłem. – Daj mi chwilę odpocząć.
- Ale Nick! – Zajęczał. – Nudzi mi się!
                Odkąd April dostał tydzień wolnego w pracy na czas aż zagoją się jego plecy zaczął być strasznie marudny.
- To znajdź sobie jakieś twórcze zajęcie.
- Nick! Jesteś moim partnerem! Masz o mnie dbać!
- A nie dbam? – Zapytałem spoglądając na niego lekko zdziwiony.
- No… dbasz, ale powinieneś mi także zapewnić jakąś rozrywkę!
- Nie za dużo wymagasz kotku?
- Ależ skąd! – Zaprzeczył kręcąc głową. – No proszę Nick! - Spojrzał na mnie wielkimi oczami.
- Za bardzo cię rozpieściłem. Muszę sobie zanotować, że następne kocięta muszę wychowywać bardziej rygorystycznymi metodami. – Mruknąłem i podniosłem się z łóżka.
- K-kocięta? – Wybąkał April. – Jakie kocięta?
                Uśmiechnąłem się pod nosem i pogłaskałem go po policzku.
- Jeszcze nie czas na to kotku, a teraz wstawaj. Pojedziemy odwiedzić mojego chrześniaka. – Zarządziłem i ruszyłem w stronę wyjścia z pokoju.



- Puk, puk. – Udałem dźwięk pukania do drzwi, gdy wchodziłem do salonu w mieszkaniu Mickey’ego i Gabriela.
                Mały chłopczyk siedzący do tej pory przed telewizorem odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął szeroko.
- Wujek Nick! – Wykrzyknął i pospiesznie wstał z kocyka ułożonego na ziemi, i podbiegł do mnie.
- Cześć, brzdącu. – Podniosłem go na ręce.
- Hej, Aaron. – Przywitał się April głaskając psa po głowie. – Co tam oglądasz? – Zapytał wskazując na telewizor.
- Muminki. – Odpowiedział chłopiec i zmusił mnie do postawienia go na ziemi.
- Już ode mnie uciekasz? – Zrobiłem smutną minkę.
              Chłopczyk zaśmiał się i dał mi całusa w policzek. Uśmiechnąłem się szeroko do Aarona, po czym wyprostowałem się. Zauważyłem, że April przygląda się nam rozmyślając o czymś intensywnie.
- Grosik za twoje myśli. – Powiedziałem dając mu buziaka w czoło.
- Co? – Zapytał wyrwany z ‘’transu’’.
                Uśmiechnąłem się jedynie.
- April! – Zawołał Aaron i pociągnął rudego na kocyk. – Muminki są fajne, ale strasznie boję się Buki. – Opowiadał. – Ona jest zła i muminki też się jej boją. Jak jest w którymś odcinku to potem nie mogę zasnąć i śpię z rodzicami.
- Ojej. – Kot pogłaskał go po włosach. – Aż taka straszna jest ta Buka?
                Aaron pokiwał energicznie głową.
- Nie chcę wtedy spać sam, bo boję się, że ona może wyjść z szafy. – Przyznał spuszczając głowę.
                Stałem z boku przysłuchując się ich rozmowie do czasu aż nie zaczepił mnie Gabriel.
- Widzę, że mały już opowiedział wam jak bardzo boi się Buki. – Zaśmiał się.
- Tak i szczerze wam współczuję. Zero seksu, gdy dziecko w łóżku.
                Zaśmialiśmy się głośno tym samy zwracając na siebie uwagę Aarona i Aprila.
- Tata! – Aaron podbiegł do ojca i przykleił się do jego nogi.
                Gabriel posłał mu łagodny i pełen miłości uśmiech.
- Jestem głodny. – Oznajmił pocierając policzkiem o dłoń ojca.
- Na, co masz ochotę? – Zapytał mężczyzna. – Serek?
- Tak! – Wykrzyknął maluch i wesoło zamerdał ogonkiem.
- To leć do kuchni. – Gabriel pchnął go lekko w stronę wspomnianego pomieszczenia.
                Chłopczyk podreptał do kuchni gdzie obecnie przebywał Mickey.
- Chodź usiądziemy. – Wskazał na kanapę.
                Usiedliśmy na kanapie. April zajął się swoją komórką. Widocznie ktoś do niego napisał. Po chwili wrócił również Aaron. W rączce trzymał serek, który miał na górze dodatkowe opakowanie z czekoladowymi cukierkami i łyżeczkę. Podał to swojemu tacie, który bez słowa zabrał się za otwieranie przekąski dla syna.
                Gdy cukierki wylądowały w śmietankowym serku zanurzył w nim jeszcze łyżeczkę i podał Aaronowi.
- Proszę słoneczko. – Powiedział z uśmiechem podając kubeczek synowi.
- Dziękuję. – Odpowiedział grzecznie piesek i uklęknął na kocyku przy niskim stoliku do kawy.
                Postawił na nim opakowanie z serkiem i nie zwracając na nas więcej uwagi wziął się za jedzenie i dalsze oglądanie bajki.
- Umie sobie radzić. – Powiedziałem obserwując chłopca.
- Tak, jest bardzo sprytny, ale najważniejsze, że nie dostrzega swojego ubytku. Oczywiście nie jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim, ale myślę, że to tylko kwestia czasu.
- To mądry chłopiec i ma wspaniałych, kochających rodziców. A powiedz mi… Też ma problemy z moczeniem się w łóżku? – Zapytałem ściszając głos.
- Niestety tak. Ale myślę, że większość zwierzołaków tak ma.
- A to wszystko przez kolczykowanie.
- Dokładnie.




- Lubisz dzieci. – Zauważył April, gdy wracaliśmy do domu. – Nawet bardzo.
                Uśmiechnąłem się na te słowa. Miał rację. Uwielbiam dzieci.
- Tak, lubię dzieci i mam nadzieję, że w przyszłości będzie mi dane mieć swoje. – Uśmiechnąłem się w stronę rudzielca i puściłem mu oczko.
                Chłopak spłonął rumieńcem i odwrócił twarz w stronę okna. Pokręciłem z uśmiechem głową.
- April, wiesz, że ja tylko tak mówię. Poza tym to nie może być tylko moja decyzja tylko nasza wspólna, więc nie traktuj moich słów jak jakiś rozkaz, który masz wypełnić, bo inaczej będzie z tobą źle.
                Chłopak zaśmiał się na moje słowa.
- Uzgodnimy to, kiedy nadejdzie odpowiednia pora. – Powiedziałem kładąc dłoń na jego kolanie i lekko ją zaciskając.
                Chciałem w ten sposób podkreślić, że to nie czas na takie rozmowy. Nie chciałem by zawracał sobie głowę tymi rzeczami.




                Od naszego ‘’zejścia się’’ April spał ze mną. Problem polegał na tym, że April nadal chodził do szkoły, a ja lubiłem sobie wieczorem puścić jakiś konkretny horror.
- Musisz to oglądać? – Zapytał April robiąc minę skrzywdzonego zwierzęcia.
- Nie muszę, ale chcę.  – Odpowiedziałem starając się zdecydować, który film będę dzisiaj oglądać.
- Nick, doskonale wiesz, że lubię się do ciebie przytulić przed snem.
- Wiem pieszczochu, ale jeden dzień cię nie zbawi. A teraz kładź się, bo jutro masz szkołę.
- Jesteś okrutny.
- Nie jestem okrutny.
- Jesteś! – Powiedział i odwrócił się do mnie tyłem.
                Wszedł pod kołdrę i podsunął się maksymalnie pod ścianę. Westchnąłem i z rezygnacją odłożyłem płyty na stolik. Wyłączyłem telewizor i światła, po czym również się położyłem. Przyciągnąłem Aprila do siebie i mocno przytuliłem.
- Czemu uważasz, że jestem okrutny?
                Cisza.
- April?
- Bo zawsze chcesz oglądać jakieś głupie horrory zamiast mnie przytulić do snu. Czy one są ważniejsze ode mnie?
- Ależ skąd, kochanie. Ty jesteś moim oczkiem w głowie i nikt inny.
- Nikt inny?
- Nikt. Kocham cię, przecież wiesz.
- Wiem, ja ciebie też kocham.

***
Wiem, że Muminków raczej nie puszczają w Australii, ale nie mogłyśmy nic lepszego wymyślić, a wszyscy wiemy, że każdy kto kiedyś oglądał Muminki bał się Buki.

PS: Nadal poszukuję Bety.

26 komentarzy:

  1. Słodziutkie a z mamuśką krótka piłka i tak powinno już dawno być:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moge czytac tego jak April sie zachowuje. ,,Gdzie maslo orzechowe?" ,,zle sie mna zajmujesz" ,,przytul mnie, bo jak nie to strzele focha" Jak 5 letni gowniarz. Jest obrzydliwie rozpieszczony jak moj brat, ktory jak czegos chce to tego dostaje i czuje, ze z kazdym rozdzialem dochodzi do tego wieciej. Milosc miloscia - ale Nick zachowuje sie jak kretyn pozwalajac mu na wszystko i robiac dla niego wszystko. ,,Partner nie powienien zabraniac nam tego, co lubimy." - czyli ogladania filmow.
    Chociaz nie odnosi sie to do zawodu jaki wykonuje April z promowaniem bielizny. Trzepnal bym go w leb najchetniej, bo jest idiota. Mialem mieszane uczucia do niego, ale teraz juz wiem, ze go po prostu nie lubie.
    Chester i Fiodor sa zdecydowanie lepsi. I maly slodki Aaronek. No i Gabriel, ktory wydaje sie byc najdojrzalszy z nich wszystkich. Mickey tez byl podobny do Aprila z niewyparzonym jezorem, ale chyba sie troche ogarnal jak urodzil Aarona. Dla niektorych dziecko to jedyna nadzieja, zeby przywrocic piata klepke... XDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. jubilat a nie solenizant...
    troszkę błędów jak zwykle się zaplątało ale jak zwykle - zazwyczaj przecinki :) jak chodzi o tego typu sprawy to ostatecznie mogę się zlitować i popoprawiać
    poza tym fajny rozdział, ale męczy mnie czy będą takie bardziej "miłosne" scenki Chestera?...
    pozdrawiam i weny życzę :)

    Lexi
    lexidee.blogspot.com / aleksandradee.deviantart.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że będą miłosne sceny Chestera i Willa :)
      #freak

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Lexi D. Jestes ich beta? Bo z tego, co wiem beta sprawdza caly tekst. Ktos kto popelnia bledy nie wskaze Ci gdzie one sa, bo ich nie widzi.

      Usuń
    4. Muszę się zgodzić z Damianem. Beta zazwyczaj sprawdza cały tekst. U mnie taka osoba miałaby fory bo ja tekst justuje I sprawdzam sama. Chodzi mi o kogoś kto po moich poprawkach przeczyta tekst I poprawi pozostawione przeze mnie błędy.
      Nie chce jednak by była to osoba, która po prostu chcę sobie wcześniej przeczytać rozdział. Potrzebuję osoby, która naprawdę chcę mi pomóc. I już prosiłam o kontakt mailowy, nie komentarzem.
      #freak

      Usuń
  4. Ja się Buki nie bałam, bałam się Małej Mi :P

    Fajnie że nie zrażacie się krytyką i piszecie swoje. Nie jest to mój ulubiony typ opowiadań, ale poziom nie jest tak zły jak niektórzy próbują wam wmówić. A to że zdarzają się błędy? Mickiewiczowi też się zdarzało. Nikt nie jest idealny. Może więc i są, (choć ja najmniej na to zwracam uwagę) ale za to macie fajne pomysły, piszecie długie i ciekawe rozdziały, publikujecie regularnie. Ja tam widzę same zalety. I choc nie jestem fanką tego typu historii to czytam was od 1 rozdziału

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę akcja się rozkręciła :D April i Nick nareszcie są parą!!! Może jeszcze nie taką zupełną, ale są na dobrej drodze. A mamuśka wypadła z gry :p bardzo dobrze. Pozdrawiam i czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  6. po proszę następny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodko :3
    Może i są małe błędy ale mi to osobiście nie przeszkadza. A zachowanie Aprila nie jest takie złe jak ktoś wcześniej napisał, może i jest trochę rozpieszczony i momentami denerwujący ale źle nie jest i widać, że potrafi zrozumieć kiedy przesadził a kiedy nie ;)
    No i też bym chciała w końcu zobaczyć co tam u Willa i Chestera :3

    OdpowiedzUsuń
  8. A! I jeszcze chciałam o coś zapytać tak z czystej ciekawości.
    Czy zwierzakołaki z racji tego, że uczą się o wiele krócej niż inni to czy w szkole mają ogólny i mniejszy zakres tego co zwykli ludzie czy uczą się tego samego? Bo nie daje mi to spokoju XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają krótszą edukację nastawioną od razu na pracę po zakończeniu szkoły.
      #freak

      Usuń
    2. Mają krótszą edukację nastawioną od razu na pracę po zakończeniu szkoły.
      #freak

      Usuń
  9. Nareszcie matka Nicka dostała za swoje. Bardzo się cieszę, że także jego ojciec pozbył się tej kobiety se swojego życia. Myślę, że spokojnie się obejdą bez niej i jej córeczki a Danny`emu to na pewno wyjdzie na dobre.
    Co do zachowania Aprila i Nicka w tym rozdziale to w 100% zgadzam się z Damianem. Kociak zachowuje się strasznie, widać, że jest do przesady rozpieszczony a jego argumenty co do swojego zachowania są tragiczne. Sam twierdzi, że partnerzy powinni dbać o siebie ale on tego w ogóle nie pokazuje. Jeszcze na początki gdy był małym kociakiem jakoś dało się to przeżyć ale teraz ciężko mi się czyta o tej dwójce. I szczerze mówiąc czekam na rozdzialik i Chesterze i Willu ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy April i Nick będą się kochać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas pierwszych dni płodnych Aprila.
      #freak

      Usuń
    2. A który to będzie rozdział?

      Usuń
    3. Zdaje się, że 20.
      #freak

      Usuń
  11. Już tylko 7 godzin;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Nie sądziłam, że mamy takich czytelników, którzy aż odliczają godziny do dodania rozdziału. :)
      #freak

      Usuń
    2. oczywiście że odliczam;) i mam nadzieje że na tym opowiadaniu się nie skończy i będą inne;)

      Usuń
    3. Oczywiście, że nie się nie skończy! Mamy już napisane short story, zaczęte nowe opowiadanie i pomysł na kolejne. Niestety tylko to będzie takie długie.
      #freak

      Usuń
  12. Ja zawsze odliczam, ostatnio tak się cieszyłam że dodał się wcześniej bo już zasypialam ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli szczęśliwe zarządzenie losu :)
      #freak

      Usuń
  13. Hej,
    April wyznał Nickowi swoje uczucia i są już razem, przyjęcie na początku miłe, a później... cieszę ale się cieszę, ojciec Nicka w końcu postawił się żonie i dobrze, w końcu Danny nie będzie cierpiał, a Aaron naprawdę sobie radzi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :)