środa, 23 marca 2016

Spotted Love 7

Witam!
Nie dawno stuknęło nam 100 000 wyświetleń bloga! Cieszymy się, że jesteście z nami! Jedni głośni, drudzy cisi.
Serdecznie zapraszamy na rozdział!
#freak

Spotted Love

Rozdział 7


Nikodem

                Podniosłem się szybko z ziemi. Serce w piersi biło mi jak oszalałe, dłonie się trzęsły, a oddech przyspieszył. Chwyciłem się za włosy i zacząłem nerwowo chodzić tam i z powrotem. „Boże! Całowałem się z siedemnastoletnim chłopaczkiem!” To jedno zdanie cały czas chodziło mi po głowie.
                – Nikodem? – odezwał się Tristan, podnosząc się z trawy. – Wszystko w porządku?
                Zatrzymałem się tyłem do niego i przełknąłem głośno ślinę. Nie mogłem przecież panikować jak jakaś panienka, która właśnie się pierwszy raz całowała. Odchrząknąłem, przybrałem na twarz maskę obojętności i odwróciłem się powoli w stronę chłopaka. Tristan, widząc moją minę zmarszczył brwi.
                – Nikodem? – zapytał ponownie.
                – I co się gapisz, piegusie? – zapytałem chłodno.
                – Co? Co ci się nagle stało? A… A ten pocałunek przed chwilą?
                Prychnąłem głośno.
                – Pocałunek? – zaśmiałem się. – Nie wiem czy to nawet można nazwać pocałunkiem. Niech zgadnę… To był twój pierwszy, prawda? – zapytałem i nie czekając na odpowiedź powiedziałem. – Było czuć. Zresztą, powinieneś mi dziękować. Teraz przynajmniej możesz się pochwalić, że się już całowałeś, bo nie sądzę byś miał jeszcze okazję. Nie z tymi piegami. – Pstryknąłem go w nos.
                Tristan jęknął z bólu i złapał się za nos.
                – To bolało! Jak w ogóle możesz tak mówić?! Myślałem, że mnie lubisz!
                – Jakiś ty naiwny – powiedziałem, kręcąc głową, po czym chwyciłem za uwiąz Tweety’ego i skierowałem się w stronę stadniny.
                Nie słyszałem by Tristan szedł za mną. Wiedziałem, że moje słowa go zabolały, ale nie mogłem postąpić inaczej. Miałem przecież dziewczynę. Nie potrafiłem jednak wymazać z pamięci miękkiej struktury ust Tristana. Ten jego brak doświadczenie nakręcał mnie, ale nie mogłem pozwolić sobie na takie słabości. Musiałem jak najszybciej się ogarnąć i pojechać do Sylwii.

***
                Do domu wróciłem wczesnym wieczorem. Byłem okropnie podminowany. Gdybym mógł, zabijałbym wzrokiem. Ze złością cisnąłem butami w kąt.
                – Nikodem? Co ty wyprawiasz? – W przedpokoju pojawił się tato Mikołaj. Patrzył na mnie z zaniepokojeniem.
                – Nic – odpowiedziałem zirytowany.
                – Nikodem – westchnął, zamykając drzwi. – Maciek powiedział mi, że pokłóciliście się z Tristanem.
                – Kłótnią tego nazwać nie można.
                – Więc jak? Zwyzywałeś go?
                – A co? Już ci się poskarżył?
                – Nikodem, nie tym tonem. Co się z tobą dzisiaj dzieje, dziecko? Nie poznaje cię.
                Westchnąłem ciężko.
                – Przepraszam, tato, ale dosłownie piętnaście minut temu zerwałem z dziewczyną.
                Tato najpierw wydawał się być zaskoczony, ale po chwili robił wszystko by się nie uśmiechnąć. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że nie lubi Sylwii. Tato odchrząknął dla niepoznaki.
                – Dlaczego? – zapytał.
                Westchnąłem ciężko i spojrzałem poważnie na tatę.
                – Bo już mi nie staje na jej widok.
                – Cóż… – Tato podrapał się po karku.
                – Nie musisz nic mówić. Wiem, że jestem beznadziejny. A wiesz co jest najlepsze? To, że godzinę wcześniej całowałem się z Tristanem i cholernie mnie to podjadało, rozumiesz? Na widok swojej, nagiej, – podkreśliłem – dziewczyny mi nie staje, a na widok jakiegoś piegowatego małolata uciska mnie boleśnie w spodniach.
                – Nikodem, nie sądzisz, że to najwyższy czas by spojrzeć prawdzie w oczy? Sylwia nie nadawała się na życiową partnerkę. Spróbuj pomyśleć o Tristanie jak o kimś więcej niż tylko zagubionym, francuskim chłopcu, hm? – Uśmiechnął się do mnie, dotykając delikatnie mojego ramienia.
                – Tato, to nie takie proste. Nie masz pojęcia co mu dzisiaj nagadałem.
                – Na pewno zrozumie, gdy wytłumaczysz mu wszystko i przeprosisz.
                – Ta… – mruknąłem. – Dobra. Idę do stajni.
                – Widziałem tam Tristana i Maćka. Najlepiej będzie jak od razu z nim porozmawiasz. – Uśmiechnął się tato. – Jakbyś widział tam gdzieś ojca z Filipkiem to powiedz mu by przyprowadził małego do domu. Muszę go dziś wykąpać.
                – Okay – powiedziałem, po czym wyszedłem z domu.
                Gdy wszedłem do stajni od razu dobiegły mnie ciche śmiechy dochodzące z dużego, oddzielonego od innych i zabudowanego boksu przeznaczonego do rozpłodu koni. Skierowałem się w tamtą stronę. W boksie siedzieli Tristan z Maćkiem. Odchrząknąłem cicho, chcąc zwrócić na siebie uwagę.
                – Hej – przywitałem się.
                W boksie zapanowała cisza.
                – Czego chcesz? – zapytał Maciek niemiłym głosem.
                – Chciałbym pogadać z Tristanem.
                – Skąd ta pewność, że on chce z tobą gadać?
                – Maciek – wtrącił się rudy. – Wszystko okay. Pogadam z nim.
                – No okay. Pójdę po wodę – powiedział i wyszedł z boksu.
                Podszedłem niepewnie do chłopaka i spojrzałem mu w oczy. Ku mojemu zdziwieniu chłopak nie wydawał się być na mnie zły.
                – Tristan, ja…
                – Znalazłem niebieski napój izotoniczny w twojej szafce – przerwał mi Maciek, podając mi butelkę. – A dla ciebie butelka wody – podał Tristanowi butelkę. – Zostawiam was samych – powiedział, wychodząc z boksu i zamykając za sobą drzwi.
                Odetchnąłem i wziąłem dużego łyka napoju.
                – Posłuchaj, Tristan. To co dzisiaj powiedziałem… To… nie była prawda. Powiedziałem tak, bo wystraszyłem się tego co się stało.
                – Nikodem, jesteś… dziwny.
                – Dziwny?
                – Tak. Najpierw mnie całujesz, a potem wyzywasz. Ale wiesz co? Dalej cię lubię. Mimo że zabolały mnie twoje słowa.
                – Bardzo cię za to przepraszam.
                – A, Niko? – zapytał jeszcze.
                Przeszedł mnie delikatny dreszcz, gdy usłyszałem jak zdrabnia moje imię.
                – Tak?
                – Świetnie całujesz – powiedział, po czym zarumienił się soczyście.
                Uśmiechnąłem się na to i pokręciłem głową. Podszedłem do niego bliżej, nachyliłem się i szepnąłem mu na ucho.
                – Ty za to w ogóle nie umiesz całować, ale wiesz co? Kręci mnie to.


Tristan

Poczerwieniałem lekko. Niedoświadczenie go kręci? Pamiętałem aż za dobrze jak irytowało to mojego byłego. Podniosłem wzrok i spojrzałem prosto w oczy Nikodema. 
Ja naprawdę cię lubię. Znaczy… myślę, że… Je suis tombé en amour avec sous. (zakochałem się w tobie)
Co? Wiesz, że nie rozumiem po francusku, piegusku – powiedział, obejmując mnie w tali.
– Zakochałam się w tobie? – powiedziałem niepewnie.
Nikodem przyglądał mi się chwilę, po czym uśmiechnął się ciepło.
Ja chyba też.
C-co? – Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.
Zakochałem się w rudym Francuziku.
Uchyliłem lekko usta.
A co z Sylwią?
Zerwałem z nią. Jakby nie patrząc nieodpowiednio się zachowywała wobec mojego taty. Poza tym po zobaczeniu pewnego rudowłosego chłopaka w pończochach przestała mnie już w ogóle interesować. Zdecydowanie zbyt wiele na górze i zbyt mało na dole – powiedział jednoznacznie, ciągnąc mnie w stronę wyjścia z boksu. – Chodź, pójdziemy na herbatę.
Już chciał otworzyć drzwi, ale okazało się, że są zablokowane.
Co do cholery? 
Może się zablokowały, gdy Maciek wychodził – zasugerowałem, trzymając jego dłoń.
Może… Maciek. Cholera jasna, Maciek! Niech ja go dorwę! To on je musiał zablokować! Nie ma innej opcji – powiedział podenerwowany. Utknęliśmy tu na nie wiadomo ile i to dzięki mojemu inteligentnemu braciszkowi.
Nie denerwuj się. W końcu tu wróci. 
A co będziemy robić?
Uśmiechnąłem się i pociągnąłem go na siano przy jednej ze ścian.
Możemy posiedzieć i pogadać.
Możemy.
Byliśmy już tu zamknięci od około czterdziestu minut. Zrobiło się weselej. Przez ten czas szczerze zaczęliśmy rozmawiać.
Naprawdę?! Nie wierzę! Mikołaj przyłapał cię z Sylwią, gdy mieliście robić coś więcej? Wybuchnąłem śmiechem, wyobrażając sobie zdegustowaną minę Mikołaja. 
Taa… Jego mina była bezcenna. Sylwia się oczywiście obraziła, bo nie chciałem skończyć.
Znów buchnąłem śmiechem.
Miałeś z czymś problemy? – zapytałem, poruszając brwiami.
Zobaczyłem tatę i to nie było raczej przyjemne. A jeśli chodzi o teraz to na pewno nie miałbym problemu. Ale ty mój słodki prawiczku… powiedział i w następnym momencie objął mnie ramionami i przewrócił na plecy, wpijając się w moje usta.
Tym razem nie było jak wcześniej. Nie oderwał się po chwili przerażony tylko całował aż nie miałem już tchu.
I co, rudzielcu?
Tylko nie rudzielcu, Niko! – powiedziałem i ciągnąc go za włosy pociągnąłem w dół znów się wpiłem w jego usta.
To było takie niesamowite. Mimo że nie byłem pewny jak to robić to Nikodem wszystko szybko pokazywał. Dokładnie. Było coraz goręcej, przyjemniej dopóki Nikodem nie oderwał się ode mnie gwałtownie lekko zaczerwieniony. 
Co tym razem? Zrobiłem coś nie tak?
N-nic… Po prostu… Wiesz… mogą zaraz po nas przyjść.
Spojrzałem na niego zdziwiony. Gdy jednak przyjrzałem mu się uważniej zobaczyłem, że Nikodem obciąga swoją bluzę, chcąc zakryć… erekcję.
Och.
Hej, nie myśl sobie, że jestem jakimś napaleńcem. Albo, że chcę ci coś zrobić. Nigdy mi się nie zdarzyło coś takiego. Przysięgam. Cholera… sapnął, odsuwając się ode mnie i odwracając wzrok. Wybacz, po prostu patrzenie na ciebie to potęguje.
Odetchnąłem i przysunąłem się do niego.
Spokojnie, nie myślę tak. Nie martw się. – Oparłem głowę na jego ramieniu.
Niko wypuścił powietrze i przymknął oczy.
– To dobrze. Eh… Mam nadzieję, że nas szybko wypuszczą, bo będzie mi ciężko wytrzymać.
Zachichotałem. 
– No rozumiem. Musisz ręcznie.
– Ty mały złośliwcze – powiedział z chichotem, zamykając oczy i dając mi całusa w czoło.
Zostało nam tylko czekać. 


Nikodem

                Siedzieliśmy w zamknięciu już przeszło półtorej godziny. Moja erekcja, która pojawiła się nie wiadomo skąd i dlaczego, dawała mi się we znaki. Nie było takiej pozycji by mnie nie uwierała. Mój penis bolał mnie już tak bardzo, że byłem pewny iż nie będę w stanie go nawet dotknąć.
                – Kurwa… – sapnąłem, zginając się w pół, gdy po raz kolejny spodnie boleśnie ucisnęły mojego kutasa.
                – Może będzie ci wygodniej, gdy ściągniesz spodnie? – zapytał trochę niepewnie Tristan.
                – To nic nie da – pokręciłem głową.
                – Ale przynajmniej spodnie nie ocierałyby się o twojego… no… członka?
                – Dzięki za troskę, ale tego bólu już chyba nic nie uśmierzy – skrzywiłem się.
                – Żałuję, że nie mogę dla ciebie nic zrobić.
                – Nie zamartwiaj się. Sam nie mam pojęcia jak sobie pomóc. Nie wiem co się dzieję.
                W tej chwili usłyszeliśmy odgłosy żywej rozmowy, dobiegającej zza ścian boksu. Nie myśląc długo wydarłem się na cały głos, uderzając w drewnianą ścianę.
                – Wypuście nas już do cholery!
                Po chwili drzwi otwarły się, a do środka wszedł tato Mikołaj. Zaraz za nim kroczył Maciek, chowając się za plecami taty.
                – Zabiję cię, młody – syknąłem i wstałem szybko z ziemi. Od razu tego pożałowałem, bo spodnie napięły się jeszcze bardzie na moim członku, ocierając o niego. Sapnąłem ciężko i skuliłem się.
                – Nikodem? – zmartwił się tato. – Wszystko z tobą dobrze, dziecko?
                – Nie, nic nie jest dobrze! – warknąłem, powoli kierując się w stronę wyjścia. – Ten dureń, – wskazałem na brata – zamknął nas tutaj i najwyraźniej jest z tego bardzo zadowolony.
                – To nie wyjaśnia twojego dziwnego zachowania.
                – Nie potrafię tego wyjaśnić! Czuję się tak jakby zaraz penis miał mi eksplodować! Najmniejszy ruch sprawia mi niewyobrażalny ból – dodałem ciszej. – Będę chyba musiał jechać na pogotowie…
                Maciek odchrząknął, blednąc nagle.
                – Myślę, że to nie będzie konieczne.
                – Co? – zapytał tato, odwracając się w stronę chłopaka. – Masz nam coś do powiedzenia?
                – No więc. – Zaczął się bawić nerwowo palcami u rąk. – Wizyta na pogotowiu raczej nie będzie konieczna, bo… – zaciął się.
                – Bo? – ponaglił tato.
                – No… Dosypałem Nikodemowi do picia viagry, tak? – przyznał się.
                – Co?! – wykrzyknęliśmy z tatą jednocześnie.
                Maciek skulił się i spuścił głowę.
                – Matko jedyna, dziecko! Co ci wpadło do głowy by coś takiego robić? – zapytał tato z niedowierzaniem.
                – Ja tylko chciałem by Nikodem z Tristanem się zeszli – szepnął ze spuszczoną głową.
                – Takim sposobem? Kochanie… – Tato podszedł do niego i przytulił go.
                Prychnąłem głośno.
                – I co? Może mieliśmy się tu ruchać jak króliki? – Wyminąłem ich.
                – Nikodem, nie bądź wulgarny! – upomniał mnie tato.
                – Ta? Jak zwykle wyszedłem na tego najgorszego, tak? Co z tego, że ta mała paskuda nafaszerowała mnie jakimiś prochami na pobudzenie i zamknęła na ponad godzinę! Przecież Maciek zawsze jest niewinny. – Przewróciłem oczami i powoli skierowałem się do wyjścia.
                – Nikodem, to nie tak – zaczął tato, ale ja nie miałem ochoto go dłużej słuchać.
                Penis bolał mnie już niemiłosiernie. Jedyne o czym marzyłem to prysznic, spróbować sobie strzepać i iść spać. Chociaż podejrzewałem, że tego drugiego raczej nie będę w stanie zrobić. Za bardzo bolało mnie już teraz.
                – Nikodem, poczekaj! – Podbiegł do mnie Tristan. – Pomogę ci – powiedział, chwytając mnie pod ramię.
                – Dzięki, piegusku. – Uśmiechnąłem się krzywo.
                – Nie złość się na swojego tatę – powiedział. – Zapewne nie łatwo jest być rodzicem i mieć trójkę dzieci, które trzeba traktować na równi.
                Nic na to nie odpowiedziałem. Tristan miał rację. Nie zdawałem sobie sprawy z tego jak ciężko jest być rodzicem z trójką dzieci. Ale wiedziałem, że nigdy się nie dowiem jak to jest.




                Odetchnąłem ciężko, wychodząc spod prysznica. Na szczęście ochłonąłem trochę pod prysznicem, ale nie na tyle by mój wzwód opadł. Zakładając na biodra jedynie luźne dresowe spodnie wyszedłem z łazienki. Ku mojemu zdziwieniu na łóżku siedział Tristan ubrany w te same białe pończochy, które ostatnio miał na sobie u Maćka. Miał również ubraną białą, luźną bokserkę. W dłoni trzymał jakąś tubkę.
                – Tristan? – zapytałem, podchodząc do niego.
                W pokoju panował półmrok. Jedyne światło rzucała lampka nocna. Rudy podniósł na mnie wzrok. Wydawał się być odrobinę przestraszony i bardzo zestresowany.
                – Coś nie tak? – zaniepokoiłem się.
                – Nie, nie! – zaprzeczył od razu. – Po prostu… Mikołaj dał ten krem dla ciebie – powiedział, podając mi tubkę. – I… Kazał mi się w to ubrać – przyznał nieśmiało, obciągając bokserkę bardziej w dół by nie było widać jego bielizny.
                – Jak ja kocham swojego tatę – powiedziałem sarkastycznie, kręcąc głową. – Posłuchaj, wcale nie… – Tristan przerwał mi nagle, przylegając do moich warg.
                Sapnąłem zaskoczony i cofnąłem się, zahaczając stopą o materac. Wywróciliśmy się, lądując na materacu. Nasze zęby uderzy o siebie boleśnie. Rudy oderwał się ode mnie i jęknął cicho z bólu.
                – Wybacz – mruknął i poruszył się, przez co otarł się o moją erekcję.
                Jęknąłem ciężko i przytrzymałem go za biodra.
                – Jak wstajesz to najpierw podnieś swoje biodra – powiedziałem.
                Chłopak podniósł się i usiadł nade mną na łóżku. Miałem jego stópki tuż przed oczami i nie mogłem nic poradzić na to, że nakręciłem się jeszcze bardziej.
                – Podaj mi ten żel. Pomogę ci – zaproponował chłopak.
                – Tristan, naprawdę nie musisz nic takiego robić. Doskonale rozumiem, że każde zbliżenie cielesne jest dla ciebie nowe i…
                – Nikodem, po prostu podaj mi ten żel – powiedział stanowczo, a mnie przeszły ciarki.
                Uwielbiałem czuć lekką dominację na tle seksualnym. Posłusznie podałem mu tubkę z żelem, po czym uniosłem się na łokciach uważnie obserwując jego poczynania. Chłopak odetchnął głęboko i obsunął moje dresowe spodnie w dół. Mój penis wyprężył się dumnie i drgnął lekko pod wpływem chłodu, który go owionął. Tristan wziął tubkę do ręki, po czym wylał trochę żelu na mojego członka. Sapnąłem, bo żel był zimny. Chłopak jednak nie rozsmarował go dłońmi. Odchylił się na łóżku, podpierając się z tyłu rękoma i podniósł z ziemi stopy. Wstrzymałem oddechy, gdy uświadomiłem sobie co zamierza zrobić. Mój kutas drgnął z ekscytacji i wypuścił kropelkę preejakulatu.
                – Tristan… – odezwałem się słabo, ale chłopak przyłożył sobie tylko palec do ust, dając mi do zrozumienia bym zachował ciszę.
                Gdy jego stopy objęły mojego członka odrzuciłem głowę do tyłu.
                – O, kurwa! – jęknąłem, zamykając oczy. – Kurwa…
                – Nie przeklinaj tyle, braciszku.
                W drzwiach stanął Maciek z głupkowatym uśmiechem na twarzy.


Tristan

Tym razem przesadził. Maciek był dokuczliwy i miałem tego świadomość, ale tym razem przesadził. Nim Nikodem zdążył się odezwać narzuciłem na niego koc od pasa w dół i zwróciłem się do młodszego chłopaka.
Maciek, nie masz tu czego szukać. Upewnij się, że zamkniesz dokładnie drzwi za sobą.
No nie wiem. Mój braciszek nie dość, że brzydko się wysławia to jeszcze wykorzystuje tak niewinnego prawiczka jak ty. Poza tym…
Miałem już dość. Czułem między moimi stopami wyraźnie twardą i pulsującą męskość Nikodema, który po takim czasie musiał mieć już tego wszystkiego po dziurki w nosie. Chciałem mu pomóc, ale Maciek uparcie nie ruszał się z miejsca, więc sięgnąłem po książkę leżącą pod łóżkiem i wycelowałem w jego stronę.
Tristan, co ty?! – wykrzyknął, zamykając za sobą drzwi by nie oberwać.
Uśmiechnąłem się pod nosem i nim zdążył powiedzieć cokolwiek krzyknąłem głośno.
Mikołaj! Maciek bez pukania wszedł do pokoju Niko!
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Mikołaj doskonale wiedział, ze coś będziemy robić. W końcu sam przyniósł mi lubrykant i pończochy, dochodząc do wniosku, że Niko przyda się pomoc, a ja najwyraźniej jestem chętny by to zrobić. 
Maciek, natychmiast na dół! Z ojcem chcemy porozmawiać o twoim wybryku!
Głośne kroki na schodach i cisza. Zerknąłem na Nikodema. Siedział na podłodze lekko zarumieniony z nierównym oddechem. Oczy miał zamknięte. Poruszyłem delikatnie stopą.
Cholera! Zrób z tym coś! Ale szybciej. Wariuję już! – wysapał.
Uśmiechnąłem się do niego i ostrożnie zdjąłem koc. Nikodem spojrzał w dół. Jego męskość wyraźnie zapulsowała.
Mały fetysz stóp?
Chyba, ale tylko twoich. Są takie… O, kurwa! – wykrzyknął, gdy przejechałem czubkami palców po główce.
Niko zagryzł mocno wargę.
…takie zgrabne, kształtne i malutkie – dokończył.
Zachichotałem tylko, patrząc na Nikodema. Wpatrywał się we mnie uważnie głodnym spojrzeniem. Czułem się troszkę skrępowany, a równocześnie podniecony. Drżącą dłonią sięgnąłem pod swoją bieliznę. Uczucie dotyku było niesamowite. Sapnąłem, zaciskając oczy i podkurczając palce u stóp.
Tristan! – krzyknął chłopak i doszedł na moje pończochy i swój brzuch.
Przygryzłem wargę i poruszyłem mocniej dłonią, chcąc poczuć więcej.
Teraz moja kolej, piegusku – powiedział, podnosząc się z materaca i przewracając mnie do tyłu bym leżał.
Przez chwilę zwisał nade mną, po czym pocałował mnie w usta.
Nie zmuszam cię do czegoś? Nie za szybko na pewne rzeczy dla ciebie?
Nie, podobałeś mi się od samego początku.
Tyle wystarczyło Nikodemowi. Pochylił się nad moim członkiem i wziął głęboko do ust.
J-ja… O, Boże… Niko… Doszedłem od razu.
Poczułem się strasznie zażenowany.
Mój słodki prawiczek, co?
Odwróciłem wzrok skrępowany. Chłopak zachichotał tylko. Delikatnie ucałował palce moich stóp. Potem kostkę, łydkę, a na końcu udo. Zdjął pończochę i pocałunkami wrócił znów do palców. To samo zrobił z drugą nogą. Czułem przez cały czas jak moje policzki płoną. Jednak Nikodemowi to nie przeszkadzało. Gdy rozebrał mnie z pończoch przytulił mocno do siebie i okrył nas kołdrą. 
Czas na sen, nie uważasz?
Tak – mruknąłem, ziewając szeroko. – Zdecydowanie. 
Gdy już właściwie spałem do mojej świadomości doszedł cichy głos Mikołaja.
– Tak się cieszę, że nie jest już z Sylwią. Tristan jest idealny.
– Tak. Może kara dla Maćka jest zbyt surowa? W końcu to on pomógł.
– Nawet o tym nie myśl, Błażej. Przesadził, a jak będziesz go bronił to czeka cię celibat.
Reszta rozmowy została przytłumiona przez zamykane drzwi. Jednak nie interesowało mnie to. O wiele bardziej wolałem wtulić się w ramiona Niko.


Nikodem

                Rano obudził mnie zapach świeżo zaparzonej kawy i tostów z masłem, ale było mi tak przyjemnie pod kołdrą, że nie chciało mi się nawet otwierać oczu. Zamruczałem jedynie gardłowo, prostując nogi w kolanach. Ktoś zaśmiał się, po czym materac na łóżku ugiął się po lewej stronie. Leniwie otworzyłem jedno oko i zerknąłem na Tristana, siedzącego na skraju łóżka z drewnianą tacą na kolanach.
                – Dzień dobry – chrypnąłem, uśmiechając się sennie.
                Obróciłem się na plecy i przeciągnąłem z niskim pomrukiem.
                – Czyżby niedźwiedź się obudził? – zaśmiał się Tristan i odłożył tacę na szafkę stojącą obok łóżka.
                Złapałem chłopaka w tali i przyciągnąłem go do siebie, zakleszczając w niedźwiedzim uścisku. Rudy pisnął zaskoczony i otworzył szeroko oczy.
                – Skoro jestem niedźwiedziem – mruknąłem blisko jego ucha – to powinieneś się mnie bać – na konie przygryzłem płatek jego ucha.
                Chłopak prychnął i uniósł się na rękach z mojej klatki piersiowej.
                – Takiego niedźwiadka to ja się nie boje. Wstawaj, bo tosty wystygną – powiedział, schodząc z łóżka i podchodząc do szafy.
                Usiadłem na łóżku i przyglądałem się Tristanowi zanim nie zniknął za drzwiami łazienki. Zerknąłem w stronę tacy ze śniadaniem. Stała na niej szklanka soku pomarańczowego, zapewne Tristana, kubek z kawą i talerz z tostami. Obok talerza stał jeszcze słoik z Nutellą i dżemem. Tristan się postarał. Wziąłem z tacy kubek z kawą i upiłem spory łyk. Gorzkawy smak rozlał się w moim gardle. Przymknąłem oczy, delektując się tym smakiem.
                W czasie, gdy ja jadłem śniadanie z łazienki wyszedł Tristan. Miał na sobie białą koszulkę z kotami w okularach przeciwsłonecznych i czarne bryczesy. Podszedł do stolika i napił się soku.
                – Jesteśmy sami? – zapytałem, zerkając na zegarek.
                Była dziewiąta piętnaście. Zdziwiłem się, bo nigdy nie zdarzało mi się spać tak długo. Zawsze to ja albo tato Mikołaj wstawaliśmy najwcześniej.
                – Tak. Maciek jest w szkole, Filipek w przedszkolu, Mikołaj w piekarni, a pan Błażej w stajni. O, zrymowałem! – zachichotał.
                Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem i pociągnąłem chłopaka na swoje kolana. Przejechałem nosem po jego szyi i pocałowałem ją.
                – Niko?
                – Hm…?
                – Czy my… Czy my jesteśmy teraz parą? – zapytał niepewnie.
                Uniosłem głowę i spojrzałem mu w oczy. Tristan wstrzymał oddech, czekając na moją odpowiedź.
                – Myślę, że tak. O ile tego chcesz – odpowiedziałem. – Chcesz, prawda?
                – Tak – pokiwał głową, po czym wpił się w moje usta.
              Zamruczałem zadowolony i oddałem pocałunek, ale nadal pozwalałem dominować rudemu. Uśmiechałem się lekko, gdy chłopak z zapałem badał strukturę moich ust. Kończąc pocałunek, przygryzłem jego dolną wargę i pociągnąłem ją lekko.
                – Nabierasz wprawy, prawiczku. – Potargałem jego włosy.
                – Możesz mi tego ciągle nie przypominać? – Zarumienił się soczyście.
                – Spokojnie, książę. W dzisiejszych czasach dzieciaki uważają to za coś złego, ale ja bardzo się cieszę, że nie straciłeś cnoty z byle kim.
                – Jesteś trzecią osobą, która tak mówi. Uprzedził cię mój brat i mama. Dokładnie w takiej kolejności.
                Zaśmiałem się.
                – Chyba przekonać twojego brata do siebie będzie mi trudniej niż twoją mamę, co?
                – Dokładnie.
                – A tak nawiasem mówiąc to każdy w tym domu powiedziałby tak samo jak ja czy twój brat. Naprawdę.
                – Dziękuję. – Pocałował mnie w policzek.
                – To co byś chciał dzisiaj robić? Twoi rodzice przyjeżdżają popołudniu, zgadza się?
                – Tak. Może obejrzymy jakiś film? Albo pojedziemy na przejażdżkę?
                Skrzywiłem się.
                – Szczerze? Mam dziś lenia i nie chce mi się wychodzić z domu. Jestem za filmem.
              – Okay, to ja pójdę po chipsy. Widziałem u Maćka wielką paczkę. Należy mu się jakaś kara za wczorajsze wtargnięcie.
                Zaśmiałem się i puściłem chłopaka. Sam udałem się na dół do salonu wybrać jakiś film. Miałem z tym nie lada problem, bo nie wiedziałem co Tristan lubi. Postanowiłem poczekać na niego.
                – Yay! Znalazłem zieloną cebulkę! – obwieścił Tristan, wchodząc skocznym krokiem do salonu.
                – A jak ci ta cebulka pójdzie w boczki? – zaśmiałem się i porwałem chłopaka w ramiona.
                – Po jednej paczce nic mi nie będzie.
                – I tak jesteś za chudy – uszczypnąłem go w bok.
                – Aj! – pisnął cicho i klapnął na kanapie w siadzie skrzyżnym. – Matko, zawsze chciałem mieć takiego chłopaka – rozmarzył się.
                – Jakie wrażenia? – zaśmiałem się, siadając obok niego i obejmując go ramieniem.
                Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.

                – Jest cudownie i mam nadzieję, że nie będzie gorzej. 

11 komentarzy:

  1. No i chyba nie będzie co, no może Sylwia troche namiesza:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to znaczy, że jutro nie będzie rozdziału, bo jest dzisiaj?
    Opoowiadanie bardzo mi się podoba, dobrze, że Nikodem zrozumiał wreszcie co czuje do Tristana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie może być gorzej a ma być tylko lepiej :) innej opcji nie dopuszczamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze to jestem w szoku, że już się zeszli, ale bardzo się cieszę :)
    Spodziewałam się jakiegoś dramatu, a tu taka miła niespodzianka :)
    Najważniejsze, że Niko zerwał ze Sylwią i teraz słodki Francuz jest jego chłopakiem :)
    Maciek był trochę wredny, że dosypał Nikodemowi wiagrę, ale gdyby nie to, to myślę, że tak szybko nie doszłoby do zbliżenia między chłopakami :)
    Niko ma fetysz stóp xD myślę, że nieraz to Tristian wykorzysta ;)
    Jestem ciekawa, jak rodzina Tristiana zaakceptuje jego związek, skoro nie wszyscy wiedzą, że jest homoseksualistą.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tristan ma 17 lat? Przeciez niedawno pisalyscie o tym, ze Maciek ma chyba 15 i Nikodem mowil, zeby Tristan z nim pogadal, bo jest w podobnym wieku.
    Zachowanie Mikolaja mnie smieszy. Ten zel? Pomoc w spuszczeniu sie syna? Kazal jeszcze Tristanowi ubrac sie tak i tak. Troche (a nawet bardzo) to niedojrzale zachowanie na doroslego faceta. Zachowanie Macka rownie idiotyczne.
    Najslabszy rozdzial jaki do tej pory napisalyscie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,Nie byłoby, gdybyś nie miał czternastu lat i nie byłoby już tak ciemno – powiedziałem, podchodząc do drzwi i przekręcając zamek. – Zostajesz w domu." wtedy Nikodem mowi, ze sa w podobnym wieku. 14/15, a 17 to spora roznica. Zreszta Tristan jest zbyt dziecinny by mowic, ze ma 17 lat. Jest, jak Maciek - jeszcze dzieciak.

      Usuń
    2. O, widze jeszcze cos, do czego moge sie przyczepic. Moja natura nie pozwala mi przejsc obojetnie.– ,,Nawet o tym nie myśl, Błażej. Przesadził, a jak będziesz go bronił to czeka cię celibat." - czyzby jedyna bronia pana doroslego bylo jedno zdanie - czeka cie celibat?
      Blazej dla mnie jest tym madrzejszym z ojcow. Moze nie w kwestii Nikodema, ale ogolnie.

      Usuń
    3. Zwracam honor - posprawdzalem i Tristan jednak jest 2 lata starszy od Macka. Czyli Nikodem ma 19, a Tristan 17? Ale zaspamilem ;o

      Usuń
    4. Nikodem ma 20 lat.
      #freak

      Usuń
  6. No, Niko nareszcie odpuścił sobie tą głupią babę, choć podejrzewam, że ona jeszcze się pokaże. Co do Maćka, to ten dzieciak coraz bardziej zaczyna mnie wkurzać. Jak można zrobić coś takiego bratu?

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    Niko to było nie miłe, ale co? nie może mieć dzieci, jest bezpłodny?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :)