Dziękujemy za wszystkie komentarze!
#freak
Spotted Love
Rozdział 11
Nikodem
– Co
takiego?! – wykrzyknął tato wyprowadzony z równowagi. – Jak ona śmie?! –
pieklił się.
Było
wczesne popołudnie. Rano odwiozłem Tristana do domu, a gdy tato wrócił ze
swojej piekarni postanowiłem mu powiedzieć co wymyśliła moja była dziewczyna.
Ojciec również był przy tej rozmowie.
– Nie
denerwuj się tak, kochanie – powiedział Błażej, głaskając tatę po ramieniu.
– Jak
mam się nie denerwować? Ta głupia dziewczyna próbuje wyłudzić od nas pieniądze,
a jako kartę przetargową wykorzystuje nienarodzone jeszcze dziecko! Jak tak
można?
– Nam
też się to nie podoba, ale nie możemy na to nic poradzić. Na razie trzeba
rozstrzygnąć sprawę dziecka. Sylwia próbuje nam wmówić, że Nikodem jest ojcem,
ale doskonale wiemy, że jest to niemożliwe – powiedział ojciec ostrożnie,
spoglądając na mnie.
– Niki,
uprawiałeś z nią seks bez zabezpieczenia? – zapytał nagle tato.
Zdziwiło
mnie to pytanie i wstyd było mi przed sobą przyznać, że Mikołaj ma rację.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że nie powinienem był aż tak bardzo
ufać Sylwii.
–
Mówiła, że bierze tabletki – mruknąłem niemrawo.
–
Brawo, synku! – wykrzyknął Mikołaj, podrywając się. – Jesteście tacy sami! –
powiedział, wskazując na ojca.
Nie
wiedzieć czemu Błażej zarumienił się lekko i odchrząknął. Spojrzałem z pytaniem
na tatę.
–
Dziwisz się, syneczku? Gdyby nie ta sama głupota twojego ojca, nie siedziałbyś
tu teraz.
–
Tylko, że w moim przypadku nie wynikną z tego żadne konsekwencję – powiedziałem
pogodzony już ze swoją… ułomnością.
– Tak,
ale wtedy tego jeszcze nie wiedziałeś.
– No…
– Nie
mrucz mi tu pod nosem! Nie jesteś małym dzieckiem. Trzeba tą dziewuchę
uświadomić, że nie możesz być ojcem tego dziecka.
– Mam
się jej przyznać, że jestem niepłodny? Wyśmieje mnie!
–
Czasem trzeba schować dumę do kieszeni, Niko – odezwał się ojciec. – Ja
musiałem to zrobić, gdy pojawiłeś się na świecie. To nie koniec świata, synu.
Jeśli Sylwia uzna twoją bezpłodność za coś zabawnego i mało męskiego to
zwyczajnie pokaże swoją niedojrzałość.
– Masz
rację. – Podrapałem się po karku i wstałem od stołu. – Pójdę do siebie –
powiedziałem, po czym wyszedłem z kuchni.
Skierowałem
do swojego pokoju. Usiadłem na podłodze, opierając się o łóżko, włączyłem Play
Station i zatraciłem się w brutalnej grze.
***
Następnego
dnia powiadomiłem Sylwię by zjawiła się o czwartej popołudniu na rynku w
mieście. Chciałem ją uświadomić, że nie mogę być ojcem jej dziecka.
Jednocześnie upewnić się, że mnie zdradzała, gdy jeszcze byliśmy razem, bo jak
to dziecko nie jest moje to w końcu kogoś musi być. Ranek spędziłem na
ujeżdżalni, wyciskając z siebie siódme poty by jak najmniej myśleć o tej
sytuacji. Tristan napisał, że jego mama wróciła z Francji i jak tylko się
dowiedziała, że pozbawiłem jej synka dziewictwa od razu umówiła go na wizytę u
lekarza, więc dzisiaj rano nie był w stanie się ze mną spotkać. Obiecał, że
przyjedzie wieczorem, a ja miałem nadzieję, że po rozmowie z moją ex, Sylwia da
mi wreszcie spokój.
Parę
minut po trzeciej zacząłem się zbierać do wyjścia na spotkanie z Sylwią.
Zszedłem na parter. Ojciec siedział w salonie. Chyba mu się przysnęło na
kanapie przy jakimś filmie, bo słyszałem chrapanie. Zaglądnąłem do salonu i
zobaczyłem, że Błażej rzeczywiście zasnął, ale nie przy jakimś starym filmie
tylko przy bajce dla dzieci. Filipek spał na kolanach ojca z otwartą buzią i
obśliniał mężczyźnie koszulkę. Zaśmiałem się cicho i wycofałem się z salonu.
Poszedłem do kuchni gdzie zastałem tatę, który siedział przy stole, popijając
herbatę i czytając książkę.
– Tato,
widziałeś co się dzieje w salonie? – zapytałem z uśmiechem na ustach.
Mikołaj
spojrzał na mnie z pytaniem w oczach, po czym wstał od stołu i udał się w
stronę salonu. Poszedłem za nim, nie przestając się uśmiechać. Tato również
zaśmiał się, gdy zobaczył swojego męża śpiącego z dzieckiem na kanapie.
– Coś
mi się wydaje, że tatuś nam się starzeje – mruknął Mikołaj, podchodząc do
kanapy i podnosząc z kolan ojca Filipka.
Przytulił
chłopca do piersi i pocałował go w główkę.
–
Musiałeś go wymęczyć w nocy, tato. – Rzuciłem i zaśmiałem się.
Mikołaj
obrzucił mnie karcącym spojrzeniem i wyszedł z salonu z Filipem na rękach.
Ruszyłem za nimi.
– Nie
dziw się ojcu – odezwał się tato, przystając na chwilę na schodach. – Lata
mijają, a my nie stajemy się młodsi. – Uśmiechnął się troszkę smutno.
– Wiem,
tato. Żałuję, że nie mogę obiecać wam wnuków.
–
Oczywiście, że możesz. W dzisiejszych czasach jest tyle możliwości. Możesz
podjąć leczenie niepłodności. Jest jeszcze adopcja – powiedział niby od
niechcenia.
–
Adopcja…? – powtórzyłem, obserwując ojca szeroko otwartymi oczami.
Tato
uśmiechnął się ciepło i spojrzał na swoją najmłodszą pociechę.
– W
końcu każde dziecko potrzebuje miłości – powiedział, po czym wszedł na piętro.
Nie do
końca wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Wiedziałem, że mam możliwość
podjęcia leczenia niepłodności, ale to nie była pewna metoda. Adopcja. Owszem,
mógłbym o tym pomyśleć, ale jeszcze nie teraz. Byłem na to za młody. Tristan
tym bardziej. Moje pesymistyczne myśli jednak podpowiadały mi, że adopcja
będzie jedyną opcją dla mnie i dla Tristana by móc posiadać dzieci. Oczywiście
o ile Tristan nie zostawi mnie po tym jak mu powiem o swojej ułomności.
Postanowiłem, że zrobię to dzisiaj wieczorem. Jak to ojciec powiedział: „Czasami
trzeba schować dumę do kieszeni”.
Tristan
–
Ale mamo, to tylko malinka. Przecież to nie znaczy, że doszło do czegoś między
nami! – powiedziałem zaczerwieniony na twarzy.
Właśnie
wróciłem od Nikodema. Jak się okazało mama wróciła właśnie do domu. Wszystko
byłoby dobrze gdyby nie zobaczyła malinki na mojej szyi.
–
Nie, nie, nie. Ja już dobrze wiem, co takim dzieciakom chodzi po głowie. Jutro
rano pojedziemy do lekarza.
Jęknąłem
niezadowolony i spróbowałem z innej strony.
–
Mamo, ja wiem, co to są zabezpieczenia. Naprawdę wizyta jest zbędna. Nie masz
co się martwić. Wnuków na razie mieć nie będziesz.
–
Ty się nie wymądrzaj, Tristanie Jakubie Wilczaku. Jutro idziemy do lekarza. A
teraz idź do swojego pokoju. Ja muszę się napić herbaty, bo chyba dostanę
migreny przez ten stres. Mój synek stracił winek. To potworne – powiedziała
mama, wzdychając teatralnie.
Ja
też westchnąłem, ale z frustracji. No, bo hej! Jutro będzie mój najbardziej
upokarzający dzień.
Siedzieliśmy
z mamą w przychodzi ginekologicznej. Ta kobieta uparła się, na tą wizytę i mimo
moich usilnych starań by jednak tego uniknąć nie dała się przekonać. Naprawdę chciałem
uniknąć krępującej rozmowy. Gdy pielęgniarka wyczytała moje nazwisko mama od
razu zerwała się z miejsca.
– Nie,
mamo. Ja sam idę. Ta rozmowa będzie już i tak wystarczająco żenująca – mruknąłem
lekko zaczerwieniony, wchodząc za pielęgniarką do gabinetu. Za biurkiem
siedziała kobieta w średnim wieku. Pani Malinowska.
– Witaj,
Tristan. Twoja mama wczoraj dzwoniła, chcąc cię umówić na wizytę kontrolną. Mam
rozumieć, że sprawdzamy ile ma dzidziuś? – zapytała z uśmiechem, a ja
poczerwieniałem.
– Nie,
ja… nie jestem w ciąży. Mama się uparła na tą wizytę, gdy… – Odchrząknąłem lekko zażenowany. – Gdy zobaczyła malinki na mojej szyi.
– Och,
rozumiem. W takim razie przejdziemy po prostu do rutynowych pytań. Jak długo
jesteś ze swoim partnerem i kiedy mieliście swój pierwszy raz?
– Jesteśmy
ze sobą około dwóch miesięcy, a nasz pierwszy raz odbył się jakiś tydzień temu –powiedziałem,
spuszczając lekko głowę.
– Rozumiem.
Zabezpieczacie się, prawda?
– Oczywiście!
– Rozumiem.
Jakim sposobem?
– Prezerwatywy
– powiedziałem cicho.
– Rozumiem,
porozmawiamy później o tabletkach antykoncepcyjnych – powiedziała kobieta, zaznaczając
coś na karcie.
– Jakie
miałeś odczucia po pierwszym razie?
– Lekki
dyskomfort. Ale tylko na początku, później przeszło. – Od razu zacząłem się obawiać, że będzie chciała coś
sprawdzać.
– W
porządku, rozumiem. W takim razie teraz pójdziesz do pokoju obok na pobranie
krwi by upewni się, że nic ci nie dolega oraz, że nie jesteś jednak w ciąży, a
następnie porozmawiamy o pigułkach, które ci przepiszę.
W
pomieszczeniu obok tak jak powiedziała pani Malinowska została mi pobrana
krew, a po krótkim odpoczynku wróciłem do gabinetu. Usiadłem przy biurku na
krześle, spojrzałem niepewnie na lekarkę.
– No
dobrze. Zadam ci kilka pytań, dzięki którym ustalimy, które mogę ci zapisać
tabletki, w porządku?
Kiwnąłem
głową.
– Cierpisz
na bóle migrenowe?
– Nie.
– Palisz?
– Nie.
– Problemy
z sercem?
– Nie.
Nie rozumiem, po co te pytania.
– Jest
to ważne bym wiedziała czy mogę ci przepisać tabletki antykoncepcyjne dwu
składnikowe czy nie.
– Och,
rozumiem. – Guzik rozumiałem, ale byłem zbyt skrępowany by dopytywać dalej.
Wolałem
po prostu odpowiadać szczerze na pytania.
– Problemy
z krążeniem? Choroby zatorowo-zakrzepowe?
– Nie
i nie.
– No
to świetnie, ostatnie dwa pytania. Problemy z wątrobą lub cukrzyca?
– Nie.
–
No dobrze, w takim razie wypisze ci receptę na te dwu składnikowe. Niech twoja
mama odbierze przy recepcji receptę. Na opakowaniu będziesz mieć objaśniony
sposób ich brania. Nie będę cię już męczyła – powiedziała z chichotem, widząc
moje zażenowanie.
– W
porządku. Dziękuję pani.
– Żaden
kłopot. Widzimy się za miesiąc na wizycie kontrolnej. Sprawdzimy jak twój
organizm zareagował na leki.
Kiwnąłem
głową i żegnając się z kobietą wyszedłem przed gabinet. Mamie dałem kartkę od
pani Malinowskiej by poszła do recepcji, a sam poszedłem do automatu z napojami
by sobie coś kupić.
Gdy
miałem już wrzucić pieniądze obok siebie zobaczyłem Sylwię z dość sporym…
ciążowym brzuchem.
– Och,
no witam cię rudzielcu. Ty też? – zapytała, sugestywnie zerkając na mój brzuch.
Pokręciłem
głową.
– No
tak, przecież od zawsze Niko planował mieć ze mną dzieci. Może i się
poróżniliśmy, ale to przecież jego maleństwo – powiedziała, głaszcząc swój
brzuch.
– To
dziecko Nikodema?
– Nic
ci jeszcze nie powiedział? – zapytała zdziwiona.
– O
czym?
– Jakiś
czas temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Byłam u Nikodema. Nie trudno się
domyśleć, że Niko myśli już o dzieciach. Jest naprawdę dojrzały jak na swój
wiek. Po tym jak powiedziałam mu o ciąży zaczęliśmy się zastanawiać, co
dalej? W tym tygodniu Niko zadzwonił do mnie by powiedzieć mi, że chce znów
spróbować. Byśmy byli rodziną. Mam się z nim dziś spotkać w mieście, a potem on
miał z tobą porozmawiać.
Otworzyłem
zaskoczony usta i odsunąłem się od niej.
– Nie
wierzę ci! Kłamiesz!
– Ja
kłamię? To sam się przekonaj i jedź dziś ze mną o szesnastej na spotkanie z
Niko. Jeśli tam będzie, raczej mi uwierzysz, prawda?
Przygryzłem
wargę niepewny, ale w końcu westchnąłem i kiwnąłem głową.
– W
porządku. O której i gdzie mam być?
Równo
o szesnastej stawiłem się u nas na rynku. Od razu zauważyłem dziewczynę. Siedziała
na ławce, głaszcząc się po brzuchu. Ale nie to złamało mi serce, a widok
Nikodema zmierzającego w stronę dziewczyny. Poczułem jak łzy kłują mnie
niemiłosierne.
– Ty
draniu! Czyli ona miała rację! Chcesz założyć z nią rodzinę i mnie zostawić! W porządku,
pomogę ci! Nie ma już nas. Nie chodzi o to, że ona jest w ciąży, bo to się stało,
gdy byliście razem, ale chodzi o to, że byłeś takim tchórzem i nie powiedziałeś
mi o tym. Nienawidzę cię! Słyszysz?! – krzyknąłem, gdy po moich policzkach zaczęły
cieknąć łzy. – Życzę ci powodzenia oraz byś była szczęśliwa ze swoją rodziną – powiedziałem
cicho do dziewczyny i odwróciłem się do zszokowanego chłopaka.
– Żegnaj,
Nikodem – powiedziałem cicho i ruszyłem biegiem przed siebie, zaślepiony żalem
i bólem złamanego serca.
Nikodem
– Widzisz co narobiłaś?! – krzyknąłem w stronę
dziewczyny.
– A co ja takiego zrobiłam? – zapytała zdziwiona. –
Spotkaliśmy się u ginekologa to mu powiedziałam, że mam z tobą dziecko i, że
tak naprawdę tylko mnie kochasz. – Chciała mnie objąć za szyję, ale nie
pozwoliłem jej na to.
– Ja nie jestem ojcem twojego dziecka – warknąłem.
– Jak nie ty, to kto niby miałby być?
– Nie wiem kto, ale jestem pewny, że nie ja.
– Co ty opowiadasz, Nikodem? – Zmarszczyła brwi.
– To co słyszysz. Nie mogę być ojcem twojego dziecka,
bo jestem bezpłodny – powiedziałem beznamiętnie. – Nie wiem z kim mnie
zdradzałaś, ale to na pewno jego dziecko.
– Wkręcasz mnie? – prychnęła. – Nie żartuj sobie,
Nikodem. Nie chcesz się przyznać do dziecka?
– Jak mam się przyznać do nie swojego dziecka?
Dziewczyno, zrozum, że ja nie mogę mieć dzieci! A teraz wybacz, ale muszę
ratować swój związek. Proszę nie dzwoń do mnie więcej – powiedziałem i nie
czekając na jej odpowiedź ruszyłem biegiem w stronę domu Tristana.
Podejrzewałem, że rudy pobiegł do siebie. Na
szczęście chłopak mieszkał niedaleko rynku, więc w krótkim czasie znalazłem się
pod jego blokiem. Wbiegłem na trzecie piętro i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi.
Otworzył mi jego ojciec.
– Dzień dobry – odezwałem się zziajany. – Mogę
porozmawiać z Tristanem? – zapytałem od razu.
– Witaj, Nikodem. Przykro mi, ale Tristan wyraźnie
zaznaczył, że nie chce z tobą rozmawiać.
Widziałem, że mężczyzna zapewne już o wszystkim wie.
Patrzył na mnie chłodnym, a nawet mógłbym powiedzieć, że złowrogim wzrokiem.
– Proszę pana, ja wiem, że to co widział i usłyszał
Tristan od mojej byłej dziewczyny mogło go zranić, ale ja jestem w stanie to
wszystko wytłumaczyć. To naprawdę nie tak.
– Chciałbym ci wierzyć, chłopcze, ale widok mojego
syna tak roztrzęsionego nie daje mi do tego podstaw.
– Ja naprawdę nie kłamię! Proszę mi pozwolić wszystko
wyjaśnić! – poprosiłem błagalnie. – Muszę mu powiedzieć coś bardzo ważnego.
Mężczyzna miał się właśnie odezwać, gdy usłyszeliśmy
kobiecy głos. Matka Tristana mówiła coś po francusku do męża. Była wyraźnie
zdenerwowana. Gdy mnie zobaczyła jej złość wezbrała na sile i krzycząc coś do
męża zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Zakląłem pod nosem i wyciągnąłem z
kieszeni telefon. Próbowałem się dodzwonić do Tristana, ale chłopak cały czas
odrzucał moje połączenia aż w końcu wyłączył telefon. Byłem bezradny. Nie
wiedziałem co zrobić. Bez sensu było stanie pod drzwiami ich mieszkania.
Załamany wróciłem na parking, na którym zostawiłem samochód, po czym wróciłem
do domu. Wtoczyłem się do kuchni i jak ostatni żul przewiesiłem się brzuchem
przez krzesło. W kuchni był tato. Patrzył na mnie, nic nie rozumiejąc.
– Nikodem? Dobrze się czujesz, dziecko? – zapytał
niepewnie.
Mruknąłem tylko coś pod nosem i westchnąłem ciężko.
Mikołaj usiadł na krześle obok mnie i wziął moją głowę na swoje kolana.
– Co się stało synku?
– Rozmawiałem z Sylwią.
– Powiedziałeś jej wszystko?
– Tak, ale nie to jest powodem mojego podłego
samopoczucia.
– No to co się stało?
– Sylwia nagadała coś Tristanowi, bo spotkali się
dzisiaj u ginekologa i kazała mu przyjść na rynek. Młody zobaczył ją z brzuchem
i mnie, i uwierzył w to co mu powiedziała w klinice. Podobno wrócił do domu
zapłakany. Jego ojciec nie wpuścił mnie do mieszkania i nie pozwolił z nim
porozmawiać. Próbowałem się do niego dodzwonić, ale wyłączył telefon. Nie wiem
co mam teraz zrobić – zajęczałem załamany.
Słyszałem jak tato wzdycha ciężko i zaczyna
przeczesywać moje włosy. Przez dłuższą chwilę panowała cisza.
– Mogę zadzwonić jutro do jego rodziców i poprosić ich
by pozwolili ci porozmawiać z Tristanem – odezwał się ojciec.
–Mógłbyś? – mruknąłem w jego kolano.
– Tak, zadzwonię jutro do jego taty i poproszę go o
to.
– Kocham cię, tato. Jesteś wielki.
– Też cię kocham, synku, ale teraz wstawaj. Pomożesz
mi w kuchni byś się nie zamartwiał tak bardzo.
Uśmiechnąłem się delikatnie i kiwnąłem głową. Tato
był kochany. Zawsze starał się nam pomagać jak tylko mógł.
***
Nazajutrz Mikołaj zadzwonił do ojca Tristana z prośbą
o moje spotkanie z nim. Rozmawiali dobre dwadzieścia minut, a ja chodziłem po
całym domu zestresowany i zdenerwowany. Wiedziałem, że ta rozmowa miała być
swego rodzaju przełomem w naszym związku. O ile go nie zakończy. Nie wiedziałem
czy Tristan zechce być z niepłodnym facetem, który w przyszłości nie da mu
dzieci.
Po rozmowie telefonicznej tato przyszedł do mojego
pokoju z niemrawym wyrazem twarzy. Spojrzałem na niego zaniepokojony.
– Tato?
– Nikodem… Tristan w nocy z wczoraj na dziś wyleciał
do Paryża.
Tristan
Siedziałem w salonie w domu w
Paryżu. Mój brat wciąż wściekły robił dla nas ciepłe napoje, a ja wypłakiwałem
oczy na ramieniu jego narzeczonej.
- Ja nie rozumiem! Skoro niby
chciał wszystko wyjaśnić, wydzwaniając do mnie, to czemu ukrywał wcześniej to
wszystko przede mną? Wydaje mi się, że gdyby to wszystko było kłamstwem to by
mi powiedział wcześniej. Nie wiem, może Sylwia próbuje go wrobić w dziecko?
Albo faktycznie będą mieć dziecko, ale to nic między nami nie zmieni? Ale nie!
On nic mi nie wspomniał. I tak jak powiedziała Sylwia był w centrum i czekał na
nią. Po co? Po co?! – zapytałem i znów się rozpłakałem.
– Nie wiem, braciszku, po co, ale
wiem jedno. Jak dorwę drania w swoje ręce to rozerwę go na strzępy.
– Nie, nie – powiedziałem, nie
chcąc sobie wyobrażać jak mój brat mógłby chcieć sobie porozmawiać z Nikodemem.
Mimo że chłopak roztrzaskał moje
serce na kawałki to wciąż go kocham i to się chyba nigdy nie zmieni.
– Nie Niko, nie Niko –
przedrzeźnił mnie. – Czy ty się słyszysz?! Ten jebany dupek cię oszukał,
skrzywdził, wykorzystał, odbierając wszystko, a teraz okazuje się, że będzie
mieć ze swoją byłą bachora i ty go jeszcze bronisz?
– Po pierwsze, bronię go, bo
wciąż go kocham – powiedziałem, czując jak po moich policzkach znów cieknął
łzy. - A poza tym nie ładnie tak mówić o dziecku. Nie ważne czyje jest i czy
się lubi tych ludzi czy nie.
– Nie mój drogi. Ty po prostu
masz za dobre serce.
Westchnąłem tylko, przymykając
oczy.
***
– Tristan, dziś kończą się ferie.
Powinieneś wrócić do Polski.
Właśnie rozmawiałem z tatą. Od
mojego przylotu do Francji minęły dwa tygodnie. Nie czułem się wcale lepiej niż
przed przyjazdem.
– Ale ja nie chcę. Nie chcę wpaść
na Niko.
– Ja wiem, synku, ale my tęsknimy
za tobą. Poza tym, jeśli będziesz unikać od Nikodema nie będziesz mógł widywać
Spota.
Westchnąłem, bo tata miał rację.
– Tak, masz rację. Daj mi jeszcze
tydzień, dobrze?
– Mhm… Tristan… Gdy wrócisz może jednak
spotkasz się z Nikodemem? On nie wygląda na szczęśliwego ojca w związku i
wydaje mi się, że powinniście sobie to wszystko wyjaśnić – powiedział mój tato,
zaskakując mnie.
– Ja… Nie wydaje mi się. Na razie
tato.
Tydzień później wróciłem do
Polski. Nie byłem przygotowany na powrót, a tym bardziej na spotkanie z
Nikodemem w najbliższym czasie. Nawet nie spodziewałem się jak ono szybko
nadejdzie.
Wróciłem w piątek późnym
wieczorem. Planowałem sobotę spędzić na zakupach. Tak dla rozluźnienia. Ale nie
do końca mi się to udało, bo praktycznie, gdy tylko wszedłem do galerii wpadłem
na Sylwię i… ktosia.
– O, francuz!
– O, dziewczyna mojego byłego ze
swoim kochankiem.
– Co? Ach, nie! To jest mój
chłopak. A Nikodem to ciota i nic więcej. Poza tym, wygląda ostatnio jak
ostanie gówno. Nic nie warte uwagi – powiedziała, wydymając wargi, a potem
poprowadziła swojego faceta do wyjścia z galerii.
Jej słowa spowodowały, że
naprawdę zacząłem się zastanawiać jak się ma Niko. Mój kochany Niko...
Westchnąłem cicho i tak jak sobie obiecałem poszedłem na zakupy.
W niedzielę postanowiłem się zebrać
i pojechać by zobaczyć Spota. Gdy dojechałem do stadniny od razu skierowałem
się do stajni. Gdy tylko ujrzałem mojego konia podbiegłem do niego.
– Spot, mój śliczny. – Szczęśliwy
ucałowałem szyję zwierzęcia.
Chciałem coś dodać, ale
usłyszałem podniesione głosy.
– Niko, nie możesz tak dłużej!
– Mikołaj, nie denerwuj się.
– Jak mam się nie denerwować
skoro mój syn się zapija?! Spójrz na niego. Jak schudł, zapadł się! To już nie
ten sam chłopak!
– Tato, ty nic nie rozumiesz!
Przez moją nienormalna byłą, która próbowała mnie wrobić, straciłem go. A ja go
kocham!
Usłyszałem jak drzwi się
otwierają, więc spojrzałem w tamtym kierunku. W drzwiach stał Nikodem. Znaczy…
chyba. Był chudy, blady, poszarzały na twarzy i nieogolony. Zupełnie jak nie
on. Na pierwszy rzut oka mogłem stwierdzić, że jest podpity. Poczułem jak w
moich oczach zbierają się łzy.
– Niko?
– Co
ty tu robisz? – zapytał zaskoczony chłopak, odwracając się w moją stronę. – Nie
jesteś we Francji?
–
Muszę wrócić do szkoły. Poza tym mam tu obowiązki. A Spot jest jednym z nich –
powiedziałem, starając się nie patrzeć na niego.
Nie
mogłem przeżyć tego jak zmienił się i zaniedbał.
– Ach…
No tak, bo nasz związek nic dla ciebie nie znaczył, co francuziku?
– Niko!
– Mikołaj krzyknął zaskoczony równocześnie, gdy ja wykrzyknąłem wściekły.
– Słucham?!
Dla mnie nic nie znaczył?! Chyba dla ciebie! Byłeś się spotkać z tą puszczalską
panienką by planować waszą rodzinkę, a nie miałeś nawet odwagi mi się do tego
przyznać i rozstać się ze mną normalnie!
–
Co ty pieprzysz?! Nie byłem się z nią spotkać by planować rodzinę!
Poczułem
ukłucie. No bo jak nie po to, to po co ?
–
Ale ona powiedziała, że wiesz o dziecku i, że będziesz na mieście! I byłeś! Wiedziałeś
o dziecku!
Kątem
oka zauważyłem jak rodzice chłopaka się wycofują ze stajni. Ja potrafiłem
jednak myśleć tylko o tym, co teraz będzie. Co Niko mi powie. Chłopak zbliżył się powoli do mnie.
–
Nie mówiłem ci, że Sylwia jest w ciąży, bo nie widziałem potrzeby.
Poczułem
jak coś nieprzyjemnego kuje mnie w klatce piersiowej na te słowa. No bo jak nie
widział potrzeby?
– Wiedziałem,
że dziecko nie jest moje, więc nie chciałem cię denerwować. Nigdy nie
planowałem kończyć naszego związku – powiedział, stając na przeciwko mnie.
Dzielił
nas niecały może metr.
–
To, po co byłeś tam na mieście?
Chłopak
spojrzał mi smutno w oczy.
–
Mam nadzieje, że jak ci odpowiem to nie znienawidzisz mnie.
Zmarszczyłem
brwi, bo jak miałbym go z nienawidzić? Niko odetchnął głośno i odezwał się niepewnie.
–
Byłem na spotkaniu by powiedzieć, jej że mam kogoś kogo kocham i to nie jest
ona. Oraz żeby dała mi spokój, bo to nie moje dziecko. Chcesz wiedzieć dlaczego
jestem pewny?
Od
razu kiwnąłem głową.
Nikodem
– Jestem bezpłodny – powiedziałem z duszą na
ramieniu.
Patrzyłem
na reakcję Tristana. Chłopak początkowo wstrzymał oddech. Dopiero, gdy dotarły
do niego moje słowa wypuścił powietrze, kucnął obok boksu, opierając się
plecami o jego drzwiczki i ukrył twarz w dłoniach.
– Boże…
Jaki ja jestem głupi – wyszeptał, ocierając policzki z pojedynczych łez. –
Mogłem z tobą porozmawiać. Dać ci wszystko wyjaśnić. – Pokręcił głową. – Ale
oczywiście musiałem postawić na swoim i wyjechać na dwa tygodnie! – Pociągnął
nosem i spojrzał na mnie.
Nie
wiedziałem jak zareagować na jego zachowanie. Schowałem dłonie do kieszeni
spodni i spuściłem wzrok. Chciałem by jakoś skomentował moje wyznanie, a nie
pozostawiał mnie w niepewności.
Tristan
podniósł się z ziemi i podszedł do mnie powoli. Wyciągnął ręce i objął mnie w
pasie, głowę opierając na mojej piersi. Odruchowo również go przytuliłem.
–
Podejrzewam jak trudne musiało być dla ciebie to wyznanie – wyszeptał.
Bąknąłem
tylko coś w odpowiedzi i przytuliłem policzek do jego włosów. Tristan odsunął
się ode mnie kawałek i uśmiechnął się delikatnie.
– Mój
dzielny niedźwiadek – powiedział, dotykając moich policzków. Skrzywił się
lekko, gdy poczuł pod palcami szorstki zarost. – Nieogolony niedźwiadek. –
Zaśmiał się krótko.
Uśmiechnąłem
się na to stwierdzenie, ale zaraz ponownie spoważniałem.
–
Zdajesz sobie sprawę, że to wszystko zmienia, prawda? Masz teraz szansę się
wycofać.
–
Dlaczego miałbym?
Zdziwiłem
się trochę.
– No
bo… Jestem bezpłodny? Nie mogę ci zaoferować tego co inni faceci.
–
Przestań – parsknął, kładąc dłonie na moim torsie. – Większość z nich nie jest
w stanie mi zaoferować choćby połowy z tego co już mi dałeś. – Uśmiechnął się.
– Nikodem, nie wyobrażam sobie bym mógł być z innym facetem. Kocham cię. Ciebie
i twoją rodzinę. Naprawdę nie mogłem lepiej trafić.
– Ale
ja…
– Przestań
się przejmować! Nie możesz mieć dzieci, rozumiem, ale czy to powód by mnie od siebie
odganiać?
– Nie
odganiam cię… – bąknąłem pod nosem.
– Ta,
jasne. – Przewrócił oczami. – Na razie nie będziemy się tym przejmować, okay?
Niemrawo
kiwnąłem głową. Nie byłem do końca przekonany, co chyba zauważył Tristan.
–
Nikodem, naprawdę to mi nie przeszkadza.
– Teraz
nie, ale co powiesz za parę lat, gdy będziesz chciał mieć dzieci?
Rudy uśmiechnął się jedynie.
– Wtedy pomyślimy wspólnie nad
rozwiązaniem. Jest takie przysłowie: „Wczoraj to już historia, jutro to
tajemnica, a dzisiaj to dar losu.” Nie zmarnujmy tego, Niko.
– Postaram się – powiedziałem i
uśmiechnąłem się delikatnie.
– Poza tym, – przybliżył usta do
mojego ucha – są też pozytywne strony.
– Niby jakie?
– Nie musimy się zabezpieczać. –
Zaśmiał się, a ja razem z nim.
– Może masz rację.
– Na pewno mam. A teraz chodź.
Muszę cię doprowadzić do porządku. Wyglądasz jak żul spod sklepu.
Skrzywiłem się na to porównanie,
ale nie mogłem zaprzeczyć. Naprawdę wyglądałem jak ostatni lup. Nic w tym
zresztą dziwnego. W ogóle o siebie nie dbałem. Tato jeszcze jakoś zaganiał mnie
pod prysznic od czasu do czasu, ale sam z siebie nic nie robiłem. Co ta miłość
potrafi zrobić z człowiekiem?
Mam nadzieje że jedna będą mieli biologiczne dzieci które się urodzą w przyszłości ^^
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tutaj czegos. Z jakiej paki lekarz wypisal Tristanowi tabletki antykoncepcyjne. To jest po prostu niedorzeczne. Zwlaszcza, ze powiedzial, ze korzystal z prezerwatyw.
OdpowiedzUsuńCzuje, ze robicie to po to, zeby potem miec wymowke, jak Tristan zajdzie w ciaze.
A zachowanie matki Tristana? Litosci. Tristan nie jest 5 latkiem, powinien sam zadecydowac czy chce czy nie chce isc do lekarza. A reszta rodziny? Nie pozwalaja mu porozmawiac z chlopakiem tylko sie unosza, jak dzikusy. Nie podoba mi sie rozdzial. Jest zbyt... Sztuczny i udziwaczniony.
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDobrze podejrzewałam, że Sylwia sporo namiesza, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Świetne 😊
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, Sylwia na mieszała, ale dobrze wszystko się skończyło, choć w pewien sposób chciałabym aby mieli też własne dzieci...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia