Witam!
Nie dawno stuknęło nam 100 000 wyświetleń bloga! Cieszymy się, że jesteście z nami! Jedni głośni, drudzy cisi.
Serdecznie zapraszamy na rozdział!
#freak
Spotted Love
Rozdział 7
Nikodem
Podniosłem
się szybko z ziemi. Serce w piersi biło mi jak oszalałe, dłonie się trzęsły, a
oddech przyspieszył. Chwyciłem się za włosy i zacząłem nerwowo chodzić tam i z
powrotem. „Boże! Całowałem się z siedemnastoletnim chłopaczkiem!” To jedno zdanie
cały czas chodziło mi po głowie.
–
Nikodem? – odezwał się Tristan, podnosząc się z trawy. – Wszystko w porządku?
Zatrzymałem
się tyłem do niego i przełknąłem głośno ślinę. Nie mogłem przecież panikować
jak jakaś panienka, która właśnie się pierwszy raz całowała. Odchrząknąłem,
przybrałem na twarz maskę obojętności i odwróciłem się powoli w stronę
chłopaka. Tristan, widząc moją minę zmarszczył brwi.
–
Nikodem? – zapytał ponownie.
– I co
się gapisz, piegusie? – zapytałem chłodno.
– Co?
Co ci się nagle stało? A… A ten pocałunek przed chwilą?
Prychnąłem
głośno.
–
Pocałunek? – zaśmiałem się. – Nie wiem czy to nawet można nazwać pocałunkiem.
Niech zgadnę… To był twój pierwszy, prawda? – zapytałem i nie czekając na
odpowiedź powiedziałem. – Było czuć. Zresztą, powinieneś mi dziękować. Teraz
przynajmniej możesz się pochwalić, że się już całowałeś, bo nie sądzę byś miał
jeszcze okazję. Nie z tymi piegami. – Pstryknąłem go w nos.
Tristan
jęknął z bólu i złapał się za nos.
– To
bolało! Jak w ogóle możesz tak mówić?! Myślałem, że mnie lubisz!
– Jakiś
ty naiwny – powiedziałem, kręcąc głową, po czym chwyciłem za uwiąz Tweety’ego i
skierowałem się w stronę stadniny.
Nie
słyszałem by Tristan szedł za mną. Wiedziałem, że moje słowa go zabolały, ale
nie mogłem postąpić inaczej. Miałem przecież dziewczynę. Nie potrafiłem jednak
wymazać z pamięci miękkiej struktury ust Tristana. Ten jego brak doświadczenie
nakręcał mnie, ale nie mogłem pozwolić sobie na takie słabości. Musiałem jak
najszybciej się ogarnąć i pojechać do Sylwii.
***
Do domu wróciłem wczesnym
wieczorem. Byłem okropnie podminowany. Gdybym mógł, zabijałbym wzrokiem. Ze
złością cisnąłem butami w kąt.
–
Nikodem? Co ty wyprawiasz? – W przedpokoju pojawił się tato Mikołaj. Patrzył na
mnie z zaniepokojeniem.
– Nic –
odpowiedziałem zirytowany.
–
Nikodem – westchnął, zamykając drzwi. – Maciek powiedział mi, że pokłóciliście
się z Tristanem.
–
Kłótnią tego nazwać nie można.
– Więc
jak? Zwyzywałeś go?
– A co?
Już ci się poskarżył?
–
Nikodem, nie tym tonem. Co się z tobą dzisiaj dzieje, dziecko? Nie poznaje cię.
Westchnąłem
ciężko.
–
Przepraszam, tato, ale dosłownie piętnaście minut temu zerwałem z dziewczyną.
Tato
najpierw wydawał się być zaskoczony, ale po chwili robił wszystko by się nie
uśmiechnąć. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że nie lubi Sylwii. Tato
odchrząknął dla niepoznaki.
–
Dlaczego? – zapytał.
Westchnąłem
ciężko i spojrzałem poważnie na tatę.
– Bo
już mi nie staje na jej widok.
– Cóż…
– Tato podrapał się po karku.
– Nie
musisz nic mówić. Wiem, że jestem beznadziejny. A wiesz co jest najlepsze? To,
że godzinę wcześniej całowałem się z Tristanem i cholernie mnie to podjadało,
rozumiesz? Na widok swojej, nagiej, – podkreśliłem – dziewczyny mi nie staje, a
na widok jakiegoś piegowatego małolata uciska mnie boleśnie w spodniach.
–
Nikodem, nie sądzisz, że to najwyższy czas by spojrzeć prawdzie w oczy? Sylwia
nie nadawała się na życiową partnerkę. Spróbuj pomyśleć o Tristanie jak o kimś
więcej niż tylko zagubionym, francuskim chłopcu, hm? – Uśmiechnął się do mnie,
dotykając delikatnie mojego ramienia.
– Tato,
to nie takie proste. Nie masz pojęcia co mu dzisiaj nagadałem.
– Na
pewno zrozumie, gdy wytłumaczysz mu wszystko i przeprosisz.
– Ta… –
mruknąłem. – Dobra. Idę do stajni.
– Widziałem
tam Tristana i Maćka. Najlepiej będzie jak od razu z nim porozmawiasz. –
Uśmiechnął się tato. – Jakbyś widział tam gdzieś ojca z Filipkiem to powiedz mu
by przyprowadził małego do domu. Muszę go dziś wykąpać.
– Okay
– powiedziałem, po czym wyszedłem z domu.
Gdy
wszedłem do stajni od razu dobiegły mnie ciche śmiechy dochodzące z dużego,
oddzielonego od innych i zabudowanego boksu przeznaczonego do rozpłodu koni.
Skierowałem się w tamtą stronę. W boksie siedzieli Tristan z Maćkiem.
Odchrząknąłem cicho, chcąc zwrócić na siebie uwagę.
– Hej –
przywitałem się.
W
boksie zapanowała cisza.
– Czego
chcesz? – zapytał Maciek niemiłym głosem.
–
Chciałbym pogadać z Tristanem.
– Skąd
ta pewność, że on chce z tobą gadać?
–
Maciek – wtrącił się rudy. – Wszystko okay. Pogadam z nim.
– No
okay. Pójdę po wodę – powiedział i wyszedł z boksu.
Podszedłem
niepewnie do chłopaka i spojrzałem mu w oczy. Ku mojemu zdziwieniu chłopak nie
wydawał się być na mnie zły.
–
Tristan, ja…
–
Znalazłem niebieski napój izotoniczny w twojej szafce – przerwał mi Maciek,
podając mi butelkę. – A dla ciebie butelka wody – podał Tristanowi butelkę. –
Zostawiam was samych – powiedział, wychodząc z boksu i zamykając za sobą drzwi.
Odetchnąłem
i wziąłem dużego łyka napoju.
–
Posłuchaj, Tristan. To co dzisiaj powiedziałem… To… nie była prawda.
Powiedziałem tak, bo wystraszyłem się tego co się stało.
–
Nikodem, jesteś… dziwny.
–
Dziwny?
– Tak.
Najpierw mnie całujesz, a potem wyzywasz. Ale wiesz co? Dalej cię lubię. Mimo
że zabolały mnie twoje słowa.
–
Bardzo cię za to przepraszam.
– A,
Niko? – zapytał jeszcze.
Przeszedł
mnie delikatny dreszcz, gdy usłyszałem jak zdrabnia moje imię.
– Tak?
–
Świetnie całujesz – powiedział, po czym zarumienił się soczyście.
Uśmiechnąłem
się na to i pokręciłem głową. Podszedłem do niego bliżej, nachyliłem się i
szepnąłem mu na ucho.
– Ty za
to w ogóle nie umiesz całować, ale wiesz co? Kręci mnie to.
Tristan
Poczerwieniałem
lekko. Niedoświadczenie go kręci? Pamiętałem aż za dobrze jak irytowało to mojego
byłego. Podniosłem wzrok i spojrzałem prosto w oczy Nikodema.
– Ja
naprawdę cię lubię. Znaczy… myślę, że… Je suis tombé en amour avec
sous. (zakochałem się w tobie)
– Co?
Wiesz, że nie rozumiem po francusku, piegusku – powiedział, obejmując mnie w tali.
– Zakochałam się w tobie? – powiedziałem niepewnie.
Nikodem
przyglądał mi się chwilę, po czym uśmiechnął się ciepło.
– Ja
chyba też.
– C-co?
– Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.
–
Zakochałem się w rudym Francuziku.
Uchyliłem
lekko usta.
– A
co z Sylwią?
– Zerwałem
z nią. Jakby nie patrząc nieodpowiednio się zachowywała wobec mojego taty. Poza
tym po zobaczeniu pewnego rudowłosego chłopaka w pończochach przestała mnie już
w ogóle interesować. Zdecydowanie zbyt wiele na górze i zbyt mało na dole – powiedział
jednoznacznie, ciągnąc mnie w stronę wyjścia z boksu. – Chodź, pójdziemy na
herbatę.
Już
chciał otworzyć drzwi, ale okazało się, że są zablokowane.
– Co
do cholery?
– Może
się zablokowały, gdy Maciek wychodził – zasugerowałem, trzymając jego dłoń.
– Może…
Maciek. Cholera jasna, Maciek! Niech ja go dorwę! To on je musiał zablokować!
Nie ma innej opcji – powiedział podenerwowany. – Utknęliśmy tu na nie wiadomo ile i to dzięki mojemu inteligentnemu
braciszkowi.
– Nie
denerwuj się. W końcu tu wróci.
– A
co będziemy robić?
Uśmiechnąłem
się i pociągnąłem go na siano przy jednej ze ścian.
– Możemy
posiedzieć i pogadać.
– Możemy.
Byliśmy
już tu zamknięci od około czterdziestu minut. Zrobiło się weselej. Przez ten
czas szczerze zaczęliśmy rozmawiać.
– Naprawdę?!
Nie wierzę! Mikołaj przyłapał cię z Sylwią, gdy mieliście robić coś więcej? – Wybuchnąłem śmiechem, wyobrażając sobie zdegustowaną
minę Mikołaja.
– Taa…
Jego mina była bezcenna. Sylwia się oczywiście obraziła, bo nie chciałem
skończyć.
Znów
buchnąłem śmiechem.
– Miałeś
z czymś problemy? – zapytałem, poruszając brwiami.
– Zobaczyłem
tatę i to nie było raczej przyjemne. A jeśli chodzi o teraz to na pewno nie miałbym
problemu. Ale ty mój słodki prawiczku… –
powiedział i w następnym momencie objął mnie ramionami i przewrócił na plecy,
wpijając się w moje usta.
Tym
razem nie było jak wcześniej. Nie oderwał się po chwili przerażony tylko
całował aż nie miałem już tchu.
–
I co, rudzielcu?
– Tylko
nie rudzielcu, Niko! – powiedziałem i ciągnąc go za włosy pociągnąłem w dół
znów się wpiłem w jego usta.
To
było takie niesamowite. Mimo że nie byłem pewny jak to robić to Nikodem
wszystko szybko pokazywał. Dokładnie. Było coraz goręcej, przyjemniej
dopóki Nikodem nie oderwał się ode mnie gwałtownie lekko zaczerwieniony.
– Co
tym razem? Zrobiłem coś nie tak?
– N-nic…
Po prostu… Wiesz… mogą zaraz po nas przyjść.
Spojrzałem
na niego zdziwiony. Gdy jednak przyjrzałem mu się uważniej zobaczyłem, że Nikodem
obciąga swoją bluzę, chcąc zakryć… erekcję.
– Och.
– Hej,
nie myśl sobie, że jestem jakimś napaleńcem. Albo, że chcę ci coś zrobić. Nigdy
mi się nie zdarzyło coś takiego. Przysięgam. Cholera… – sapnął, odsuwając się ode mnie i odwracając wzrok. – Wybacz, po prostu patrzenie na ciebie to potęguje.
Odetchnąłem
i przysunąłem się do niego.
– Spokojnie,
nie myślę tak. Nie martw się. – Oparłem głowę na jego ramieniu.
Niko
wypuścił powietrze i przymknął oczy.
– To dobrze. Eh… Mam nadzieję, że
nas szybko wypuszczą, bo będzie mi ciężko wytrzymać.
Zachichotałem.
– No rozumiem. Musisz ręcznie.
– Ty mały złośliwcze – powiedział
z chichotem, zamykając oczy i dając mi całusa w czoło.
Zostało nam tylko czekać.
Nikodem
Siedzieliśmy
w zamknięciu już przeszło półtorej godziny. Moja erekcja, która pojawiła się nie wiadomo
skąd i dlaczego, dawała mi się we znaki. Nie było takiej pozycji by mnie nie
uwierała. Mój penis bolał mnie już tak bardzo, że byłem pewny iż nie będę w
stanie go nawet dotknąć.
–
Kurwa… – sapnąłem, zginając się w pół, gdy po raz kolejny spodnie boleśnie
ucisnęły mojego kutasa.
– Może
będzie ci wygodniej, gdy ściągniesz spodnie? – zapytał trochę niepewnie
Tristan.
– To
nic nie da – pokręciłem głową.
– Ale
przynajmniej spodnie nie ocierałyby się o twojego… no… członka?
–
Dzięki za troskę, ale tego bólu już chyba nic nie uśmierzy – skrzywiłem się.
–
Żałuję, że nie mogę dla ciebie nic zrobić.
– Nie
zamartwiaj się. Sam nie mam pojęcia jak sobie pomóc. Nie wiem co się dzieję.
W tej
chwili usłyszeliśmy odgłosy żywej rozmowy, dobiegającej zza ścian boksu. Nie
myśląc długo wydarłem się na cały głos, uderzając w drewnianą ścianę.
–
Wypuście nas już do cholery!
Po
chwili drzwi otwarły się, a do środka wszedł tato Mikołaj. Zaraz za nim kroczył
Maciek, chowając się za plecami taty.
–
Zabiję cię, młody – syknąłem i wstałem szybko z ziemi. Od razu tego
pożałowałem, bo spodnie napięły się jeszcze bardzie na moim członku, ocierając
o niego. Sapnąłem ciężko i skuliłem się.
–
Nikodem? – zmartwił się tato. – Wszystko z tobą dobrze, dziecko?
– Nie,
nic nie jest dobrze! – warknąłem, powoli kierując się w stronę wyjścia. – Ten
dureń, – wskazałem na brata – zamknął nas tutaj i najwyraźniej jest z tego
bardzo zadowolony.
– To
nie wyjaśnia twojego dziwnego zachowania.
– Nie
potrafię tego wyjaśnić! Czuję się tak jakby zaraz penis miał mi eksplodować!
Najmniejszy ruch sprawia mi niewyobrażalny ból – dodałem ciszej. – Będę chyba
musiał jechać na pogotowie…
Maciek
odchrząknął, blednąc nagle.
–
Myślę, że to nie będzie konieczne.
– Co? –
zapytał tato, odwracając się w stronę chłopaka. – Masz nam coś do powiedzenia?
– No
więc. – Zaczął się bawić nerwowo palcami u rąk. – Wizyta na pogotowiu raczej
nie będzie konieczna, bo… – zaciął się.
– Bo? –
ponaglił tato.
– No…
Dosypałem Nikodemowi do picia viagry, tak? – przyznał się.
– Co?!
– wykrzyknęliśmy z tatą jednocześnie.
Maciek
skulił się i spuścił głowę.
– Matko
jedyna, dziecko! Co ci wpadło do głowy by coś takiego robić? – zapytał tato z
niedowierzaniem.
– Ja
tylko chciałem by Nikodem z Tristanem się zeszli – szepnął ze spuszczoną głową.
– Takim
sposobem? Kochanie… – Tato podszedł do niego i przytulił go.
Prychnąłem
głośno.
– I co?
Może mieliśmy się tu ruchać jak króliki? – Wyminąłem ich.
–
Nikodem, nie bądź wulgarny! – upomniał mnie tato.
– Ta?
Jak zwykle wyszedłem na tego najgorszego, tak? Co z tego, że ta mała paskuda
nafaszerowała mnie jakimiś prochami na pobudzenie i zamknęła na ponad godzinę!
Przecież Maciek zawsze jest niewinny. – Przewróciłem oczami i powoli
skierowałem się do wyjścia.
–
Nikodem, to nie tak – zaczął tato, ale ja nie miałem ochoto go dłużej słuchać.
Penis
bolał mnie już niemiłosiernie. Jedyne o czym marzyłem to prysznic, spróbować
sobie strzepać i iść spać. Chociaż podejrzewałem, że tego drugiego raczej nie
będę w stanie zrobić. Za bardzo bolało mnie już teraz.
–
Nikodem, poczekaj! – Podbiegł do mnie Tristan. – Pomogę ci – powiedział,
chwytając mnie pod ramię.
–
Dzięki, piegusku. – Uśmiechnąłem się krzywo.
– Nie
złość się na swojego tatę – powiedział. – Zapewne nie łatwo jest być rodzicem i
mieć trójkę dzieci, które trzeba traktować na równi.
Nic na
to nie odpowiedziałem. Tristan miał rację. Nie zdawałem sobie sprawy z tego jak
ciężko jest być rodzicem z trójką dzieci. Ale wiedziałem, że nigdy się nie
dowiem jak to jest.
Odetchnąłem
ciężko, wychodząc spod prysznica. Na szczęście ochłonąłem trochę pod prysznicem,
ale nie na tyle by mój wzwód opadł. Zakładając na biodra jedynie luźne dresowe
spodnie wyszedłem z łazienki. Ku mojemu zdziwieniu na łóżku siedział Tristan ubrany
w te same białe pończochy, które ostatnio miał na sobie u Maćka. Miał również
ubraną białą, luźną bokserkę. W dłoni trzymał jakąś tubkę.
–
Tristan? – zapytałem, podchodząc do niego.
W
pokoju panował półmrok. Jedyne światło rzucała lampka nocna. Rudy podniósł na
mnie wzrok. Wydawał się być odrobinę przestraszony i bardzo zestresowany.
– Coś
nie tak? – zaniepokoiłem się.
– Nie,
nie! – zaprzeczył od razu. – Po prostu… Mikołaj dał ten krem dla ciebie –
powiedział, podając mi tubkę. – I… Kazał mi się w to ubrać – przyznał
nieśmiało, obciągając bokserkę bardziej w dół by nie było widać jego bielizny.
– Jak
ja kocham swojego tatę – powiedziałem sarkastycznie, kręcąc głową. – Posłuchaj,
wcale nie… – Tristan przerwał mi nagle, przylegając do moich warg.
Sapnąłem
zaskoczony i cofnąłem się, zahaczając stopą o materac. Wywróciliśmy się,
lądując na materacu. Nasze zęby uderzy o siebie boleśnie. Rudy oderwał się ode
mnie i jęknął cicho z bólu.
–
Wybacz – mruknął i poruszył się, przez co otarł się o moją erekcję.
Jęknąłem
ciężko i przytrzymałem go za biodra.
– Jak
wstajesz to najpierw podnieś swoje biodra – powiedziałem.
Chłopak
podniósł się i usiadł nade mną na łóżku. Miałem jego stópki tuż przed oczami i
nie mogłem nic poradzić na to, że nakręciłem się jeszcze bardziej.
– Podaj
mi ten żel. Pomogę ci – zaproponował chłopak.
–
Tristan, naprawdę nie musisz nic takiego robić. Doskonale rozumiem, że każde
zbliżenie cielesne jest dla ciebie nowe i…
–
Nikodem, po prostu podaj mi ten żel – powiedział stanowczo, a mnie przeszły
ciarki.
Uwielbiałem
czuć lekką dominację na tle seksualnym. Posłusznie podałem mu tubkę z żelem, po
czym uniosłem się na łokciach uważnie obserwując jego poczynania. Chłopak
odetchnął głęboko i obsunął moje dresowe spodnie w dół. Mój penis wyprężył się
dumnie i drgnął lekko pod wpływem chłodu, który go owionął. Tristan wziął tubkę
do ręki, po czym wylał trochę żelu na mojego członka. Sapnąłem, bo żel był
zimny. Chłopak jednak nie rozsmarował go dłońmi. Odchylił się na łóżku, podpierając
się z tyłu rękoma i podniósł z ziemi stopy. Wstrzymałem oddechy, gdy
uświadomiłem sobie co zamierza zrobić. Mój kutas drgnął z ekscytacji i wypuścił
kropelkę preejakulatu.
–
Tristan… – odezwałem się słabo, ale chłopak przyłożył sobie tylko palec do ust,
dając mi do zrozumienia bym zachował ciszę.
Gdy
jego stopy objęły mojego członka odrzuciłem głowę do tyłu.
– O,
kurwa! – jęknąłem, zamykając oczy. – Kurwa…
– Nie
przeklinaj tyle, braciszku.
W
drzwiach stanął Maciek z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
Tristan
Tym
razem przesadził. Maciek był dokuczliwy i miałem tego świadomość, ale tym razem
przesadził. Nim Nikodem zdążył się odezwać narzuciłem na niego koc od pasa w
dół i zwróciłem się do młodszego chłopaka.
– Maciek,
nie masz tu czego szukać. Upewnij się, że zamkniesz dokładnie drzwi za sobą.
– No
nie wiem. Mój braciszek nie dość, że brzydko się wysławia to jeszcze
wykorzystuje tak niewinnego prawiczka jak ty. Poza tym…
Miałem
już dość. Czułem między moimi stopami wyraźnie twardą i pulsującą męskość Nikodema,
który po takim czasie musiał mieć już tego wszystkiego po dziurki w nosie.
Chciałem mu pomóc, ale Maciek uparcie nie ruszał się z miejsca, więc sięgnąłem
po książkę leżącą pod łóżkiem i wycelowałem w jego stronę.
–
Tristan, co ty?! – wykrzyknął, zamykając za sobą drzwi by nie oberwać.
Uśmiechnąłem
się pod nosem i nim zdążył powiedzieć cokolwiek krzyknąłem głośno.
– Mikołaj!
Maciek bez pukania wszedł do pokoju Niko!
Nie
musiałem długo czekać na odpowiedź. Mikołaj doskonale wiedział, ze coś będziemy
robić. W końcu sam przyniósł mi lubrykant i pończochy, dochodząc do wniosku, że
Niko przyda się pomoc, a ja najwyraźniej jestem chętny by to zrobić.
– Maciek,
natychmiast na dół! Z ojcem chcemy porozmawiać o twoim wybryku!
Głośne
kroki na schodach i cisza. Zerknąłem na Nikodema. Siedział na podłodze lekko
zarumieniony z nierównym oddechem. Oczy miał zamknięte. Poruszyłem delikatnie
stopą.
– Cholera!
Zrób z tym coś! Ale szybciej. Wariuję już! – wysapał.
Uśmiechnąłem
się do niego i ostrożnie zdjąłem koc. Nikodem spojrzał w dół. Jego męskość wyraźnie
zapulsowała.
– Mały
fetysz stóp?
– Chyba,
ale tylko twoich. Są takie… O, kurwa! – wykrzyknął, gdy przejechałem czubkami
palców po główce.
Niko
zagryzł mocno wargę.
– …takie
zgrabne, kształtne i malutkie – dokończył.
Zachichotałem
tylko, patrząc na Nikodema. Wpatrywał się we mnie uważnie głodnym spojrzeniem.
Czułem się troszkę skrępowany, a równocześnie podniecony. Drżącą dłonią sięgnąłem
pod swoją bieliznę. Uczucie dotyku było niesamowite. Sapnąłem, zaciskając oczy
i podkurczając palce u stóp.
– Tristan!
– krzyknął chłopak i doszedł na moje pończochy i swój brzuch.
Przygryzłem
wargę i poruszyłem mocniej dłonią, chcąc poczuć więcej.
–
Teraz moja kolej, piegusku – powiedział, podnosząc się z materaca i przewracając
mnie do tyłu bym leżał.
Przez
chwilę zwisał nade mną, po czym pocałował mnie w usta.
– Nie
zmuszam cię do czegoś? Nie za szybko na pewne rzeczy dla ciebie?
– Nie,
podobałeś mi się od samego początku.
Tyle
wystarczyło Nikodemowi. Pochylił się nad moim członkiem i wziął głęboko do ust.
– J-ja…
O, Boże… Niko… – Doszedłem od razu.
Poczułem
się strasznie zażenowany.
– Mój
słodki prawiczek, co?
Odwróciłem
wzrok skrępowany. Chłopak zachichotał tylko. Delikatnie ucałował palce moich stóp.
Potem kostkę, łydkę, a na końcu udo. Zdjął pończochę i pocałunkami wrócił znów
do palców. To samo zrobił z drugą nogą. Czułem przez cały czas jak moje
policzki płoną. Jednak Nikodemowi to nie przeszkadzało. Gdy rozebrał mnie z
pończoch przytulił mocno do siebie i okrył nas kołdrą.
– Czas
na sen, nie uważasz?
– Tak
– mruknąłem, ziewając szeroko. – Zdecydowanie.
Gdy
już właściwie spałem do mojej świadomości doszedł cichy głos Mikołaja.
– Tak się cieszę, że nie jest już
z Sylwią. Tristan jest idealny.
– Tak. Może kara dla Maćka jest
zbyt surowa? W końcu to on pomógł.
– Nawet o tym nie myśl, Błażej.
Przesadził, a jak będziesz go bronił to czeka cię celibat.
Reszta rozmowy została
przytłumiona przez zamykane drzwi. Jednak nie interesowało mnie to. O wiele bardziej
wolałem wtulić się w ramiona Niko.
Nikodem
Rano
obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy i tostów z masłem, ale było mi tak
przyjemnie pod kołdrą, że nie chciało mi się nawet otwierać oczu. Zamruczałem
jedynie gardłowo, prostując nogi w kolanach. Ktoś zaśmiał się, po czym materac
na łóżku ugiął się po lewej stronie. Leniwie otworzyłem jedno oko i zerknąłem
na Tristana, siedzącego na skraju łóżka z drewnianą tacą na kolanach.
– Dzień
dobry – chrypnąłem, uśmiechając się sennie.
Obróciłem
się na plecy i przeciągnąłem z niskim pomrukiem.
–
Czyżby niedźwiedź się obudził? – zaśmiał się Tristan i odłożył tacę na szafkę
stojącą obok łóżka.
Złapałem
chłopaka w tali i przyciągnąłem go do siebie, zakleszczając w niedźwiedzim
uścisku. Rudy pisnął zaskoczony i otworzył szeroko oczy.
– Skoro
jestem niedźwiedziem – mruknąłem blisko jego ucha – to powinieneś się mnie bać
– na konie przygryzłem płatek jego ucha.
Chłopak
prychnął i uniósł się na rękach z mojej klatki piersiowej.
–
Takiego niedźwiadka to ja się nie boje. Wstawaj, bo tosty wystygną –
powiedział, schodząc z łóżka i podchodząc do szafy.
Usiadłem
na łóżku i przyglądałem się Tristanowi zanim nie zniknął za drzwiami łazienki.
Zerknąłem w stronę tacy ze śniadaniem. Stała na niej szklanka soku
pomarańczowego, zapewne Tristana, kubek z kawą i talerz z tostami. Obok talerza
stał jeszcze słoik z Nutellą i dżemem. Tristan się postarał. Wziąłem z tacy
kubek z kawą i upiłem spory łyk. Gorzkawy smak rozlał się w moim gardle.
Przymknąłem oczy, delektując się tym smakiem.
W
czasie, gdy ja jadłem śniadanie z łazienki wyszedł Tristan. Miał na sobie białą
koszulkę z kotami w okularach przeciwsłonecznych i czarne bryczesy. Podszedł do
stolika i napił się soku.
–
Jesteśmy sami? – zapytałem, zerkając na zegarek.
Była
dziewiąta piętnaście. Zdziwiłem się, bo nigdy nie zdarzało mi się spać tak
długo. Zawsze to ja albo tato Mikołaj wstawaliśmy najwcześniej.
– Tak.
Maciek jest w szkole, Filipek w przedszkolu, Mikołaj w piekarni, a pan Błażej w
stajni. O, zrymowałem! – zachichotał.
Uśmiechnąłem
się delikatnie pod nosem i pociągnąłem chłopaka na swoje kolana. Przejechałem
nosem po jego szyi i pocałowałem ją.
– Niko?
– Hm…?
– Czy
my… Czy my jesteśmy teraz parą? – zapytał niepewnie.
Uniosłem
głowę i spojrzałem mu w oczy. Tristan wstrzymał oddech, czekając na moją odpowiedź.
–
Myślę, że tak. O ile tego chcesz – odpowiedziałem. – Chcesz, prawda?
– Tak –
pokiwał głową, po czym wpił się w moje usta.
Zamruczałem
zadowolony i oddałem pocałunek, ale nadal pozwalałem dominować rudemu.
Uśmiechałem się lekko, gdy chłopak z zapałem badał strukturę moich ust. Kończąc
pocałunek, przygryzłem jego dolną wargę i pociągnąłem ją lekko.
–
Nabierasz wprawy, prawiczku. – Potargałem jego włosy.
–
Możesz mi tego ciągle nie przypominać? – Zarumienił się soczyście.
–
Spokojnie, książę. W dzisiejszych czasach dzieciaki uważają to za coś złego,
ale ja bardzo się cieszę, że nie straciłeś cnoty z byle kim.
–
Jesteś trzecią osobą, która tak mówi. Uprzedził cię mój brat i mama. Dokładnie
w takiej kolejności.
Zaśmiałem
się.
– Chyba
przekonać twojego brata do siebie będzie mi trudniej niż twoją mamę, co?
–
Dokładnie.
– A tak
nawiasem mówiąc to każdy w tym domu powiedziałby tak samo jak ja czy twój brat.
Naprawdę.
–
Dziękuję. – Pocałował mnie w policzek.
– To co
byś chciał dzisiaj robić? Twoi rodzice przyjeżdżają popołudniu, zgadza się?
– Tak.
Może obejrzymy jakiś film? Albo pojedziemy na przejażdżkę?
Skrzywiłem
się.
–
Szczerze? Mam dziś lenia i nie chce mi się wychodzić z domu. Jestem za filmem.
– Okay,
to ja pójdę po chipsy. Widziałem u Maćka wielką paczkę. Należy mu się jakaś
kara za wczorajsze wtargnięcie.
Zaśmiałem
się i puściłem chłopaka. Sam udałem się na dół do salonu wybrać jakiś film. Miałem
z tym nie lada problem, bo nie wiedziałem co Tristan lubi. Postanowiłem
poczekać na niego.
– Yay!
Znalazłem zieloną cebulkę! – obwieścił Tristan, wchodząc skocznym krokiem do
salonu.
– A jak
ci ta cebulka pójdzie w boczki? – zaśmiałem się i porwałem chłopaka w ramiona.
– Po
jednej paczce nic mi nie będzie.
– I tak
jesteś za chudy – uszczypnąłem go w bok.
– Aj! –
pisnął cicho i klapnął na kanapie w siadzie skrzyżnym. – Matko, zawsze chciałem
mieć takiego chłopaka – rozmarzył się.
– Jakie
wrażenia? – zaśmiałem się, siadając obok niego i obejmując go ramieniem.
Chłopak
spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
– Jest
cudownie i mam nadzieję, że nie będzie gorzej.
No i chyba nie będzie co, no może Sylwia troche namiesza:-)
OdpowiedzUsuńCzy to znaczy, że jutro nie będzie rozdziału, bo jest dzisiaj?
OdpowiedzUsuńOpoowiadanie bardzo mi się podoba, dobrze, że Nikodem zrozumiał wreszcie co czuje do Tristana.
Nie może być gorzej a ma być tylko lepiej :) innej opcji nie dopuszczamy ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze to jestem w szoku, że już się zeszli, ale bardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się jakiegoś dramatu, a tu taka miła niespodzianka :)
Najważniejsze, że Niko zerwał ze Sylwią i teraz słodki Francuz jest jego chłopakiem :)
Maciek był trochę wredny, że dosypał Nikodemowi wiagrę, ale gdyby nie to, to myślę, że tak szybko nie doszłoby do zbliżenia między chłopakami :)
Niko ma fetysz stóp xD myślę, że nieraz to Tristian wykorzysta ;)
Jestem ciekawa, jak rodzina Tristiana zaakceptuje jego związek, skoro nie wszyscy wiedzą, że jest homoseksualistą.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Tristan ma 17 lat? Przeciez niedawno pisalyscie o tym, ze Maciek ma chyba 15 i Nikodem mowil, zeby Tristan z nim pogadal, bo jest w podobnym wieku.
OdpowiedzUsuńZachowanie Mikolaja mnie smieszy. Ten zel? Pomoc w spuszczeniu sie syna? Kazal jeszcze Tristanowi ubrac sie tak i tak. Troche (a nawet bardzo) to niedojrzale zachowanie na doroslego faceta. Zachowanie Macka rownie idiotyczne.
Najslabszy rozdzial jaki do tej pory napisalyscie.
,,Nie byłoby, gdybyś nie miał czternastu lat i nie byłoby już tak ciemno – powiedziałem, podchodząc do drzwi i przekręcając zamek. – Zostajesz w domu." wtedy Nikodem mowi, ze sa w podobnym wieku. 14/15, a 17 to spora roznica. Zreszta Tristan jest zbyt dziecinny by mowic, ze ma 17 lat. Jest, jak Maciek - jeszcze dzieciak.
UsuńO, widze jeszcze cos, do czego moge sie przyczepic. Moja natura nie pozwala mi przejsc obojetnie.– ,,Nawet o tym nie myśl, Błażej. Przesadził, a jak będziesz go bronił to czeka cię celibat." - czyzby jedyna bronia pana doroslego bylo jedno zdanie - czeka cie celibat?
UsuńBlazej dla mnie jest tym madrzejszym z ojcow. Moze nie w kwestii Nikodema, ale ogolnie.
Zwracam honor - posprawdzalem i Tristan jednak jest 2 lata starszy od Macka. Czyli Nikodem ma 19, a Tristan 17? Ale zaspamilem ;o
UsuńNikodem ma 20 lat.
Usuń#freak
No, Niko nareszcie odpuścił sobie tą głupią babę, choć podejrzewam, że ona jeszcze się pokaże. Co do Maćka, to ten dzieciak coraz bardziej zaczyna mnie wkurzać. Jak można zrobić coś takiego bratu?
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńNiko to było nie miłe, ale co? nie może mieć dzieci, jest bezpłodny?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia