czwartek, 3 marca 2016

Spotted Love 4

Dziękujemy za wszystkie komentarze!
#freak



Spotted Love



Rozdział 4


Nikodem

                Było już po północy, ale ponieważ ojciec z tatą Mikołajem postanowili pojechać do teatru to na mnie spadł obowiązek położenia dzieciarni spać. Filipek miał dzisiaj okropne problemy z zaśnięciem. Maciek zdenerwował się ciągłymi jękami młodszego brata i przeniósł się do sypialni rodziców. Wtedy Filip przestraszył się myśli, że przez całą noc ma być sam w pokoju. Musiałem się z nim położyć. Dopiero po godzinie młody zasnął. Zostawiłem uchylone drzwi od jego pokoju i zaświecone światło w korytarzu, ale i tak byłem pewny, że mały się obudzi.
                Po szybkim prysznicu wysmarowałem nie tak dawno złamane udo i położyłem się do łóżka. Przymknąłem oczy i odetchnąłem głęboko. Mimo początkowego zmęczenia nie chciało mi się spać. Odczuwałem ogromne napięcie w podbrzuszu. Westchnąłem głęboko i zsunąłem dłoń w dół swojego ciała. Nie pamiętam kiedy ostatni raz robiłem sobie dobrze albo kiedy ktoś robił to mi. Ucisnąłem delikatnie swoje krocze i syknąłem przez zęby, zamykając oczy. Przed oczami miałem obraz swojej dziewczyny w samej bieliźnie. Przygryzłem wagę i zacząłem masować swojego penisa przez bokserki. Szybko się podnieciłem. W końcu nie masturbowałem się od przeszło miesiąca.
                Zsunąłem bokserki do połowy ud, po czym chwyciłem pewnie i mocno swój członek. Jakoś nigdy podczas masturbacji nie byłem dla siebie delikatny. Tak samo nie przepadałem za tym, gdy moja dziewczyna lub kochanek traktowali mnie delikatnie. Potrzebowałem odrobiny brutalności dlatego zawsze jak robiłem sobie dobrze nie traktowałem się delikatnie.
                Zacząłem przesuwać dłonią w górę i w dół. Drugą dłonią ugniatałem swoje jądra. Przed oczami widziałem swoją dziewczynę, ale obraz jakby zaczął się rozmazywać. Zamiast Sylwii przed oczami zobaczyłem… Tristana?
                Otworzyłem oczy, dysząc ciężko i rozglądając się po ciemnym pokoju. „To nie mogła być prawda” – myślałem gorączkowo.
                – Kurwa! – przekląłem, zaciskając zęby i dochodząc po chwili we własną dłoń.

Tristan

Niedzielę moi rodzice postanowili spędzić razem jak i cały najbliższy tydzień. Tata zdecydował się zrobić mamie niespodziankę i zabrać ją do Francji. Mikołaj, dowiadując się o tym zaproponował bym został u niego na ten czas. Tato miał mnie odebrać w sobotę bądź niedzielę jak wrócą do Polski. 
Wyglądasz na przejętego. Przecież przychodzisz tu już od ponad dwóch miesięcy bez przerwy. Znają cię, a ty ich. Z czym masz problem, synku? – zapytała mama.
Przygryzłem wargę, bo miała rację. Przejmowałem się. No hej! Mowa tu o tym, że będę nocował w domu Nikodema. Nikodema, który mi się podoba. Znaczy tak jakby…
Ja po prostu… Nie zdążyłem nic dodać, bo drzwi się otworzyły, a przed nami stanął Nikodem we własnej osobie.
Dzień dobry pani. Cześć, Tristan przywitał się z moją mamą i ze mną. 
Dzień dobry, Nikodem. Twoi rodzice wspomnieli ci, że dziś mój syn u was zostaje?
Tak. Mówili mi dlatego zaraz zabieram młodego na górę by pokazać mu gdzie dziś śpi. Tata jest w kuchni, gotuje, a ojciec jest w stajni, więc proszę się nie martwić. Będziemy go pilnować - powiedział, na co moja mama zaśmiała się wesoło, uściskała mnie i żegnając się z chłopakiem ruszyła do samochodu.
Zerknąłem na Nikodema. Wyglądał na dość spiętego. 
Chodź, pokażę ci gdzie będziesz spać. Tata rozłożył materac u mnie w pokoju. Będę na nim spać, a ty zajmiesz moje łóżko.
Ja mogę spać na materacu. Twoje biodro…
Nie boli. Jest w porządku – powiedział od razu, uśmiechając się do mnie lekko.
Po pokazaniu mi wszystkiego wyjąłem z torby kilka rzeczy. Między innymi moją ulubioną poduszkę, która była zrobiona przez moją babcię oraz mój kubek, z którego piłem herbatę przed zaśnięciem. Następnie udałem się na dół by zobaczyć wkurzonego Mikołaja ugniatającego ciasto.
Tato, nie gniewaj się. Wiesz jaka jest Sylwia.
Tak wiem. Mam nadzieję, że będzie jej smakował obiad – powiedział przez zaciśnięte zęby.
Rozchmurzył się jednak, gdy mnie zauważył.
O, Tristan. Miło cię widzieć. Chcesz mi pomóc robić ciasteczka?
Mogę?
Kiedy mężczyzna się uśmiechnął od razu podszedłem do zlewu by umyć ręce, a następnie stanąłem obok niego.
Lubię piec.
No i to jest cudowna osoba. Ja ci mówię Nikodem znajdź sobie chłopaka.
Tato! Sylwia nie jest taka zła.
Ale tyłki też cię kręcą – powiedział z uśmieszkiem Mikołaj, na co chłopak się zaczerwienił.
Boże, czasem nie wierzę, że jesteś taki bezpośredni.
Wcale, że nie. To twój ojciec jest bezpośredni i na niego nie działają argumenty dzieci za ścianą.
Błagam, nie mów więcej.
Parsknąłem śmiechem rozbawiony.
To są tylko słowa, a nie podejrzane odgłosy. Mam starszego brata. Jeśli zostawałem z nim i jego narzeczoną w domu byłem biedny. A słuchanie jak brat robi sobie dobre też nie jest fajne.
Wzdrygnąłem się na samą myśl. Mikołaj zachichotał.
Widzisz? Nie marudź, synku i ciesz się, że jesteś najstarszy.

***

Podczas obiadu pojawiła się dziewczyna Nikodema. Poza nią byli rodzice oraz rodzeństwo chłopaka no i Konrad z mężem, i dziećmi. Wszyscy wydawali się dość spięci. Łatwo było zauważyć, że nikt nie lubi dziewczyny. Ona jednak wcale się tym nie przejmowała. Jadła sobie spokojnie, co chwilę dokładając coś na talerz. Była dość hałaśliwa i zwyczajnie niewychowana. Do tego cały czas dotykała Nikodema. Kacper i Filip robili na to miny, jak to dzieci.
Fuj, ona go dotyka. Jak na tych filmach dla dorosłych – powiedział z krzywą minką najmłodszy brat chłopaka.
Moja droga, czy możesz posadzić to swoje chude siedzenie prosto i skończyć posiłek jak należy?
Dziewczyna poczerwieniała lekko, ale nie bała się odezwać.
Muszę przypomnieć Nikodemowi kto jest jego dziewczyną. W końcu ma dzielić dziś pokój z tym małym czymś. Mój młodszy brat mówił, że ciekawe rzeczy o nim w szkole mówią.
Nie prosiłem cie o wyjaśnienia. I nie obrażaj mojego gościa, bo ty również nim jesteś i tak zwyczajnie nie wypada.
Posiadanie niewyparzonej i niepohamowanej gęby w pana wieku również.
Sylwia! – Nikodem podniósł się z krzesła.
No co? Nie lubi mnie i ciągle się czepia. Chyba nerwy mogą mi puścić?!
Chyba zapomniałaś, że rozmawiasz z moim tatą, do cholery! Liczę, że sobie o tym przypomnisz za kilka dni, a teraz wyjdź stąd!
Słucham?! Nikodem, ale…!
Żadne, ale. Już! – powiedział, a dziewczyna obrażona wyszła, burcząc coś pod nosem.
Przepraszam, Nikodem, nie powinienem się odzywać i…
W porządku, tato. To ona przegięła i wie o tym. Nie przejmuj się – powiedział, ściskając lekko ojca.
To jednak nie rozładowało atmosfery, która ciągnęła się do końca obiadu.

Nikodem

                Późnym wieczorem siedzieliśmy z Tristanem w moim pokoju i oglądaliśmy film. Dla rozluźnienia po kłótni z Sylwią popijałem sobie piwo. Obaj siedzieliśmy na materacu, opierając się o moje łóżko. Tristan był jakby spięty. Nie wiedziałem tylko dlaczego.
                – Ej, młody – zaczepiłem go. – Coś ty taki spięty? – zapytałem, zerkając na niego.
                – Co? – spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem. – Nie, nie! Ja tylko… Zamyśliłem się.
                Zaśmiałem się i pociągnąłem łyk piwa.
                – O kim tak rozmyślałeś, co?
                – O… O nikim – mruknął i zarumienił się.
                – Coś mi się wydaje, że kłamiesz, ale nie mam siły cię o to wypytywać – powiedziałem, sięgając po pełną puszkę alkoholu i otwierając ją. – Masz – podałem ją Tristanowi, który popatrzył się na mnie jak na wariata.
                – Jestem niepełnoletni – powiedział, wzbraniając się.
                – Przestań – machnąłem ręką i wcisnąłem mu w dłoń puszkę. – Dobrze ci zrobi. Jesteś cały spięty.
                Chłopak spojrzał nie pewnie na trzymaną puszę.
                – Nigdy wcześniej nie piłem…
                – W takim razie cieszę się, że przeżyjemy ten pierwszy raz razem – zaśmiałem się i napiłem się ze swojej puszki.
                 W końcu Tristan przełamał się i pociągnął dość solidnego łyka alkoholu, po czym skrzywił się odrobinę.
                – Gorzkie.
                – Takie właśnie ma być. Znaczy, że mocne, więc pij powoli byś nie odleciał.
                Francuz kiwnął głową i ponownie napił się z puszki. Atmosfera odrobinę się rozluźniła. Tristan zaczął coraz więcej mówić, co było do niego nie podobne. Film przestał mnie interesować. Ciekawszym zjawiskiem był Francuzik, który właśnie upił się niecałą puszką piwa. Bełkotał coś do siebie. Raz po Polsku, raz po Francusku, co chwilę wybuchając śmiechem. Najlepszym momentem wieczoru stał prywatny pokaz striptizu, który Tristan sobie wymyślił. Wstał z materaca i nucąc pod nosem jakąś piosenkę zaczął się przede mną rozbierać. Wiem, że powinienem go już w tamtym momencie powstrzymać, ale wręcz tarzałem się po materacu ze śmiechu. Zainterweniowałem dopiero, gdy młody chciał ściągnąć majtki w różowe słoniki, z których również miałem ubaw. Z drugiej strony jednak, były słodkie. Jak na małego chłopca, a nie dla siedemnastolatka.
                – Dobra, koniec tych pokazów, pijaku – powiedziałem, wstając z materaca i chwytając chłopaka by zaprzestał zdejmowania bielizny. – Musisz mi wytrzeźwieć do rana, bo inaczej ojciec mnie zabije, a nie chcę wspominać już co sobie w szkole pomyślą – mruknąłem, eskortując rudzielca na łóżko.
                – Zostaw – mruknął niewyraźnie. – Jeszcze nie skończyłem.
                – Oj, skończyłeś – powiedziałem, kładąc go na łóżku. – Śpij – poleciłem, przykrywając go kołdrą. – I nie próbuj mi wymiotować.
                Tristan zamruczał po nosem i wtulił twarz w poduszkę po chwili zasypiając. Pokręciłem głową i zacząłem ogarniać pokój. Wiedziałem, że mam przejebane.

***

                W środku nocy coś na mnie spadło, odbierając mi dech. Obudziłem się nagle przerażony, myśląc, że ktoś chce mnie udusić. Na szczęście tak się nie działo. Przyczyną mojego chwilowego bezdechu był Tristan, który zwalił się na mnie z łóżka i teraz w najlepsze wylegiwał się na moim torsie.
                – Złaź ze mnie – mruknąłem do siebie i zepchnąłem chłopaka na bok.
                Spojrzałem na niego. Mruczał coś przez sen i zaczął przytulać się do mojej ręki. Wtedy do głowy wpadł mi szatański pomysł. „A gdyby tak wykorzystać ten stan upojenia chłopaka i trochę się zabawić?” Z tą myślą położyłem się obok Tristana i ponownie zasnąłem, nie mogąc doczekać się aż chłopak się przebudzi.

***

                – Aa! – obudził mnie krzyk Tristana i brutalnie szarpnięcie za rękę.
                Otworzyłem oczy by ujrzeć roztrzęsionego Francuza stojącego nade mną i zakrywającego się kołdrą. Starałem się ukryć uśmiech, który cisnął mi się na usta.
                – Czego się drzesz? – zapytałem, podpierając się na łokciach.
                – Dlaczego spaliśmy razem? I dlaczego jestem nagi?! – zapytał histerycznie.
                – Nic nie pamiętasz? – uśmiechnąłem się. – A było ci tak przyjemnie… – udałem, że się rozmarzyłem.
                Tristan wybałuszył oczy, w których po chwili pojawiły się łzy. Uśmiech natychmiast zniknął z moich ust. Nie tak to sobie wyobrażałem.
                – Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłeś? – zapytał płaczliwie, spoglądając na mnie.
                – Tristan, spokojnie, ja tylko…
                – Zabrałeś mój pierwszy raz! I to tak… tak… traîtreusement! (perfidnie) – krzyknął.
                – Co? – nie zrozumiałem.
                Chłopak nie odpowiedział. Padł na kolana, schował twarz w dłonie i rozpłakał się. Zdębiałem. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Podniosłem się z materaca i podszedłem do łkającego chłopaka. W tym samym momencie do pokoju wszedł tato Mikołaj.
                – Nikodem? Co tu się dzieję? – zapytał, zauważając skulonego Tristana. – Dlaczego on płacze? Co mu zrobiłeś?
                – Co? Ja mu nic nie zrobiłem! – zaprotestowałem.
                – Czy odebranie mi dziewictwa uważasz za nic? – zapytał Tristan, patrząc na mnie załzawionymi oczami.
                – Coś ty zrobił?! – krzyknął tata.
                – Tato, to nie tak – próbowałem go trochę uspokoić.
                – A jak?
                – Wymyśliłem to – powiedziałem, zerkając na Tristana. – Po prostu wczoraj wieczorem dałem Tristanowi piwno i młody upił się niecałą puszką. Sam się rozebrał do bielizny. W nocy sturlał się na mój materac, a dzisiaj rano wkręciłem go, że się przespaliśmy.
                – Boże… – ojciec odetchnął z ulgą. – Czemu ja się muszę przez te dzieci tak stresować? – zapytał siebie. – Nikodem, masz przeprosić Tristana i wytłumaczyć jego ojcu, dlaczego nie poszedł dzisiaj do szkoły.
                – Zgoda – westchnąłem i usiadłem na krześle.
                – Jak już skończycie zejdźcie na śniadanie. Zaraz potem, Niki, jedziemy do lekarza na kontrole.
                – Tak, tato.
                – Ale masz szczęście, że ojciec pojechał wcześnie rano do miasta – mruknął ojciec na odchodnym.
                – Ta…
                Spojrzałem na Tristana. Chłopak uspokoił się już trochę. Westchnąłem i podszedłem do niego. Usiadłem obok niego na łóżku.
                – Przepraszam, Tristan – powiedziałem, zerkając na niego. – To miał być żart. Nie spodziewałem się, że zareagujesz aż tak intensywnie. To było głupie – podrapałem się po głowie.
                – Tak, to było bardzo głupie – fuknął. – Ale z drugiej strony patrząc, to mogłem się domyślić, że do niczego nie doszło. W końcu po pierwszym razie czułbym pewien dyskomfort, nie?
                – W rzeczy samej – uśmiechnąłem się. – To co? Nie gniewasz się na mnie?
                – Nie, ale już więcej tak nie rób, zgoda?
                – Zgoda – uśmiechnąłem się. – Chodź na śniadanie – powiedziałem, klepiąc go po kolanie i wstając z łóżka.
                – Nie zamierzasz się ubrać? – zapytał, spoglądając na mnie.
                Zerknąłem po sobie. Miałem na sobie tylko czerwono-czarne bokserki.
                – A po co? Jestem u siebie – wzruszyłem ramionami. – Za to tobie radziłbym się ubrać. Slipki w różowe słoniki są urocze, ale dla trzecioklasisty. Chociaż… Ty w nich też wyglądasz seksownie.
                Tristan zarumienił się soczyście, a ja zaśmiałem się i opuściłem pokój by dać chłopakowi trochę prywatności.

***

                – Jak się czujesz, Nikodem? – zapytał lekarz, gdy siedziałem przed nim w jego gabinecie.
                – Świetnie – skwitowałem.
                – A jak tam noga?
                – Jeszcze pobolewa, ale nie jest źle.
                – To dobrze – mruknął, zapisując coś, a następnie zerkając do mojej książeczki zdrowia.
                Zmarszczył brwi i przyjrzał się dokładnie zapiską lekarskich hieroglifów. Zaniepokoiłem się lekko.
                – Coś nie tak, doktorze? – zapytałem.
                – Czy w dzieciństwie chorowałeś na świnkę?
                – Tak, podobno bardzo intensywnie, ale co to ma do rzeczy?
                – W takim razie zlecę ci jedno ważne badanie na cito – zignorował moje pytanie.
                Wypisał mi tylko jakiś świstek i kazał się udać na trzecie piętro gdzie miałem przejść badanie, a następnie zgłosić się z powrotem u niego. Mruknął tylko potwierdzenie i wyszedłem z gabinetu. Na korytarzu czekał na mnie tato Mikołaj.
                – I jak tam? – zapytał, gdy wyszedłem z gabinetu.
                – Ni jak. Lekarz zlecił mi jakieś badanie, które w ogóle nie dotyczy mojego wypadku tylko jest związane ze świnką, którą miałem, gdy byłem mały.
                Dopiero teraz zerknąłem na kartkę ze zleceniem. Gdy zorientowałem się jakie badanie ma mi być przeprowadzone oczy prawie z orbit mi wyleciały.
                – Nikodem? – zaniepokoił się tato i również zerknął na kartkę. – O matko – zaniemówił. – Dziecko, ja…
                – Spokojnie tato – powiedziałem, zginając kartkę na pół. – Zrobię to badanie dla świętego spokoju.
                – Ale Nikodem, jeśli okaże się, że…
                – Tato, – przerwałem mu – jeszcze nic nie wiadomo.
                Udaliśmy się na trzecie piętro gdzie wręczono mi do ręki plastikowy kubek i poproszono o wejście do osobnego pomieszczenia. Wyszedłem po pół godzinie. Oddałem pielęgniarce tym razem pełny pojemnik, po czym wróciliśmy z tatą do gabinetu doktora. Musieliśmy poczekać jeszcze godzinę na wyniki badań, które, jak się później okazało, były gorsze od mojego wypadku.
                – Nikodem, dziecko moje, ja… – zaczął tato w drodze powrotnej.
                – Tato, proszę – szepnąłem jedynie, nie patrząc w jego stronę.
                Przez całą drogę patrzyłem za okno. Nie zwracałem na nic innego uwagi. Marzyłem tylko o tym by się porządnie nachlać i najlepiej obudzić nazajutrz, i nie pamiętać tej wizyty u lekarza.

Tristan

Stanąłem przed drzwiami domu Nikodema. Nie byłem pewny czy mam zapukać czy jednak użyć klucza, który tymczasowo dał mi Mikołaj. Po dłuższych debatach, użyłem jednak klucza. Wszedłem niepewnie do środka. Panowała ogłuszająca cisza. Zdjąłem kurtkę i buty, po czym ruszyłem w stronę kuchni.
Po prostu nie wierzę. To moja wina. Mogłem wcześniej z nim iść do lekarza. Jak jeszcze był mały.
Przecież on nie umiera. Mikołaj, nie masz o co płakać.
Przygryzłem wargę zdenerwowany na samą myśl, że coś dolega Nikodemowi. Wszedłem niepewnie do kuchni.
Dzień dobry.
Och, Tristan, wróciłeś ze szkoły. Jak było?
W porządku. Dziękuję – powiedziałem, uśmiechając się delikatnie.
Pan Błażej potarł lekko wciąż mokry policzek Mikołaja, po czym odezwał się.
Idę do Nikodema. Dam mu jakieś drobne żeby wyszedł na trochę z domu. Przyda mu się.
Tego się po tobie nie spodziewałem, skarbie – powiedział młodszy mężczyzna ze łzawym uśmiechem.
Kocham go, wiesz o tym – powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
No dobrze. To ja się biorę za robienie obiadu. A ty skarbie mógłbyś może zawołać Maćka, Filipka, Dominika i Kacperka? Obiecałem tej zgrai, że będą mogli piec i ozdabiać ciastka, i zjeść po obiedzie. Są w ogrodzie.
Kiwnąłem głową i zawołałem resztę. Gdy czwórka chłopaków weszła do kuchni od razu rzucili się do stołu.
Ciasteczka!
Tak! Ciacha!
Tato, serio musimy je ozdabiać? – zapytał Maciek z kwaśną miną.
Właśnie wujku, przecież można je jeść tak.
Powiedzieliście, że pomożecie mi je ozdobić. Nie ozdobicie, nie dostaniecie.
Widząc miny chłopaków uśmiechnąłem się i wepchnąłem między nich.
W takim razie ja też ozdabiam!
Mikołaj zaśmiał się. Nagły hałas z góry, a potem ciężkie kroki przerwały licytacje.
Wychodzę, nie wiem, o której wrócę – powiedział Nikodem, schodząc na dół.
Wyglądał dość blado.
Uważaj na siebie skarbie dobrze?
Chłopak kiwnął głową i wyszedł. Po chwili w kuchni pojawił się pan Błażej i uśmiechnął się do nas.
Ale masz armię, skarbie. – Zaśmiał się. – Pracujcie sobie tutaj, a ja idę do stajni. Wrócę na obiad.

***

Obiad minął nam szybko bo każdy spieszył się by dostać ciasteczka. Gdy tylko spróbowałem jednego wiedziałem, dlaczego chłopaki aż tak bardzo chcieli je zjeść przed obiadem. Były przepyszne. 
Tristan?
Filip siedział obok mnie na kanapie. Razem z Maćkiem i Dominikiem poszliśmy z maluchami obejrzeć bajki w salonie.
Tak?
A to prawda, że jesteś Francuzem?
Tak.
Aha. A to wiesz, co to francuski pocałunek?
Na to pytanie poczerwieniałem raptownie.
Słucham? 
No wiesz, francuski pocałunek to pocałunek z języczkiem.
Mój kolega mi w przedszkolu tłumaczył, co to. Czy wszyscy Francuzi całują się po francusku.
Dominik siedzący obok mnie parsknął śmiechem, a starszy brat Filipka mu tylko wtórował.
Ja no… Emm…
Byłem zmieszany i nie wiedziałem, co powiedzieć, ale na szczęście z opresji uratował mnie Mikołaj, wchodząc do salonu.
Filip, o czym ty mówisz? Czemu tatuś nie wie o twojej nowej wiedzy?
Przepraszam.
W porządku, ale bez takich pytań więcej. A tu macie popcorn.

***

Reszta dnia minęła bardzo szybko. Naprawdę polubiłem ich wszystkich i czułem się cudownie. Po prysznicu przebrałem się w spodnie dresowe i koszulkę by pójść do pokoju Nikodema. Dochodziła już dziesiąta, a jego wciąż nie było. Jednak to nie był mój interes, więc postanowiłem się położyć spać. Nie pospałem jednak zbyt długo, bo obudził mnie jakiś hałas dochodzący z boku domu. Niepewnie podniosłem się z łóżka i podszedłem do okna. W stajni paliło się światło. A sądząc po rumorze ktoś tam musiał być. Zaintrygowany po cichu wyszedłem z pokoju. Na dole ubrałem kurtkę i buty, i wyszedłem na zewnątrz.
Im bliżej stajni podchodziłem, tym hałas stawał się wyraźniejszy. Gdy wszedłem do środka. zobaczyłem pijanego Nikodema próbującego wdrapać się po drabinie na strych stajni gdzie z tego co wiedziałem trzymane było siano.
Nikodem?
O, Francuzik. Pomożesz mi? Chcę wejść na górę.
Co? Po co?
Bo tam jest spokój. Ciepło no i wygodnie się tam zasypia. Poza tym, to moje miejsce, bo z tego co tata się kiedyś mi wygadał to na górze zostałem zrobiony – powiedział z chichotem, czkając lekko.
Pokręciłem głową, widząc go w takim stanie i podszedłem do niego.
W porządku, ale bądź ciszej, bo obudzisz wszystkich – powiedziałem i zaczęliśmy wspinaczkę na górę.
Gdy się tam znaleźliśmy zapaliłem jedną lampkę, która dała przyjemny półmrok. Przyglądałem się przez chwilę jak Nikodem ściąga kurtkę i buty, a następnie układa się na sianie.
Spoko, jesteś na miejscu to ja wracam do łóżka.
Nie zostawiaj mnie. Nie chcę być sam.

Nikodem

                Obudził mnie chłód i okropny ból głowy. Przeszły mnie ciarki, gdy poczułem zimny powiew wiatru. Coś koło mnie jęknęło, a następnie poczułem jak to coś wtula się w moje ramie i zaczyna trząść. Otworzyłem powoli oczy i przekręciłem głowę. Moim oczom ukazała się ruda czupryna i zaróżowiona, pokryta piegami twarz Tristana. Na początku się zdziwiłem, ale po chwili przypomniałem sobie urywki z wczorajszego wieczora i, niestety, z wizyty u lekarza.
                – Hej – chrypnąłem i trąciłem chłopaka. – Piegusie, obudź się.
                Rudy mruknął coś pod nosem i potarł policzkiem o moje ramię.
                – Młody, moje ramię to nie poduszka – powiedziałem i dźgnąłem go w policzek.
                Powtarzałem czynność dopóki Tristan nie otworzył oczu.
                – Już nie śpię, więc możesz przestań – powiedział, patrząc na mnie z irytacją, gdy mimo tego, że się obudził nadal dźgałem go w policzek z głupim uśmiechem. – Przestań już! – zdenerwował się i odtrącił moją rękę.
                Roześmiałem się głośno i przewaliłem na plecy. Wyciągnąłem do góry ręce i przeciągnąłem się z niskim pomrukiem.
                – Tu est ours?(jesteś niedźwiedziem?) – zaśmiał się chłopak i podniósł się z siana.
                – Co? – zapytałem, nie rozumiejąc.
                – No… Niedźwiedź?
                – Oh? Czyli według ciebie wyglądam jak niedźwiedź?
                – Troszeczkę – powiedział i pokazał palcami jak mało.
                Burknąłem pod nosem i chwyciłem go za rękę, ciągnąć go z powrotem na siano i zaczynając łaskotać. Tristan zaczął piszczeć i śmiać się głośno. Krzywiłem się przez ból głowy, ale torturowanie młodego Francuza było zabawniejsze.
                – Przestań! – krzykną Tristan, nie mogąc już złapać oddechu.
                Opadłem obok niego, ciężko oddychając i uśmiechając się głupio.
                – Nikodem? – odezwał się po jakimś czasie Tristan.
                – Hm?
                – Co się wczoraj stało? – zapytał cicho, spoglądając na mnie niepewnie.
                Spochmurniałem nagle, przypominając sobie wczorajszy dzień.
                – Nic o czym powinieneś wiedzieć – warknąłem i podniosłem się szybko z siana, przez co zakręciło mi się.
Chwyciłem się za głowę i przymknąłem na chwilę oczy, czekając aż wszystkie mroczki znikną. Gdy tak się stało skierowałem się do zejścia ze strychu. W stajni kręciło się paru moich kumpli, więc dla odstresowania podszedłem do nich pogadać. Okazało się, że Seweryn zorganizował im całodzienny rajd. Mieli wyjechać za dwie godziny. W trakcie rozmowy w stajni pojawił się sam Seweryn.
– Cześć, Nikodem – powiedział, podchodząc do mnie.
– Cześć.
– Słuchaj, twój tato prosił mnie bym zorganizował ci jakieś zajęcie, byś nie siedział sam.
– Czyli już wiesz – mruknąłem, ruszając powoli w stronę boksu Szamana.
Po drodze zdałem sobie sprawę, że jeszcze ani razu go nie dosiadłem, co nie jest dobre dla konia sportowego.
– Czy ktoś rozprężał Szamana? – zapytałem, podchodząc do konia.
– Tak, Tristan.
Obejrzałem się na wuja i wybałuszyłem oczy.
– Niby kiedy miał to robić?
– Jak ty byłeś zajęty Sylwią. Tristan to dobry chłopak. Bardzo pomocny. Pasowalibyście do siebie – rzucił niby od niechcenia.
– A więc o to wam wszystkim chodzi – prychnąłem i pokręciłem głową. – Chcecie mnie z nim zeswatać?
– Szczerze, to taki był pierwotny plan, ale wybiłem to twojemu tacie z głowy. Nie możemy przecież zmusić cię do rzucenia Sylwii i zakochania się na zabój w Tristanie. Ale wracając do zorganizowania ci czasu to mam dla ciebie propozycję.
– Zamieniam się w słuch – powiedziałem beznamiętnie.
– Może pojedziesz z nami na ten rajd. Musiałbyś tylko jechać na oklep.
Zamyśliłem się na chwilę i spojrzałem na Szamana, który tylko przymilał się do mojej dłoni, głaszczącej go za uchem.
– Pojeździłbyś w końcu na swoim nowym koniu – dopowiedział, klepiąc Szamana po szyi. - Tristan też jedzie – powiedział, za co zgromiłem go wzrokiem.
Seweryn zaśmiał się głośno.
– Zanim zaczniesz go szykować idź wziąć prysznic i się przebierz. A jak będziesz go siodłał to załóż mu owijki, jest mokro i dość zimno, więc się przydadzą.
– Spoko – powiedziałem i skierowałem się do wyjścia ze stajni.
W wejściu minąłem się z Tristanem, który zdążył już się przebrać i przygotować do rajdu. Nawet na mnie nie spojrzał. „Może zbyt gwałtownie zareagowałem?” – pomyślałem.

Tristan

Gdy minąłem Nikodema wyglądał na zaskoczonego. Ale jeśli liczył, że będę z nim rozmawiał to się grubo pomylił. Podszedłem do boksu Spota by przygotować go do rajdu. W stajni byli członkowie kadry. Kilku z nich zdążyłem już poznać, gdy nie raz zajmowałem się Szamanem. Jednak chłopak, który teraz szedł w moją stronę był mi nieznany. Był wysoki, dobrze zbudowany, z kręconymi, brązowymi włosami i zielonymi oczami.
– Cześć. Jestem Maksymilian, a ty?
– Tristan.
Na to chłopak się rozchmurzył. 
– A więc to ty jesteś tym Francuzem.
– Ty wiesz kim jesteś?
– Tak, Nikodem o tobie coś wspomniał – powiedział z szerokim uśmiechem, a potem przez jego twarz przeszedł jakiś cień. – Jaki z niego głupek, już ja mu pokażę – mruknął chłopak najwyraźniej do siebie, po czym zwrócił się do mnie. – Masz pięknego konia.
– Och, dziękują… Znaczy, dziękuję – powiedziałem lekko speszony.
Czułem jak moje policzki się czerwienią.
– Nie przejmuj się, piękny, każdemu się zdarza.
Gdy tylko to powiedział poczułem, że moje policzki jeszcze bardziej się czerwienią.
– Maks, a ty co robisz? Wujek mówił, że za chwilę ruszamy. Nie masz co robić? – zapytał Nikodem, pojawiając się nie wiadomo skąd.
Chłopak tylko prychnął na niego.
– Jak widzisz rozmawiam z Tristanem – powiedział z przyjaznym uśmiechem. – A tak w ogóle, to gdzie się wczoraj podziałeś, stary?
– Musiałem troszkę odetchnąć.
– W cycki Sylwii.
Na to stwierdzenie poczułem ukłucie zazdrości w piersi no i lekkie zawstydzenie.
– Nie, w sianie. Serio, spałem dziś tam na górze – powiedział, palcem wskazując na poddasze. – Tristan może potwierdzić.
Maks spojrzał krytycznie na chłopaka, po czym wzruszył ramionami i puścił mi oczko. A gdy tylko odszedł Nikodem objął mnie lekko ramieniem i powiedział cicho.
– Uważaj na niego, bo jest strasznym podrywaczem. Rozerwie twoje serduszko na strzępy, piegusku.
A potem jak gdyby nigdy nic wszedł do boksu Szamana.

***

Gdy wyruszyliśmy z początku wszystko było jak najbardziej okay. Jechałem troszkę z tyłu. Nie znałem zbyt dobrze chłopaków i mimo że miałem do nich dołączyć jako członek kadry to jednak moja nieśmiałość brała górę. O towarzystwo wcale się martwić nie musiałem, bo gdy Maks zauważył, że jadę sam od razu zwolnił i zrównał się ze mną. 
– Hej, Tristan. Widziałem, że mój plan działa i Nikodem był bardziej niż chętny by cię otoczyć ochronnym ramieniem przede mną.
Spojrzałem na niego zaskoczony.
– Plan? 
– Tak. Wydajesz się miły oraz dość zauroczony Nikodemem.
Poczerwieniałem.
– Wybacz, ale pojawiasz się tutaj od kilku miesięcy i nie trudno zauważyć, że wodzisz za nim wzrokiem, słońce. Więc postanowiłem ci pomóc. Jesteś słodki i sam bym się za ciebie zabrał, ale nie chcę ci łamać serduszka. Wolę się upewnić, że wpadniesz w sidła tego głupka – powiedział z chichotem.
Byłem dość zaskoczony jego słowami.
– Jesteś gejem?
– Tak. Ogólnie to teraz mam kochanka, ale nie wiem na jak długo. Wciąż nie mogę znaleźć tego jedynego. Niko wie, że na razie nie próbuję się ustatkować, więc jak zobaczy, że się koło ciebie kręcę to go krew zaleje.
Miałem co do tego wątpliwości 
– Em… Tak się raczej nie stanie. Jesteś miły, ale ja… Powiedzmy, że lubię wzdychać do kogoś niż być przez niego zauważonym.
– A to źle, kwiatuszku. Potrzebujesz ogrodnika, który będzie o ciebie dbał dopóki nie wypuścisz pączków – powiedział i zaśmiał się wesoło, gdy zobaczył moją zaskoczoną minę. – Wybacz. Studiuję literaturę i jeśli mam być szczery to nie umiem mówić jak normalni ludzie.
Słysząc to sam zachichotałem. Gdy chłopak odgarnął moje włosy za ucho zamarłem, a on jedynie uśmiechnął się kącikiem ust i wskazał oczami na Nikodema, który co chwilę się odwracał w naszą stronę, mrużąc oczy.
– Mówiłem, że zadziała. Jestem geniuszem.
Zachichotałem.
– Geniuszem… Jak to się mówi? Geniuszem… mauvais.
– A! Masz na myśli geniusza zła – powiedział ze śmiechem.
– Tak. – Wyszczerzyłem się.
Maks wydawał mi się naprawdę w porządku osobą. Pierwszą odkąd przyjechałem tu. Nie chciałem mówić źle o innych osobach, które zdążyłem tu poznać. Miałem raczej na myśli, że był dość szczerą, ale także pozytywną osobą już na pierwszy rzut oka.
– Jesteś serio miły. 

– Tak? Dzięki, inni z kadry też są. Przekonasz się, a teraz uwaga, bo chyba Niko stracił cierpliwość i postanowił dołączyć do nas – powiedział z cwanym uśmiechem. – Będzie ciekawie.

8 komentarzy:

  1. No właśnie, będzie ale kiedyyyyy znowu trzeba czekać:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu trzeba czekać tyle czasu; (

    OdpowiedzUsuń
  3. Moze Tristan jest niepodlodny? Jakos to mi sie kojarzy ze swinka.
    Zauwazylem sporo bledow. Bardziej literowki itp. Wydaje mi sie, ze rozdzial byl krotszy niz zazwyczaj.
    Maksymilian mi sie nie spodobal. Nie lubie takich ludzi, ktorzy skacza z kwiatka na kwiatek, a on chyba taki jest.
    Zastanawiam sie tez, jak rozwiazecie sprawe z Sylwia. Czy Nikodem ją zdradzi, czy po prostu zerwie. Tristan nie wydaje sie taki, co przespi sie z kims w zwiazku.
    Dobrze by bylo gdybyscie jeszcze kiedys napisaly cos o psie Tristana, bo troche jego watek zostal urwany. Reakcja rodzicow, co tam u niego. No wiadomo, o co chodzi.
    Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial i jakas scene z Blazejem i Nikodemem. Chcialbym wiedziec czy miedzy nimi juz wszystko w porzadku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział :) Po proszę więcej takich radosnych wątków :)
    Sylwia się pojawiła, ale nie pokazała się z dobrej strony, mam nadzieję, że Nikodem szybko przejrzy na oczy, a co już się dzieje skoro myśli o Tristianie w sytuacjach intymnych i jest o niego zazdrosny :)
    Pojawił się nowy bohater, Maksymilian, czy znajdzie chłopka, który podbije jego serce?
    Domyślam się, że Nikodem jest prawdopodobnie niepłodny, ale lekarze mogą się mylić, a dziecko Nikodema zostanie poczęte na sianie, tak jak on xD
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maksymilian juz ma chlopaka.

      Usuń
    2. Skad wiesz, ze T bedzie w ciazy? Moze nie bedzie.

      Usuń
  5. Ale z tej Sylwii sucz... Żeby tak się zachowywać. Współczuję Nikodemowi:(
    Fajny rozdział. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    och Nikodem nagle Tristiana wyobraził, nikt nie lubi Sylwi, o co chodzi, Nikodem zazdrosny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :)