środa, 20 kwietnia 2016

Spotted Love 11

Dziękujemy za wszystkie komentarze!
#freak

Spotted Love



Rozdział 11



Nikodem
                – Co takiego?! – wykrzyknął tato wyprowadzony z równowagi. – Jak ona śmie?! – pieklił się.
                Było wczesne popołudnie. Rano odwiozłem Tristana do domu, a gdy tato wrócił ze swojej piekarni postanowiłem mu powiedzieć co wymyśliła moja była dziewczyna. Ojciec również był przy tej rozmowie.
                – Nie denerwuj się tak, kochanie – powiedział Błażej, głaskając tatę po ramieniu.
                – Jak mam się nie denerwować? Ta głupia dziewczyna próbuje wyłudzić od nas pieniądze, a jako kartę przetargową wykorzystuje nienarodzone jeszcze dziecko! Jak tak można?
                – Nam też się to nie podoba, ale nie możemy na to nic poradzić. Na razie trzeba rozstrzygnąć sprawę dziecka. Sylwia próbuje nam wmówić, że Nikodem jest ojcem, ale doskonale wiemy, że jest to niemożliwe – powiedział ojciec ostrożnie, spoglądając na mnie.
                – Niki, uprawiałeś z nią seks bez zabezpieczenia? – zapytał nagle tato.
                Zdziwiło mnie to pytanie i wstyd było mi przed sobą przyznać, że Mikołaj ma rację. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że nie powinienem był aż tak bardzo ufać Sylwii.
                – Mówiła, że bierze tabletki – mruknąłem niemrawo.
                – Brawo, synku! – wykrzyknął Mikołaj, podrywając się. – Jesteście tacy sami! – powiedział, wskazując na ojca.
                Nie wiedzieć czemu Błażej zarumienił się lekko i odchrząknął. Spojrzałem z pytaniem na tatę.
                – Dziwisz się, syneczku? Gdyby nie ta sama głupota twojego ojca, nie siedziałbyś tu teraz.
                – Tylko, że w moim przypadku nie wynikną z tego żadne konsekwencję – powiedziałem pogodzony już ze swoją… ułomnością.
                – Tak, ale wtedy tego jeszcze nie wiedziałeś.
                – No…
                – Nie mrucz mi tu pod nosem! Nie jesteś małym dzieckiem. Trzeba tą dziewuchę uświadomić, że nie możesz być ojcem tego dziecka.
                – Mam się jej przyznać, że jestem niepłodny? Wyśmieje mnie!
                – Czasem trzeba schować dumę do kieszeni, Niko – odezwał się ojciec. – Ja musiałem to zrobić, gdy pojawiłeś się na świecie. To nie koniec świata, synu. Jeśli Sylwia uzna twoją bezpłodność za coś zabawnego i mało męskiego to zwyczajnie pokaże swoją niedojrzałość.
                – Masz rację. – Podrapałem się po karku i wstałem od stołu. – Pójdę do siebie – powiedziałem, po czym wyszedłem z kuchni.
                Skierowałem do swojego pokoju. Usiadłem na podłodze, opierając się o łóżko, włączyłem Play Station i zatraciłem się w brutalnej grze.

***

                Następnego dnia powiadomiłem Sylwię by zjawiła się o czwartej popołudniu na rynku w mieście. Chciałem ją uświadomić, że nie mogę być ojcem jej dziecka. Jednocześnie upewnić się, że mnie zdradzała, gdy jeszcze byliśmy razem, bo jak to dziecko nie jest moje to w końcu kogoś musi być. Ranek spędziłem na ujeżdżalni, wyciskając z siebie siódme poty by jak najmniej myśleć o tej sytuacji. Tristan napisał, że jego mama wróciła z Francji i jak tylko się dowiedziała, że pozbawiłem jej synka dziewictwa od razu umówiła go na wizytę u lekarza, więc dzisiaj rano nie był w stanie się ze mną spotkać. Obiecał, że przyjedzie wieczorem, a ja miałem nadzieję, że po rozmowie z moją ex, Sylwia da mi wreszcie spokój.
                Parę minut po trzeciej zacząłem się zbierać do wyjścia na spotkanie z Sylwią. Zszedłem na parter. Ojciec siedział w salonie. Chyba mu się przysnęło na kanapie przy jakimś filmie, bo słyszałem chrapanie. Zaglądnąłem do salonu i zobaczyłem, że Błażej rzeczywiście zasnął, ale nie przy jakimś starym filmie tylko przy bajce dla dzieci. Filipek spał na kolanach ojca z otwartą buzią i obśliniał mężczyźnie koszulkę. Zaśmiałem się cicho i wycofałem się z salonu. Poszedłem do kuchni gdzie zastałem tatę, który siedział przy stole, popijając herbatę i czytając książkę.
                – Tato, widziałeś co się dzieje w salonie? – zapytałem z uśmiechem na ustach.
                Mikołaj spojrzał na mnie z pytaniem w oczach, po czym wstał od stołu i udał się w stronę salonu. Poszedłem za nim, nie przestając się uśmiechać. Tato również zaśmiał się, gdy zobaczył swojego męża śpiącego z dzieckiem na kanapie.
                – Coś mi się wydaje, że tatuś nam się starzeje – mruknął Mikołaj, podchodząc do kanapy i podnosząc z kolan ojca Filipka.
                Przytulił chłopca do piersi i pocałował go w główkę.
                – Musiałeś go wymęczyć w nocy, tato. – Rzuciłem i zaśmiałem się.
                Mikołaj obrzucił mnie karcącym spojrzeniem i wyszedł z salonu z Filipem na rękach. Ruszyłem za nimi.
                – Nie dziw się ojcu – odezwał się tato, przystając na chwilę na schodach. – Lata mijają, a my nie stajemy się młodsi. – Uśmiechnął się troszkę smutno.
                – Wiem, tato. Żałuję, że nie mogę obiecać wam wnuków.
                – Oczywiście, że możesz. W dzisiejszych czasach jest tyle możliwości. Możesz podjąć leczenie niepłodności. Jest jeszcze adopcja – powiedział niby od niechcenia.
                – Adopcja…? – powtórzyłem, obserwując ojca szeroko otwartymi oczami.
                Tato uśmiechnął się ciepło i spojrzał na swoją najmłodszą pociechę.
                – W końcu każde dziecko potrzebuje miłości – powiedział, po czym wszedł na piętro.
                Nie do końca wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Wiedziałem, że mam możliwość podjęcia leczenia niepłodności, ale to nie była pewna metoda. Adopcja. Owszem, mógłbym o tym pomyśleć, ale jeszcze nie teraz. Byłem na to za młody. Tristan tym bardziej. Moje pesymistyczne myśli jednak podpowiadały mi, że adopcja będzie jedyną opcją dla mnie i dla Tristana by móc posiadać dzieci. Oczywiście o ile Tristan nie zostawi mnie po tym jak mu powiem o swojej ułomności. Postanowiłem, że zrobię to dzisiaj wieczorem. Jak to ojciec powiedział: „Czasami trzeba schować dumę do kieszeni”.

Tristan
Ale mamo, to tylko malinka. Przecież to nie znaczy, że doszło do czegoś między nami! – powiedziałem zaczerwieniony na twarzy.
Właśnie wróciłem od Nikodema. Jak się okazało mama wróciła właśnie do domu. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie zobaczyła malinki na mojej szyi.
Nie, nie, nie. Ja już dobrze wiem, co takim dzieciakom chodzi po głowie. Jutro rano pojedziemy do lekarza.
Jęknąłem niezadowolony i spróbowałem z innej strony.
Mamo, ja wiem, co to są zabezpieczenia. Naprawdę wizyta jest zbędna. Nie masz co się martwić. Wnuków na razie mieć nie będziesz.
Ty się nie wymądrzaj, Tristanie Jakubie Wilczaku. Jutro idziemy do lekarza. A teraz idź do swojego pokoju. Ja muszę się napić herbaty, bo chyba dostanę migreny przez ten stres. Mój synek stracił winek. To potworne – powiedziała mama, wzdychając teatralnie. 
Ja też westchnąłem, ale z frustracji. No, bo hej! Jutro będzie mój najbardziej upokarzający dzień.


Siedzieliśmy z mamą w przychodzi ginekologicznej. Ta kobieta uparła się, na tą wizytę i mimo moich usilnych starań by jednak tego uniknąć nie dała się przekonać. Naprawdę chciałem uniknąć krępującej rozmowy. Gdy pielęgniarka wyczytała moje nazwisko mama od razu zerwała się z miejsca.
Nie, mamo. Ja sam idę. Ta rozmowa będzie już i tak wystarczająco żenująca – mruknąłem lekko zaczerwieniony, wchodząc za pielęgniarką do gabinetu. Za biurkiem siedziała kobieta w średnim wieku. Pani Malinowska. 
Witaj, Tristan. Twoja mama wczoraj dzwoniła, chcąc cię umówić na wizytę kontrolną. Mam rozumieć, że sprawdzamy ile ma dzidziuś? – zapytała z uśmiechem, a ja poczerwieniałem.
Nie, ja… nie jestem w ciąży. Mama się uparła na tą wizytę, gdy… Odchrząknąłem lekko zażenowany. Gdy zobaczyła malinki na mojej szyi.
Och, rozumiem. W takim razie przejdziemy po prostu do rutynowych pytań. Jak długo jesteś ze swoim partnerem i kiedy mieliście swój pierwszy raz?
Jesteśmy ze sobą około dwóch miesięcy, a nasz pierwszy raz odbył się jakiś tydzień temu –powiedziałem, spuszczając lekko głowę.
Rozumiem. Zabezpieczacie się, prawda?
Oczywiście!
Rozumiem. Jakim sposobem?
Prezerwatywy – powiedziałem cicho.
Rozumiem, porozmawiamy później o tabletkach antykoncepcyjnych – powiedziała kobieta, zaznaczając coś na karcie.
Jakie miałeś odczucia po pierwszym razie?
– Lekki dyskomfort. Ale tylko na początku, później przeszło. Od razu zacząłem się obawiać, że będzie chciała coś sprawdzać.
W porządku, rozumiem. W takim razie teraz pójdziesz do pokoju obok na pobranie krwi by upewni się, że nic ci nie dolega oraz, że nie jesteś jednak w ciąży, a następnie porozmawiamy o pigułkach, które ci przepiszę.
W pomieszczeniu obok tak jak powiedziała pani Malinowska została mi pobrana krew, a po krótkim odpoczynku wróciłem do gabinetu. Usiadłem przy biurku na krześle, spojrzałem niepewnie na lekarkę.
No dobrze. Zadam ci kilka pytań, dzięki którym ustalimy, które mogę ci zapisać tabletki, w porządku?
Kiwnąłem głową.
Cierpisz na bóle migrenowe?
Nie.
Palisz?
Nie.
Problemy z sercem?
Nie. Nie rozumiem, po co te pytania.
Jest to ważne bym wiedziała czy mogę ci przepisać tabletki antykoncepcyjne dwu składnikowe czy nie.
Och, rozumiem. – Guzik rozumiałem, ale byłem zbyt skrępowany by dopytywać dalej.
Wolałem po prostu odpowiadać szczerze na pytania.
Problemy z krążeniem? Choroby zatorowo-zakrzepowe?
Nie i nie.
No to świetnie, ostatnie dwa pytania. Problemy z wątrobą lub cukrzyca?
Nie.
No dobrze, w takim razie wypisze ci receptę na te dwu składnikowe. Niech twoja mama odbierze przy recepcji receptę. Na opakowaniu będziesz mieć objaśniony sposób ich brania. Nie będę cię już męczyła – powiedziała z chichotem, widząc moje zażenowanie.
W porządku. Dziękuję pani.
Żaden kłopot. Widzimy się za miesiąc na wizycie kontrolnej. Sprawdzimy jak twój organizm zareagował na leki.
Kiwnąłem głową i żegnając się z kobietą wyszedłem przed gabinet. Mamie dałem kartkę od pani Malinowskiej by poszła do recepcji, a sam poszedłem do automatu z napojami by sobie coś kupić.
Gdy miałem już wrzucić pieniądze obok siebie zobaczyłem Sylwię z dość sporym… ciążowym brzuchem.
Och, no witam cię rudzielcu. Ty też? – zapytała, sugestywnie zerkając na mój brzuch.
Pokręciłem głową.
No tak, przecież od zawsze Niko planował mieć ze mną dzieci. Może i się poróżniliśmy, ale to przecież jego maleństwo – powiedziała, głaszcząc swój brzuch.
To dziecko Nikodema?
Nic ci jeszcze nie powiedział? – zapytała zdziwiona.
O czym?
Jakiś czas temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Byłam u Nikodema. Nie trudno się domyśleć, że Niko myśli już o dzieciach. Jest naprawdę dojrzały jak na swój wiek. Po tym jak powiedziałam mu o ciąży zaczęliśmy się zastanawiać, co dalej? W tym tygodniu Niko zadzwonił do mnie by powiedzieć mi, że chce znów spróbować. Byśmy byli rodziną. Mam się z nim dziś spotkać w mieście, a potem on miał z tobą porozmawiać.
Otworzyłem zaskoczony usta i odsunąłem się od niej.
Nie wierzę ci! Kłamiesz!
Ja kłamię? To sam się przekonaj i jedź dziś ze mną o szesnastej na spotkanie z Niko. Jeśli tam będzie, raczej mi uwierzysz, prawda?
Przygryzłem wargę niepewny, ale w końcu westchnąłem i kiwnąłem głową.
W porządku. O której i gdzie mam być?


Równo o szesnastej stawiłem się u nas na rynku. Od razu zauważyłem dziewczynę. Siedziała na ławce, głaszcząc się po brzuchu. Ale nie to złamało mi serce, a widok Nikodema zmierzającego w stronę dziewczyny. Poczułem jak łzy kłują mnie niemiłosierne.
Ty draniu! Czyli ona miała rację! Chcesz założyć z nią rodzinę i mnie zostawić! W porządku, pomogę ci! Nie ma już nas. Nie chodzi o to, że ona jest w ciąży, bo to się stało, gdy byliście razem, ale chodzi o to, że byłeś takim tchórzem i nie powiedziałeś mi o tym. Nienawidzę cię! Słyszysz?! – krzyknąłem, gdy po moich policzkach zaczęły cieknąć łzy. – Życzę ci powodzenia oraz byś była szczęśliwa ze swoją rodziną – powiedziałem cicho do dziewczyny i odwróciłem się do zszokowanego chłopaka.
Żegnaj, Nikodem – powiedziałem cicho i ruszyłem biegiem przed siebie, zaślepiony żalem i bólem złamanego serca.

Nikodem
                – Widzisz co narobiłaś?! – krzyknąłem w stronę dziewczyny.
                – A co ja takiego zrobiłam? – zapytała zdziwiona. – Spotkaliśmy się u ginekologa to mu powiedziałam, że mam z tobą dziecko i, że tak naprawdę tylko mnie kochasz. – Chciała mnie objąć za szyję, ale nie pozwoliłem jej na to.
                – Ja nie jestem ojcem twojego dziecka – warknąłem.
                – Jak nie ty, to kto niby miałby być?
                – Nie wiem kto, ale jestem pewny, że nie ja.
                – Co ty opowiadasz, Nikodem? – Zmarszczyła brwi.
                – To co słyszysz. Nie mogę być ojcem twojego dziecka, bo jestem bezpłodny – powiedziałem beznamiętnie. – Nie wiem z kim mnie zdradzałaś, ale to na pewno jego dziecko.
                – Wkręcasz mnie? – prychnęła. – Nie żartuj sobie, Nikodem. Nie chcesz się przyznać do dziecka?
                – Jak mam się przyznać do nie swojego dziecka? Dziewczyno, zrozum, że ja nie mogę mieć dzieci! A teraz wybacz, ale muszę ratować swój związek. Proszę nie dzwoń do mnie więcej – powiedziałem i nie czekając na jej odpowiedź ruszyłem biegiem w stronę domu Tristana.
                Podejrzewałem, że rudy pobiegł do siebie. Na szczęście chłopak mieszkał niedaleko rynku, więc w krótkim czasie znalazłem się pod jego blokiem. Wbiegłem na trzecie piętro i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Otworzył mi jego ojciec.
                – Dzień dobry – odezwałem się zziajany. – Mogę porozmawiać z Tristanem? – zapytałem od razu.
                – Witaj, Nikodem. Przykro mi, ale Tristan wyraźnie zaznaczył, że nie chce z tobą rozmawiać.
                Widziałem, że mężczyzna zapewne już o wszystkim wie. Patrzył na mnie chłodnym, a nawet mógłbym powiedzieć, że złowrogim wzrokiem.
                – Proszę pana, ja wiem, że to co widział i usłyszał Tristan od mojej byłej dziewczyny mogło go zranić, ale ja jestem w stanie to wszystko wytłumaczyć. To naprawdę nie tak.
                – Chciałbym ci wierzyć, chłopcze, ale widok mojego syna tak roztrzęsionego nie daje mi do tego podstaw.
                – Ja naprawdę nie kłamię! Proszę mi pozwolić wszystko wyjaśnić! – poprosiłem błagalnie. – Muszę mu powiedzieć coś bardzo ważnego.
                Mężczyzna miał się właśnie odezwać, gdy usłyszeliśmy kobiecy głos. Matka Tristana mówiła coś po francusku do męża. Była wyraźnie zdenerwowana. Gdy mnie zobaczyła jej złość wezbrała na sile i krzycząc coś do męża zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Zakląłem pod nosem i wyciągnąłem z kieszeni telefon. Próbowałem się dodzwonić do Tristana, ale chłopak cały czas odrzucał moje połączenia aż w końcu wyłączył telefon. Byłem bezradny. Nie wiedziałem co zrobić. Bez sensu było stanie pod drzwiami ich mieszkania. Załamany wróciłem na parking, na którym zostawiłem samochód, po czym wróciłem do domu. Wtoczyłem się do kuchni i jak ostatni żul przewiesiłem się brzuchem przez krzesło. W kuchni był tato. Patrzył na mnie, nic nie rozumiejąc.
                – Nikodem? Dobrze się czujesz, dziecko? – zapytał niepewnie.
                Mruknąłem tylko coś pod nosem i westchnąłem ciężko. Mikołaj usiadł na krześle obok mnie i wziął moją głowę na swoje kolana.
                – Co się stało synku?
                – Rozmawiałem z Sylwią.
                – Powiedziałeś jej wszystko?
                – Tak, ale nie to jest powodem mojego podłego samopoczucia.
                – No to co się stało?
                – Sylwia nagadała coś Tristanowi, bo spotkali się dzisiaj u ginekologa i kazała mu przyjść na rynek. Młody zobaczył ją z brzuchem i mnie, i uwierzył w to co mu powiedziała w klinice. Podobno wrócił do domu zapłakany. Jego ojciec nie wpuścił mnie do mieszkania i nie pozwolił z nim porozmawiać. Próbowałem się do niego dodzwonić, ale wyłączył telefon. Nie wiem co mam teraz zrobić – zajęczałem załamany.
                Słyszałem jak tato wzdycha ciężko i zaczyna przeczesywać moje włosy. Przez dłuższą chwilę panowała cisza.
              – Mogę zadzwonić jutro do jego rodziców i poprosić ich by pozwolili ci porozmawiać z Tristanem – odezwał się ojciec.
                –Mógłbyś? – mruknąłem w jego kolano.
                – Tak, zadzwonię jutro do jego taty i poproszę go o to.
                – Kocham cię, tato. Jesteś wielki.
                – Też cię kocham, synku, ale teraz wstawaj. Pomożesz mi w kuchni byś się nie zamartwiał tak bardzo.
                Uśmiechnąłem się delikatnie i kiwnąłem głową. Tato był kochany. Zawsze starał się nam pomagać jak tylko mógł.

***

                Nazajutrz Mikołaj zadzwonił do ojca Tristana z prośbą o moje spotkanie z nim. Rozmawiali dobre dwadzieścia minut, a ja chodziłem po całym domu zestresowany i zdenerwowany. Wiedziałem, że ta rozmowa miała być swego rodzaju przełomem w naszym związku. O ile go nie zakończy. Nie wiedziałem czy Tristan zechce być z niepłodnym facetem, który w przyszłości nie da mu dzieci.
                Po rozmowie telefonicznej tato przyszedł do mojego pokoju z niemrawym wyrazem twarzy. Spojrzałem na niego zaniepokojony.
                – Tato?
                – Nikodem… Tristan w nocy z wczoraj na dziś wyleciał do Paryża.

Tristan
Siedziałem w salonie w domu w Paryżu. Mój brat wciąż wściekły robił dla nas ciepłe napoje, a ja wypłakiwałem oczy na ramieniu jego narzeczonej.
- Ja nie rozumiem! Skoro niby chciał wszystko wyjaśnić, wydzwaniając do mnie, to czemu ukrywał wcześniej to wszystko przede mną? Wydaje mi się, że gdyby to wszystko było kłamstwem to by mi powiedział wcześniej. Nie wiem, może Sylwia próbuje go wrobić w dziecko? Albo faktycznie będą mieć dziecko, ale to nic między nami nie zmieni? Ale nie! On nic mi nie wspomniał. I tak jak powiedziała Sylwia był w centrum i czekał na nią. Po co? Po co?! – zapytałem i znów się rozpłakałem.
– Nie wiem, braciszku, po co, ale wiem jedno. Jak dorwę drania w swoje ręce to rozerwę go na strzępy. 
– Nie, nie – powiedziałem, nie chcąc sobie wyobrażać jak mój brat mógłby chcieć sobie porozmawiać z Nikodemem.
Mimo że chłopak roztrzaskał moje serce na kawałki to wciąż go kocham i to się chyba nigdy nie zmieni.
– Nie Niko, nie Niko – przedrzeźnił mnie. – Czy ty się słyszysz?! Ten jebany dupek cię oszukał, skrzywdził, wykorzystał, odbierając wszystko, a teraz okazuje się, że będzie mieć ze swoją byłą bachora i ty go jeszcze bronisz?
– Po pierwsze, bronię go, bo wciąż go kocham – powiedziałem, czując jak po moich policzkach znów cieknął łzy. - A poza tym nie ładnie tak mówić o dziecku. Nie ważne czyje jest i czy się lubi tych ludzi czy nie.
– Nie mój drogi. Ty po prostu masz za dobre serce.
Westchnąłem tylko, przymykając oczy.

***

– Tristan, dziś kończą się ferie. Powinieneś wrócić do Polski.
Właśnie rozmawiałem z tatą. Od mojego przylotu do Francji minęły dwa tygodnie. Nie czułem się wcale lepiej niż przed przyjazdem.
– Ale ja nie chcę. Nie chcę wpaść na Niko.
– Ja wiem, synku, ale my tęsknimy za tobą. Poza tym, jeśli będziesz unikać od Nikodema nie będziesz mógł widywać Spota.
Westchnąłem, bo tata miał rację.
– Tak, masz rację. Daj mi jeszcze tydzień, dobrze?
– Mhm… Tristan… Gdy wrócisz może jednak spotkasz się z Nikodemem? On nie wygląda na szczęśliwego ojca w związku i wydaje mi się, że powinniście sobie to wszystko wyjaśnić – powiedział mój tato, zaskakując mnie.
– Ja… Nie wydaje mi się. Na razie tato.

Tydzień później wróciłem do Polski. Nie byłem przygotowany na powrót, a tym bardziej na spotkanie z Nikodemem w najbliższym czasie. Nawet nie spodziewałem się jak ono szybko nadejdzie. 
Wróciłem w piątek późnym wieczorem. Planowałem sobotę spędzić na zakupach. Tak dla rozluźnienia. Ale nie do końca mi się to udało, bo praktycznie, gdy tylko wszedłem do galerii wpadłem na Sylwię i… ktosia.
– O, francuz!
– O, dziewczyna mojego byłego ze swoim kochankiem.
– Co? Ach, nie! To jest mój chłopak. A Nikodem to ciota i nic więcej. Poza tym, wygląda ostatnio jak ostanie gówno. Nic nie warte uwagi – powiedziała, wydymając wargi, a potem poprowadziła swojego faceta do wyjścia z galerii.
Jej słowa spowodowały, że naprawdę zacząłem się zastanawiać jak się ma Niko. Mój kochany Niko... Westchnąłem cicho i tak jak sobie obiecałem poszedłem na zakupy.


W niedzielę postanowiłem się zebrać i pojechać by zobaczyć Spota. Gdy dojechałem do stadniny od razu skierowałem się do stajni. Gdy tylko ujrzałem mojego konia podbiegłem do niego.
– Spot, mój śliczny. – Szczęśliwy ucałowałem szyję zwierzęcia.
Chciałem coś dodać, ale usłyszałem podniesione głosy.
– Niko, nie możesz tak dłużej!
– Mikołaj, nie denerwuj się.
– Jak mam się nie denerwować skoro mój syn się zapija?! Spójrz na niego. Jak schudł, zapadł się! To już nie ten sam chłopak! 
– Tato, ty nic nie rozumiesz! Przez moją nienormalna byłą, która próbowała mnie wrobić, straciłem go. A ja go kocham!
Usłyszałem jak drzwi się otwierają, więc spojrzałem w tamtym kierunku. W drzwiach stał Nikodem. Znaczy… chyba. Był chudy, blady, poszarzały na twarzy i nieogolony. Zupełnie jak nie on. Na pierwszy rzut oka mogłem stwierdzić, że jest podpity. Poczułem jak w moich oczach zbierają się łzy.
– Niko?
Co ty tu robisz? – zapytał zaskoczony chłopak, odwracając się w moją stronę. – Nie jesteś we Francji?
Muszę wrócić do szkoły. Poza tym mam tu obowiązki. A Spot jest jednym z nich – powiedziałem, starając się nie patrzeć na niego.
Nie mogłem przeżyć tego jak zmienił się i zaniedbał.
Ach… No tak, bo nasz związek nic dla ciebie nie znaczył, co francuziku?
Niko! – Mikołaj krzyknął zaskoczony równocześnie, gdy ja wykrzyknąłem wściekły.
Słucham?! Dla mnie nic nie znaczył?! Chyba dla ciebie! Byłeś się spotkać z tą puszczalską panienką by planować waszą rodzinkę, a nie miałeś nawet odwagi mi się do tego przyznać i rozstać się ze mną normalnie!
Co ty pieprzysz?! Nie byłem się z nią spotkać by planować rodzinę!
Poczułem ukłucie. No bo jak nie po to, to po co ?
Ale ona powiedziała, że wiesz o dziecku i, że będziesz na mieście! I byłeś! Wiedziałeś o dziecku!
Kątem oka zauważyłem jak rodzice chłopaka się wycofują ze stajni. Ja potrafiłem jednak myśleć tylko o tym, co teraz będzie. Co Niko mi powie. Chłopak zbliżył się powoli do mnie. 
Nie mówiłem ci, że Sylwia jest w ciąży, bo nie widziałem potrzeby.
Poczułem jak coś nieprzyjemnego kuje mnie w klatce piersiowej na te słowa. No bo jak nie widział potrzeby?
Wiedziałem, że dziecko nie jest moje, więc nie chciałem cię denerwować. Nigdy nie planowałem kończyć naszego związku – powiedział, stając na przeciwko mnie.
Dzielił nas niecały może metr.
To, po co byłeś tam na mieście?
Chłopak spojrzał mi smutno w oczy.
Mam nadzieje, że jak ci odpowiem to nie znienawidzisz mnie.
Zmarszczyłem brwi, bo jak miałbym go z nienawidzić? Niko odetchnął głośno i odezwał się niepewnie.
Byłem na spotkaniu by powiedzieć, jej że mam kogoś kogo kocham i to nie jest ona. Oraz żeby dała mi spokój, bo to nie moje dziecko. Chcesz wiedzieć dlaczego jestem pewny?
Od razu kiwnąłem głową.

Nikodem
                – Jestem bezpłodny – powiedziałem z duszą na ramieniu.
                Patrzyłem na reakcję Tristana. Chłopak początkowo wstrzymał oddech. Dopiero, gdy dotarły do niego moje słowa wypuścił powietrze, kucnął obok boksu, opierając się plecami o jego drzwiczki i ukrył twarz w dłoniach.
                – Boże… Jaki ja jestem głupi – wyszeptał, ocierając policzki z pojedynczych łez. – Mogłem z tobą porozmawiać. Dać ci wszystko wyjaśnić. – Pokręcił głową. – Ale oczywiście musiałem postawić na swoim i wyjechać na dwa tygodnie! – Pociągnął nosem i spojrzał na mnie.
                Nie wiedziałem jak zareagować na jego zachowanie. Schowałem dłonie do kieszeni spodni i spuściłem wzrok. Chciałem by jakoś skomentował moje wyznanie, a nie pozostawiał mnie w niepewności.
                Tristan podniósł się z ziemi i podszedł do mnie powoli. Wyciągnął ręce i objął mnie w pasie, głowę opierając na mojej piersi. Odruchowo również go przytuliłem.
                – Podejrzewam jak trudne musiało być dla ciebie to wyznanie – wyszeptał.
                Bąknąłem tylko coś w odpowiedzi i przytuliłem policzek do jego włosów. Tristan odsunął się ode mnie kawałek i uśmiechnął się delikatnie.
                – Mój dzielny niedźwiadek – powiedział, dotykając moich policzków. Skrzywił się lekko, gdy poczuł pod palcami szorstki zarost. – Nieogolony niedźwiadek. – Zaśmiał się krótko.
                Uśmiechnąłem się na to stwierdzenie, ale zaraz ponownie spoważniałem.
                – Zdajesz sobie sprawę, że to wszystko zmienia, prawda? Masz teraz szansę się wycofać.
                – Dlaczego miałbym?
                Zdziwiłem się trochę.
                – No bo… Jestem bezpłodny? Nie mogę ci zaoferować tego co inni faceci.
                – Przestań – parsknął, kładąc dłonie na moim torsie. – Większość z nich nie jest w stanie mi zaoferować choćby połowy z tego co już mi dałeś. – Uśmiechnął się. – Nikodem, nie wyobrażam sobie bym mógł być z innym facetem. Kocham cię. Ciebie i twoją rodzinę. Naprawdę nie mogłem lepiej trafić.
                – Ale ja…
                – Przestań się przejmować! Nie możesz mieć dzieci, rozumiem, ale czy to powód by mnie od siebie odganiać?
                – Nie odganiam cię… – bąknąłem pod nosem.
                – Ta, jasne. – Przewrócił oczami. – Na razie nie będziemy się tym przejmować, okay?
                Niemrawo kiwnąłem głową. Nie byłem do końca przekonany, co chyba zauważył Tristan.
                – Nikodem, naprawdę to mi nie przeszkadza.
                – Teraz nie, ale co powiesz za parę lat, gdy będziesz chciał mieć dzieci?
Rudy uśmiechnął się jedynie.
– Wtedy pomyślimy wspólnie nad rozwiązaniem. Jest takie przysłowie: „Wczoraj to już historia, jutro to tajemnica, a dzisiaj to dar losu.” Nie zmarnujmy tego, Niko.
– Postaram się – powiedziałem i uśmiechnąłem się delikatnie.
– Poza tym, – przybliżył usta do mojego ucha – są też pozytywne strony.
– Niby jakie?
– Nie musimy się zabezpieczać. – Zaśmiał się, a ja razem z nim.
– Może masz rację.
– Na pewno mam. A teraz chodź. Muszę cię doprowadzić do porządku. Wyglądasz jak żul spod sklepu.

Skrzywiłem się na to porównanie, ale nie mogłem zaprzeczyć. Naprawdę wyglądałem jak ostatni lup. Nic w tym zresztą dziwnego. W ogóle o siebie nie dbałem. Tato jeszcze jakoś zaganiał mnie pod prysznic od czasu do czasu, ale sam z siebie nic nie robiłem. Co ta miłość potrafi zrobić z człowiekiem?

5 komentarzy:

  1. Mam nadzieje że jedna będą mieli biologiczne dzieci które się urodzą w przyszłości ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rozumiem tutaj czegos. Z jakiej paki lekarz wypisal Tristanowi tabletki antykoncepcyjne. To jest po prostu niedorzeczne. Zwlaszcza, ze powiedzial, ze korzystal z prezerwatyw.
    Czuje, ze robicie to po to, zeby potem miec wymowke, jak Tristan zajdzie w ciaze.
    A zachowanie matki Tristana? Litosci. Tristan nie jest 5 latkiem, powinien sam zadecydowac czy chce czy nie chce isc do lekarza. A reszta rodziny? Nie pozwalaja mu porozmawiac z chlopakiem tylko sie unosza, jak dzikusy. Nie podoba mi sie rozdzial. Jest zbyt... Sztuczny i udziwaczniony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział :)
    Dobrze podejrzewałam, że Sylwia sporo namiesza, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    rozdział wspaniały, Sylwia na mieszała, ale dobrze wszystko się skończyło, choć w pewien sposób chciałabym aby mieli też własne dzieci...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :)