czwartek, 29 października 2015

One Shot No.2

Zapraszam na One Shot No.2.
Z góry przepraszam za wszystkie błędy.
One Shot ma 36,5 strony i 12 518 wyrazów. Mam nadzieję, że długość jest wystarczająca by opisać tę historię.
Miłej lektury!
#freak


One Shot No.2

Alex
Sierpień 2015

                - Alex! Wstawaj już! – usłyszałem głos swojej matki.
                Chwilę później odsłoniła zasłony, a mnie poraziły bezlitosne promienie zimowego słońca. Jęknąłem męczeńsko i obróciłem się na bok.
                - Mamo! – zajęczałem. – Za co?
                - Dzisiaj idziesz za mnie popilnować dziecka państwa Wood. Obiecałeś mi – podkreśliła spoglądając na mnie z góry.
                Westchnąłem głośno i schowałem twarz w poduszkę. Wczorajszy wypad na drinka z kumplami z firmy odbił się na mnie mocnym bólem głowy. Jeszcze ten dzieciak… Pewnie będzie się darł.
                - Wstawaj, Alex – matka zdarła ze mnie brutalnie kołdrę. – Masz piętnaście minut na umycie się i ubranie. Czekam na dole w kuchni – zarządziła i wyszła z pokoju.
                Zajęczałem ponownie w poduszę, po czym podniosłem się ociężale i powlokłem do łazienki. Po ciepłym prysznicu i porannej toalecie poczułem się trochę lepiej. W kuchni powitał mnie przyjemny zapach świeżej kawy.
                - To dla mnie? – zapytałem siadając przy stole, spoglądając na talerz z kanapkami i jajecznicą.
                - Tak. Musisz mieć dużo sił by nadążyć za Elliotem. Mały jest pełny energii.
                Skrzywiłem się lekko. Jakoś nie uśmiechało mi się gonienie za dzieckiem przez cały dzień.
               


                Półtorej godziny później staliśmy przed domem państwa Wood. Rozglądnąłem się dookoła. Na posesji stały jeszcze dwa domy. Wszystkie trzy były identyczne.
                - Dzień dobry pani Vanesso! – przywitał się rudowłosy kot z wielkim bananem na twarzy.
                „Kot? Chwila… To by znaczyło, że Elliot również jest kotem! Po prostu pięknie…”
                - Witaj Aprilu – mama pocałowała go w policzek.
                Uśmiechnąłem się krzywo. Matka witała tak każdą zaprzyjaźnioną osobę.
                - April, poznaj proszę mojego syna, Alexa – przedstawiła mnie. – Alex, to jest April, ojciec Elliota.
                - Miło mi – wymieniliśmy z rudym uścisk dłoni.
                - Zapraszam do środka – powiedział April z zapraszającym gestem.
                Razem z mamą ściągnęliśmy odzienie wierzchnie i poszliśmy za Aprilem do kuchni.
                - Macie ochotę na coś do picia? – zapytał zerkając na nas.
                - Nie kłopocz się, kochanieńki. Zaraz wychodzisz do pracy. Ja też tu długo nie zabawię.
                April spojrzał na nią nic nie rozumiejąc.
                - Przepraszam cię mój drogi, ale nie mogę dzisiaj zostać z Elliotem, ale nie martw się, Alex z nim zostanie. Właśnie… Gdzie jest Elliot? To do niego nie podobne by spał tak długo.
                Rudy westchnął tylko.
                - Elliot się pochorował.
                „Zajebiście! Nie dość, że kocur to jeszcze chory!”
                - Ale co się stało? Wczoraj byłam z nim cały dzień i nic mu się nie działo.
                - Wieczorem zaczął wymiotować i dostał gorączki. Podaliśmy mu lekarstwa, a dzisiaj wieczorem mamy umówioną wizytę u lekarza.
                „Rzygający!”
                - Biedny Elliot – wyszeptała moja matka. – Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje. Słyszałeś, Alex? – zwróciła się do mnie. – Masz trochę utrudnione zadanie, ale jestem pewna, że sobie poradzisz.
                - Dzisiaj wyjątkowo napisałem listę – odezwał się April podając mi kartkę.
                - Dzięki – uśmiechnąłem się.
                Przejechałem wzrokiem po liście.
                - Mam go wykąpać? – zapytałem zdziwiony.
                - Jakbyś mógł. Wczoraj był bardzo słaby i nie chciałem go dodatkowo męczyć – uśmiechnął się przepraszająco.
                - Nie ma problemu – mruknąłem niemrawo.
                April uśmiechnął się i zerknął na zegarek.
                - Wybaczcie mi, ale muszę już iść do pracy. Pani Vanesso, pokaże pani synowi gdzie, co leży?
              - Oczywiście, oczywiście. Niczym się nie martw. Elliot będzie pod dobrą opieką – zapewniła. – Idź już, bo się spóźnisz.
                - Jakby coś się działo to mój numer telefonu jest na lodówce – zwrócił się do mnie.
                - Idź już, kochanieńki – mama wypchnęła go delikatnie za drzwi. – Do zobaczenia!
                Rudy pomachał nam, po czym ruszył spacerkiem w stronę przystanku autobusowego. Razem z mamą wróciliśmy do środka. Wytłumaczyła mi wszystko, pokazała gdzie leżą leki i jedzenie dla Elliota.
                - Jego sypialnia jest na piętrze. Drugie drzwi po lewej od schodów, ale skoro jest chory to pewni spał dzisiaj z rodzicami. Ich sypialnia jest zaraz obok jego pokoju. Resztę masz na kartce od Aprila – tłumaczyła ubierając płaszcz.
                - Dobrze mamo – cmoknąłem ją w policzek. – O której wracasz z teatru?
                - Dopiero wieczorem, ale nic się nie martw. Dasz sobie radę. Elliot jest kochany.
                - Nie wątpię – mruknąłem.
                - No to do zobaczenia wieczorem.
                - Pa mamo – pożegnałem się i zamknąłem za nią drzwi.
                „Męczarni czas zacząć.” – pomyślałem i ponownie zerknąłem na listę od Aprila. Punkt pierwszy: Obudzić Elliota o dziesiątej, nakarmić i podać leki.
                Westchnąłem cierpiętniczo i powlokłem się po schodach na piętro. Mama miała rację. Elliot nie spał u siebie. Znalazłem go zakopanego w pościeli w sypialni jego rodziców. Podszedłem do łóżka i delikatnie odkryłem kotka. Moim oczom ukazała się ruda kulka z miodowymi cętkami. Kotek był bardzo puchaty.
                Stałem nad łóżkiem przed dobre pięć minut i zastanawiałem się jak obudzić Elliota. W rodzinie nie mieliśmy żadnych małych dzieci. Nigdy żadnym się nie zajmowałem, więc nie za bardzo wiedziałem jak budzić małe dzieci, a co dopiero małe kociaki.
                Westchnąłem cicho i pochyliłem się na Elliotem. Wyciągnąłem dłoń i pogłaskałem go delikatnie po grzbiecie. Kotek zamruczał cicho, a po mojej dłoni przeszły lekkie ciarki.
                - Elliot? Elliot, obudź się – powiedziałem nie mogąc znaleźć innych słów.
                Kotek poruszył się. Przewrócił się na bok i rozciągnął łapki. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
                - Wstawaj kanapowcu – pogłaskałem go po brzuchu.
                Elliot w końcu otworzył zaklejony oczka. Ziewnął szeroko i spojrzał na mnie. Wtedy zauważyłem, że mały ma heterochromię. Jego prawe oko było brązowe, a lewe intensywnie zielone. Na mój widok jego oczy zrobiły się większe. Elliot zamiauczał głośno przestraszony.
„No tak, w końcu mnie nie zna.”
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. Dzisiaj zastępuję panią Vanessę, twoją opiekunkę – powiedziałem i podniosłem kota z łóżka.
Elliot zwiotczał w moich dłoniach jak to kot. Poprawiłem go sobie w rękach i zaniosłem do łazienki. Postawiłem go w kuwecie i wyprostowałem się. Kot jednak spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.
- No, co? – zapytałem.
Kot fuknął na mnie i obrócił się wokół własnej osi.
- Mam się odwrócić? Dobra, dobra eleganciku – uniosłem dłonie i odwróciłem się.
Gdy kot załatwił swoją potrzebę wytarłem mu jeszcze oczy ze śpiochów, po czym zabrałem go na dół. Tak jak napisał April przygotowałem mu kaszkę dla dzieci. Elliot zjadł wszystko. Widocznie po wczorajszych rewolucjach musiał porządnie zgłodnieć.
Gdy kot wylizywał miskę ja przygotowałem dla niego lekarstwa. Zgodnie z wytycznymi przekrojone na pół tabletki wepchnąłem w kawałki banana i podsunąłem je Elliotowi. Najwyraźniej wciąż głodny maluch nawet nie zwrócił uwagi na gorzkawy posmak leków i wsunął całego banana.
Pokręciłem z uśmiechem głową i zerknąłem na punkt drugi na liście. Cytuję: „Wykąpać małego tygryska.” Prawda, Elliot był słodki i kochany, ale nie zwykłem był tak nikomu słodzić.
- Chodź młody. Idziemy się umyć – powiedziałem i podniosłem kota do góry.
Kiedy podniosłem go na wysokość swojej twarzy Elliot wlepił we mnie swoje wielkie kolorowe oczy. W tamtym momencie zamarłem. Wpatrywałem się w te oczy z otwartymi ustami nie potrafiąc zrozumieć, co właśnie się stało.


Elliot

Miauknąłem zachwycony na myśl o kąpieli, co spowodowało, że ten pan pokręcił głową jakby się właśnie obudził.
- Co to kurde było? – zapytał zdziwiony.
Nie wiem co go zdziwiło. Przekręciłem głowę na bok. Jak dla mnie to pan się po prostu parzył.  Śliczne oczka ma ten pan.
- Nie ważne. To, co? Idziemy do wanny?
Zamruczałem i potarłem łepkiem o jego ramię. W końcu trafiliśmy do łazienki. Tam pan napuścił wody do wanny, a potem wsadził mnie do wody z chmurką!* Dokładnie jak tatuś! Bo tata Nick nigdy nie robi mi chmurki, bo martwi się, że coś mi się stanie. Wtedy zawsze tatuś April się śmieje i mówi, że tato Nick trochę przesadza. No, a tatuś na to: „April, zajmowałem się tobą i pamiętam, co potrafiłeś wyczyniać.” Tak więc tatuś April jest naprawdę super i robi mi chmurkę. No i ten pan też! Zamiauczałem zachwycony i poruszyłem łapkami.
- Hej! Spokojnie tygrysie – powiedział pan ze śmiechem, po czym zaczął mnie myć.
Zamruczałem zadowolony.
- Widzę, że lubisz się kąpać. To dobrze, nie można być brudaskiem – powiedział dokładnie myjąc moje futerko.
Następnie wyjął mnie z wanny i owinął w ciepły, puchaty ręcznik, który mój tatuś naszykował. Następnie zeszliśmy na dół, do kuchni, gdzie pan zostawił listę.
- No dobra. Teraz możesz pooglądać telewizję przed drzemką. Twój tata chce byś dzisiaj dużo spał. Idziemy do salonu.
W dużym pokoju pan usiadł na kanapie sadzając mnie sobie na kolanach i włączył telewizor. Wyścigi?! Machnąłem niezadowolony ogonkiem i po cichutku, ostrożnie przesunąłem się. Gdy znalazłem się obok pilota wcisnąłem guziczek, który pokazał mi tatuś i włączyłem bajki! Udało mi się! Na telewizorze zobaczyłem kreskówki. Miauknąłem zachwycony.
- Co jest…? To ty mały kanapowcu zrobiłeś?
Prychnąłem niezadowolony. „Czemu mnie tak nazywasz?!”
- No dobrze, to ty kociaku?
Kiwnąłem łebkiem. Pan tylko zaśmiał się i pogłaskał mnie po głowie. Zamruczałem i ułożyłem się wygodnie na jego kolanach. Niedługo później zasnąłem.
Obudziłem się czując, że ktoś mnie szturchnął lekko. Otworzyłem oczy i rozejrzałem zdezorientowany. Było troszkę inaczej, niż gdy zasypiałem. Jakbym był wyższy i jakoś inaczej wszystko widziałem. Jakbym miał inne oczka! Rozejrzałem się i zauważyłem lekko zdziwionego mojego pana opiekuna. W ręku trzymał telefon i chyba rozmawiał z tatusiem.
- Nie wiem jak mam to wyjaśnić, ale gdy zasypiał na moich kolanach był kotem, a teraz jest… - przerwał i przez chwilę słuchał, po czym odetchnął. – Och, to dobrze. W porządku, to ja pójdę tego poszukać i go ubiorę. Tak, tak. Do zobaczenia – powiedział i spojrzał na mnie. – I jak się spało, Elliot? 
-Dobrze… - otworzyłem oczka szeroko i zakryłem buzię dłońmi. – Ja mam ręce i paluszki! Ojej!
- No masz, masz. Nieźle mnie przestraszyłeś kociaku – powiedział z uśmiechem.
- Och, przepraszam. A… Proszę pana?
- Nie mów do mnie per „pan”. Nie jestem stary. Mów do mnie Alex – powiedział stawiając mnie na podłodze.
Wstał z kanapy i złapał mnie za rękę.
- Dobrze. Alex, rozmawiałeś z moim tatusiem? – zapytałem zaciekawiony. 
- Tak i powiedział mi, że ubranka dla ciebie znajdę w szufladzie w szafie w jego sypialni. 
- O! To ja wiem gdzie! Tatuś mi pokazywał te ubranka. Są śliczne – powiedziałem podekscytowany. – Mój tatuś jest modelem, wiesz? Takim… No… Znanym!
- Wiem, rozpoznałem go jak tylko go zobaczyłem – powiedział otwierając szafę, a ja otworzyłem odpowiednią szufladę.
Po chwili miałem już na sobie ubranka. Bluzę w zielono-brązowe… kreski… paski! I brązowe spodnie. 
- No i już. Teraz damy ci coś jeść, a potem znów obejrzysz sobie bajki, zgoda?
Kiwnąłem głową. Gdy Alex chciał wyjść z pokoju złapałem go za koszulkę i wyciągnąłem rączki w górę.
- Zaniesiesz mnie? Nadal jestem małym kotkiem… P-prawda?
Przez myśl mi przeszło, że może już nikt nie będzie mnie nosił, bo jestem za duży.
- Pewnie, że jesteś, chodź – powiedział i wziął mnie na ręce.
W kuchni dostałem kanapkę z tuńczykiem i ciasteczko na deser.
- Ale to było dobre – wykrzyknąłem.
- Cieszę się. To teraz chodź. Pobawimy się trochę i obejrzymy bajki.
Nie chciało mi się bawić to usiadłem przodem do Alexa, na jego kolanach, i zacząłem z nim grać w kosi pałki, papier/kamień/nożyczki inne fajne gry. Ale w końcu zachciało mi się spać. Ułożyłam się wygodnie przytulając do Alexa i zasnąłem.
Obudził mnie głos taty.
- Co do cholery?! April, powiesz mi czemu oni śpią razem?!
- Ciszej, bo ich obudzisz. Najwyraźniej Elliot go lubi – powiedział tatuś i spojrzał na nas. – Przepraszam, Alex. Obudziłem cię?
- Nie, po prostu nie chciałem małego obudzić, więc się nie ruszałem. A i mnie również miło poznać, mimo iż pan mnie nie lubi – powiedział Alex, a ja otworzyłem oczka i zapytałem cicho.

- Czyli, że jak tata cię nie lubi to już więcej nie przyjdziesz? – zapytałem, a w pokoju zrobiło się cicho.

Alex
               
Spojrzałem na Elliota. Widać po nim było, że jest jeszcze zaspany, ale mimo to twardo starał się mieć szeroko otwarte oczy.
- Nie przyjdziesz już do mnie? – zapytał chwytając rączkami za moją koszulkę.
- Oczywiście, że przyjdzie – odezwał się April wyprzedzając mnie.
Podszedł do nas i pochylił się by wziąć syna na ręce. Elliot puścił moją koszulkę i pozwolił się podnieść.
- Ale mi niespodziankę zrobiłeś – uśmiechnął się do dziecka i trącił jego nos. – Nie sądziłem, że wrócę do domu i zastanę w nim małego chłopczyka.
- To źle, że się zmieniłem? – zapytał niepewnie bawiąc się długimi włosami Aprila.
- Ależ nie, słoneczko – posadził chłopca na wyspie w kuchni, która była połączona z salonem. – To dobrze.
Elliot pokiwał głową i spojrzał na drugiego mężczyznę smutnymi oczyma.
- Czemu nie lubisz Alexa, tato? – zapytał.
April spojrzał na swojego męża i pokręcił głową. Mężczyzna podszedł do syna i podrapał go za uchem. Elliot zmrużył jego oko i zamruczał głośno.
- To nie tak, że go nie lubię. Po prostu nie sądzę by był odpowiednią osobą do zajmowania się moim synkiem.
- Ale Alex bardzo dobrze się mną zajął! Nakarmił mnie i wykąpał w wodzie z chmurką! – zaznaczył, na co April zaśmiał się. – Ty mnie nigdy nie kąpiesz w wodzie z chmurką – wytknął ojcu. – Alex bawił się ze mną i pozwolił spać sobie na kolanach.
- Dobrze, już dobrze – mężczyzna podniósł dłonie w poddańczym geście.
- Czyli, że Alex będzie mógł do mnie przychodzić częściej? – zapytał ucieszony Elliot.
Mężczyzna zgodził się. Co prawda niechętnie, ale się zgodził. Elliot ucieszył się i chciał zeskoczyć z blatu. Na szczęście w ostatniej chwili ojciec go złapał i postawił na podłodze.
- Ostrożnie – upomniał go, ale mały nie przejął się tym zbytnio tylko podbiegł do mnie.
- Słyszałeś?! – wykrzyknął uradowany wskakują mi na kolana.
Stęknąłem ciężko gdyż mały trafił w moje najczulsze miejsce, ale uśmiechnąłem się do niego. Kątem oka widziałam jak jego ojciec uśmiecha się krzywo, a April zasłania usta by się nie roześmiać.
- Tak, tak. Słyszałem – powiedziałem starając się przesunąć odrobinę ciałko chłopca.
Niechcący musiałam go połaskotać gdyż ten zaczął chichotać i wierzgać nogami we wszystkie strony. Wiem, że zrobił to niechcący, ale tak czy siak kopnął mnie z całej siły w klejnoty. Uszło ze mnie całe powietrze, a na twarzy wymalował się ból. Na szczęście z pomocą przyszedł mi April, który widząc całą sytuację postanowił interweniować. Zabrał chłopca z moich kolan.
- Potrzymaj go chwilę, Nick – zwrócił się do męża podając mu chłopca. – A ty Alex powinieneś wstać i trochę pochodzić.
Zrobiłem jak poradził. Pochodziłem chwilę po salonie i ból minął.
- Lepiej? – zapytał April z uśmiechem zalewając herbatę.
- Tak. Na szczęście Elliot nie ma jeszcze zbyt dużo siły.
- Proszę, usiądź – wskazał na wysokie krzesło przy wyspie. – Zdaje się, że i tak czekasz na Vanessę?
- Tak. Oczywiście, jeśli wam to nie przeszkadza – spojrzałem w stronę Nicka.
- Spokojnie, możesz zostać ile zechcesz. A Nickiem się nie przejmuj. – Dodał szeptem. – Nie może przeżyć, że jego synek w wieku czterech miesięcy znalazł partnera – mrugnął do mnie.
Zakrztusiłem się. „Partnera?!”
- Jakiego partnera? – zapytałem.
April spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie mów, że nic nie poczułeś będąc blisko Elliota.
- No tak, ale nie sądziłem, że to może być partnerstwo.
Kot przyjrzał mi się uważnie.
- Chyba nie zamierzasz z niego zrezygnować, prawda? Chociaż dla Elliota lepiej by było gdybyś zrobił to teraz – mruknął do siebie.
- Spokojnie, April. Nie zamierzam z niczego rezygnować. Myślę, że zdążę się przyzwyczaić do myśli, że Elliot jest moim partnerem do czasu aż nie podrośnie.
April uśmiechnął się szeroko.
- W takim razie trzeba to uczcić. Dobrze, że mam schowany kawałek ciasta czekoladowego na czarną godzinę. Zaraz wracam – powiedział i wyszedł na chwilę z kuchni.
Spojrzałem na Nicka i Elliota. Mężczyzna oglądał śmiejącego się kociaka z każdej strony, co rusz dźgając go delikatnie w brzuszek lub podszczypując mu policzki. Gołym okiem widać było, że mały jest oczkiem w głowie rodziców i prawdziwym synkiem tatusia.
- Tata przyniósł ciasto! – wykrzyknął Elliot zauważając Aprila niosącego ciasto. – Ja chcę kawałek!
- Oj kotku. Obawiam się, że dzisiaj raczej sobie nie zjesz ciasta – Nick uśmiechnął się do synka przepraszająco.
- Ale czemu? – zajęczał rozczarowany.
- Bo jesteś chory, słoneczko. Wczoraj bardzo bolał cię brzuszek i wymiotowałeś.
- Ale ja już jestem zdrowy!
- Tego dowiemy się dopiero dziś wieczorem u lekarza.
- Tato! – krzyknął zrozpaczony Elliot w stronę Aprila.
- Co się stało, słoneczko?
- Bo… Bo tato Nick powiedział, że nie dostanę ciasta.
- Ale dostaniesz ciepłe mleczko – próbował udobruchać syna.
- Ale ja chcę ciasto!
Nie chciałem dłużej słuchać tej małej sprzeczki, więc podszedłem do Elliota i podrapałem go za uchem. Przejąłem go od Nicka i przytuliłem do siebie.
- Czemu się kłócisz z tatusiem?
- Bo nie chce mi dać ciasta – mruknął.
- A mleczka nie lubisz?
- Lubię, ale ciasto czekoladowe wujka Mickey’ego jest najlepsze!
- A babeczki lubisz?
- A co to? – zapytał zerkając na mnie z otwartą buzią i świecącymi oczyma.
- A widzisz. Jak nie będziesz się więcej kłócił z tatą i zgodzisz się wypić mleczko zamiast ciasta to jak wyzdrowiejesz kupię ci całe opakowanie czekoladowych babeczek.
- Okay! – zgodził się.
- Załatwione – uśmiechnąłem się do Aprila.


Elliot

Parę dni później było mi naprawdę przykro. Mimo że Alex obiecał mnie odwiedzać to od ostatniego razu nie pojawił się ani razu. Przychodziła tylko pani Vanessa. Chciałem ją zapytać, dlaczego Alex nie przychodzi, ale tata Nick powiedział mi bym nie pytał, bo to nie ładnie. Wspomniał coś, że Alex jest duży, ma dużych kolegów i po prostu nie ma czasu na spotykanie się z takimi małymi kotkami jak ja. To nie było miłe i dlatego postanowiłem, że muszę jak najszybciej urosnąć.
Następnego ranka, gdy tylko wstałem, poszedłem do kuchni. Siedział tam tatuś.
- O, już wstałeś, skarbie? 
- Mhm… A tata Nick gdzie?
- Poszedł już do pracy. Siadaj. Zaraz podgrzeję ci mleczko, co ty na to?
Pokiwałem głową przecierając oczy. Gdy tatuś podał mi mleczko od razu wziąłem się za jedzenie. Jeśli chciałem urosnąć musiałem zacząć jeść więcej mleczka! Zerknąłem na tatusia. Chodził po kuchni jak zwykle rano z uśmiechem na ustach. Pewnie dostał od taty buziaka na pożegnanie i dlatego był taki uśmiechnięty.
- Dziś z tobą zostanę, bo nie idę do pracy. Pooglądamy sobie bajki i posiedzimy razem. Cieszysz się? Pewnie nie, co? Inaczej przyjechałaby pani Vanessa i Alex, co?
Spojrzałem na tatę zdziwiony, ale nic nie powiedziałem. Dziś, jak nigdy, wypiłem całą butelkę mleczka, mimo że było mi niedobrze, bo słyszałem, że od niego się  szybciej rośnie. Po śniadanku poszedłem oglądać z tatusiem bajki. Usiadłem na jego kolanach i przytuliłem się mocno. Głaskał mnie po głowie i niedługo później zasnąłem. Gdy się obudziłem okazało się, że leżę na kanapie przykryty kocykiem. Słyszałem tatusia, wujka Mickey’ego i wujka Chestera, więc poszedłem do kuchni.
- O, kto to wstał? Cześć kociaku – powiedział wujek Mickey, gdy do niego podszedłem.
Dał mi buziaka w policzek, a następnie zrobił to wujek Chester.
- A gdzie Yuki i Timmy? – zapytałem zaciekawiony.
- W szkole, słońce. Tak jak Aaron.
- I Leoś też?
- Tak, uczy ich i pilnuje by nie brykali za bardzo – powiedział wujek z uśmiechem.
Kiwnąłem głową i usiadłem przy stole. Leżały na nim ciasteczka, więc sięgnąłem po jedno. I jeszcze jedno, i kolejne. Zjadłem ich całkiem sporo, bo przecież muszę urosnąć.
- Hej, słoneczko. Nie przesadzaj z tymi ciasteczkami, bo będziesz się źle czuł.
Kiwnąłem głową, ale mimo to sięgnąłem po ostatnie ciasteczko. Nie słuchałem, o czym rozmawiają dorośli, choć z tego, co zrozumiałem to wujek Mickey opowiadał o Timmy’m i Ericku. Jego chłopaku. Mówił też coś, że Yuki znalazł swojego partnera. Nie wiedziałem, o co chodzi i nie przejmowałem się tym. Podszedłem do tatusia na chwilkę.
- Tatusiu?
- O, co chodzi, skarbie?
- Mogę się pobawić w salonie i pooglądać bajki? – zapytałem wdrapując się na jego kolana.
- Pewnie, jeśli chcesz. Ale najpierw daj całusa.
Uśmiechnąłem się, przytuliłem go mocno i dałem mu całusa.
- Kocham cię tatusiu. 
- Ja ciebie też, a teraz idź się bawić.
Kiwnąłem głową i poszedłem do salonu. Tam rozłożyłem sobie kolorowanki i kredki. Włączyłem bajki i rozsiadłem się wygodnie na dywanie. Ale po jakimś czasie zaczęło mi się to nudzić. Zerknąłem w stronę kuchni. Tatuś właśnie sprzątał ze stołu talerzyki i kubki po tym jak wujkowie wyszli. Obiecali, że w weekend przyjdą z wujkiem Gabim i wujkiem Willem oraz, że może Yuki, Timmy, i Aaron z Leosiem też przyjdą. Byłem bardzo podekscytowany na tę myśl, bo ich bardzo kocham! 
Gdy tatuś zaczął myć naczynia, po cichu zakradłem się do spiżarni. Pomyślałem, że znów muszę coś zjeść by urosnąć. Pogrzebałem na półkach. Znalazłem serniczek, który przyniósł wujek Mickey. Oblizałem się i zacząłem jeść. Już w połowie czułem się pełny, ale postanowiłem, że go dokończę. Gdy skończyłem poczułem, że jestem tak pełny, że aż mi niedobrze. Cicho wyszedłem ze spiżarni i opadłem zmęczony na łóżko. Chwilę po tym tatuś przyszedł do mnie i przytulił mnie. 
- To, co skarbie? Odczekasz jeszcze godzinkę po tych ciasteczkach i dam ci zupkę, co? Zrobiłem pomidorową. Taką, jaką twój tata lubi, ale jestem pewny, że tobie też posmakuje.
Kiwnąłem głową przytulając się do tatusia. Po jakimś czasie znów zacząłem zasypiać, czując się bardzo najedzony, ale wtedy tata obudził mnie bym zjadł obiadek. Mimo że brzuszek miałem pełny to poszedłem zjeść zupkę i zjadłem całą miseczkę by urosnąć. Ale w pewnym momencie zrobiło mi się niedobrze. 
- Tatusiu, brzuszek mnie boli!
- Brzuszek? O, nie. Mój biedny kociak. Poczekaj, zadzwonię do taty Nicka. Przyjedzie po nas i pojedziemy do lekarza – powiedział tatuś dotykając mojego czoła.
Zaniósł mnie do salonu i położył na sofie. Gdy tata przyjechał do domu dał mi buziaka w czoło. 
- Mój biedny kotek. April, co on jadł? Pamiętasz, co mówił lekarz ? Miał mieć lekką dietę. 
- Pamiętam. Powiedział, że mleko może jeść, więc rano dąłem mu butelkę i jak nigdy wypił całą. Potem zjadł kilka ciasteczek i teraz dopiero zupy trochę mu dałem. Nie wiem, co się stało – powiedział tato April.
Wyglądał jakby miał się rozpłakać. Zrobiło mi się przykro.
- Przepraszam tatusiu! To moja wina.  Bo ja zjadłem cały ten serniczek, co wujek przyniósł i zjadłem troszkę więcej ciastek niż pozwoliłeś. Ale ja po prostu chciałem szybciej urosnąć.
Tata spojrzał na mnie zaskoczony. Usiadł na sofie blisko mnie.
- Co? Ja nic nie zauważyłem… Och, chyba wciąż jeszcze nie nadaję się na…
- Nawet nie kończ, April – przerwał mu tato Nick. – Wszystko jest dobrze. Trzeba po prostu porozmawiać z naszym małym łobuzem. Elliot, słońce, możesz nam powiedzieć, czemu tak strasznie chcesz urosnąć?
- No, bo powiedziałeś tato, że Alex nie ma czasu na spotykanie się z takimi małymi chłopcami, więc chciałem urosnąć by mnie wreszcie odwiedził – powiedziałem cicho.
- Co? Kociaku, o czym ty mówisz? Przecież Alex miał do ciebie przychodzić ze swoją mamą – powiedział zdziwiony tatuś.
No, bo tatuś April ostatnio miał do pracy na wcześniej i to tato Nick mnie szykował rano.
- No, ale nie przychodzi. Tata powiedział, że Alex jest już duży i…
- Nick?! – wykrzyknął tatuś April odwracając się w stronę taty. – To twoja zasługa?! Ty ośle! Przecież rozmawialiśmy ostatnio! Ile miałeś lat jak się spotkaliśmy? Byłeś niewiele starszy od Alexa, a mimo to z tobą mieszkałem. Dlaczego się tak zachowujesz?!
- Bo on za dwa miesiące dopiero skończy dwadzieścia lat. Ja miałem dwadzieścia jeden jak cię dostałem, a dwadzieścia trzy jak urodził się Elliot. A on? Teraz dwadzieścia, a jakby im się zdarzyło coś takiego jak nam? Miałby zaledwie dwadzieścia dwa lata. Definitywnie nie jest dla naszego kociaka!
- Nie zachowuj się jak głupol. Przez ciebie mały chciał urosnąć i teraz boli go brzuszek.
Zadrżała mi warga, bo rodzice sprzeczali się przeze mnie, a do tego okazuje się, że tata nie lubi Alexa i to jego wina, że nie przychodzi.
- Tato, czemu jesteś taki niedobry? Nie kochasz mnie? I czemu się sprzeczacie? I-i… - poczułem, że robi mi się niedobrze.
Na szczęście tatuś April to zobaczył i podał mi miskę. Gdy zwymiotowałem tatuś Nick wyniósł miskę. Gdy wrócił usiadł obok mnie i odetchnął głośno.
- Posłuchaj skarbie, my się nie sprzeczamy. Nie mamy, o co. Nie zgadzamy się w pewnych sprawach, ale się nie sprzeczamy. Nie przejmuj się tym. A tatuś cię kocha i teraz z tobą porozmawia, a ja zadzwonię do Alexa i jeśli teraz nie jest zajęty poproszę go by do  nas przyjechał. Chciałbyś? – zapytał tata April.
Kiwnąłem głową. Tata April pocałował mnie w czoło i wyszedł z salonu. Zerknąłem na tatę Nicka. Uśmiechnął się do mnie.
- Posłuchaj synku, wiem, że jesteś na mnie zły, ale wiesz… Jesteś moim małym synkiem i bardzo cię kocham. Ważne jest dla mnie byś miał tylko dobrych znajomych i bym był pewny, że jesteś szczęśliwy, wiesz? Wiem, że nie rozumiesz jeszcze wszystkiego, ale uwierz mi, że bardzo mocno cię kocham. Tak samo jak twojego tatusia.
Westchnąłem i kiwnąłem głową. Usiadłem tacie na kolanach by się przytulić.
- Też cię kocham tatku. A teraz ja się grzecznie kładę i czekam na Alexa. O! Może jak zamknę oczka to obudzi mnie jak książę śpiącą królewnę? – zapytałem podekscytowany, na co tato tylko się zaśmiał i powiedział.
- O, co to to nie! Nie pozwalam. Jak na razie jesteś małym księciem moim i tatusia.


Alex

                - Dobrze, że już jesteś – usłyszałem zaraz od progu. – Wchodź do środka. – April pociągnął mnie do wnętrza domu za kurtkę. – Musimy coś koniecznie wyjaśnić.
                - Ale co się stało? – zapytałem nie rozumiejąc.
                Rudy nie słuchał mnie jednak dłużej. Wyszedł do salonu. Westchnąłem tylko i rozebrałem się szybko z odzienia wierzchniego. Udałem się za Aprilem do salonu, w którym czekał również jego mąż. Na kolanach Nicka siedział Elliot. Spał oparty o klatkę piersiową ojca. Miał delikatnie rozchylone usta i pochrapywał cichutko. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Mama miała rację. Elliot jest kochany. Mój humor jednak popsuł się odrobinę, gdy przypomniałem sobie ostatnią rozmowę z Nickiem.
                - Więc? Po co chcieliście bym przyjechał? – zapytałem bez skrępowania rozsiadając się w fotelu.
                - Może trochę więcej kultury, gówniarzu – warknął Nick.
                - Nick, uspokój się – upomniał go April. – Wybacz proszę zachowanie męża – zwrócił się do mnie. – Zadzwoniłem po ciebie, gdyż wydało się, że nie przyjeżdżasz do Elliota.
                Prychnąłem.
                - Wiesz, dlaczego? – zapytałem zerkając na kota z ironicznym uśmiechem.
                - Miałem okazję się dowiedzieć – powiedział zerkając z wyrzutem na męża.
                - Wydało się – zaśmiałem się w stronę mężczyzny, który zabijał mnie wzrokiem.
                To jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło. Odchrząknąłem i pochyliłem się opierając łokcie na kolanach.
                - April, twój mąż zagroził mi kastracją jak jeszcze raz zbliżę się do Elliota, więc jak każdy zdrowo myślący mężczyzna postanowiłem odpuścić… na jakiś czas – uśmiechnąłem się zawadiacko.
                - Nazywasz siebie mężczyzną? – prychnął Nick. – Ledwo z pieluch wyrosłeś! W głowie masz tylko licznik chłopców, których już zaliczyłeś!
                - Nie pozwolę się obrażać. – Poderwałem się do góry. – Nie znasz mnie! Nie masz prawa mnie oceniać!
                - Jeśli dobrze sobie przypominam to nie przeszliśmy na ty – warknął.
- Chłopcy, uspokójcie się! – krzyknął April.
                Obaj spojrzeliśmy na rudego. Byłem zdenerwowany. Zaciskałem pięści i zęby.
                - Zachowujecie się jak dzieci! Na dodatek obudziliście Elliota.
                Dopiera teraz zorientowałem się, że mały już nie śpi. Siedział na kolanach ojca z pokulonymi uszami i ogonem. W oczach miał strach. „Boi się… Mnie?” Momentalnie złagodniałem. Chłopczyk podniósł do góry ręce chcąc by April go wziął. Rudy podniósł chłopca i przytulił mocno do siebie.
                - Jak się czujesz, rybko? – zapytał poprawiając chłopczykowi bluzeczkę.
                - Boli mnie brzuszek – wymamrotał obejmując ojca za szyję.
                - Oj, moje biedactwo – pocałował syna w czubek głowy. – Zaparzę ci mięty, dobrze?
                - A przestanie po niej boleć?
                - Przestanie. Nick?
                - Słucham skarbie – odezwał się mężczyzna wstając z kanapy.
                - Zaparz proszę mięty dla Elliota.
                - Robi się – powiedział i wyszedł do kuchni.
Odetchnąłem głęboko, gdy mężczyzna oddalił się ode mnie.
- Alex, usiądź proszę – polecił April samemu siadając z Elliotem na kanapie.
- Czegoś nie rozumiem – powiedziałem na powrót zajmując miejsce w fotelu. – Mama mówiła, że Elliot jest już zdrowy, więc co się dzieję?
Mały słysząc moje pytanie zarumienił się i ukrył twarz w zagłębieniu szyi Aprila. Zmarszczyłem brwi zdziwiony. April pogłaskał syna po głowie i spojrzał na mnie.
- Elliot jest całkowicie zdrowy. Brzuszek boli go z przejedzenia. Przez mojego ‘’genialnego” męża mały ubzdurał sobie, że nie przychodzisz do niego, bo jest za mały, więc chciał szybciej urosnąć. Pod moją niewiedzę zjadł cały talerz ciastek i blaszkę sernika. Potem jeszcze dałem mu zupę na obiad. Nie miałem pojęcia, że tak się objadł.
- Gdzie on to wszystko pomieścił? – zapytałem zdumiony.
- No właśnie… Nie pomieścił.
- Tato! – zajęczał Elliot. – Nie mów o tym! Boli…
April westchnął zaczynając kołysać synka w ramionach.
- Nick? Zaparzyłeś tą miętę?
- Tak, ale trzeba poczekać aż się ostudzi.
- Dolej trochę mineralnej i przeleż do niekapka – polecił przytulając policzek do włosów Elliota.
Zrobiło mi się żal małego. Czułem się współwinny. W końcu mogłem olać groźby nadopiekuńczego tatulka i przyjść odwiedzić młodego, tak jak obiecałem.
- Elliot, chodź do mnie – powiedziałem wyciągając w jego stronę ręce.
Chłopiec spojrzał w moją stronę, po czym bez słowa przeszedł z kolan Aprila do mnie. Ułożył główkę na mojej klatce piersiowej przymykając oczka.
- Bardzo cię boli ten brzuszek? – zapytałem.
- Bardzo – wymamrotał.
- Proszę, rybko – powiedział Nick podając małemu kubek niekapek z miętą.
- Napij się, młody. Dobrze ci zrobi – powiedziałem drapiąc go za uchem.
- Wracając do was – odezwał się April patrząc znacząco na mnie i męża. – Musicie się dogadać. Dla dobra Elliota.
- Jak dla mnie to nie ma problemu. Chociaż wolałbym by Nick oszczędził sobie pogruszek dotyczących mojej kastracji.
- Nick? – April zwrócił się do męża.
Mężczyzna przez chwilę wwiercał we mnie ostre spojrzenie, po czym rzekł.
- Zgoda, ale jeśli zobaczę, że za wcześnie czegoś próbujesz, wykopię cię za drzwi i więcej nie wpuszczę. Nie omieszkam również cię wykastrować – zastrzegł, na co zaśmiałem się.
- Spokojnie. Nie gustuję w dzieciach.
- I żeby ci się to nie zmieniło – warknął.
Po chwili usłyszałem, że małemu się odbiło. Spojrzałem na niego. Butelka w jego dłoniach była pusta.
- Smakowało? – zapytałem.
- Tak… - Mruknął ziewając. – Chce mi się spać…
- Zaniosę go do pokoju – zaoferowałem.
Wspiąłem się na piętro i zaniosłem małego do jego pokoju. Był przytulny. Nie za duży, ale też i nie za mały, pomalowany na zielono. Panele były białe. Naprzeciwko wejścia były drzwi balkonowe, a obok nich stało łóżko… piętrowe.
- Śpisz sam? – zapytałem.
- Tak.
- Na górze?
- Tak. Alex?
- Słucham?
- Położysz się ze mną?
- Jak sobie życzysz, rybko.


Elliot

Od tamtej pory między moim tatą, a Alexem panował względny spokój. Choć nie mogłem powiedzieć bym miał na tyle swobody by spotykać się z Alexem codziennie bądź dzwonić do niego. Tata Nick wciąż to kontrolował. Nie raz i nie dwa robiąc Alexowi awantury. Raz nawet zdarzyło się, że go uderzył. A to tylko, dlatego że gdy mnie ubierał po kąpieli zaczął mnie łaskotać po brzuchu i gdy się pochylił nade mną tata odebrał to zbyt dwuznacznie, i uderzył go pięścią w twarz. Biedny Alex miał spuchnięty policzek przez prawie tydzień. Natomiast ja nie odzywałem się do taty Nicka przez ponad dwa tygodnie. 
No tak czy siak minęło już trochę czasu i dziś kończyłem rok. Czy się cieszyłem? To pytanie było dość ciężkie. Z jednej strony oczywiście, że tak. W końcu byłem już starszy, ale z drugiej wiedziałem, że na przyjęciu nie pojawi się Alex, więc wszystko było dla mnie obojętne. Przez te ostatnie miesiące stał się moim prawdziwym przyjacielem, ale nie oszukujmy się, bo też moją pierwszą miłością. No, ale który zwierzołak nie pokocha swojego  opiekuna, przyjaciela bądź osoby, którą nasze serce podświadomie zaakceptowało, jako swojego partnera? To nieuniknione. Tak, więc byłem naprawdę zawiedziony, ale powiedział, że ma ważną sprawę do załatwienia i nie będzie go w mieście. 
- Eliot, zejdź na ziemie, skarbie. O czym to tak myślisz? – zapytał tata April siadając obok mnie.
Wszystko było już gotowe do przyjęcia, a to dzięki wujkowi Mickey’owi. W końcu ma doświadczenie w organizowaniu przyjęć urodzinowych. Teraz był już u siebie by przygotować się na przyjęcie. 
- No… o Alexie. Przykro mi, że go nie będzie.
- Tylko przykro czy troszkę serducho boli? – zapytał tata rozbawiony.
- Nie no, co ty tato… Może trochę. Znaczy, bo wiesz przecież to mój przyjaciel, no nie? – zapytałem cicho.
- Tylko przyjaciel?
- No dobra. Ja… zakochałem się w nim. Ale chyba to nic złego, prawda?
- Nie, ani trochę. A jeśli myślisz o swoim tacie to się nim nie przejmuj. Po prostu wiesz… Jeszcze nie tak dawno byłeś jego małym kotkiem. Tak szybko urosłeś, że tato nie może się z tym pogodzić – powiedział tata przytulając mnie.
Westchnąłem ciężko.
- To wyprodukujcie sobie drugą małą kicię – powiedziałem z uśmieszkiem.
- O! Jeszcze, czego! Dopiero, co tak naprawdę wróciłem do dawnej wagi. Serio, lubię swoją pracę, jako model i nie planuję na razie znów jej zostawiać.
Zachichotałem.
- Poza tym na razie z nami mieszkasz i Nick nie pozwoli ci za szybko tego zmienić.
Westchnąłem 
- Mam tego świadomość.


Całe przyjęcie okazało się świetnie zorganizowane przez tatę Aprila. Nie obyło się bez łez taty oraz dziadka Jeremy’ego. Oraz bez sprośnych prezentów takich jak dildo, zatyczka analna, mała, ale tato Nick i tak miał zawał, oraz wibrator od Yukiego, Timmy’ego i Aarona. 
- Elliot, daj mi to. To rzeczy zdecydowanie nie dla ciebie – powiedział tata Nick, na co ja się tylko wyszczerzyłem i wrzuciłem je z powrotem do różowej torby.
- O nie. Na torbie jest moje imię, tatku. Czyli, że to prezenty dla mnie.
Wszyscy parsknęli śmiechem.
- Mickey, powiesz mi, dlaczego? Jak nie ty i ten prezent dla Aprila…
- Mówisz o tym wibratorze, o którym są już legendy? – zapytałem z chichotem widząc zaskoczona minę taty.
Tata April mało nie spadł z krzesła widząc jego minę. Wszyscy świetnie się bawili obserwując tą małą walkę między mną a tatą.
- Co? Elliot… Widzisz? Właśnie o tym Mickey mówię. To teraz takie prezenty dla mojego synka od twoich synów dostaje – powiedział starając się opanować.
- Och, moi chłopcy tylko dali mu upominki, które będą w przyszłości tak bawić jak ten legendarny wibrator Aprila ode mnie. Musisz przyznać, że za każdym razem, gdy jest o nim wspominane są czyjeś urodziny i jest przy tym kupa śmiechu – powiedział wujek, po czym zwrócił się do mnie. – Ode mnie dostajesz coś bardziej subtelnego. Wiesz, że dla zwierzaków jest dość spory wybór bielizny? Tak, więc mam dla ciebie dość ciekawy zestaw – powiedział wysuwając z torby, nie całkowicie, brązową halkę z zielonymi wstawkami oraz dość skąpe zielone majteczki pasujące do koszulki.
Zaczerwieniłem się wściekle.
- No, co? Będziesz w tym świetnie wyglądać. Wiesz, że twój tata swój pierwszy kontrakt podpisał właśnie na prezentowanie bielizny?
Spojrzałem zaskoczony na tatę. Tatko odchrząknął lekko, po czym nagle się wyszczerzył.
- No, no, no Eliot, co to za koroneczki i haleczki trzymasz? Mogę zerknąć?
Odwróciłem się zaskoczony by zobaczyć Alexa zaglądającego mi przez ramię. Zaczerwieniłem się zawstydzony jak cholera i schowałem za plecami. 
- Nic ci nie pokażę! Aa! Jednak jesteś! – wykrzyknąłem zachwycony rzucając prezent na ziemię by przytulić Alexa.
Chłopak ledwo, co zdążył mnie złapać.
- No jestem, jestem. I całe szczęście, bo inaczej ominęłoby mnie rozdawanie tak ciekawych prezentów. A co za zabawki dali ci kuzyni? – zapytał najwyraźniej świetnie się bawiąc moim zawstydzeniem oraz oburzeniem mojego ojca.
- Nie twój interes – warknął mój ojciec.
- Och, ależ mój no, bo kto mu pokaże jak używać pewnych rzeczy? – powiedział jak zwykle wyzywająco Alex, czym doprowadził mojego ojca do białej gorączki.
Od pewnego czasu często to robił. Im bardziej tata się pieklił tym bardziej Alex dolewał oliwy do ognia.
- Uważaj sobie gówniarzu, bo…
- Skończyłbyś Nick. Jesteś niewiele ode mnie starszy, to po pierwsze. Po drugie, umowa była, że nie będę się dobierał do Elliota dopóki był dzieckiem, a jak sam powiedziałem, i nie kłamałem, w dzieciach nie gustuję, ale – puścił mi oczko i wyszczerzył się złośliwie do mojego taty – Elliot zdecydowanie nie przypomina już dziecka. – powiedział, po czym objął mnie w pasie i pocałował w usta.
Wszyscy zamarli na chwilę. Ja jednak tylko odwzajemniłem pocałunek.
- Właśnie… To dla ciebie, solenizancie – powiedział dając mi niewielkie brązowe pudełeczko.
Otworzyłem je zaskoczony by znaleźć w środku biało-złoty, błyszczący księżyc. Ozdobiony mnóstwem zielonych kamyczków. Otworzyłem usta zaskoczony, po czym pisnąłem podekscytowany.
- Aa! Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
- Proszę bardzo – powiedział Alex dając mi przelotny pocałunek w policzek.
- Koniec tych czułości, Elliot. Nie zapominaj, że masz też innych gość.
Niechętnie wróciłem do przyjęcia. Gdy zabawa się zakończyła pożegnałem się ze wszystkimi. Zostałem tylko z rodzicami i Alexem.
- A ty, na co czekasz? Za to, co dziś zrobiłeś powinieneś wylecieć stąd w podskokach –powiedział tato Nick, gdy tylko tata April wszedł do domu by zacząć ogarniać kuchnie.
- Że, co proszę? Niby, za co?
- Może za prezent? Chcesz mi ukraść syna?
- Nick, chyba walnąłeś się w głowę. Dałem Elliotowi wisiorek, bo nie jest już małym chłopcem i w pewnym momencie zamieszka ze mną, a na razie ma mu o tym przypominać ten właśnie wisiorek. O co ci do cholery chodzi?
Patrzyłem na nich w osłupieniu. Kolejna awantur? I to akurat dziś?
- Tato, proszę…
- Elliot do domu, ale już! – powiedział twardo.
Poczułem, że łzy zbierają mi się w oczach. Westchnąłem ciężko, pocałowałem jeszcze Alexa lekko w usta i wszedłem do domu od razu zamykając się w pokoju. Później słyszałem jeszcze jak rodzice się znów sprzeczają, ale nie obchodziło mnie to. Jedyne, o czym mogłem myśleć to o tym, że tata jest bardzo niesprawiedliwy. I że już zaczynam tęsknić za Alexem, bo wiedziałem, że pewnie znów długo nie będę mógł go zobaczyć.


Alex

                Mimo kolejnej kłótni z ojcem Elliota nie zamierzałem się poddawać. Wiedziałem, że Nick nie wpuści mnie do domu, szczególnie o tak późnej porze, ale mimo wszystko chciałem zostać dziś z Elliotem. W końcu to jego urodziny. No i nie będę ukrywał, że chciałem zobaczyć zabaweczki, które dostał od kuzynostwa.
                Dobrze wiedziałem, które okno prowadzi do pokoju solenizanta, więc nie zastanawiając się zbyt długo wspiąłem się po drzewie i najciszej jak się dało wskoczyłem na balkon łączący pokój Elliota i sypialnię jego rodziców. Na szczęście żadne z jego rodziców nie obudziło się, więc bez strachu podszedłem do drzwi balkonowych Elliota. Zastukałem parę razy w szybę. Przeczuwałem, że chłopak jeszcze nie śpi. Widziałem, jaki był smutny i zawiedziony, gdy ojciec kazał mu iść do domu. W takim stanie nie da się szybko zasnąć.
                Nie pomyliłem się. Już po chwili drzwi balkonowe otworzyły się, a mnie objęły chude ramiona Elliota.
                - Cześć piękny – szepnąłem wchodzą do środka.
                Zamknąłem za nami drzwi, po czym odwróciłem się do chłopaka uśmiechając się do niego szeroko. Miał na sobie piżamę. Krótkie, czarne spodenki i luźny T-shirt czyniły go jeszcze słodszym.
                - Czyżbyś zamierzał pójść spać bez powiedzenia mi dobranoc? – zapytałem obejmując go w tali.
                - Właśnie miałem do ciebie pisać – wytłumaczył.
                - Dobrze, że tego nie zrobiłeś, bo mam niewyciszony telefon – zaśmiałem się cicho.
                - Tato wpadłby w szał gdyby cię tu teraz zobaczył. Dobrze, że ma twardy sen.
                - Chodźmy się położyć – zaproponowałem.
                - Zamierzasz tu spać? – zdziwił się Elliot. – A co jeśli tato rano cię tu znajdzie? – zapytałem przestraszony.
                - Spokojnie. Niczym się nie denerwuj. Jakby, co biorę wszystko na siebie.
                - No… No dobrze.
                - To wskakuj na łóżko – wskazałem na piętrowe łóżko.
                Elliot bardzo lubił swoje łóżko i nie chciał go zmieniać tylko, dlatego, że urósł. Uśmiechnąłem się widząc jak wchodzi po drabince na górę. Czarne spodenki podeszły w górę odsłaniając fragment pośladków chłopaka.
                - Wrr – zawarczałem udając psa.
                - Zboczuch – szepnął Elliot kładąc się pod pościelą.
                Szybko rozebrałem się do samej bielizny i dołączyłem do rudego. Nie obawiałem się, że łóżko nie wytrzyma naszego ciężaru. Wiedziałem, że jest bardzo wytrzymałe. Przeżyło wszystkie nasze zabawy z czasów ‘’dzieciństwa’’ Elliota.
                - Ale tu przytulnie – westchnąłem przytulając pod kołdrą Elliota.
                - Tu zawsze jest przytulnie, ale z tobą jeszcze bardziej – mruknął kot wtulając się w mój tors.
                - Cieszę się – odpowiedziałem i przekręciłem się na plecy.
                Coś zakuło mnie w bok. Zmarszczyłem brwi i pomacałem materac obok mnie. Wymacałem jakieś pudełko.
                - Elliot?
                - Mm…? – mruknął już prawie śpiąc.
                - Co to jest? – zapytałem wyciągając pudełko spod kołdry.
                Otworzyłem je. W środku znajdowały się zabawki erotyczne. Otworzyłem szeroko oczy i ledwo powstrzymują śmiech trąciłem kota dłonią. Elliot mruknął niezadowolony i uniósł się delikatnie na łokciu.
                - Co jest takie ważne, że nie dajesz mi spać?
              Nie odezwałem się. Podsunąłem mu jedynie pod nos pudełko. Chłopak spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Gdy zdał sobie sprawę, co znajduje się w środku otworzył szeroko oczy.
                - Oddaj mi to! – powiedział chcą wyrwać mi pudełko z dłoni.
                - O nie, nie kochany. Najpierw pooglądam sobie, co tu ukrywasz.
                - To zboczone prezenty od moich kuzynów. Oddaj.
                - A może wypróbujemy któryś? – rzuciłem niby od niechcenia.
                Elliot zastygł w bezruchu.
                - Chyba sobie żartujesz?
                - Nie, jestem całkowicie poważny – uśmiechnąłem się drapieżnie i wyjąłem z pudełka mały wibrator w kształcie kulki.
                - Alex? Co ty zamierzasz? – zapytał Elliot zaniepokojony.
                - Nic, co miałoby ci się nie spodobać.
              Pociągnąłem chłopaka z powrotem do pozycji leżącej i nachyliłem się nad nim. Wcisnąłem guzik na pilocie wibratora. Gdy ten zaczął drżeć przejechałem nim po policzku Elliota.
                - Alex, ja nie jestem pewien czy powinniśmy – mruknął cicho.
                - A czemu nie? – zapytałem zjeżdżając wibratorem na jego mostek. – Robiłeś to już?
                - Co niby?
                - Masturbowałeś się już?
                Chłopak spłonął rumieńcem. To dało mi wyraźny znak, że nie ma żadnego doświadczenie w tych sprawach.
                - W takim razie trafiłeś pod dobry adres, piękny – uśmiechnąłem się drapieżnie, po czym pocałowałem go mocno.
                Elliot zaśmiał się cicho.
                - Mówisz?
                - Mm… - mruknąłem.
                Wolną dłonią podwinąłem Elliotowi koszulkę. Mimo ciemności panującej w pokoju byłem w stanie zaobserwować jego bladą skórę na płaskim brzuchu.
                - Podnieś ręce – poleciłem.
                Pomogłem mu ściągnąć koszulkę. Zmusiłem go do pozostawienia rąk w górze. Koszulkę zostawiłem na jego ramionach krępując mu ruchy. Nachyliłem się i pocałowałem jego ucho, które drgnęło lekko, a chłopak sapnął cicho. Przesunąłem wibratorem po jego szyi, po czym zjechałem na jego klatkę piersiową. Zatoczyłem kółka wokół jego sutków, na co chłopak jęknął cicho.
                - Podoba ci się? – zapytałem przy jego ustach.
                - Tak – szepnął, po czym pocałował mnie.
                Nie przerywając pocałunku przesunąłem dłoń do jego spodenek. Doskonale wiedziałem, że chłopak nie ma pod spodem bielizny. Zauważyłem to, gdy wchodził na łóżko. Be ostrzeżenia złapałem za jego krocze. Elliot oderwał się od moich ust i jęknął głośniej.
                - Ci… - szepnąłem. – Chyba nie chcesz by twój tata nam teraz przerwał, prawda? – mruknąłem zaczynając masować jego członka przez materiał spodenek.
                Chłopak uniósł biodra w górę domagając się intensywniejszej pieszczoty.  Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym zjechałem wibratorem do jego spodenek. Zacisnąłem go razem z dłonią na jego kroczu. Elliot mimo mojego ostrzeżenia jęknął głośno i wierzgnął mocno biodrami.  Łóżko zaskrzypiało głośno, na co skrzywiłem się.
                - A-Alex…! – jęknął Elliot wiercąc się pode mną. – Ja…!
                - Wiem – mruknąłem zaczynając intensywniej masować jego członka.
                Nagle w pokoju zaświeciło się światło.
                - Co tu się wyprawia?! – ryknął Nick.
                Dokładnie w tym samym momencie Elliot jęknął przeciągle dochodząc w spodenki. Przełknąłem ciężko ślinę i zostawiając Elliota by się uspokoił odwróciłem się w stronę Nicka.
                - Się masz, doktorku – powiedziałem z uśmiechem.
                Do pokoju wszedł również April w szlafroku. W sumie widząc umięśniony tors Nick przeszło mi przez myśl, że nie chciałbym mieć z nim na pieńku.
                - Nie prowokuj mnie! Złaź na dół – warknął zaciskając pięści.
                - Robi się – powiedziałem.
                Zszedłem na ziemię i z głupim uśmiechem na twarzy stanąłem naprzeciwko Nicka.
                - Co jest, doktorku? - zapytałem głosem królika Buxa.
                - Co jest? Co jest?! Przecież ja cię zaraz zabiję! – zagroził popychając mnie. – Włamujesz się do naszego domu w środku nocy, dobierasz się do mojego syna, a do tego wszystkiego mnie prowokujesz!
                - Nick, uspokój się – powiedział spokojnie April chwytając męża za rękę.
                - Nie uspokajaj mnie! – krzyknął, po czym spojrzał na mnie. – Ubieraj się – rozkazał.
                Bez zbędnych komentarzy zacząłem się ubierać. April w tym czasie podszedł do łóżka i zawołał Elliota.
                - Chodź do mnie, skarbie – powiedział cicho.
                Młody bez słowa wskoczył tacie w ramiona. Zauważyłem, że rudemu płynął po policzkach łzy. April zabrał go do łazienki.
                - Idziemy – zarządził Nick, gdy skończyłem się ubierać.
                Mężczyzna wypchnął mnie z pokoju. Zeszliśmy na dół. Zostałem wywalony za drzwi.
                - Masz zakaz zbliżania się do mojego syna. Jeśli jeszcze raz się tu pojawisz przysięgam, że wylądujesz w szpitalu – zagroził, po czym zatrzasnął mi drzwi przed nosem.
                Tak, lepszego teścia bym sobie nie wymarzył.

Elliot
             - Elliot, skarbie, nie płacz – powiedział tato sadzając mnie na zamkniętym sedesie w łazience. – Nic się nie stało, nie martw się.
 - Jak to nic się nie stało? Czemu ojciec zawsze musisz wszystko zniszczyć? – spojrzałem na tatę.
 - Elliot, przecież wiesz, że tato cię kocha i chce dla ciebie jak najlepiej.
 - Jak najlepiej? Tato, przed chwilą przeżyłem swój pierwszy orgazm w życiu, a ojciec wparował do pokoju niszcząc tą chwilę. Nie tak to sobie wyobrażałem. Nie chciałem przeżyć orgazmu w obecności rodziców – wychlipałem.
 - Nikt by nie chciał, kochanie – powiedział tato przytulając mnie. – Przepraszam cię, rybko.
 - Nie mów tak do mnie. Nie jestem już dzieckiem.
 - Oczywiście, że jesteś. Dla mnie i dla twojego taty zawsze będziesz. – Pocałował mnie w głowę. – Nie zmienię już przeszłości, ale postaram się wpłynąć na ojca, dobrze? Wybaczysz nam? Uwierz mi, że nim wparował do ciebie starałem się go zatrzymać, ale wiesz jaki on jest.
- Tak, wiem. I tobie wybaczę, ale ojciec będzie musiał się wysilić bym mu wybaczył.
Tato zaśmiał się.
- No dobrze. Umyj się kochanie, a potem wracaj do łóżka.
- Dobrze – uśmiechnąłem się delikatnie, czując, że na moje policzki znów wypływa rumieniec.
- Idę zbesztać twojego ojca – powiedział tata i dając mi całusa w czerwony policzek wyszedł z łazienki.
Westchnąłem ciężko. Nie mogłem uwierzyć, że w momencie, gdy byłem tak blisko z Alexem ojciec wparował sobie do mojego pokoju jak gdyby nigdy nic wrzeszcząc w niebogłosy. Tak być nie powinno! Wiedziałem, że tata April nic nie widział, bo wszedł chwilę później do pokoju, więc nie miałem mu, czego wybaczać. Ale ojcu tak!
Naprawdę rozżalony wszedłem pod prysznic. Umyłem się, przebrałem w czystą koszulkę i bokserki, a następnie wyszedłem z łazienki. Miałem już wejść do swojej sypialni, gdy usłyszałem podniesione głosy rodziców.
- …jak idiota! Poza tym nie warz się krzyczeć na mnie więcej!
- April, przepraszam…
- Ty mi tu się teraz nie kajaj! Chciałem uratować sytuację byś nie stracił w oczach naszego syna. On ma już rok i nie będzie wiecznie zapatrzony w tatusia, który mu wparował z awanturą do jego sypialni i zobaczył go w intymnej sytuacji z jego chłopakiem! Dobrze wiedziałeś, co się dzieje za drzwiami jego pokoju, a i tak tam wszedłeś! Zachowałeś się jak idiota! 
- Ale April, mowa o naszym dziecku. Jak miałem zareagować słysząc głos chłopaka o tyle od niego starszego?
- O ile? Ty byłeś starszy od niego, gdy ja miałem rok. A może już zapomniałeś jak zaraz po moich urodzinach, gdy mnie usłyszałeś bez skrępowania wszedłeś do mojej sypialni i zacząłeś się do mnie dobierać? I powiesz mi, że to było, co innego? Nie, to było dokładnie to samo. Zwykłe napięcie! I przypomnę ci, że my nie byliśmy wtedy nawet jeszcze parą! Zeszliśmy się dopiero na twoich urodzinach!
- Ale April, to wciąż jest coś innego! Mówimy tu o naszym synku!
- Mam tego świadomość. Ale ja jestem o tyle mądrzejszy, że naprawdę o nim myślę! Co zrobisz, gdy zaczną się jego dni płodne? No zastanów się, choć przez chwilę. Zamkniesz go w jego sypialni? Będziesz go tam zamykał, co miesiąc?
- Jak trzeba będzie to tak! Bo z nas dwóch mi chyba bardziej na nim zależy! – powiedział, a ja w tym momencie usłyszałem jak tata April wciąga głośno powietrze.
- Przesadziłeś Nick. To ja go nosiłem przez cztery miesiące pod sercem! To ja go urodziłem, mimo że nie byłem gotowy na zostanie rodzicem! A mimo to go kochałem i kocham! Nigdy bym nie pozwolił by stała mu się krzywda!  Elliot jest dla mnie najważniejszy! Więc nie waż się więcej mówić czegoś takiego! Jak tak ma to dalej wyglądać to mam dość! Czy jak nasze kolejne dziecko zacznie dorastać i znajdzie partnera będzie to samo, co teraz? – zapytał tata, a ja zamarłem.
Czyżby jednak przed przyjęciem kłamał i był w ciąży? Uśmiechnąłem się na myśl o młodszym braciszku.
- Och, April… Przecież wiesz, że nie chciałem cię urazić. A co do dzieci to na razie więcej nie mamy i rozmawiamy o Elliocie.
- I tu się myślisz, bo mamy. Za dwa miesiące będziemy mieli dziecko. Ale ty jesteś ostatnio tak pochłonięty niszczeniem szczęścia Elliotowi, że nawet nie zwróciłeś uwagi, co się dzieje w domu. To, że od przeszło dwóch tygodni, co rano wymiotuję. To, że przytyłem cztery kilo, które jest łatwo zauważyć. To, że twój syn naprawdę dorósł i, że zaczyna się od ciebie odsuwać. To, że prawie, co wieczór Elliot płacze do poduszki, bo jest mu źle z tą sytuacją. Ale ty tego nie widzisz obchodzi cię tylko ocenianie i osądzanie Alexa. Rób tak dalej, a stracisz syna. A zaraz po nim mnie, bo Nick ja cię naprawdę kocham. Byłeś pierwszą osobą, którą obdarzyłem jakimkolwiek uczuciem. Dałeś mi wszystko, ale ja jestem już zmęczony patrzeniem jak mój syn cierpi – powiedział tata.
Zerknąłem przez szparę w drzwiach. Ojciec stał parząc na tatę z tak wieloma uczuciami, że aż poczułem, że mimo wolnie się uśmiecham. Bo od zawsze uwielbiałem patrzeć na miłość moich rodziców.
- April, ty nie żartujesz? Będziemy mieli dziecko?
- Ja będę miał. A jak i ty chcesz je mieć to zrób coś ze sobą, i swoim zachowaniem. I zacznij się zastanawiać jak przeprosisz Elliota. Masz na to całą noc, bo ja śpię na kanapie – powiedział zabierając swoją poduszkę oraz koc.
Gdy otworzył drzwi uśmiechnąłem się do niego.


- Wiesz tatku, moje łóżko jest o wiele wygodniejsze niż kanapa w salonie.
Tata uśmiechnął się do mnie, po czym na odchodne powiedział jeszcze.
- Życzę ci miłej nocy, Nick.
I zamknął za nami drzwi. Poszliśmy do mojej sypialni. Tata położył swoją poduszkę na łóżku wraz z kocem a następnie spojrzał na mnie.
- Kocham cię, tato. I wiesz, co? Nie denerwuj się tak. Jakoś postaram się nie przejmować tatą. A tak w ogóle to strasznie się cieszę, że będę miał braciszka. Tylko, czemu rano powiedziałeś, że nie jesteś w ciąży?
- Bo najpierw miał się dowiedzieć o tym twój ojciec. I to wcale nie podczas kłótni, ale sam tego chciał – powiedział przeczesując moje włosy.
Niepewnie sięgnąłem ręką do jego brzucha. Okazał się o wiele większy niż wcześniej i twardy.
- O rany! Jak ja mogłem tego nie zauważyć?
- Normalnie przez pierwsze pięć bądź sześć tygodni prawie nic nie widać. Teraz jestem w ósmym tygodniu, więc jest to wyraźniejsze, ale najbardziej będzie widać koło dwunastego bądź trzynastego tygodnia. Wtedy z dnia na dzień brzuch będzie większy – powiedział z czułym uśmiechem zaczynając głaskać lekko swój brzuch.
Zamyśliłem się na chwilę.
- Tato? Czy ty naprawdę nie byłeś gotowy na to bym ja się pojawił? Czy byłeś przeze mnie nieszczęśliwy? – zapytałem cicho.
- Co? Oczywiście, że nie! Byłem bardzo szczęśliwy. Zaskoczony, ale nie nieszczęśliwy – wytłumaczył całując mnie między uszami.
- A powiesz mi, jakie to uczucie? Spodziewać się dziecka?
Tata zamyślił się na chwilę.
- Hm… To jest uczucie ciepła w sercu. Na myśl o maleństwie narasta ogromna radość. Myśl, że od teraz będziesz dla kogoś całym światem. Że będziesz mógł dawać oparcie oraz ciepło swojemu dziecku. Że będziesz na każde jego zawołanie.
Uśmiechnąłem się szeroko.
- To znaczy, że chyba fajnie być tatą, co?
- Och, tak. Bardzo fajnie, ale ty masz na to jeszcze czas. Gdyby twój tato cię usłyszał chyba dostałby zawału. A przyda mi się jeszcze – powiedział, na co ja zachichotałem.
- Kocham cię, tatusiu. Tatę i braciszka też kocham – powiedziałem zamykając oczy.
- Też cię kocham, kociaku.


Alex

Od tamtego czasu minęło pół roku. W tym czasie rzadko spotykaliśmy się z Elliotem sam na sam. Zawsze pod czujnym okiem Nicka, ale zauważyłem, że mimo mojej ostatniej akcji spuścił trochę z tonu. Zapewne z powodu groźby Aprila. Elliot opowiedział mi, co się działo po moim wyjściu. Najbardziej był podekscytowany faktem, że będzie miał braciszka.
Pod koniec ciąży Aprila, Nick już całkowicie mi odpuścił. Jednak, gdy przychodziłem w odwiedziny wydawało mi się, że młody olewa mnie trochę dla swojego taty. Ten zaś olewał go dla Nicka i gazetek z meblami dla dzieci. Nie raz widziałem jak młody wraca do mnie ze spuszczonymi uszami i łezką kręcącą się w oku, ale mimo wszystko zawsze się uśmiechał.
Kiedy urodził się Effi sytuacja się nie zmieniła. Z tym, że teraz April olewał Elliota dla Effiego. Najbardziej dziwiło mnie jednak to, że rudy w ogóle się tym nie przejmował. Zawsze uśmiechał się i spełniał każdą prośbę taty.
- Jaki on jest słodki! – zachwycał się Elliot obserwując jak jego brat biega za kłębkiem kolorowej włóczki.
Uśmiechnąłem się pod nosem i przytaknąłem. Musiałem Nickowi przyznać, że dzieci wyszły mu piękne. Zapewne cieszył się, że w końcu jeden z jego synów wygląda, choć trochę jak on.
Effi nie był rudy jak April i Elliot. Jego sierść była koloru biszkoptowego. Uszy miał lekko przyklapnięte. Zawsze wydawało mi się, że Effi jest ciągle smutny. Wyraz jego pyszczka mi to mówił, ale na szczęście tak nie było. Miałem jednak przeczucie, że w przyszłości będzie bardzo wrażliwym dzieckiem.
- Effi! – zawołał Elliot i poturlał małemu kłębek.
Biszkoptowa kulka od razu zaczęła „turlać się” za kłębkiem. Kotek zatrzymał się jednak, gdy zauważył, że kłębek wyturlał się poza puchaty kocyk, na którym siedział. Obejrzał się na nas.
- No, co, głuptasku? – zapytał Elliot podchodząc do brata. – Czemu boisz się wyjść za kocyk? Przecież panele cię nie pogryzą – pogłaskał kotka po grzbiecie.
Odkąd przynieśli Effiego do domu mały ani razu nie stanął na płytkach czy panelach. Zawsze siedział u rodziców na łóżku albo w salonie na kocyku. Ja znałem powód, dlaczego tak jest, ale April prosił mnie bym nie mówił Elliotowi. Prawda była taka, że w dzień wypisu ze szpitalu jakaś nieudolna pielęgniarka upuściła śpiącego malca na podłogę. Nick wkurzył się jak jeszcze nigdy. Darł się tak głośno, że ściągnął samego ordynatora. Nie wiem, co stało się z nieudolną pielęgniarką, ale Nick dostał oficjalne przeprosiny od ordynatora.
Kotek odwrócił się w stronę telewizora. Elliot sapnął i sięgnął po kłębek.
- Masz uparciuchu – powiedział i pokulał włóczkę w stronę kotka.
Effi nie zareagował. Widocznie znudziła go ta zabawa. Bardziej interesowały go bajki lecące w telewizji.
- Nie wiem, co mu jest – mruknął Elliot siadając obok mnie.
Objąłem go ramieniem i pocałowałem w głowę.
- Nie zagłębiaj się w to. Wyrośnie z tego.
- Masz rację – ziewnął i zerknął na zegarek. – O matko! Już wpół do dziewiątej! Muszę nakarmić Effiego! – wykrzyknął i pobiegł szybko do kuchni przygrzać mleko dla brata.
Pokręciłem głową z uśmiechem. „Za pół godziny powinni wrócił rodzice Elliota.” – Pomyślałem. Podniosłem się i wziąłem Effiego na ręce. Kotek spojrzał na mnie tym smutnym wyrazem pyszczka. Widziałem, że jest już zmęczony. Dziwił mnie jeszcze jeden fakt. Nie przypominałem sobie by Effi kiedykolwiek miauknął. Owszem słyszałem jak mruczy, ale nigdy nie słyszałem by miauczał. Nawet, gdy się bał w nocy czy, gdy chciał do kuwetki. Ale April zawsze wiedział. Zawsze. Nie wiem skąd, ale wiedział.
Przeszedłem do kuchni. Elliot właśnie przelewał mleko do butelki.
- Mały już przysypia – powiedział podając Effiego Elliotowi.
- Już, już. Masz dudusia – mruknął Elliot przystawiając smoczek od butelki do pyszczka młodego.
Mały zassał się na smoczku, ale nie wypił zbyt wiele. Po chwili zaczął burczeć cicho i odpychać butelkę łapkami.
- Chyba za późno mu dałem butelkę – powiedział Elliot odstawiając naczynie na blat.
- Nie przejmuj się – przejąłem od niego kotka i skierowałem się na piętro.
Elliot szedł za mną. Pokój Effiego znajdował się naprzeciwko pokoju brata. Był pomalowany na biało. Na dole każdej ze ścian była namalowana trawa i biedronki. Na ziemi leżał duży, puchaty dywan zakupiony specjalnie dla Effiego by mógł bez strachu biegać po pokoju. Najbardziej podobało mi się łóżeczko Effiego. Nick zaprojektował je specjalnie dla synka. Znajdowało się w kącie pokoju. Wyglądało trochę jak półka, ale na górze był umieszczony materac. Ścianki dookoła łózka były wyższe. Do łóżka prowadziły trzy schodki. Pod nimi znajdowało się wejście pod łóżko gdzie został umieszczony jeszcze jeden materac, lampka i mnóstwo poduszek. Najlepsza była szklana ściana po łóżkiem wychodząca na ogród. Nie była duża, ale dawała fajny efekt. Idealny kącik do czytania lub nauki.
Podszedłem do łóżka i położyłem w nim kotka. Effi zwinął się w kulkę i zasnął. Elliot zaświecił jeszcze małą lampkę przypiętą do kontaktu, która rzucała blade, zielone światło na pokój. Opuściliśmy pomieszczenie nie zamykając drzwi.
Niedługo później wrócili April z Nickiem.
- Hej – uśmiechnął się April przytulając Elliota.
Młody bardzo chętnie odpowiedział na uścisk. Wiem, że trochę brakowało mu bliskości taty.
- Jak tam Effi? – zapytał stawiając zakupy w kuchni.
- Aniołek jak zawsze – odpowiedziałem za Elliota.
- To dobrze. A jak tam twoje przygotowania do jutrzejszego występu?
- Postanowiłem zrobić sobie dzisiaj przerwę i nie… - przerwał widząc, że tato przestał go słuchać i zajął się oglądanie nowych ubranek dla Effiego.
Spojrzałem zmartwiony na Elliota. Ten jednak, mimo łez w oczach, uśmiechnął się. Podszedłem do niego i przytuliłem.
- Nie martw się – szepnąłem.
- Wszystko okay – odpowiedział Elliot. – Jutro występ. Powinienem się już położyć.
- To widzimy się jutro u ciebie w szkole?
- Tak – pocałował mnie w usta. – Do jutra – pożegnał się i poszedł do swojego pokoju.
Pożegnałem się jeszcze z Aprilem i Nickiem i wróciłem do siebie.



- Alex? Alex! – krzyknął Elliot w telefon.
- Elliot? Co się dzieję? – zapytałem zdenerwowany.
- J-ja… Ja nie wiem…
- Gdzie jesteś?
- W łazience…
- Już tam idę – powiedziałem rozłączając się.
Skierowałem się w stronę drzwi. Ciężko mi było przedrzeć się przez tłum zgromadzony na sali gimnastycznej, na której aktualnie zrobiono scenę na występny konkursowe. Gdy wreszcie udało mi się wyjść na korytarz od razu skierowałem się do łazienki.
- Elliot? – zapytałem wchodząc do środka.
- Tu jestem… - usłyszałem z ostatniej kabiny.
Czym prędzej tam podszedłem. Uchyliłem lekko drzwi. Elliot rzucił się na mnie cały zapłakany.
- Co się stało? – zapytałem ponownie.
- J-ja… - spojrzał na mnie zapłakany.
Makijaż zrobiony specjalnie na występ spłynął mu po policzkach. Przyjrzałem mu się uważnie. Źrenice miał dziwnie rozszerzone.
- Brałeś coś? Ktoś ci coś dał? – zapytałem jak głupi.
Chłopak pokręcił głową.
- Nie… Ja… Nie wiem jak to wyjaśnić, ale… Tato… Tato obiecał, że będzie wtedy ze mną…
- To znaczy, kiedy? – próbowałem wydusić coś z niego. – Przecież twoi rodzice mieli tu być.
- Nie ma ich… Tato… Tato stwierdził, że będzie za głośno dla Effiego – oddychał ciężko.
- Chodź. Zawiozę cię do domu. – Powiedziałem okrywając go bluzą.
Wyprowadziłem Elliota ze szkoły i zapakowałem do samochodu. Chłopak tarzał się do tylnim siedzeniu ocierając o wszystko. Wtedy do mnie dotarło, co się dzieje. Nie chcąc by dłużej się męczył przyspieszyłem. Chciałem by Elliot jak najszybciej znalazł się w domu.

Elliot
Nie mogłem się opanować. Ciągle ocierałem się o oparcia siedzeń nie mogąc usiedzieć na miejscu. Mimo że wiedziałem, że jestem już w drodze do domu gdzie będę mógł się zamknąć w pokoju, czułem się źle. Wcześniej, przed narodzinami Effiego, tato April zawsze powtarzał, że w tym dniu będzie ze mną. Obiecywał jeszcze wcześniej, że wyjaśni mi pewne rzeczy, o których w szkole się nie mówi. Obiecywał tak wiele… A teraz czułem się nie kochany. Wiem, że brzmi to dziecinnie. Wiem, że po prostu Effie potrzebuje więcej uwagi, że rodziców martwi to, że mały nie miauczy, ale przecież ja wciąż jestem w domu. A oni mnie nie widzą. 
Gdy zatrzymaliśmy się pod domem spojrzałem na Alexa. Nie wyglądał na osobę pełną pozytywnej energii.
- Koniec z traktowaniem cię jak lokatora. Zarówno April jak i Nick muszą się obudzić i przypomnieć sobie, że mają jeszcze jednego syna.
Spojrzałem na niego zaskoczony.
- Alex, daj spokój, oni pamiętają. Po prostu Effie jest mały i…
- A ty już duży i niepotrzebny? Ile mam jeszcze patrzeć jak ocierasz zbierające ci się w oczach łzy? Jak się uśmiechasz i zajmujesz braciszkiem, gdy oni chcą sobie pobyć sami, a po powrocie znów jest tylko Effie, a ty możesz iść do siebie. Wcześniej widziałem przynajmniej, że się interesują tobą, bo Nick pilnował cię jak smok księżniczki w wieży.
Przygryzłem wargę czując się źle na myśl, że ma stuprocentową rację.
- No chodź, tygrysku – powiedział cicho pomagając mi wysiąść z samochodu.
Gdy tylko weszliśmy do domu do naszych uszu dobiegła rozmowa rodziców.
- Effie wciąż śpi. Wreszcie się porządnie wyśpi. Ostatnio ciężko mu było spać, bo Elliot ćwiczył, więc teraz będzie odsypiał – powiedział tata April, a mnie coś ścisnęło w środku.
Wparowałem do kuchni zdejmując po drodze kurtkę i wykrzyknąłem oburzony.
- Och! Przepraszam, że nieposłuszne zwierzątko znów rozrabia!
Rodzice spojrzeli na mnie zaskoczeni.
- Ale skarbie o czym ty…?
- Och, tato nie udawaj, że nie wiesz! Pamiętasz zanim ktokolwiek wiedział, że jesteś w ciąży mówiłeś, że załatwisz by tata zaakceptował Alexa, że ze mną będziesz, że będziesz ze mną rozmawiał, że na konkursie międzymiastowym będziesz choćby nie wiem, co! A teraz? Już się nie liczę! Rozumiem, mały kociak w domu, ale…
- Moje maleństwo – przerwał mi tato. – Przecież wiesz, że zależy mi na tobie. W końcu cię urodziłem i Elliot, nie myśl tak nawet.
- A jak mam myśleć? Przecież taka jest prawda. Mogę się spotykać z Alexem by tylko nie kręcić się po domu oraz by w razie jak chcecie wyjść ktoś mi pomógł przy Effim. Nie rozmawiałeś ze mną o niczym i nie zwracałeś na mnie uwagi, przez co nagle, praktycznie zaraz jak zeszedłem ze sceny, okazało się, że to już ten czas! A na konkurs nie przyszedłeś, bo Effie śpi, bo przeze mnie się nie wysypia! Przeszkadzam w domu?! Może potrzebujecie mój pokój by zrobić rodzeństwo dla Effiego w zbliżonym wieku? – poczułem, że po moich policzkach zaczynają spływać łzy, ale nie tylko moich, bo i po taty Aprila też.
Nie mogłem nic na to poradzić.
- Elliot, to nie tak synku. Przecież wiesz, że ja kocham cię bardzo mocno – powiedział przytulając mnie mocno.
Czując ten specyficzny zapach mojego tatusia oraz jego ciepło wtuliłem się w niego.
- Posłuchaj skarbie, powód, dlaczego tyle czasu poświęcamy Effiemu jest dość delikatny. Pamiętasz jak miałem z małym wrócić do domu dzień po jego narodzinach?
- Tak. Czekałem na was nie mogąc się doczekać, kiedy zobaczę małego, a wtedy tata zadzwonił, że wrócicie dopiero po niedzieli – powiedziałem opierając brodę na jego ramieniu.
- Ale nie wiesz, dlaczego. To było już przy wypisie. Pielęgniarka miła mi przynieść Effiego do sali i wchodząc do niej… upuściła go.
Aż się odsunąłem i zakryłem dłonią usta.
- C-co? O Boże…
- No niestety. Lekarze przeprowadzili kilka badań. Wyszło, że podczas upadku mały uszkodził sobie nerw odpowiedzialny za szybkie dojrzewanie. I wyreguluje mu się dopiero, gdy znajdzie partnera bądź partnerkę. Jednak lekarz stwierdził, że mały raczej znajdzie partnera. Tyle, że kto będzie chciał niedorozwiniętego kociaka? – powiedziała tata Arpil, a ja dopiero teraz zrozumiałem w czym jest problem.
Skąd to nagłe zainteresowanie tylko i wyłącznie Effim i, mimo że teraz martwiłem się o braciszka to ulżyło mi.
- Nie martw się, tatusiu. Będzie dobrze. Effi to śliczny maluch, będzie większy, jeszcze ładniejszy i znajdzie kogoś. Nie wierzę, że nie odziedziczył po tobie loków, a naszym lokom nikt się nie oprze – powiedziałem z chichotem.
- Tu się zgodzę – powiedział Alex z uśmiechem, patrząc na mnie, na co tato Nick odchrząknął.
- Ty się nie zgadzaj i zachowuj przyzwoicie, gówniarzu!
- Tato!
- No, co? Najwyraźniej twojemu chłopakowi brakowało tego, że was kontroluję.
- Oj, Nick. Ty się już tak nie zapędzaj i zaproponuj Alexowi coś do picia, a ja pójdę pomóc Eliotowi się spakować – powiedział tata, a gdy zobaczyłem jak puszcza mi oczko od razu się wyszczerzyłem.
- A po, co?
- By mógł pojechać do Alexa i zobaczyć jego nowy apartament. Zostanie u niego na weekend, jeśli oczywiście Alex nie ma nic przeciwko.
Mój chłopak wyszczerzył się złośliwie do ojca i powiedział.
- Och, oczywiście, że nie mam.
Tata zachichotał i zaciągnął mnie na górę, a gdy ja zacząłem się pakować wyszedł z mojego pokoju na chwilę by wrócić do mnie z… paczką prezerwatyw. Zaczerwieniłem się wściekle.
- No słońce, nie czerwień się tak tylko je spakuj razem z tym – powiedział podając mi buteleczkę lubrykantu.
- Jakby tato to zobaczył to by dostał zawału.
- Nie musi o tym wiedzieć. Nie mówię, że masz uprawiać seks, ale robię to byś był przygotowany gdybyś chciał. Teraz masz dni płodne i będziesz odczuwał potrzebę bliskości, więc lepiej być przygotowanym niż potem zaskoczonym.
Kiwnąłem głową.
- Dziękuję. Znaczy… chyba.
Tata zaśmiał się.
- Nie dziękuj. A! Pamiętaj, że nawet, jeśli twoje dni płodne się skończą to do czterech dni po nich jest możliwość zajścia w ciążę, a ty jesteś tego dowodem, słońce – powiedział puszczając mi oczko.
- Tatusiu! Nie musisz mówić mi takich zawstydzających rzeczy.
- Nie marudź, słońce. Idź pożegnać się z braciszkiem, jeśli już nie śpi i idziemy na dół.
Zrobiłem jak powiedział i zeszliśmy na dół by usłyszeć:
- Lepiej pamiętaj, gówniarzu, łapy precz od mojego syna.
- Nick, skończ z tym gówniarzem. Jestem od ciebie niewiele młodszy. Mam do ciebie zacząć mówić dziadku? – zapytał Alex złośliwie, jak zwykle prowokująco.
Tata April zachichotał.
- Posłuchajmy chwilę, zawsze mam niezłą zabawę słuchając ich. Są tacy sami jeśli chodzi o ciebie. Zaborczy i zatroskani.
Pokręciłem tylko głową.
- Po moim trupie! Żaden dziadek i lepiej sobie to zapamiętaj. Poza tym nie stać cię na dziecko.
- Że, co?! Sugerujesz, że nie jestem w stanie zapewnić godnego bytu Elliotowi?! Robię właśnie kolejny kierunek studiów, otworzyłem własną firmę, która projektuje ogrody, kupiłem dwupiętrowy apartament z czterema sypialniami, salonem, kuchnią, jadalnią i tarasem! Kupiłem samochód by nie wozić Elliota na motorze, a ty mi mówisz coś takiego?! Pierdol się, Nick!
W tym momencie wiedziałem, że czas zareagować.
- Ty…!
- Tato! Weź troszkę przystopuj!
-Z-że co? Ja mam przystopować? – zapytał oburzony, a ja tylko przytuliłem się do Alexa.
- Dobra, koniec. Młodzi już się zbierają, a ty idź po Effiego, bo się obudził – powiedział tata popychając ojca w stronę schodów.
Dał mi jeszcze buziaka w czoło, powiedział coś na ucho Alexowi, na co ten się wyszczerzył i poszedł na górę.
- Co ci powiedział?
- Że załatwi ci zwolnienie ze szkoły do piątku i, że mogę cię porwać na cały tydzień! – wykrzyknął podnosząc mnie do góry i wynosząc z domu.

Alex
                - Tato! Wróciłem! – krzyknął Elliot wchodząc do domu po tygodniu nieobecności.
                Przez ten tydzień Elliot odpoczął, zregenerował siły i przemyślał wszystko. No, oczywiście nie obyło się bez pieszczot, ale cóż poradzić. W końcu miał dni płodne.
                Przeszliśmy do kuchni gdzie krzątał się April przygotowując obiad.
                - Cześć, kochanie – uśmiechnął się i pocałował syna w policzek. – Jak się czujesz?
                - Dobrze, a co z Effim?
                - Bawi się w salonie – wskazał na pokój za jego plecami.
                - To ja pójdę się przywitać. W końcu tydzień nie widziałem mojego małego braciszka – powiedział i ruszył w stronę kotka.
                - Zająłeś się moim kotkiem? – zapytał April, gdy Elliot wyszedł z kuchni.
                - Spokojnie, nie uprawialiśmy seksu. Jedynie niewinne pieszczoty – uśmiechnąłem się drapieżnie jak to miałem w zwyczaju.
                April uśmiechnął się pod nosem i wrócił do gotowania, a ja dołączyłem do Elliota. Rudy siedział na kocu obok brata i bawił się z nim.
                - Chyba się za tobą stęsknił – powiedziałem siadając obok nich na podłodze.
                - Chyba tak – uśmiechnął się Elliot i pogłaskał brata po grzbiecie.
                Nagle kotek miauknął. Po raz pierwszy od feralnego wypadku. Elliot spojrzał na niego z szeroko otworzonymi oczami i ustami. Jednak to nie był koniec niespodzianek. Już po chwili zamiast małego kotka na kocyku siedział mały chłopczyk z blond loczkami.
                - O matko – wyszeptał Elliot obserwując brata – Tato! – zawołał.
                - Co się sta…? – April zaniemówił widząc Effiego w takim stanie.
                Po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Podszedł do nas i wziął małego golaska na ręce.
                - Aleś mi niespodziankę zrobił – powiedział trącając palcem nos chłopca.
                Effi patrzył na tatę wielkimi niebieskimi oczami. Wyciągnął rączkę i dotknął rudych loków taty. Widocznie mu się spodobały.
                - Widzisz, tato? – zagadnął Elliot. – Mówiłem, że będzie śliczny.
                April uśmiechnął się do starszego syna i przytaknął.
                - Dobra, pójdę ubrać tego golaska – powiedział i poszedł na piętro.
                Razem z Elliotem usiedliśmy na kanapie z wielkimi uśmiechami na twarzach.
                - Matko – westchnął Elliot. – Nie mogę uwierzyć, że przemienił się na moich oczach!
                - To rzeczywiście było niezwykłe – przyznałem.
                Po jakiś pięciu minutach wrócił April z Effim. Mały miał na sobie białą bluzeczkę z ananasem i niebieskie krótkie spodenki. Nie miał skarpetek, ale nie dziwiłem się Aprilowi. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo upalny.
                - A po co mu dyduś? – zaśmiał się Elliot zauważając kolorowy smoczek w ustach brata.
                April posadził chłopca na kocyku.
                - Daj mu spokój. Jest mały – dźgnąłem Elliota w bok.
                Effi spojrzał na brata, a ja zaśmiałem się.
                - Widzisz? Zmierzył cię wzrokiem.
                - Ha, ha, ha – zironizował. – Effi, – wyciągnął dłonie w stronę brata – chodź do mnie.
                Blondas spojrzał na jego wyciągnięte ręce, po czym podniósł się. Zachwiał się lekko, ale już po chwili powoli stąpał w stronę Elliota. Zatrzymał się na chwilę, gdy skończył mu się kocyk pod stópkami. Spojrzał nieufnym wzrokiem na panele.
                - Śmiało – zachęcił go April.
                Effi spojrzał na tatę, który uśmiechnął się do niego, po czym postawił niepewnie stopę na panelach. Nim się zorientowaliśmy Effi już wskakiwał w ramiona brata.
                - Przeleciał ten kawałek po panelach jak torpeda – zaśmiałem się.
                Elliot również zachichotał i przytulił braciszka do siebie
                - Widocznie nasza podłoga nie wzbudziła w nim zaufania. Effi? Tatuś przyniesie ci mleczko, dobrze? – zwrócił się do chłopczyka drapiąc go za uchem.
                Effi przymknął jedno oko i zamruczał cicho. Musiałem przyznać, że rozbrajał mnie z tym smoczkiem w ustach. Chcąc się z nim podroczyć pociągnąłem delikatnie za smoczek. Mały podwinął wargi pokazując mi, że trzyma dydka zębami. Zaśmiałem się i jeszcze chwilę podroczyłem się z nim.
                - Koniec tych przepychanek – zarządził April i zabrał małego by go nakarmić.
                - Fajnego mam brata, nie? – zagadnął Elliot opierając głowę na moim ramieniu.
                - Tak – przygarnąłem go do siebie. – Ciekawe, kto okaże się być jego partnerem?
                - Mam nadzieję, że ktoś dobry i wyrozumiały – powiedział April uśmiechając się do dziecka.
                - Mam paru kumpli. Możemy popróbować jak chcesz – zażartowałem.
                Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z realności tego żartu.

Elliot

Od pierwszej przemiany Effiego nie wiele się zmieniło. Może z wyjątkiem tego, czego dowiedzieliśmy się o moim braciszku. Okazało się, że ten wypadek po jego narodzinach naprawdę namieszał. Mały, mimo że się zmieniał to jego umysł wciąż przypominał kilkutygodniowego kociaka. I miało się to nie zmienić aż do poznania przez niego partnera. Lekarz orzekł, że prawdopodobnie w środku Effie dojrzewa odpowiednio do swojego wieku, ale jest jakby zablokowany. Za dwa tygodnie miały być pierwsze urodziny Effiego, a my wszyscy zastanawialiśmy się jak je zorganizować. Bo z jednej strony mówiliśmy o kociaku, który będzie obchodził swoje urodziny, a z drugiej o chłopaku zamkniętym w umyśle dziecka. Znów westchnąłem zerkając na mojego braciszka. 
- Co tak wzdychasz?
Odwróciłem się w stronę Alexa. Szedł w moją stronę z kubkiem w dłoni. Uśmiechnąłem się.
- Myślę o Effim.
- Nie przejmuj się. Jestem pewny, że coś wymyślicie. A właśnie, zaraz przyjdzie mój przyjaciel. Myślisz, że mały się go wystraszy?
To był kolejny problem. Effi panicznie bał się obcych. Aktualnie będąc ze mną i  Alexem w naszym domu był spokojny, ale nie wiedziałem czy znów nie spanikuje.
- Nie wiem, może nie będzie tak źle – powiedziałem rozsiadając się wygodniej.
Oprócz Effiego moją głowę zaprzątał inny problem, a mianowicie jak powiedzieć Alexowi, a potem mojej rodzinie, że…
- Cześć Alex!
- Cieszę się, że wreszcie przylazłeś. Ile można cię namawiać, Dominic? – zapytał Alex, a ja zrozumiałem, że nie siedzi on  przy mnie tylko jest na przedpokoju.
Po chwili jednak weszli do salonu i zobaczyłem mojego chłopaka oraz wysokiego mężczyznę o brązowych, gęstych włosach i lekkim zroście.
- To jest mój chłopak, Elliot, a to jego brat… Effi?!
Spojrzałem na Alexa zaskoczony, a następnie na mojego brata, który nagle się zmienił i teraz wyglądał jak na rocznego kociaka przystało.
- Cześć! Jestem Effi! – powiedział z uśmiechem szerokim i promiennym, patrząc na mężczyznę.
- Effie? Czy ty właśnie…?
- Tak, można powiedzieć, że się obudziłem. I to dzięki mojemu partnerowi – powiedział podchodząc do zaskoczonego mężczyzny i obejmując do w pasie.
- Ee… że co? O czym on mówi? – zapytał zdziwiony mężczyzna zerkając w dół na mojego braciszka, który z oczami pełnymi łez wpatrywał się w niego.
I chyba w tym momencie i dla niego wszystko się zmieniło.
- Czyli, że jesteś Effie, tak?
- Tak, a ty?
- Dominic, a teraz możecie mi wyjaśnić, o co tu chodzi? Dokładnie? – zapytał troszkę zmieszany, pozwalając młodemu się przytulać, a mi pozostało wszystko mu wyjaśnić, odkładając rozmowę z Alexem na później. 



W dniu urodzin Effiego byłem naprawdę w kiepskim humorze. Wszyscy hałasowali, śmiali się i zachowywali jak zawsze. A przede wszystkim cieszyli się ze zmian, jakie nastąpiły w moim bracie, robiąc przy tym mnóstwo hałasu. Mnie natomiast bolała głowa i miałem dość, ale nie mogłem wyjść, bo czułbym się z tym nie w porządku. 
Dominic szybko zaakceptował całą sytuację i z chęcią spędzał czas z moim bratem, otaczając go opieką, z czego cieszył się tata April. A co najciekawsze i zarazem irytujące to to, że tata Nick też nic nie mówił. Dlatego był dziś na przyjęciu urodzinowym
Gdy przyszła pora na rozdawanie prezentów nie odbyło się bez głupich rzeczy ze strony naszych kuzynów. Wujek Mickey z wujkiem Gabim postanowili nie odbiegać z prezentem od swoich dzieci i też troszkę podnieśli ciśnienie tacie. Bo ciuszki z sex shopu na pewno nie były mile widziane, ale wszystkim poprawiały humor, ale również pamiętali o czymś pożytecznym i kupili mu tablet. Wujek Chester i wujek Will wraz z ich szczeniaczkiem w końcu kupili młodemu zestaw głośników do kompletu do laptopu, który młody dostał od dziadków. Ode mnie dostał bransoletkę pasującą do mojej. A od rodziców przywieszkę ze zdjęciem. A Dominic kupił ku wisiorek w kształcie księżyca.
- Ojej! Dominiś, dziękuję bardzo ładnie – powiedział mrugając swoimi dużymi oczami.
Cieszyłem się szczęściem młodego, ale gdy zobaczyłem, że tata nic nie mówi tylko się uśmiecha i pozwala nałożyć Effiemu wisiorek na szyję poczułem ukłucie żalu. 
Przyjęcie dobiegło końca i chciałem pomóc tacie sprzątać, na co oczywiście tata Nick musiał się wtrącić.
- A ty Alex może też byś pomógł, a nie stoisz jak książę.
Zazgrzytałem zębami.
- I jak zawsze! Musisz się czepiać Alexa? Na Dominica nawet słowa nie piśniesz! Cieszę się, że akceptujesz partnera mojego braciszka, ale czemu mojego też nie możesz wreszcie zacząć? – zapytałem naprawdę zły.
- Elliot, skarbie, daj spokój i…
- Nie mogę, bo jest dla ciebie stanowczo za młody, bo go za wcześnie poznałeś i nam cię zabrał. Przez niego już z nami nie mieszkasz – powiedział, a ja aż otworzyłem usta zaskoczony.
- Co? To tak ma być już zawsze? – nagle poczułem, że zaraz się rozpłaczę. – Gdy będę tu przyjeżdżać ze swoim dzieckiem będę musiał słuchać twoich narzekań na Alexa? I co? Może mojego dziecka też się będziesz czepiać, bo jest w połowie dzieckiem Alexa? Czemu nie możesz wreszcie… - zacząłem się plątać i płakać, i marudzić nie mogąc przestać dopóki tata Nick mnie nie przytulił.
- O, czym ty mówisz, słońce?
- Mówię, że jestem z Alexem w ciąży, a ty wciąż go nie akceptujesz i jest mi przykro.
Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni, łącznie z moim chłopakiem. Pierwszy jednak otrząsnął się Effi, który z dziecięcą radością podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Ale fajnie! Będę wujkiem.
- Ale fajnie! Będę dziadkiem! – powiedział tata April.
- O Boże… Będę dziadkiem? – zapytał ojciec za moimi plecami.
- Ha, ha, ha! No, no stary. Będziesz tatą – powiedział ze śmiechem Dominic.
Zerknąłem na Alexa, który w tej chwili klęczał na ziemi z otwartymi ustami, najwyraźniej nieprzygotowany na taki szok.
- Będę tatą? 
- Tak, będziesz. – powiedziałem cicho z łagodnym uśmiechem, gdy nagle usłyszałem za sobą śmiech, a po chwili poczułem, że tata Nick znów mnie przytula.
- Tak, Alex. Będziesz tatą i przynajmniej teraz, smarku zrozumiesz, czemu się tak zachowywałem wobec ciebie.
- No zobaczymy, dziadku – powiedział mężczyzna ze złośliwym uśmieszkiem odbierając mnie z ramion taty i przytulając mocno.
- Kocham cię.
- A ja ciebie.

The End

No i to już jest koniec kochani tej historii! A przynajmniej części o Aprilu oraz jego bliskich.
Nie żegnamy się jednak jeszcze ze zwierzołakami :) Czeka na was wciąż ( moje ukochane <3 ) Short Story. O kim będzie ? Przekonacie się już niedługo!

OfeliaRose 

13 komentarzy:

  1. W niektorych momentach zamiast ,,bylEM" pisalyscie ,,bylAM" choc powinno byc w formie meskiej.
    Alex mi sie nie podobal. Tak samo jak zachowanie Aprila i Elliota. Elliot - kiedy Alex wyzwal Nicka ten nie zareagowal tylko bronil Alexa. Zamiast porozmawiac z ojcem na spokojnie to wolal sie buntowac i zahowywac jak gowniarz.
    April - nie rozumiem tych pogrozek. Nie dosc, ze Nick wywalil wtedy Alexa z domu i ten wszedl do jego pokoju oknem to jeszcze dostalo sie za to wszystko Nickowi, ktory mozliwe, ze zapobiegl nieplanowanego dziecka.
    Alex - niewychowany, rzeczywiscie gowniarz bez szacunku. Nick tez nie byl w porzadku, ale mysle, ze Alex sobie zasluzyl na takie traktowanie. Nie liczac tez tego, ze to ojciec Elliota.
    Prezenty od Mickey'a - nie rozumiem, po co kupowac takie rzeczy. Ja osobiscie bym sie wkurzyl gdyby ktos kupil cos takiego mojemu dzieciakowi. Przeciez jest jeszcze czas na to wszystko...
    Poprzedni Shot byl zdecydowanie lepszy - 9/10. Ten jest o wiele gorszy, mysle, ze to glownie przez bohaterow, bo akcje i inne rzeczy opisane dobrze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i troche denerwuje mnie to, ze Nick rozmawiajac z Aprilem staje sie taka ciepla klucha. Jakby to April rzadzil w ich zwiazku...

      Usuń
    2. Oj Damianie, wieczny malkontencie,w/g mnie gdyby Nick podczas pierwszego spotkania z Alexem niezaatakował go pierwszy wtedy Alex inaczej by się do niego odnosił.Potem już z premedytacją Alex drażnił przyszłego teścia.
      A co do zabawek , przecież pierwsze urodziny kociaków są mniej więcej równoznaczne z 18stką ludzi. Więc gadżet czy strój erotyczny nikogo niepowinien już gorszyć.
      Pozdrawiam Mefisto.

      Usuń
    3. Tylko trzeba tez bylo brac pod uwage to, ze Elliot mial umysl malego dziecka i tak samo sie zachowywyal. Co innego gdyby zachowywal sie jak na 18latka przystalo ;)

      Usuń
  2. A mi się tam mimo wszystko podobało :) i myślę że gdyby wszystko było napisane według jakiś tam formułek to byłoby po prostu nudno a tak jest ciekawie :D i może nie zapominajmy że to jest wciąż i tylko opowiadanie a nie prawdziwe życie więc nawet wskazane jest trochę pokoloryzować ;). O rany ciekawe co myślą sobie dziadkowie Aprila - bo w końcu zostaną już pra-pradziadkami XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie sie tam podobała i już:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjne :)
    Cały czas śmiałam się z reakcji Nicka na Aleksa, to było boskie :)
    Jakie to wspaniałe, że wszyscy znaleźli swoich partnerów :)
    Już nie mogę się doczekać następnych historii :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Łał;) myślałam że to będzie dalsza historia Arona. Ale i tak mi się podoba. I teraz jeszcze bardziej ciekawi mnie o czym będzie Short Story.; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej gdzie nowa notka? Czekamy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym tygodniu nie ma żadnego rozdziału ani shota.
      #freak

      Usuń
  7. Hmmm... ogólnie shot mi się podobał choć muszę przyznać, że w wielu momentach miałam wrażenie, że historia za bardzo gna do przodu a nie ma żadnych odnośników co do przesunięcia w czasie. Jak dla mnie trochę chaotycznie ale ogólnie dałam radę się odnaleźć ;) Choć muszę przyznać, że zachowanie Nicka i Aprila odbiegało od tego do czego przyzwyczaiłam się w całej ich historii... Wyglądało to jakby ich charaktery całkiem się zmieniły w tym one shocie... Ale ogólnie ta historia bardzo fajna ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    no Alex mnie na początku bardzo wkurzył, z tym tekstem, że musi się opiekować kotem i jest on chory... a potem... a jeszcze później to Nick bardzo szalał, cóż rozumiem w pewien sposób, że Effi potrzebował więcej uwagi, ale Eliot został zupełnie olewany, no i właśnie Nick nie miał nic przeciwko Dominikowi, a Alexa cały czas się czepiał, a co by było jakby Dominic wcześniej się pojawił w odwiedzinach u Alexa i poznał Elffiego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :)